cały czas nie rozumiem, po co w Polsce ten egzamin tak durnie wygląda. Rozumiem, ze są manewry na zajęciach, coby się człowiek nauczył poruszać autem do przodu i do tyłu. Ale dlaczego na egzaminie? Jak nie chce parkować zatoczką to nigdy tego nie będę robić jeżdżąc pełnoprawnie. Cofanie po łuku tak samo, szczególnie,ze w życiu prawdziwym motywują sąsiednie auta a nie jakieś linie i tyczki. No i auta mają czujniki cofania lub jeszcze lepsze gadzety az po takie co parkuja same…. Kierowca ma umieć znaki i przepisy, zachowywać się poprawnie na drodze, przy wypadku dzwonić po policję a jak coś jest z autem to do mechanika. I tak nauka jeżdżenia zaczyna się tak na prawdę po otrzymaniu papierka. Zdecydowanie preferuję choćby Irlandzką wersję nauki jazdy…. zdaję się test, dostaje prawo jazdy "uczniowskie" i naklejkę na szybę i można jeździc publicznie (z małymi ograniczeniami, bo chyba nie wolno na autostradę i coś tam jeszcze) …. nie wiem co się dzieje potem, czy jest egzamin czy jakaś karta jazd czy co, ale w taki sposób można się na spokojnie oswoić z autem bez większej presji i jednocześnie korzystać z wygody jeżdzenia .