pamiętam chesneya, hehe, ciekawe co się z nim dzieje :D
a co do bravo, kiedyś przetłumaczyli kawałek tekstu Bloodhound Gang "you'll lovett just like lyle" kreatywnie na "lot będzie boski jak krzysztof cugowski" :)
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Na regionalnych był program o USC i nadawaniu imion dzieciom. Bezapelacyjnie zwyciężyła ZAAKCEPTOWANA przez urzędników Pężyrka.
Na MTV leciało 50 One-Time-Hits, czyli zespołów, którym raz udało się machnąć hiciora i to by było na tyle. Leciał m.in. Chesney Hawkes, słodki blondas z pieprzykiem, co to śpiewał, że jest jedyny i niepowtarzalny. Pomijając moją wstydliwą słabość do tego typu hiciorów-kalafiorów z czasów młodości, kojarzy mi się głównie z pierwszymi edycjami czasopisma Bravo w Polsce. Koniec podstawówki, MTV tylko via anteny satelitarne lub - rzadko we Włocławku - kablówkę, w telewizji całe dwa programy. Mimo iż Bravo było na szmatławym papierze, plakaty były prawie przezroczyste, było to niesamowity powiew wielkiego świata. Muzykę można było dostać na pirackich kasetach TAKTu za równowartość 1 zł (niecałe 10000 starych zł), z filmami było gorzej. Pamiętam fotostory z planu filmu ze wspomnianym Chesneyem, który grał z jakąś panną w rozbieranej scenie i żeby ich ośmielić, cała ekipa zrzuciła ciuszki. Normalnie jak kilka lat temu zobaczyłam wreszcie w TV ten film, to mi łezka poleciała. Oczywiście w czasach, kiedy to Bravo namiętnie czytywałam, nie szło wiele w kinie obejrzeć, o telewizji nie wspominając. I fotostory były! Już z późniejszych czasów pamiętam historię o Zuzie, co poszła na całość (poszła!) i artykuł o tym, że Eloy ma nowego chłopaka. Coś pięknego i niedrogo. Wracając do Chesneya, nieustannie - od kiedy załapałam jaką taką konsumencką świadomość - zastanawiał mnie sens publikowania takich nowinek w kraju, gdzie nie było ani klubów, ani celebrities ani możliwości zakupu takich ciuchów. A, i były też tłumaczenia piosenek. Normalnie kwiat za kwiatem. Najlepsza była polska wersji piosenki "Boom boom boom, I want you in my room". Po polsku można było zaśpiewać "Riki tiki tak, połóż się na wznak".
Poza tym ziew. Kupiłam Persen, łyknęłam, obudziłam się o 7 rano. Z bolącym gardłem. Nie polecam.