Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Za dużo pije, za dużo pali, spotyka się z przypadkowymi mężczyznami, do tego pozwala zagląda w swoje życie kamerze, komentując często sytuacje z cynicznym poczuciem humoru. Nie ma imienia, tytuł serialu to - mam wrażenie - jej autoironiczne przezwisko (“Pchlara”, ktoś nie zasługujący na szacunek), jest tą mniej udaną z dwóch sióstr, ich matka umarła na raka, a ojciec wszedł w związek z socjopatyczną przyjaciółką żony, matką chrzestną dziewcząt (Olivia Colman). Jej kawiarnia, którą prowadziła kiedyś z przyjaciółką (która zginęła w absurdalny sposób), nie przynosi zysku. Fleabag jest zbyt dumna, żeby poprosić o pomoc finansową ojca czy siostrę, Chloe, aktywną bizneswoman, chwyta się więc wszystkiego, żeby utrzymać się na powierzchni. Za ironią i dowcipem narratorki, nie liczeniem się z normami społecznymi i - w pewnym stopniu - hedonizmem, kryje się tragedia (a nawet kilka), które powoli przesiąkają na powierzchnię w pierwszym sezonie. Drugi sezon, początkowo nie planowany, jest nieco mniej dramatyczny, choć równie zabawny. Zaczyna się od poronienia, matka chrzestna oznajmia, że planuje ożenić się z ojcem dziewcząt, a Fleabag poznaje katolickiego księdza (Andrew Scott!).
Po pierwszym odcinku poczułam lekkie rozczarowanie, bo jednak nie jest to całkiem nowatorski serial (bo feministki[1], mocne kobiety, które nie wstydzą się, że mają fizjologię i potrzeby erotyczne oraz zburzenie czwartej ściany widziałam już wcześniej), szybko mi jednak przeszło, bo i doskonała, charyzmatyczna Phoebe Waller-Bridge, fabuła z powolnym odkrywaniem przeszłości, angielski humor i nieprzewidywalność[2] oraz DIALOGI.
[1] Scena z “I SOMETIMES WORRY I’D BE LESS OF A FEMINIST IF I HAD [A] BIGGER [CHEST]” - milion dolarów.
[2] Ale serio, jak już myślę “O, tu pojechała po bandzie”, to dwie sceny później mam poczucie, że w zasadzie to nie było takie ryzykowne, teraz dopiero.