Więcej o
panie
Miła niespodzianka, bo myślałam, że przeczytałam wszystkie książki tej autorki już jakiś czas temu. Przy okazji ubolewam bardzo, że Prószyński zaprzestał wydawania reportaży z Gazety Wyborczej w formie książkowej. Dawno, dawno temu wychodziło co roku 12 najlepszych reportaży. w "Nietykalnych" z 1999 roku znalazłam felieton "Jestem gruba jak śledź ulik" o Lucynie Legut. Pewnie łatwiej trafić na książki dla dzieci "Piotrek zgubił dziadka oko, a Jasiek chce dożyć spokojnej starości", ja z kolei lubię te bardziej wspominkowo-dorosłe.
"Szyfon" to w zasadzie autobiografia aktorki/pisarki/malarki. Pełna dygresji historia jej wszystkich miłości, związków, przeprowadzek życiowych od wczesnego dzieciństwa do chwili, kiedy była zaszufladkowana w teatrze jako gruba, ale wesoła aktorka komediowa. Wprawdzie z książki nie wynika, kim był znany acz nudny literat, pierwsza miłość, którą ukradła koleżanka z teatru i profesor, w którym się kochały studentki z całego roku, ale w felietonie pojawiają się pasujące nazwiska. Dużo cyniczno-gorzkich obserwacji świata, i tego teatralnego za kulisami, i tego poza - grube kobiety też mają przemyślenia i życie osobiste.
Inne tej autorki tutaj.
#26
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 22, 2007
Link permanentny -
Tagi:
beletrystyka, panie, 2007 -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 3
Niezły typowy sf o Bezsennych - dzieciach zmodyfikowanych genetycznie, którym zabrano potrzebę snu, w zamian dając więcej czasu na rozwój, podrasowaną inteligencję i - jako efekt uboczny - zabierając oznaki starzenia. Wbrew pozorom, nie przysparza im to zwolenników, bo ludzie en masse boją się nie dość, że innych, to jeszcze do tego mądrzejszych, szybszych i lepszych (a co za tym idzie zamożniejszych i bardziej przewidujących). Niezła opowieść o tym, jak społeczeństwo traktuje innych, zwłaszcza jeśli zaczynają grać coraz większą rolę w gospodarce i polityce. Żeby było dramatyczniej, sami Bezsenni zaczynają się rozdzielać - na tych, którzy chcą całkowicie odizolować się od niemodyfikowanych ludzi i tych, co chcą swoimi zdolnościami do rozwoju świata "zwykłych ludzi" się przyczynić.
Nie jest to moralitet o kondycji ludzkiej, ale przyzwoita opowieść o tym, do czego może genetyka zaprowadzić - sporo polityki i potencjalnej historii Stanów Zjednoczonych, która dzieje się obok życia głównych bohaterów. Cykl składa się z trzech tomów, o ile pamiętam drugi jeszcze był w miarę czytalny, w trzecim utknęłam w połowie kilka lat temu. Spróbuję jeszcze raz.
Inne tej autorki:
#16
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 16, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2007, panie, sf-f
- Komentarzy: 1
Cztery chińskie kobiety, które w latach 40. ubiegłego wieku z Chin różnymi drogami trafiły do San Francisco. Każda z nich ma męża i dzieci. Każda ma jakiś kawałek swojej kultury, wierzeń i poglądów na to, jak jej życie powinno w Stanach wyglądać. Poznały się już w Stanach i co tydzień spotykały się na partyjce madżonga. Trochę brzmi jak chińska wersja Desperate Housewives, ale głównie skupia się na tym, jak bardzo różnią się od matek ich córki. Książka to historie każdej z czterech mam i czterech córek. O tym, jak ciężko się dogadać w multikulturowej rodzinie, gdzie dzieci nie rozumieją rodziców i kontestują ich kulturę, a rodzice ze smutkiem obserwują, jak dzieci stają się Amerykanami. Dla mnie dodatkowa zaleta to San Francisco. Bazar z rybami i seefoodem na Stockton, Mission Street, nabrzeże portowe. Dość przyjemne czytadło, ale bez rewelacji.
Inne tej autorki:
#15
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota kwietnia 7, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2007, beletrystyka, panie
- Skomentuj
Grube kilkaset stron, do łyknięcia w dzień. Inne książki Marian Keyes głównie skupiały się na stosunkach damsko-męskich. Dziewczyna szuka chłopaka, poznaje niewłaściwych mężczyzn, ale dzięki pomocy przyjaciół i rodziny udaje jej się wyjść z dołka i znaleźć tego właściwego. Tym bardziej nietypowa jest ta książka - dziewczyna ma przyjaciół, poznaje świetnego faceta, ale tak naprawdę interesują ją narkotyki, które łyka, żeby zagłuszyć ból po poprzednim wieczorze, który spędziła pod wpływem narkotyków. Trafia do szpitala po tym, jak przedawkowała i zostaje zabrana przez rodzinę na odwyk. Zgadza się na to, bo myśli, że spotka znanych ludzi, poleży na solarium, w saunie, a do obiadu dadzą wino. Mimo iż Rachel twierdzi, że narkotyki bierze ot, tak, imprezowo, a odwyk jej niepotrzebny, okazuje się, że jednak to niezupełnie tak. Nienawidzi wszystkich, którzy ją na ten odwyk wepchnęli - byłego chłopaka, najlepszej przyjaciółki i rodziców. Bardzo dobry, czasem mocny, opis wychodzenia z nałogu. Widać, jak kolejne kroki terapii zmieniają dziewczynę, wróg-terapeutka przestaje być wrogiem, a współpacjenci zaczynają być jak rodzina, chociaż początkowo nimi gardziła.
Inne tej autorki tu.
#11
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 11, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2007, beletrystyka, panie
- Komentarzy: 1
Bardzo przyjemny kryminał, w którym ginie pasterz (za pomocą łopaty), a jego owce szukają mordercy. Owieczki są miłe, wcinają trawę i inne zieleniny, a ostatnią rzeczą, jakiej można się spodziewać po przeżuwającym stworzeniu o tępawym wejrzeniu, to to, że właśnie jest detektywem na tropie. Wyczuwam pewien rozjazd mięczy zapewnieniami z blurba, że to "powieść filozoficzna" czy "moralitet na miarę Folwarku zwierzęcego". Zgrabnie napisana, ale podejmowane kwestie filozoficzne typu: jak wygląda Bóg i kościół oczami niewtajemniczonych (wiadomo, nijak, bo tego w oderwaniu od kilku tysięcy lat historii się nie da), że ludzie nie widzą zapachów tak jak owce i są przez to ubożsi (no są), warto być w stadzie, bo owca bez stada to samotna owca (wiadomo) nie są zbyt odkrywcze. Tak jak mówiła Wonderwoman (książkę jeszcze chwilę potrzymam, bo TŻ chce przeczytać) - po lekturze mam ochotę mieć miłą, puszystą owieczkę, mimo że tak naprawdę to śmierdzące i brudnawe kłębki wełny z inteligencją papcia.
#8
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 4, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2007, kryminal, panie
- Komentarzy: 2
To najsłabsza z tych, które czytałam do tej pory. Typowy pokomplikowany romans, dziejący się w redakcji pisma kobiecego ze wszystkimi tego nudnymi konsekwencjami (straszliwie nie interesuję się tematem). Zła zimna suka z Londynu przyjeżdża do Irlandii rozkręcić pismo i podlega PRZEMIANIE i już nie jest taka zła i zimna, bo nie jest fajnie być złą i zimną. Dobra i miła dziewczyna zdobywa fajnego faceta. Zła koleżanka, która kiedyś tej dobrej odbiła faceta i dalej lata z rozbuchaną pochwą (by Barbarella), zostaje ukarana. Przyjemnie się czyta, ale w zasadzie nie ma wartości dodanej. Ot, mała tygodniowa depresja (viva la prozak), zdradzający facet/kobieta, smutek po rozstaniu, trauma po byciu dzieckiem matki z depresją. Nic, czego porcja sushi i miłości nie naprawi. Jak na romans - przyzwoite, jak na powieść, do której warto wrócić - nie bardzo.
Inne tej autorki tu.
#78
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek grudnia 5, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2006, kryminal, panie
- Skomentuj