Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

O niezmienności

O 9:30 obudził nas listonosz, przynosząc artefakty - TŻ kupił mi zapasową baterię i ładowarkę do Nikona. Poprzednią zgubiłam *pakując się* na wyjazd do Buenos, było to w styczniu 2009, do dziś nie znalazłam, a że pakowałam się na kanapie, której już nie mamy, więc pewnie nie znajdę[1]. Paczkę rozpakowałam, rzeczywiście była ładowarka i bateria. TŻ zasugerował, że mogłabym je przetestować, czy działają. Zrobiłam rundkę po mieszkaniu, po czym z niejakim zawstydzeniem wyznałam, że zrobię to, kiedy je znajdę. TŻ wyznał mi z uczuciem: "Dobrze, że Ciebie mamy, przynajmniej wiemy, gdzie co jest".

EDIT [1] Chociaż ostatnio znaleźliśmy w nieużywanym plecaku nawigację, której nie mogliśmy znaleźć przez 4 lata, więc nie mówię "hop".

EDIT BIS: Znalazłam baterię na parapecie, położyłam, żeby była pod ręką.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa sierpnia 7, 2013

Link permanentny - Kategoria: Żodyn - Komentarzy: 3

« Eskalacja - Joe Alex - Jesteś tylko diabłem »

Komentarze

Basia

:))

php

@EDIT BIS: ale którą baterię - tą z kanapy czy tą od listonosza? ;)

Zuzanka

Tę od listonosza, no bez przesady. 4 lata by na parapecie nie leżała, nie?

Skomentuj