Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panowie

Kate Morton - Dom w Riverton

Grace, prawie 100-letnia rezydentka domu opieki, nagrywa na kasety swoje wspomnienia dla wnuczka, przebywającego gdzieś w świecie, wychodzącego z żałoby po śmierci żony. Impulsem do nagrywania jest wizyta amerykańskiej reżyser (jak się w finale okazuje, blisko związanej z przeszłością staruszki), która kręci film o tragedii, która wydarzyła się w 1924 roku w Riverton, w posiadłości, w której 10 lat wcześniej młoda Grace rozpoczęła służbę. Dwuwątkowa opowieść przeplata współczesność (starość bohaterki, wizytę głupiutkiej odtwórczyni jednej z głównych ról, festyn i zwiedzanie posiadłości) ze snującą się historią opisującą koleje życia młodych Hartfordów: ambitnej Hannah, żądnej sławy Emmeline, naiwnego i pełnego ideałów Davida i przyjaciela tego ostatniego, Robby'ego. Grace opisuje wszystko z perspektywy sutereny, okiem służby, która - niewidzialna i milcząca - jest czynnikiem odpowiedzialnym za utrzymanie całego dworu. Już na początku wiadomo, że historia młodych kończy się tragedią, ale dopiero na samym końcu wiadomo, jak do tego doszło.

Chyba najsłabsza z dotychczasowych. Nie ma jakiejś specjalnej zaskoczki, chyba że zaskoczyć czytelnika ma to, że mn gentrqvę bqcbjvrqmvnyan wrfg fnzn aneengbexn, xgóen avr hzvnłn jłnśpvjvr bqpmlgnć yvfgh fjbwrw cnav v qbcebjnqmvłn anwcvrej qb mnovpvn Ebool'rtb, n cbgrz - cbśerqavb - qb śzvrepv boh fvófge. Spodoba się na pewno lubiącym klimat międzywojennej Anglii i intryg w wyższych sferach.

Inne tej autorki tutaj.

#30

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 15, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, beletrystyka, panowie - Skomentuj


China Mieville - Ambasadoria

Świat gdzieś na końcu znanego wszechświata. Avice, wychowana w Ambasadorii, raczej omija Gospodarzy, obcą rasę z dwojgiem ust, mówiącą dwugłosem. Nie chce być jedną z Ambasadorów, specjalnie dostrojonych empatów, którzy w parach jednocześnie prowadzą dialog; woli być nawigatorką statku kosmicznego. Kiedy po latach wraca na rodzinną planetę z trzecim chyba z kolei mężem, tym razem lingwistą, szybko się orientuje, że mąż jest bardziej zainteresowany mieszkańcami planety niż nią. Pechowo, akurat wtedy pojawia się na planecie nowa para ambasadorów - EzRa i jej dwugłos okazuje się mieć działanie narkotyczne na Gospodarzy. Burzy to ustalony na planecie porządek i prowadzi do niespotykanego wcześniej konfliktu i wojny domowej.

Nie spodziewałam się oczywiście, że mnie Mieville rozczaruje, ale zaskoczył mnie po raz kolejny: kreacja świata, nie dość, że pełnego Obcych, to tak obcych, że nie ma opcji wejścia w ich psychikę i zrozumienie motywacji, ma rozmach i świeżość porównywalną chyba z "Mówcą umarłych" Carda. Dodatkowo - to chyba znak szczególny autora - jest to świat na krawędzi, tuż przed konfliktem, którego rozwiązanie jest faktyczną osią powieści. Narracja Avice, która retrospektywnie odkrywa kawałkami przyczyny i rozwiązanie, wprowadza stopniowo we wszystkie zawiłości oraz w semantykę, która jest - mam wrażenie - najważniejsza.

PS Będą zdjęcia jeszcze, obiecuję.

Inne tego autora tutaj.

#29

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 11, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, panowie, sf-f - Komentarzy: 1


Hakan Nesser - Nieszczelna sieć

Nauczyciel gimnazjum, o swojskim (chociaż nie jest Polakiem) imieniu Janek, budzi się po libacji z dziurą w pamięci, na którą nie pomaga odkrycie, że jego niedawno poślubiona żona, Eva, leży utopiona w wannie. Jak przystało na grzecznego obywatela, informuje policję, a potem zaczyna sprzątać, usuwając potencjalne dowody. Ląduje oczywiście w celi, jest kompletnie niewiarygodny z zapewnieniami, że nie zabił żony, śledztwo posuwa się więc niemrawo, bo w zasadzie tylko komisarz, prowadzący sprawę, ma wątpliwości, które dopiero wybuchają z pełną siłą, kiedy przebywający w szpitalu psychiatrycznym Janek zostaje zabity. Tuż przed śmiercią przypomniał sobie, kim był zabójca, próbował nawet skontaktować się z policją, ale trafił na absolutnie głupiego policjanta, który informacji od niego nie przekazał dalej. Zdążył jednak wysłać list do mordercy, dzięki czemu w pokrętny sposób policja odkrywa, kto zabił ich oboje.

Komisarz Van Veeteren teoretycznie miał być niesympatyczny, ale w zasadzie jest nie jest, jest tylko nudnym szczególarzem bez życia osobistego. Kiedyś miał, ale aktualnie go unika - z żoną się rozstał, córka ma swoje życie, syn siedzi w więzieniu za przemyt narkotyków, więc niespecjalnie czuje potrzebę kontaktu, a do tego umiera stary pies jego córki. Nawet sprawa, którą rozwiązuje, jakoś specjalnie na niego nie działa, upiera się, żeby szukać rozwiązania tylko dlatego, że ma przeczucie, że coś jest nie tak.

Inne tego autora

#28

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 7, 2017

Link permanentny - Tagi: panowie, 2017, kryminal - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 2


Carlos Ruiz Zafón - Cień wiatru

Podchodziłam do tej książki jak pies do jeża, bo nastrojowa okładka, wysokie miejsce na liście bestsellerów mało szanowanych instytucji i latynoskie nazwisko autora sugerowało realizm magiczny. Otóż nic bardziej mylnego, albowiem to uczciwy kawałek świetnej, pełnej napięcia prawie do poziomu thrillera, doskonale napisanej awanturniczej prozy. A dodatkowo główną bohaterką jest książka, dookoła której kręci się cała, rozgrywająca na przestrzeni kilkudziesięciu lat, intryga.

1945, Barcelona. Daniel, 10-letni półsierota, zostaje zaprowadzony przez ojca-ksiegarza na Cmentarz Zapomnianych Książek, do tajnej biblioteki, w której przechowywane, choć bardziej chyba chronione, są książki, które z różnych przyczyn nie są już dostępne. Daniel wybiera na chybił-trafił jedną z książek - "Cień wiatru" Juliana Caraxa - i już od pierwszej strony wpada w zachwyt. Chce przeczytać wszystkie inne książki tego autora, ale okazuje się, że są niedostępne, a losy samego autora owiane tajemnicami i niedopowiedzeniami. Carax, urodzony w Barcelonie, w 1919 roku przeniósł się w tajemniczych okolicznościach do Paryża (przy czym jego ojciec, oznajmiał wszem wobec, że jego syn nie żyje), gdzie publikował swoje książki najpierw po francusku, a za sprawą małego barcelońskiego wydawnictwa - po hiszpańsku. W żadnym języku nie osiągnęły one popularności za życia autora, za to po jego śmierci w 1936 roku, zaczęła krążyć dziwna legenda - ktoś odwiedzał wydawnictwa i antykwariaty, wykupował albo kradł książki Caraxa i je palił. Daniel, który nie wierzył, że nie został ani jeden egzemplarz innych książek, rozpoczął poszukiwania; najpierw książek, potem - z biegiem czasu - zaczął rozplątywać tajemnicę narosłą wokół samego Caraxa, mimo upływu kilkudziesięciu lat. Najpierw sam, potem - jak w drużynie Pierścienia - gromadząc wokół siebie przyjaciół o różnych umiejętnościach - łotrzykowatego Fermina o barwnym języku i mrocznej przeszłości, zwolennika dobrego jedzenia i łatwych kobiet, sprytnego antykwariusza Barcelo, przyjaciela jego ojca czy wreszcie inteligentną i piękną dziewczynę.

Na warstwę przygodową, dziejącą się w latach 1945-56 nałożonych jest kilka innych: kunsztownie opisana, nieomal z geograficzną precyzją, gotycko mroczna powojenna Barcelona, tak szczegółowa, że można nieledwie z książką jako mapą ruszyć w podróż; dojrzewanie Daniela, który z 10-letniego, nieco niewydarzonego chłopca, zadurzonego w starszej od siebie o 10 lat pannie, wyrasta na mądrego, wnikliwego i wrażliwego 20-latka, gotowego na rozpoczęcie dorosłego życia (również w sferze intymnej); sfera polityczna - dyktatura frankistowska, tajna policja z demonicznym inspektorem Fumero, prześladowanie homoseksualistów, upadek wielkich fortun czy wreszcie dziejąca się ponad 20 lat wcześniej zawikłana historia tragicznej miłości między młodym synem kapelusznika, Julianem i córką bogatego potentata, Penelope.

Wreszcie język. Soczysty, celny, doskonale punktujący sytuacje zgrabnie użytym w dialogach przekleństwem zdecydowanie podnosi walory książki. Trafiłam na audiobooka czytanego przez Wojciecha Żołądkowicza i jest to dodatkowo niesamowita przyjemność, chyba równie duża jak samodzielne czytanie.

PS Wiem, że czekacie na preludium z Saksonii i etiudę z Pragi, ale znowu zrobiłam za dużo zdjęć i trochę mi zajmie, zanim doprowadzę je do jako tako strawnej postaci.

Inne tego autora:

#27/#5

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 4, 2017

Link permanentny - Tagi: 2017, panowie, beletrystyka - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Komentarzy: 9


Frederick Forsythe - Psy wojny

Shannon, irlandzki najemnik, dostaje zlecenie przeprowadzenia zamachu wojskowego w jednej z małych, nie znaczących republik afrykańskich, Zangaro. Między wierszami orientuje się, że celem jest przejęcie przez brytyjską firmę koncesji na wydobycie platyny z terenów należących do republiki, o czym wie tylko zleceniodawca (i domyśla się Shannon). Jak rasowy Project Manager, zaczyna od szczegółowego rozpoznania, układa harmonogram i pozyskuje zasoby (innych najemników, broń oraz statek), żeby w 100 dni zgładzić psychopatycznego tyrana, rządzącego Zangaro, a na jego miejsce osadzić przekupionego przez Brytyjczyków następcę. Zamach się udaje mimo pewnych strat, ale finał rozgrywki nie do końca jest taki, jak sobie zaplanował sprytny przedsiębiorca.

Z jednej strony powieść się zestarzała - informacja przestała być tak łatwa do ukrycia, jak w czasach, gdzie telefon i telegraf były jedynymi źródłami komunikacji, a odcięcie od mediów dało się załatwić wyłączeniem jedynego nadajnika na cały kraj. Z drugiej strony, niewiele się zmieniło, co widać nie tylko w Afryce. Nieco naiwne może być uczynienie z Shannona, teoretycznie "człowieka do wynajęcia", najbardziej moralnej osoby w skorumpowanym i pchanym jedynie żądzą wzbogacenia się świecie, ale w zasadzie - czemu nie. Umówmy się, że ta jego moralność, wykładana córce biznesmena, którego chce oszukać, jest też dość relatywna - nie waha się przed zbiciem swojej kochanki, żeby nauczyć ją posłuszeństwa oraz przed zabiciem niezbędnej grupy ludzi, żeby dopiąć celu.

Czytałam wersję zubożoną o wszystkie elementy związane z byłym Związkiem Radzieckim i udziałem państw socjalistycznych w procederze handlu bronią. Ma ktoś pełną wersję?

#24/#3

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota kwietnia 15, 2017

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2017, panowie, kryminal - Komentarzy: 4


Ted Chiang - Historia twojego życia

Tytułowe opowiadanie zostało zekranizowane jako Arrival (Nowy początek), co chyba najlepiej pokazuje, jak ciekawe pomysły ma autor. Absurdalnie, to jedyne opowiadanie o Obcych i statkach kosmicznych, reszta ma źródło w zjawiskach trywialnych (semantyka, matematyka, wiara) lub historii. Jest świat starożytnego Babilonu, gdzie tysiące robotników stawiają wieżę Babel, która pozwoli im na przebicie do nieba i spotkanie z bogiem. W "Zrozum" pojawia się bardzo dickowska w wymowie idea sztucznego rozwinięcia intelektu aż do bycia nadczłowiekiem; podobnie jak u Dicka czy Keyesa intelektu przybywa kosztem empatii. W "Dzieleniu przez zero" bohaterka udowadnia wewnętrzną sprzeczność aktualnie znanej algebry, z czym nie umie sobie psychicznie poradzić. "Siedziemdziesiąt dwie litery" są o sile sprawczej słowa w świecie, w którym słowo powołuje do życia maszyny (na kanwie legendy o golemie, powoływanym do życia za sprawą zwoju ze Słowem). Short o "Ewolucji ludzkiej nauki" (o różnicy między dorobkiem ludźmi i nadludźmi) i quasi-reportaż o tym, czy warto byłoby wyłączyć umiejętność postrzegania piękna ludzi z życia codziennego, są stosunkowo najsłabsze. Moje ulubione opowiadanie to mistyczne "Piekło to nieobecność Boga", opisujące świat, w którym podobnie jak u nas klęski żywiołowe występują nawiedzenia lub spotkania istot nadprzyrodzonych. Można mieć szczęście - zstępujący anioł może świadków uzdrowić, można mieć pecha - świadkowie giną lub zostają okaleczeni. Wiadomo też, co się dzieje z ludźmi po śmierci - widać, czy idą do nieba czy do piekła. W warstwie fabularnej to historia męża, którego żona zginęła jako przypadkowy świadek pojawienia się anioła, poszła do nieba, a on - aby się z nią połączyć - chciał wykrzesać w sobie miłość do boga.

Dalej nie jestem fanką opowiadań ze względu na ich nieskomplikowanie fabularne (np. "Historia twojego życia" jest jednak zbyt skrótowa, przez co ma dla mnie mniejszą dawkę emocji niż film), ale Chiang potrafi ładnie nakreślić świat nawet na kilkudziesięciu stronach.

#20

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 21, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, panowie, sf-f - Komentarzy: 3