Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Powrót

Z wiosenno-letniego dzieciństwa pamiętam poranki. W radiu, które odbierało tylko Program Pierwszy PR, o 9:00 adekwatne "Cztery pory roku" Vivaldiego. Pod balkonem krzaki bzu, a na balkonie gorzki zapach pelargonii, do dziś za nimi nie przepadam, w przeciwieństwie do bzu. I gruchanie gołębi na topoli za oknem kuchennym. Głośne, wielokrotne. Teraz, mhdziesiąt lat później, siedząc w gabinecie, którego okna wychodzą na cienisty ogród, słyszę to samo gruchanie gołębia, co wtedy. Dziwne rzeczy to robi we wspomnienia.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 12, 2016

Link permanentny - - Komentarzy: 3

« Mr. Robot - Berlin, wszystkie trzy dni »

Komentarze

theli

Wspomnienia są dziwne. Ja na ten przykład mam tak: gdy wlewam gorącą wodę do zlewu w kuchni (np. odcedzając ziemniaczki), rury wydzielają specyficzny zapach, który nie wiedzieć czemu kojarzy mi się z latem spędzanym nz wsi. A bywałam tam, gdy jeszcze plastików w rurach nie znano i wszystko było bardziej siermiężne. Why?

Basia

tak...czasem zapach, melodia...och, melodia najczęściej...czasem jakiś widok....miał Proust rację, z ta magdalenką:)

php

pelargonie... jak ja nie znoszę pelargonii pomimo braku skojarzeń we wspomnieniach. A bez - pamiętam "bazy" w przyblokowym skwerku właśnie w bzie. To mi dopiero robi we wspomnienia...

Skomentuj