Mogę być nudny? GTD.
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
To nie ranne wstawanie męczy. Męczy konieczność skupienia w zbyt krótkiej dobie wszystkiego. Wstać, zmyć sen, przygotować śniadanie do szkoły, zapominając o swoim, wybiec, wbiec, przejść przez meandry elektronicznego labiryntu gasząc pożary i szukając drogi z przerwą na krótki obiad, rzucić wszystko, żeby wybiec, zgrzytając zębami przetoczyć się przez korki, wbiec, pobrać dziecko ze świetlicy, zabezpieczyć kwestie obiadowe, jeśli w szkole znowu obiad okazał się fujka (tyle że nie). Zwalczyć chęć zwinięcia się w kątku, bo nagle wieczór.
Trenuję rozwijanie kłębka zwiniętego ciasno w brzuchu, czekając na kanapę, żeby usiąść z koszykiem i drutami i jak w ubiegłym robić niekończące się szaliki, żeby owinąć nimi wszystko.
Wewnętrzna Filifionka weszła mi na wysokie obroty.