Uwielbiam ten film.
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Ryan Bingham (fantastycznie starzejący się i z obłędnym dystansem do siebie George Clooney) lata samolotami i kolekcjonuje mile w ramach hobby. Zawodowo zajmuje się doradzaniem w kwestii rozwoju kariery, czyli jest wynajmowany do zwalniania ludzi i robi to w taki sposób, że zwalniani czują (czasem), że otwiera się przed nimi morze możliwości. Czasem nie czują i przydaje się wieloletnie doświadczenie Ryana. Dodatkowo Ryan prowadzi popularne wykłady i prezentacje o tym, jak zapakować swoje życie do jednego plecaka, unikać jakichkolwiek zobowiązań i być najbardziej produktywnym pracownikiem w podróży. Pewnym ciosem jest dla niego pomysł młodej ambitnej nowozatrudnionej współpracowniczki, żeby zwolnienia przeprowadzać zdalnie, za pomocą komputera; konsekwencją jest obcięcie budżetu na latanie i konieczność mieszkania w domu, a nie - jak do tej pory - spędzania 270 nocy w roku w pokojach hotelowych i samolotach. Współpracowniczka ma w przeciwieństwie do Ryana życie osobiste. Udają się więc razem w podróż po kilku zakładach, które zwalniają grupowo pracowników i porównują swoje podejścia.
Jest to film z tezą, oczywiście (że samotność z wyboru to tylko ochrona przed zranieniem), ale jednocześnie jest uroczy, dowcipny, cyniczny i przewrotny. I rodzinny. Zdecydowanie ciepły klimat Sundance, a nie podniosło-moralizatorski Oskarów.
Jedną z ciekawostek jest mieszkanie wynajmowane przez Ryana - ma identyczny układ "one-bedroom" jak służbowe mieszkanie firmy TŻ-a w San Francisco. Drugą - mała rola Lanie z Castle'a.