Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panowie

Truman Capote - Z zimną krwią

Reportażowe ujęcie historii brutalnego morderstwa z 1959 roku, kiedy to dwóch drobnych kryminalistów, naruszających zasady zwolnienia warunkowego, zamordowało z nieznanych na pierwszy rzut oka przyczyn czteroosobową rodzinę farmerską z Kansas. Chociaż książka z założenia jest reportażem[1], akcja prowadzona jest dwutorowo - opis mozolnego śledztwa i wpływu zbrodni na lokalną społeczność przeplatany jest z relacją ucieczki pary przestępców i ich życia od zbrodni do aresztowania, z dygresjami opisującymi ich przeszłość[2]. Nietypowo, przedstawienie zarzutów i udowodnienie przestępstwa nie kończy książki; po opisie procesu, zakończonym wyrokiem podwójnej kary śmierci, Capote opisuje ponad 5-letni proces apelacji i wegetację zbrodniarzy w więzieniu w oczekiwaniu na złagodzenie lub wykonanie kary, skupiając się mocno na kontrowersyjności zasady “oko za oko” i odpowiedzialności orzekających ją ludzi.

Dziwi mnie nieco popularność tej książki i obecność na wielu kryminalnych “listach wszech czasów”. Pewnie w dużej mierze była nowatorska, pokazując kulisy prawdziwej sprawy, a nie zmyślonej opowiastki z nierzeczywistymi bohaterami, gdzie zamiast kryminalnego geniuszu przyczyną zbrodni jest przypadek i niedostosowanie społeczne. Kilkadziesiąt lat później tego typu książek jest więcej, bo i spektakularnych zbrodni jest więcej (chociażby "Zodiak" czy "Helter Skelter: prawdziwa historia morderstw Mansona"). Nie jest to jednocześnie książka kiepska, ale już nie odkrywcza i zaskakująca. Na plus - nie jestem fanką reportaży, wolę fabułę i pod tym kątem "Z zimną krwią" mi bardziej pasowało niż współczesny reportaż.

[1] Z założenia. Książka Capote’a uznawana jest jako pierwowzór powieści non-fiction, ale po latach okazało się, że jest dość luźno oparta o fakty. Autor wiele rzeczy zmyślił (np. wzruszające przyznanie się do winy i prośbę o wybaczenie jednego z morderców), niektóre, nie pasujące do jego tezy, pominął. Sprokurował dialogi i opisał fikcyjne sytuacje, opierając się oczywiście o prawdziwy materiał, który gromadził podobno przez 5 lat, ale widocznie uznając go za zbyt mało dramatyczny.

[2] Mimo cytowań psychiatrów, którzy wskazują mechanizmy w wychowaniu jednego z przestępców oraz chorobę psychiczną drugiego jako przyczyny takich, a nie innych reakcji, prowadzących od niezbyt groźnych przestępstw (kradzież, wyłudzenie) do zbrodni, odpowiedź, jaką daje Capote na pytanie co było przyczyną, jest dość naiwna.

#70

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek września 25, 2018

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2018, mwa, panowie, kryminal - Skomentuj


Jakub Żulczyk - Instytut

Tytułowy Instytut to nazwa na domofonie w mieszkaniu, które Agnieszka odziedziczyła po babci. Remontuje je i zasiedla z grupą świeżo poznanych ludzi, kiedy po raz drugi odchodzi od obojętnego i toksycznego męża. Żyje jednak na pół gwizdka, bo czeka na moment, kiedy będzie w stanie sprowadzić do siebie 12-letnią córkę, odebraną jej przez rodzinę męża. To jest ten kawałek fabuły, który ujawnia się w reminiscencjach, przerywających właściwą akcję powieści - Agnieszka i sublokatorzy pewnego dnia, nie z własnej woli, zostają odcięci od świata; odkrywają to dość późno, bo odsypiali poimprezowego kaca. Ktoś zamknął kraty na klatce schodowej, pozbawił ich telefony komórkowe baterii, przeciął kable w windzie, a potem także przysłonił okna panelami. Zdezorientowani bohaterowie nie umieją znaleźć odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę się stało i dlaczego ktoś zostawił kartkę z napisem "To moje mieszkanie". Narasta chaos, bezsilność prowadzi do agresji i konfliktów, ale panika pojawia się dopiero gdy odkrywają, że prześladowcy wchodzą bez ich wiedzy do mieszkania.

Tyle że ta warstwa horroru jest najmniej ciekawa tutaj, zwłaszcza w zestawieniu z zakończeniem (BAV, jvryxn, znfbńfxn betnavmnpwn memrfmnwąpn cół Cbyfxv v znwąpn an hfłhtnpu qehtvr cół, qyn xncelfh mnovwnwąpn yhqmv, cbavrjnż mnżlpmlyv fbovr bqmlfxnć nxheng gb zvrfmxnavr, cbqnebjnar cemrm Jvryxvrtb Mnłbżlpvryn onopr Ntavrfmxv, ójpmrfarw żbavr). To, co czyta się doskonale, to wspomnienia Agnieszki o nieudanym związku, trudnym macierzyństwie i próbie wyjścia i odzyskania siebie.

Inne tego autora tutaj.

#66

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek września 6, 2018

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2018, panowie, beletrystyka - Skomentuj


Dennis Lehane - Wyspa skazańców

Lata 50. XX wieku. Szeryf federalny, Teddy (Edward) Daniels wraz z nowym partenerem, szeryfem Chuckiem Aulem, płyną na Shutter Island - wyspę, na której przetrzymywani są niebezpieczni, psychicznie chorzy przestępcy. Mają odkryć, w jaki sposób mogła zniknąć jedna z więźniarek/pacjentek, morderczyni trójki swoich dzieci. Personel więzienia/szpitala jest niby przyjazny, ale im więcej zadają pytań, tym bardziej otoczenie staje się wrogo nastawione i ewidentnie widać, że skrywają jakąś tajemnicę. Dziwna i klaustrofobiczna atmosfera na wyspie wpływa na Danielsa, odżywają w jego głowie traumy z drugiej wojny światowej, wspomnienia śmierci dwubiegunowej żony, która zginęła w pożarze wznieconym przez tajemniczego piromana, Andrew Laeddisa. Kiedy okazuje się, że szeryf usłyszał od jednego z pacjentów o tym, że Laeddis przebywa na wyspie, sytuacja zamiast się wyjaśniać, zaczyna się coraz bardziej gmatwać, Daniels musi sobie zadać pytanie z jakiego powodu przyjechał do szpitala: znaleźć zaginioną pacjentkę czy może po to, aby rozliczyć się ze swoimi własnymi demonami. Dokłada się do tego katastrofalny huragan pustoszący wyspę, zaszyfrowane wiadomości, zaginięcie Aule'a, nie wiadomo skąd odnaleziona pacjentka (która jednak może być podstawiona) i wreszcie plotka o latarni morskiej, w której prawdopodobnie prowadzone są niebezpieczne eksperymenty nad farmakologicznym i operacyjnym zarządzaniem agresją; to wszystko doprowadza coraz bardziej chorego szeryfa na kraj zdrowia psychicznego.

I tu w tej powieści twist fabularny jest, jak najbardziej, chociaż najpierw miałam okazję obejrzeć film, za drugim razem zwrot już nie zaskoczył. W wersji filmowej szeryfa Edwardsa gra Leonardo di Caprio.

#64

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 3, 2018

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2018, panowie, kryminal - Skomentuj


Jerome David Salinger - Buszujący w zbożu

To nie jest tak, że uparłam się, żeby obśmiewać klasykę, samo wychodzi. Na swoje usprawiedliwienie mam, że kilkanaście minut przed końcem lotu skończyła się Allende i chwyciłam pierwszą znaną rzecz, którą miałam na kindlu (a potem prawie godzinę czekałam na walizki).

16-letni Holden Caufield został właśnie wyrzucony z kolejnej szkoły. Przyjął ten fakt z ulgą, bo doprowadził do tej sytuacji z rozmysłem - nienawidził szkoły, nauczycieli (poza jednym) i w zasadzie wszystkich kolegów. Po burzliwym wieczorze w internacie, zakończonym bójką ze współlokatorem, który umówił się z jego dawną znajomą (i zasugerował, że się z nią przespał), Holden ucieka do nowego Jorku, żeby na kilka dni “poczuć życie”, zanim wróci z podkulonym ogonem do domu i zbierze od rodziców należną awanturę. W Nowym Jorku młodzieniec między innymi marznie (bo w internacie okradziono go z ciepłego palta i rękawiczek), upija się, próbuje skorzystać z usług prostytutki, ale w ostatniej chwili rezygnuje, po czym zostaje okradziony i pobity, umawia się z dziewczyną, która jednak go zaczyna irytować, więc spotkanie kończy się awanturą. Odwiedza jedynego, sensownego nauczyciela z jednej z poprzednich szkół, niestety mężczyzna robi wrażenie zainteresowanego nim fizycznie, co Holdena obrzydza. Zmęczony, zziębnięty i bez pieniędzy wraca do domu, spotkać się z młodszą ukochaną siostrą Phoebe i podzielić się z nią planami Wielkiej Ucieczki do prostego świata, gdzie nie ma hipokryzji, pozerstwa i żenady świata dorosłych. Phoebe celnie punktuje brata, że za jego problemy nie jest odpowiedzialne otoczenie, co powoduje, że nastolatek jednak nie wsiada w autobus i zostaje drwalem na prerii, tylko po przemyśleniu widzi jasne strony szkoły, z której uciekł.

Niestety jest to jedna z tych książek, gdzie bohatera się nawet jeśli nie nienawidzi, to przynajmniej z poczuciem zażenowania obserwuje się jego zachowanie. Caufield nie szczędzi czytelnikowi swoich przemyśleń na temat obserwowanego z perspektywy nastolatka świata dorosłych, którego to obrzydza i uważa, że on będzie inny. Gloryfikuje dziecinną “uczciwość” wspominając wielokrotnie swojego zmarłego brata Alika i opisując radosną żywiołowość siostry Phoebe (żyjącej). Podobną irytację czułam, czytając “BwZ” w czasach licealnych, więc to nie do końca jest kwestia tego, że #jestemstaraimamzazłe. Tyle że jest wiele książek pokazujących w bardziej strawny sposób postrzeganie świata dorosłych przez dzieci, bez nadęcia, egzaltacji i pogardy wynikającej z niezrozumienia.

#61

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 24, 2018

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2018, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Bogusław Wołoszański - Twierdza szyfrów

Oparta na faktach powieść, opisująca wyścig naukowców i szpiegów w celu rozpracowania radzieckiego szyfru dyplomatycznego. Na zamku Czocha, w tajnej kryjówce wywiadu, Niemcy konstruują maszynę deszyfrującą, ale mimo wysiłków ekipy ciągle nie działa prawidłowo. Oficer Jorg, który okazuje się być szpiegiem, należącym do supertajnej międzynarodowej organizacji z siedzibą w Paryżu, przypadkiem trafia na rozwiązanie (co jest o tyle zabawne, że udaje się rozszyfrować depesze tylko z powodu lenistwa Rosjan, którzy z braku wystarczającej ilości kart szyfrowych, używali ponownie już wykorzystanych). Po aresztowaniu łączniczki Jorga do zamku udaje się polsko-amerykańska ekspedycja, żeby przywrócić łączność. Pobocznie plączą się wątki amerykańskich naukowców, którzy dla idei donosili Związkowi Radzieckiemu o przełomowych wynalazkach, zwłaszcza związanych z rozszczepieniem atomu.

Nie czepiając się logiki (kwestie związane z kryptografią są solidnie przeanalizowane), wadą dla mnie jest pozostawienie wielu niedokończonych wątków, może w celu kontynuacji. Niestety, autor zostawia czytelnika w pół słowa, zaznaczając, że nie napisał o losach Jorga i Anny-Marii czy o tym, po co Compaigne pojechał do Paryża.

Narratorem w audiobooku jest sam autor, słuchając miałam wrażenie, że to odcinek "Sensacji XX wieku".

#56/#10

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 3, 2018

Link permanentny - Tagi: 2018, beletrystyka, panowie - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Skomentuj