Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Najgorszy człowiek na świecie

Julie jest młoda i nie bardzo umie określić, co jest dla niej ważne. Planuje zostać lekarzem, ale zmienia zdanie i przez jakiś czas studiuje psychologię, żeby finalnie przejść do fotografii. Podobnie ze związkami - nie bardzo umie określić, z kim chciałaby być. Zostawia chłopaka w swoim wieku dla starszego od niej rysownika alternatywnych komiksów Aksela, dobrze się przez jakiś czas dogadują, ale w pewnym momencie dociera do niej przy kolejnej rozmowie o dzieciach i spotkaniach z jego, o prawie pokolenie starszymi, znajomymi, że nie jest w stanie podjąć decyzji o dziecku ani że na zawsze razem, mimo że Aksela kocha; męczy też ją ciągłe intelektualizowanie partnera, który każdą emocję - również Julie - musi przedyskutować, ocenić, ubrać w słowa. Przypadkowo spotyka Eivinda, chłopaka w jej wieku, bez specjalnych ambicji, spontanicznego i radosnego; tak jak ona nie myśli o przyszłości, nie podejmuje decyzji na całe życie. Czy to jest coś, na czym Julie zależy i czy wytrwa w związku z Eivindem. Kiedy wyjdą poza fazę zakochania? Czy z nim będzie gotowa na dziecko?

W 12 częściach (z prologiem i epilogiem) film pokazuje późne dojrzewanie 30-letniej już Julie, późne w stosunku do oczekiwań społecznych czy poprzednich pokoleń, gdzie wszystko jest/było skodyfikowane i ustalone (nauka - praca - małżeństwo - dzieci - starość). W żadnym momencie nie ma elementu oceny, który sugeruje tytuł. Julie nie jest najgorsza, ba, nawet jej postępowania nie można określić jako nieetycznego w żadnym momencie, ma swój kompas moralny i nie krzywdzi nikogo celowo, jedynie wybiera to, z czym czuje się pewnie. Nie ma odpowiedzi, czy to coś złego. Nie jest to ani komedia mimo komediowych elementów, ani tym bardziej komedia romantyczna, mimo że o uczuciach i związkach, ani dramat, mimo czasem tragicznych wydarzeń, to film o życiu, jednym z możliwych wariantów. W tle piękne norweskie miasto (chyba Oslo), bardzo ładnie filmowane i z przyjemną ścieżką dźwiękową. Można obejrzeć, nie jest to najlepszy film, jaki widziałam, ale zostawia takie miłe poczucie ciepła po obejrzeniu.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 14, 2023

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj

« Danuta Frey - Ostatni rejs “Korala” - Édouard Louis - Koniec z Eddym »

Skomentuj