Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Mariusz Szczygieł - Gottland

Był kiedyś taki dowcip o dwóch psach - polski biegł do Czech, żeby się najeść, czeski do Polski, żeby sobie poszczekać. Po kilku historiach spisanych przez Szczygła, dowcip już nie jest taki zabawny i potwierdza moją tezę, że w Polsce nie udało by się wprowadzić zasad "Roku 1984", bo tutaj wszystko dzieje się z przymrużeniem oka i na pół gwizdka, a z materiałów na most ktoś zbuduje daczę. Smutny jest Gottland ze swoim zniewoleniem, które siedzi głęboko w głowach Czechów z czasów socjalistycznych i uczy ich, że na wszelki wypadek lepiej źle o władzy nawet nie myśleć, bo może jednak da się i w głowę zajrzeć. Można było podchodzić do tych czasów w wersji sielankowo-naiwnej (jak Viewegh), można zwariować, jak pisarz Ota Pavel. Jedna z historii opowiada o Kachynie, który przenosił prozę Pavla na ekran (kilka dni temu na "Europa, Europa" były "Złote węgorze"), ale jego największym medialnym sukcesem był benefis, o którym nie wiedział. Pojadę zobaczyć, czy Praga dalej jest smutna.

Inne tego autora tu.

#51

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek listopada 18, 2008

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2008, panowie, reportaz - Komentarzy: 1

« Bez tytułu: 2008-11-18 - Jak będę kiedykolwiek narzekać, że koty za dużo jedzą... »

Komentarze

al

W zeszłym tygodniu „Złote węgorze” puścili na TVP Polonia w ramach retrospektywy Karela Kachyny, jutro rewelacyjne „Święto przebiśniegu”
„ na podstawie Hrabala. Dzięki za zwrócenie uwagi na „Gottland” – dopisałem do kajetu. BTW bez wazeliniarstwa – dobry blog, zwłaszcza notki poświęcone filmom i książkom.

Skomentuj