Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Stolik dla państwa?

Czekamy na nawynosa w przyrestauracyjnym ogródku. Przy dwóch zestawionych stolikach spora rodzina z dziećmi. Dzieci kilkoro, nie mieszczą się, więc trójka starszych została przesadzona do stojącego oddzielnie stolika. W miarę przynoszenia potraw matki chodzą do stolika kroić starszym posiłek (bo nie można dać tak na oko ośmiolatce noża do ręki, żeby sobie sama pokroiła naleśniki), po czym wracają, zostawiając dzieci same. Dzieci orbitują do stolika z resztą rodziny, a to pokazać coś rodzicom, a to napić się soku, bo rodzice trzymają koło siebie (ke?). Chwilami przy oddzielnym stoliku siedzi jedno dziecko, a reszta z dorosłymi. Po ładnych kilkunastu minutach ktoś wpada wreszcie na nowatorski pomysł, że może by dosunąć trzeci stolik i siedzieć razem, ale zostaje zakrzyczany, że nie ma co robić bałaganu. Nie rozumiem, prawda?

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela września 20, 2009

Link permanentny - Kategoria: Żodyn - Komentarzy: 4

« Nie było kasztanów, ale... - Dmuchawce, latawce, wiatr »

Komentarze

Jubal

...wtedy dzieci byłyby przy dorosłym stole!

Zuzanka

To jest ten sens, co mi umyka. W końcu to była rodzinna kolacja w pizzerii, a nie nasiadówa przy wódce i Nocne Polaków Rozmowy...

wonderwoman

hehehehee :)

Theli

Nieznaszsię. To chodzenie między stolikami to dla spalenia kalorii, soczku się nie daje, bo wypiją, a noża - bo a nuż sobie dziecko poradzi i po co wtedy matka?

Skomentuj