Powrót
Z wiosenno-letniego dzieciństwa pamiętam poranki. W radiu, które odbierało tylko Program Pierwszy PR, o 9:00 adekwatne "Cztery pory roku" Vivaldiego. Pod balkonem krzaki bzu, a na balkonie gorzki zapach pelargonii, do dziś za nimi nie przepadam, w przeciwieństwie do bzu. I gruchanie gołębi na topoli za oknem kuchennym. Głośne, wielokrotne. Teraz, mhdziesiąt lat później, siedząc w gabinecie, którego okna wychodzą na cienisty ogród, słyszę to samo gruchanie gołębia, co wtedy. Dziwne rzeczy to robi we wspomnienia.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 12, 2016
Link permanentny -
- Komentarzy: 3
« Mr. Robot
-
Berlin, wszystkie trzy dni »