Ja również za pierwszą razą machałam nie tam, gdzie trzeba, ale czuję się usprawiedliwiona, bo czytnik był tak schowany vel zakamuflowany, jakby się najazdu Hunów spodziewał.
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Ze względu na gabaryt, jakiego nabrałam przez zimę, zdecydowałam się nie kupować nowych spodni, bo dotychczasowe całkiem fajne. A jak kupię nowe, to nie ma szans, że będę robić jakiekolwiek wysiłki[1] w celu zmieszczenia się w posiadane. Dlatego dziś założyłam legginsy. Dawno nie czułam się tak atrakcyjna dla siebie.
Już za drugim razem udało mi się wydrukować w pracy wędrujący dokument[2]. Za drugim bo za pierwszym razem machałam identyfikatorem po ekranie dotykowym, a nie po czytniku. Ekran dotykowy bynajmniej nie identyfikuje.
Mam ochotę dodać nową kategorię pt. "Nieustające pasmo sukcesów"[3].
[1] Restauracja w nowym budynku fabrycznym nie pomaga. Od 12 patrzę na zegarek, żeby o 13 wystartować po pyszną zupkę i co ino. Menu bywa na stronie na facebooku.
[2] True story - puszcza się na drukarkę, macha identyfikatorem i z dowolnej drukarki wylatuje cieplutki wydruk.
[3] Nie żebym nie odniosła dziś sukcesiku. Poszłam do banku zanieść cesję ubezpieczenia mieszkania, której się bank domagał. Przed ponagleniem! I przed naliczeniem kary umownej. Normalnie nie jak ja.