Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

O żółtym serze i poranku w Browarze

Przypomniał mi się dzisiaj dowcip, jak to mąż idzie z żoną i kłania się nieznajomej (jak się łatwo domyślić, nieznajomej tylko żonie) blondynce. Żona pyta, kto zacz, mąż krótko konstatuje "Moja kochanka". Napięta cisza, idą dalej, mąż kłania się nieznajomej brunetce. Żona, przezwyciężając urazę, pyta znowu, kto to. "Kochanka mojego szefa". Milczenie, idą dalej, po dłuższej chwili żona rzuca: "Nasza ładniejsza". Siedzę sobie więc dzisiaj w knajpce w Starym Browarze (Filigrando, fantastyczne zapiekane bagietki i marchewka jako zakąska do kawy/herbaty) z kołorkerami, mijają nas eleganckie i ładne dziewczęta, w jednej z nich rozpoznaję moją panią Martę od pazurków. S. z niejakim zachwytem stwierdza, że "Zuza, Twoja pani od pazurków ładniejsza od >>naszej<< pani Agnieszki".

Z półki w Piotrze i Pawle rzuciły się na mnie After8 cytrynowe w gorzkiej (85%) czekoladzie. Do gardła mi się rzuciły.

I muszę sprzedać anegdotkę z dzieciństwa, która mi straumatyzowała posiłki w przedszkolu (muszę, bo mnie ciśnie co jakiś czas, a obiecałam TŻ-u, że już jej nie będę opowiadać[1]). Spożywamy ostatnio w domu głównie kanapki, bo z wielu przyczyn w tygodniu ciężko jest cokolwiek gotować. Kupiłam w Tchibo bardzo poręczną tarkę, która przerabia trochę podeschniętą goudę na świeże wiórki. Wiadomo, kanapka z wiórkami jest o wiele smaczniejsza niż kanapka z plastrem sera. I z najwcześniejszego dzieciństwa zostało mi wspomnienie tego dnia w przedszkolu, kiedy to dostaliśmy na śniadanie kanapkę z tartym serem. Byłam dzieckiem słabo i niechętnie jedzącym, więc panie zachwyciły się faktem, że zażyczyłam sobie dokładki i posłały do kuchni po jeszcze jedną kanapkę dla mnie. Po czym poszłam do kąta, bo nie chciałam już tej kanapki, co z kuchni przyszła, zjeść. Na jedną kanapkę się paniom kucharkom nie chciało ścierać sera i kanapka zawierała ser w plastrze.

[1] Nie było mowy o pisaniu.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek kwietnia 29, 2008

Link permanentny - Kategoria: Żodyn - Komentarzy: 3

« Marian Keyes - Anybody out there? - Kuchnia »

Komentarze

iskanna

Tak samo mam z żółtym serem. W kawałku mogę. Wiórki mogę. Ale plasterek na kanapce to wenetrzne fuj ma ;)

wonderwoman

a ja żółty ser w każdej postaci (pleśń odcinam i jem)

Zuzanka

To ja też. Ale fun factor z jedzenia sera w plastrze na kanapce najmniejszy. W kawałkach, zapiekany, w wiórkach – zawsze. W plasterku to ewentualnie w formie rulonika z czymś w środku.

Skomentuj