Więcej o
panie
Mózg zamarza mi w okolicy -10 stopni i musiałam przeczytać coś, co będzie ciepłe. "Lato" to zestaw króciutkich opowiadań o Sophii, mieszkającej na jednej z maleńkich fińskich wysepek z babką. Babka jest mądra, dużo wie o świecie, pozwala Sophii poznawać świat, nawet jeśli to nie jest bezpieczne, ale obserwuje wszystko, mimo że sama nie najlepiej się już czuje. Epizodycznie pojawia się ojciec, który głównie zajmuje się tajemniczą pracą w gabinecie, pali fajkę i nosi wielki, ciepły szlafrok. Wyspa jest dzika, ale piękna i można ją oswoić. Widać bardzo dużo pomysłów, które potem rozwinęły się w historie z Doliny Muminków - opuszczanie domu na wyspie przed zimą, które przypomina porządki przez snem zimowym, ustawianie figurek wyrzeźbionych z kory w lesie jak w "Tatusiu Muminka i morzu" czy przygotowania przed sztormem jak w "Komecie".
Nie jest to lekka i beztroska historia o lecie, ale podszyta melancholią historia przemijania i nabierania doświadczenia. Innego, kiedy się ma 10 lat i pierwsze próby pływania w głębokiej wodzie to coś, co zmienia dzień, innego, kiedy się ma lat 70 i zaczyna się zapominać, jak to jest, kiedy się nocuje latem pod namiotem. Do tego piękne i ażurowe rysunki Tove, która drobnymi kreskami pokazuje wyspę.
Inne tej autorki tutaj.
#1
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 11, 2009
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
beletrystyka, opowiadania, panie, 2009
- Komentarzy: 5
Tom 11. Kot, który mieszkał wysoko.
Qwilleran jedzie do Chicago ratować od zburzenia zabytkowy budynek. Na budynek zasadza się paru biznesmenów, a w apartamencie, w którym mieszka, popełniono tajemniczą zbrodnię.
Tom 12. Kot, który znał kardynała.
Kardynał to mały ptaszek z czerwonym brzuszkiem, którego uwielbia kot Koko. Szczęśliwie platonicznie, bo przez okno składu na jabłka, który Qwilleran kazał sobie wyremontować na mieszkanie. I to w zasadzie jest duża zaleta tego tomiku, bo opisy wielkiego składu z antresolą i ścieżkami dla kotów są bardzo smaczne. Oprócz tego zaraz po premierze sztuki wystawianej w Pickax ginie nielubiany i kontrowersyjny dyrektor szkoły.
Tom 13. Kot, który poruszył górę.
Qwilleran wyjeżdża na kilka miesięcy w góry, żeby się zastanowić, co chciałby dalej robić w życiu. Wynajmuje opuszczony pensjonat, bo w żadnym hotelu nie chcieli go przyjąć z kotami, po czym odkrywa tragedię, która zdarzyła się w pensjonacie. Koko pomaga rozwiązać zagadkę, przesuwając przedmioty, w tym obraz z górą.
Te koty sponsoruje Havvah [2019 - link nieaktywny].
Inne tej autorki tutaj.
#47-49
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek listopada 7, 2008
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2008, kryminal, panie
- Skomentuj
Próbowałam z tym walczyć, ale po lekturze każdej (no, poza "Widmowymi dziećmi") książki Sue Townsend nasuwa mi się sformułowanie "typowo brytyjska zjadliwa ironia". Jakby ktoś się zastanawiał, co by było, gdyby upadła angielska monarchia, a rodzina królewska zostałaby odarta z przywilejów, majątku, a do tego uznana za wrogów narodu i osadzona w strefie szczególnego nadzoru, to autorka odpowiada na to pytanie. Rok 1984 w schludnym współczesnym wydaniu, oblany dodatkowo sosikiem absurdu.
Królowa Elżbieta II cierpi na ból zęba, bo nie ma opieki dentystycznej (uspokajam, że w końcu lituje się nad nią lokalna specjalistka i wyrywa ząb obcęgami), małżonek królewski umiera w bardzo kiepskich warunkach w domu opieki, Karol i Camilla żyją z psami i kurami (kury, dodam, nie chcą się nieść, mimo że Karol dba o nie bardziej niż o Camillę), a cały świat jest uczony nienawiści do nich. To dość kiepski moment na odkrycie, że jest się nieślubnym dzieckiem Karola i Camilli, jednak dla Grahama to zdecydowana zmiana w jego życiu. Ku rozczarowaniu rodziców, Graham ma w sobie najgorsze możliwe angielskie cechy (mam wrażenie, że dużo z jego postaci zbudowane zostało na podstawie wyrobionego przez kilka tomów Adriana Mole'a) i nie nadaje się na osobę, której można przekazać tron (zakładając, że ekscentryczny polityk wygra wybory i przywróci prawa rodziny królewskiej). W tle występuje sporo drugoplanowych psów, które komentują wydarzenia życia codziennego i politycznego.
Czy tylko mi się wydaje, że Sue Townsend nie lubi klasy rządzącej?
Inne tej autorki tu.
#43
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 14, 2008
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2008, beletrystyka, panie
- Komentarzy: 3
Książki typu "fusion", które łączą w sobie jakieś dwa elementy, rzadko są udane. I tak w "CK Kuchni" Makłowicza czy książkach Herve Thisa przepisy mają zwykle rolę drugorzędną, a właściwym mięskiem książki są opowieści obok przepisów, natomiast w "Przepisach z Zielonego Wzgórza" połączenie jest harmonijne. Kawałki biografii autorki cyklu o rudej dziewczynce z nadczynnością wyobraźni są przeplatane zestawami klasycznych kanadyjsko-wyspiarskich przepisów na tzw. domową kuchnię. Nie rzuciłam wszystkiego, żeby - jak w przypadku kolorowych książek z obrazkami - piec i gotować, ale głównie z tego powodu, że to kuchnia na dużą skalę. Obiad na 6 osób, deser na piknik, pieczona gęś czy nastawianie nalewek na kilka tygodni. Ja jestem w skali mikro i kuchenna godzina to dla mnie górny limit, na więcej jestem za leniwa.
#30
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 13, 2008
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2008, kulinarne, panie
- Skomentuj
Przyznam, że za dość drażniący fakt uważam to, że większość PRL-owskich kryminałów milicyjnych dzieje się w Warszawie. Tam zawsze były najlepsze dziwki (no, czasem akcja chwilowo skakała do hotelu Grand w Sopocie, żeby rzucić okiem na tamtejsze mewki), najsprytniejsi cinkciarze czy oczywiście najsprawniej działający wydział w Pałacu Mostowskich. Zaczynając smutną historię o przynoszącym pecha kolejnym właścicielom złotym posążku bogini Kali, westchnęłam sobie ze znużeniem, bo znowu będzie bazar Różyckiego i Saska Kępa. I tu miła niespodzianka - po zabójstwie dentystki, wdowy po posiadaczu tytułowego posążka, pewna sympatyczna pani patolog[1] Elżbieta i nieco mniej sympatyczny, bo szowinista[2], pan milicjant Wanacki, odkrywają, że się mają ku sobie. A że Elżbieta miała wujka, specjalizującego się w antykach i sztuce, to została wysłana w celu uzyskania informacji z pierwszej ręki na temat handlu hinduską sztuką. Idzie sobie Elżbieta w celu pozyskania wiedzy, aż dociera na Żoliborz, w okolice wujowej wilii na "niewielki placyk, o tyle charakterystyczny, iż całkowicie otoczony przez półokrągłe domy. Dokładnie w jego środku rosło ogromne, stare drzewo o potężnym pniu i rozłożystych gałęziach, pochylających się nad jezdnią". I tu mnie tknęło, bo takie miejsce pokazywała mi siwa[0].
Wujek-kolekcjoner należał do ludzi zamożnych, bo tacy - oprócz lewicującej inteligencji - mieszkają na Żoliborzu. Niestety szybko się okazało, że nawet dziewczyna milicjanta może mieć kogoś zbliżonego do kręgów przestępczych w rodzinie. Trup się trochę jeszcze posłał, nastąpił napad, a sprawę zaginionego posążka udało się wyjaśnić dzięki nieco wścibskiej i dość pechowo trafiającej na kolejne zwłoki starszej pani, również mieszkanki Żoliborza. Może ona też co wieczór wystawiała butelki na mleko?
[0] Zdjęcia świeżutkie, autorstwa siwej.
[1] Niezbyt przepadam za współczesnymi polskimi filmami policyjnymi, Glinę oglądam kątem oka, bo TŻ lubi, ale uwielbiam każdą scenę z panią patolog, która zapytana, czy nie boi się robić sekcji, flegmatycznie stwierdziła, że przynajmniej jej pacjent na stole nie umrze.
[2] "Asystentka? - pomyślał z niechęcią. - Że też te baby nawet tu się wepchną!"
Inne tej autorki tutaj.
#29
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 5, 2008
Link permanentny -
Kategorie:
Czytam, Fotografia+ -
Tagi:
prl, 2008, panie, kryminal, klub-srebrnego-klucza
- Komentarzy: 4
Przekartkowałam, bo trudno to nazwać czytaniem, u sąsiadów podczas podlewania kwiatów. Na plus - ładne zdjęcia i rada: fotografuj kwiaty. Na minus - reszta. Dawno nie widziałam tak manierycznie napisanej książki o kwiatach, tworzeniu bukietów i szeroko pojętej estetyce. Nie licuje mi zestaw pretensjonalnych sformułowań, rozpływanie się nad własną osobą i odnajdywanie cudowności każdej czynności z dość miałkim efektem, jakim jest ten album.
#28
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 3, 2008
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2008, panie, fotografia
- Komentarzy: 16