Francuski łącznik
... w Poznaniu niczego nie szpieguje ani nie przewozi, natomiast można zjeść tam doskonałe tarty z nadzieniem dowolnym (dzisiaj łososiowo-brokułowa i orzechowo-gruszkowo-rokpolowa), w przeładnym wnętrzu, z miłą obsługą i z bardzo dobrą herbatą w imbryczku. Wifi nie ma (przynajmniej na rogu Skrytej i Matejki). Co smutne - mimo okolic Targów Poznańskich, dworca, parku Wilsona z Palmiarnią i prześlicznych starych domów i kamienic - nie ma w zasadzie po co tu przychodzić w poszukiwaniu miłego miejsca spożywczego. Oprócz kilku smętnych restauracji na Głogowskiej i dwóch na Matejki wiatr hula w pokrzywach.
Trafiłam przypadkiem (więc bez aparatu, nad czym ubolewam, bo okolica Łazarza prześliczna jest), bo zasadniczo to pojechaliśmy do szlag-by-go Pekao SA, żeby zlikwidować konto. Niech mi ktoś prostymi słowy objaśni, jakim cudem w epoce banków internetowych w tym banku *nie da się* załatwić nic ani przez telefon, ani przez internet, ani nawet osobiście w placówce innej niż ta, w której było założone konto (jaki jest emotikon na walenie głową w mur?).
W pracy ćwiczę zen, konwersując z piątym pokoleniem korpoofiar, którzy zlecają mi pracę, nie bardzo rozumiejąc, o czym mówią, co robią i czemu. Jestem niemiła, nie reaguję na zaggadywanki typu "jesteś?!", "cześć, Zuza" czy "słuchaj, mam sprawę". Przy życiu trzyma mnie myśl, że jutro piątek. I że mam ciasteczka ze strupem. I że mogłabym bez straty dla pracy Fabryki sporządzić listę 100 osób, bez których można by się było obejść, usprawniając pracę pozostałych i oszczędzając na pensjach.
Przy okazji wyszło, że mam dylemat z urodzinami. Nie w kwestii przekręcania licznika, ale ogólnych obchodów. Trudno mi wejść i zaanonsować, że dzień dobry, dzisiaj mam urodziny, zwłaszcza w sytuacji, kiedy nie mam głowy do nabywania cukierków czy pieczenia ciasta. Zawsze znajdzie się ktoś klikaty, który znajdzie gdzieś informację, że to dziś i zaanonsuje za mnie. I wtedy jest tym bardziej głupio, jak ludzie się usprawiedliwiają, że nie wiedzieli. Przecież nie muszą. Miło, jak ktoś pamięta (i wysyła sms-y treści "Ty stara dupo"; w tym roku dostałam trzy, nowa świecka tradycja). Ciulowo, jak ktoś zlewa, mimo że wie, bo ma swoje urodziny w okolicy. Życie, jak mówi E.