Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o polska

W środę również Olsztynek

[21.07.2021]

Zamek Krzyżacki w Olsztynku jest wymieniany wszędzie jako najbardziej prestiżowy zabytek, problem w tym, że dopiero drobnym druczkiem jest wspomniane, że nie da się go zwiedzić, bo jest w nim szkoła publiczna. Można wejść na podwórko, wskazać młodzieży, że okratowana studnia służyła do przetrzymywania niegrzecznych dzieci, młodzież z kolei zachwyci się zabytkowym traktorem, kontakt z historią zaliczony. Wejść można za to do muzeum opodal, gdzie bardzo przyjemna wystawa obrazów Janusza Knorowskiego “Furmanka, stodoła i… bociany”, gdzie można zobaczyć urocze i ciekawe technicznie krajobrazy polskiej wsi. Oczywiście ulubiony obraz - studnia z kotem, gdzie kot jest sprytnie wkomponowany w cień, ilustrując anegdotkę o poszukiwaniu czarnego kota w ciemnym pokoju (zdjęcia poglądowe poniżej). W ramach niedrogiego biletu (w czwartki darmo) można obejrzeć też wnętrza Domu Mrongowiusza, gdzie - dzięki sprytnemu zabiegowi z replikami z płyty wiórowej - wolno usiąść, a nawet się położyć, czy porysować piórem albo za pomocą rajzbretu.

Wieża widokowa za sprawą dobrej Unii Europejskiej została entuzjastycznie zaakceptowana, ponieważ została wyposażona w windę i rodzina nie sarkała na mnie za bardzo, skoro nie musieli wchodzić schodami na 6 piętro. Widoki na miasto urokliwe, aczkolwiek przez szybkę, do tego bez opłat. U podnóża warzywniak, kupiłam sobie pierwszy słonecznik w tym sezonie.

Trafiło mi się jak ślepej kurze ziarno, że do Skansenu Budownictwa Ludowego wybrałam się akurat w ten dzień, kiedy był wstęp wolny, a płaciło się tylko za parking (a i to na zaufanie, bo parking bez bramek). Trochę słabo, bo na taki pomysł wpadły tłumy, na szczęście teren skansenu jest ogromny i nie trzeba się tłoczyć. Klimatyczne domy, kościół z golizną (patrz galeria), jeżówki, rudbekie i zioła generowały stada pszczół i motyli, małe kaczuszki i całkiem duże kaczki z fryzurami prosto z lat 60., konie i garnki na płotach. Sympatyczne miejsce na spacer, nawet jak się nie przepada za wsią.

Adresy:

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 6, 2021

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: polska, olsztynek - Skomentuj


W środę Warlity

[21.07.2021]

Tuż nad jeziorem Platyna jest uroczy pałac, w którym z doskoku można kawę i ciasto (a pewnie i więcej), a mniej z doskoku przenocować w pałacu albo zgrabnych drewnianych domkach (strona pałacu). Ja byłam w opcji kawa i spacer po ogrodzie, gdzie lawenda i budleja z motylami i trzmielami w pakiecie.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek sierpnia 2, 2021

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: polska, warlity - Skomentuj


We wtorek Ostróda

[20.07.2021]

Nie zapomniałam, że pandemia - mimo szczepień i popularnego podejścia, że to już półtora roku, kto miał zachorować, to zachorował - więc, jak rok temu, poszłam w opcję wyjazdu bezweekendowego, żeby uniknąć tłumów. Udało się idealnie. Restauracje nieoblężone, nawet takie tuż przy molo i deptaku, miejsca zainteresowań podobnie. Owszem, rozwiązanie miało wady - bo taka wieża widokowa w kościele ewangelicko-metodystycznym jest czynna tylko w soboty. Zrezygnowaliśmy też z atrakcji typu przejażdżka statkiem, bo rzecz odbywa się w formule “bilety u kapitana”, wchodzi pierwsze 20+ osób z gęstej kolejki czy ze zwiedzania muzeum w Zamku Krzyżackim, na Zamek można wejść bez biletów. Szkoda, bo podobno oba przyjemne, ale jakoś nie chciałam się tłoczyć.

Sama Ostróda jest urocza - kompaktowa, a odległości spacerowe, molo przepiękne i klimatyczne, deptak takie bardziej Mielno, marina miała w pakiecie chmurki, a przy Wieży Bismarcka było - na szczęście o wczesnej porze mało aktywne - wesołe miasteczko, które zignorowaliśmy. Mnie oczywiście najbardziej się podobał dworzec PKS.

Molo Zamek Krzyżacki / Lilie nie tylko wiosną Zamek Krzyżacki Molo / Lilie Tak, nieco nadużyłam szklanej kuli, niczego nie żałuję Zamek Krzyżacki Ratusz Wieża Bismarcka Marina Kanał przy Zamku / Marina Marina

Adresy:

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 31, 2021

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: polska, ostroda - Komentarzy: 3


Którędy na Grunwald

[23.07.2021]

Nie że jestem jakąś specjalną fanką celebrowania polskich sukcesów militarnych, ale skoro już przejeżdżałam opodal Grunwaldu, to stwierdziliśmy z TŻ, że czemu nie. Młodzież radośnie dopisała sobie historię do listy wakacyjnych achievementów (po ZPT z wyplataniem makram czy WF-ie zaliczonym na codziennym basenie i w jeziorze, o czym niebawem), interesując się nawet kwestią, że musiało tym rycerzom ciężko być w nocnikach na głowie i w pełnym uzbrojeniu w lipcowym upale w szczerym polu. Pomniki - jeden granitowy, z twarzami rycerzy (TŻ ich nazwał Olmekami, ja Gagarinami), drugi z metalu z flagami 11 hufców stronnictwa polskiego i litewsko-ruskiego - są wystarczająco minimalistyczne i ciekawie wyglądają wśród mazurskich łąk, zwłaszcza jak niebo dopisze, a dopisało należycie. Wstrzeliliśmy się z oglądaniem między wycieczkami, więc pusto. Inscenizacja bitwy może robić wrażenie, sądząc po zdjęciach sprzed pandemii; teraz tylko pomniki zaśmiecają zwiędnięte wieńce.

Niestety, nie mogę pozytywnie ocenić całości obiektu, ponieważ jest zwyczajnie ohydny, szczęśliwie odizolowany od samej esencji miejsca. Parking z blaszanym barakiem z użytecznościami, obok w budowie podobnie obrzydliwy blaszany barak, w którym ma mieścić się muzeum, drewniane budy z pamiątkowym badziewiem, gdzie rodzice kupują cherubiętom topory, miecze, szyszaki, którymi to cherubięta płci męskiej konfesjonalnie łupią jeden drugiego (dla dziewczynek są tylko słodkie wianuszki z welonami). Całość do obejścia w kilkanaście minut, jak się nie ma życzenia iść na odległy 2 km Kopiec Jagiełły. Parking płatny.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 25, 2021

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: polska, grunwald - Komentarzy: 2


O trzech mostkach

[13.06.2021]

Już po kilku latach udało mi się spędzić trochę czasu w rodzinnym mieście (patrz: Włocławek) w formie spaceru. Dawno, dawno temu, na lekcję wychowania fizycznego w liceum o tych porach roku, kiedy nie było mrozu i nie lało rzęsiście, byłam wyganiana z resztą klasy do pobliskiego parku pod wezwaniem Henryka Sienkiewicza. Położę zen na pomysł nakazywania nastolatkom biegania na 5 km na czas na ocenę bez żadnego przygotowania (tytułowe "trzy mostki", będące we frazie "a teraz, kochani, biegniemy przez trzy mostki" największą groźbą), dość powiedzieć, że park zupełnie nie kojarzył mi się latami jako miejsce spacerowe. Teraz, po renowacji i zagospodarowaniu dawnych nieużytków nad Zgłowiączką w Park na Słodowie i Ogród na Pompce (sic!), skojarzeń już nie mam, bardzo przyjemny spacer nad rzeczką. Szkoda, że tak nie było w moich licealnych czasach, byłaby to świetna trasa do i ze szkoły.

Sukulenty na dachu! Liceum / Można w latawce Plac Wolności (pałac Mühsama) W parku / Po lewej stronie (chyba!) była moja klasa, pracownia ZPT

GALERIA ZDJĘĆ

Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 30, 2021

Link permanentny - Tagi: wloclawek, polska - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Komentarzy: 4


O przygraniczu

[24.10.2020]

Do ostatniej chwili nie wiedziałam, czy warto wsiadać w samochód i spędzić w nim dwie godziny, żeby następnie odbić się od granicy i wrócić. Ale Niemcy, szczęśliwie, mimo obostrzeń wprowadzonych tego dnia, zezwolili na ruch przygraniczny do 24 godzin[1], z czego skwapliwie skorzystałam, bo za granicą nikt nie wpadł jeszcze na błyskotliwy pomysł obowiązku maseczek na ulicach oraz zamykania restauracji; nie, nie będę tu dyskutować sensowności wprowadzonych w Polsce obostrzeń, poprzestanę tylko na stwierdzeniu, że przynajmniej nikt nie wpadł na pomysł wrzucenia żyrafy do wulkanu ("szybko szybko zanim dotrze do nas że to bez sensu").

Gubin-Guben jest miastem podzielonym Odrą, z granicą absolutnie uroczą, w postaci mostów oznaczonych po obu stronach słupkami. Jesień uderza kolorami drzew, koniec października wyjątkowo ciepły, jedyne, co psuje plany na szerokie zwiedzanie to szybko zapadający zmrok (mimo że dzień przed zmianą czasu). Nie planowaliśmy żadnych forsownych atrakcji, zwłaszcza że w sobotnie poranki młodzież pławi się w basenie podczas treningów, korzystając z jednej z nielicznych legalnych (jeszcze) opcji na aktywność fizyczną. Problemem oczywiście okazało się skorelowanie naszej pory obiadowej z niemiecką, bo nie zdążyliśmy na lancz przed 14, a zdecydowanie nie byliśmy w stanie - nawet z potencjalną kawą i ciastkiem - doczekać do 17-17:30, kiedy wolno Niemcu obiadokolację; na przyszłość odłożyłam grecką restaurację, pozostając przy dogodnie otwartej gospodzie Lindengarten (Cottbuser Str. 56), gdzie i sznycel, i dobra sałatka, i mój podły niemiecki wystarczył.

Po niemieckiej stronie śliczna, zadbana i pusta starówka oraz muzea, które sobie zostawiam na wiosnę (kontrowersyjne Plastinarium, Oldtimerclub i Miejskie Muzeum Przemysłu), zakupy w niemieckim spożywczaku oraz highlight wyjazdu - źródełko z wodą pitną, które zachwyciło młodzież. Po stronie polskiej - CHWP na ścianie tuż obok ruin kościoła i ogromne centrum handlowe (wiem, sąsiedzi przyjeżdżają na zakupy); inne zabytki też na wiosnę.

Dworzec Guben Cmentarz żydowski Frankfurter Strasse Odra. Z niemieckie strony na polską / Z polskiej na niemiecką Odra Poetensteig Ruiny kościoła farnego w Gubinie Trinkwasserspender

GALERIA ZDJĘĆ.

[1] Jako że to się co chwilę zmienia, sprawdzajcie przed wyjazdem.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 8, 2020

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: niemcy, polska, guben, gubin, cmentarz - Skomentuj