Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Podejście pierwsze, uwalone

Po prawie 2h czekania, bo byłam ostatnią osobą, którą wzięli, przejechałam raz łuk, instruktor oświadczył, że najechałam na linię, a przy drugim podejściu do łuku zatrzymałam się za wcześnie i wystawałam 20 cm. I to by było na tyle.

Zirytowała mnie niania. Ja wiem, że jakby dziewczyna była błyskotliwa, to by nie dorabiała u mnie i nie pracowała na zastępstwie w szkole. Ale jak proszę, żeby była na 11 i wzięła na mój koszt taksówkę, żeby zdążyć, to niech będzie, a nie że o 11:15 wysyła sms-a "Zuza, zamów sobie taksówkę już, będę za 10 minut", po czym post factum oświadczała radośnie, że nie brała taksówki, bo myślała, że zdąży. Jakbym nie poprosiła TŻ, żeby został i na nią poczekał, nie dojechałabym na egzamin, bo Lechicka była zawalona korkami i z uczynnym taksówkarzem kluczącym po osiedlach byłam 10 minut przed. Jakbym wyjechała kwadrans później, mogłabym polizać szybę. Dodatkowo próbowała wmusić w dziecko zimny słoiczek obiadowy ("Ale Maja nie chciała"; ja też bym nie chciała jeść zimnej zupy, kurcze) mimo wyjaśnień, gdzie znajdzie naczynia do podgrzania (jak wychodziłam, jeszcze się zmywały, nie mogłam obkleić post-itami, po powrocie zastałam wyjętą wielką patelnię do grillowania, ratunku). Dzisiaj powtarzałam sobie trochę jak mantrę "ale Majut ją lubi i wygląda na zaopiekowanego".

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek listopada 19, 2010

Link permanentny - Kategorie: Moje prawo jazdy, Maja - Komentarzy: 13 - Poziom: 3

« Tremitko - John Castle, Arthur Hailey - 714 wzywa pomocy »

Komentarze

zofia

cały czas nie rozumiem, po co w Polsce ten egzamin tak durnie wygląda. Rozumiem, ze są manewry na zajęciach, coby się człowiek nauczył poruszać autem do przodu i do tyłu. Ale dlaczego na egzaminie? Jak nie chce parkować zatoczką to nigdy tego nie będę robić jeżdżąc pełnoprawnie. Cofanie po łuku tak samo, szczególnie,ze w życiu prawdziwym motywują sąsiednie auta a nie jakieś linie i tyczki. No i auta mają czujniki cofania lub jeszcze lepsze gadzety az po takie co parkuja same…. Kierowca ma umieć znaki i przepisy, zachowywać się poprawnie na drodze, przy wypadku dzwonić po policję a jak coś jest z autem to do mechanika. I tak nauka jeżdżenia zaczyna się tak na prawdę po otrzymaniu papierka. Zdecydowanie preferuję choćby Irlandzką wersję nauki jazdy…. zdaję się test, dostaje prawo jazdy "uczniowskie" i naklejkę na szybę i można jeździc publicznie (z małymi ograniczeniami, bo chyba nie wolno na autostradę i coś tam jeszcze) …. nie wiem co się dzieje potem, czy jest egzamin czy jakaś karta jazd czy co, ale w taki sposób można się na spokojnie oswoić z autem bez większej presji i jednocześnie korzystać z wygody jeżdzenia .

havvah

Witam w klubie. Mnie też za pierwszym razem uwalili na łuku, że trochę za krzywo niby pojechałam. Młoda byłam, to nawet nie protestowałam, że się czepiają. Za drugim razem dostałam rzęcha, w którym mi na skrzyżowaniu jedynka nie chciała wejść, ale już potrafiłam zawalczyć o sprawiedliwość i ostatecznie instruktor mi zaliczył egzamin. Niestety, polskie pomysły jak zwykle do duszy. W Niemczech kuzynki miały jazdy na swoim aucie, w najróżniejszych warunkach, a egzamin właśnie polegał na sprawności w bezpiecznym poruszaniu się po drogach, a nie jeździe między pachołkami. Nadal jeszcze sporo u nas musi się zmienić.

Zuzanka

Mnie też wsteczny nie chciał za pierwszym razem. Ale poprawiłam bez ruszania, oczywiście z komentarzem instruktora "a po co pani tak walczy z tym wstecznym, przecież on leciutko chodzi". Jassne.

Pru

Właśnie rozpoczęłaś wielką życiową przygodę pt" wkurwiają mnie kumple moich dzieci"
Natomiast jeśli chodzi o egzamin to chyba norma, że uwalają za pierwszym razem i o niczym nie świadczy. Trzymam kciuki

Zuzanka

Czemu dzieci? W sensie niania?

wonderwoman

może jak długo będziesz wmawiać, to sama w to uwierzysz?

a na temat egzaminu na prawo jazdy to może nie będę się wypowiadać, bo jak przedmówcy, mam konkretne, niecenzuralne zdanie.
trzymam kciuki by się udało :)

Pru

W senie niania lubiana przez Twoją córkę:, która Tobie działa na nerwy.
Mnie działa na nerwy większość kolegów i koleżanek moich dzieci:)
ale ja w ogóle nie lubię młodzieży.

Zuzanka

@Pru, moje dziecko w zasadzie to kocha każdego, ona ma duże serduszko. Niania jest niewyrafinowana, ale gadatliwa, opiekuńcza, jest cała dla Majuta, prowadzi, bawi się, śpiewa, trzyma na kolanach. Myślę, że lubiłabym kogokolwiek, nie tylko tę konkretną nianię. I ja raczej nie lubię pewnych zjawisk - kompulsywnego głupawego gadania dla samego gadania (typu opowiadanie mi filmików z jutuba czy szczegółów melanży w klubie z selekcją, #facepalm), niepunktualności, takiego ogólnego niepozbierania i niespostrzegawczości (odgrzewałam zupki dla Majuta ze trzy razy przy niej) i słabego zorganizowania. Ale to są rzeczy, których tak samo nie cierpię bez względu na wiek.

autumn

ważne że Maja ją akceptuje - mam nadzieje, że i Ty może nie polubisz ale zaakceptujesz. Chociaż rozumiem irytację bo też pewnych zachowań nie trawie

kiedy teraz kolejny termin? kiedy mam kciuki trzymać? sama idea egzaminu mnie zawsze zastanawiała - w końcu najważniejsze że umiem korzystać z wiedzy w terenie, a plac ...porażka

Zuzanka

@Autumn, phleeze, ja naprawdę nie piszę tego po to, żeby mi prowadzić psychoanalizę. Polubię, nie polubię, nie o to chodzi. Wkurza mnie zachowanie w tej konkretnej sytuacji. Taki był cel notki. Kolejny termin dostanę w poniedziałek, w piątek z idiotycznym optymizmem nie miałam ze sobą gotówki, a płatność kartą jest taka.... zbyt nowoczesna jak na WORD.

autumn

wcale nie chodziło mi o jakąś psychoanalizę - jak to tak odebrałaś to szkoda

Zuzanka

@Autumn, a jak mam odbierać teorie o akceptacji niani? ;-) Ja jej płacę, ja nie muszę robić jakichś karkołomnych kompromisów (ta mandtra to naprawdę była metafora). Jak mi się nazbiera, to podziękuję i poszukam nowej. Na razie więcej warte dla mnie, że Majut się z nią dobrze bawi niż słowność i rozwaga.

autumn

@Zuzanka - ok, widać pojechałam psychoanalizą (nawet nie wiedząc że potrafię)

Skomentuj