Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Maurice Flower jest pisarzem, tworzy mroczne książki dla dzieci o rodzinie Grubbów. Shun, ilustrator z Japonii, dokłada do tego równie dziwne i niepokojące ilustracje. Deborah, żona Maurice’a, cały czas się uśmiecha, zaaferowana kontaktami z sąsiadami, obiadem, przyjęciem. Dorosłe bliźnięta, Amy i Donald, nie są wdzięcznymi rozmówcami - Amy jest zamknięta w swoim dziwnym świecie, Donald tworzy kolejne wynalazki i chętnie każdemu wyjaśnia swój geniusz. Kręci się też babcia z demencją, wprowadzając silny element irracjonalny. Zapomniałam wspomnieć, że rzecz zaczyna się od tego, że Maurice próbuje się powiesić, bo od lat cierpi na depresję.
To jest komedia, ale slapstik przeplata się z dramatem. Pierwszy sezon to próby zatuszowania depresji Maurice’a i powolne wejście Amy w fazę manii, bo dziewczyna ewidentnie cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową. W drugim sezonie Deborah publikuje książkę o swoim życiu z osobą w depresji, Amy chce odkryć, skąd się wzięła rodzinna klątwa, a Shun - zawsze uśmiechnięty i pomocny - ujawnia swoją tragedię. To dziwna, chaotyczna, absurdalna i dziejąca się w brytyjskiej nibylandii opowieść, prześlicznie filmowana, z magicznymi pejzażami i trudnymi historiami.