Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o opowiadania

Alice Munro - Odcienie miłości

Powinnam się poddać, ale nieustająco próbuję odkryć, skąd decyzja komitetu noblowskiego (i coraz bardziej się skłaniam do opcji, że chodziło o wybór najmniej kontrowersyjnego autora). Munro się doskonale czyta, ale absolutnie nic po lekturze mi nie zostaje; ba, zdarzyło mi się nawet przerwać opowiadanie w połowie, bo przysypiałam i po podjęciu lektury już nie pamiętałam, o czym jest. Plus, na co się już skarżyłam parokrotnie, opowiadania opisują jakiś wycinek z życia bohaterów, a czasem nawet jakieś wspomnienie, które po latach uaktywnia coś w ich życiu (albo i nie), ale nie mają zakończenia jako takiego. A to bohaterkę powiadomił ojciec, że jej matka umarła, więc bohaterka wspomina panikę, kiedy zobaczyła, że jej matka planowała się powiesić; co ciekawe, jej młodsza siostra pamięta historię jako żart, który matka chciała zrobić ojcu. Pierwszej żonie były mąż zwierzył się, że zdradza drugą żonę z kochanką. Dwaj bracia żyją obok siebie, jeden w cieniu drugiego, który podczas zabawy uszkodził sobie głowę i nie jest już tak sprawny intelektualnie jak wcześniej. O rodzinnej wyprawie, która mogła się zakończyć tragedią, ale na szczęście nie zakończyła, bo matka we właściwej chwili spojrzała na kąpiącą się córkę. O powrocie po latach do miasteczka i spotkaniu z dawną kochanką, która została żoną brata. I tak dalej.

Inne tej autorki.

#70

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 8, 2020

Link permanentny - Tagi: 2020, panie, opowiadania, beletrystyka - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Alice Munro - Zbyt wiele szczęścia

W dalszym ciągu nie odkryłam klucza doboru opowiadań do zbiorków - w tym są historie żony dzieciobójcy; "środkowej" żony, dla której mąż zostawił poprzednią, a ją zostawił dla następnej; studentki, która za sprawą neurotycznej współlokatorki wplątuje się w psychodeliczno-erotyczny epizod; matki, której syn (po wypadku w wieku kilkunastu lat) dorósł i rozpoczął życie poza nawiasem społeczeństwa; wdowy zaatakowanej przez mordercę; aktora radiowego ze zniekształconą twarzą, żyjącego w cieniu matki i zdradzającego ojca; młodej dziewczyny, pracującej jako dama do towarzystwa śmiertelnie chorego człowieka i obserwującej dziwny trójkąt pomiędzy jego matką, żoną i masażystką; kobiety, która wyparła zbrodnię z dzieciństwa do czasu, aż przypomniała ją jej ówczesna przyjaciółka, dręczona wyrzutami sumienia; drwala, który miał żonę z depresją czy wreszcie tytułowe opowiadanie - beletryzowana biografia Zofii Kowalewskiej.

Wspólnym mianownikiem tych historii jest przypadek - żadna z osób bezpośrednio nie spowodowała akcji, będącej sednem historii, one po prostu tam były. Nieustająco przeszkadza mi forma, co oczywiście nie wyklucza, że te opowieści się świetnie czyta; nie lubię braku zakończenia, skierowania spojrzenia narratora na innych ludzi z pozostawieniem właśnie opisywanych samych sobie. Czasem aż prosi się o pociągnięcie historii, o pointę, ba - w przypadku jednej z historii, gdzie suspens zrobił się prawie kryminalny - o śledztwo.

Inne tej autorki tutaj.

#64

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 21, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, beletrystyka, panie, opowiadania - Skomentuj


Alice Munro - Księżyce Jowisza

[Uwaga, zdradzam pointę jednego z opowiadań.]

Kolejne zbiory opowiadań Munro są dla mnie nie do odróżnienia, dobór opowiadań pozostaje niezrozumiały. W tym tomie jest o śmierci ojca, wspomnienie o ekscentrycznych ciotkach, historia znajomości dwóch pań - od dzieciństwa do domu spokojnej starości, opowieść o fermie indyków z dywagacjami, czy jeden z pracowników był homoseksualny, do tego kilka historii o związkach. Absolutnie nie do odróżnienia od innych zbiorów.

Ze wszystkimi wcześniejszymi zastrzeżeniami (oraz że nie lubię opowiadań), jedno z nich jednak uważam za znakomite. W "Autobusie do Bardon" narratorka opowiada o miłości, która się jej zdarzyła w Australii, gdzie pracowała ze swoim znajomym z Toronto. Minęły lata, oboje przeszli przez inne związki, ona dociera do Toronto, gdzie ma przeczucie, że go spotka, jakimś cudem. Odmawia koleżance, która zaprasza ją na hipisowską farmę, woli snuć się po miejscach, w których przypuszczalnie mogłaby na niego trafić. Kochanek sprzed lat oczywiście jest wtedy gościem na farmie i o włos się mijają. Koleżanka wraca i opowiada o poznanym sympatycznym etnografie. A ja się poczułam jak w liceum, kiedy przez kilka lat kochałam się w jednym koledze z klasy równoległej, ale zawsze mieliśmy zły timing - to on z kimś chodził, a to ja z kimś byłam. Kiedy wreszcie zdobyłam się na odwagę, żeby, dowiedziałam się, że chwilę wcześniej wyjęła go nasza wspólna koleżanka, z którą przypadkiem jechał pociągiem i tak im jakoś wyszło, że czemu by nie. Oczywiście im nie wyszło (bo to zła kobieta była), ale poczucie bycia tuż obok mi pozostało.

Inne tej autorki tutaj.

#14

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 4, 2017

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2017, beletrystyka, panie, opowiadania - Skomentuj


Henning Mankell - Ręka

Naprawdę, oprawianie tego opowiadanka w książkę to zbrodnia na portfelu czytelnika. Nie dość, że opowiadanie oparte jest na pretekstowości - Wallander szuka mordercy sprzed 50-70 lat - to w cenie pełnoprawnej książki czytelnik dostaje kwity z pralni i to dość podłego gatunku. Z przyjemnością przeczytałam streszczenia książek, listę głównych postaci i głównych miejsc występujących w powieściach Mankella, ale ponad połowa książki to indeks alfabetyczny osób oraz lista nazw ulic i miejscowości. Bardzo cenię książkę elektroniczną, bo jest spora szansa, że do opowiadania wrócę, a książka papierowa zdecydowanie nie miałaby szans zajmować miejsca na półce.

Inne książki tego autora tutaj.

#112

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 26, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, opowiadania, panowie - Komentarzy: 3


Justyna Bargielska - Obsoletki

Nie bardzo umiem napisać, czemu "Obsoletki" mi się dobrze czytało. Mimo tematyki (śmierć, poronienie, strata), mimo chaotycznej historii, rozsianej po opowiadaniach (pcha mi się fraza "notkach", bo "Obsoletki" przypominają narracją dygresyjnego bloga), mimo tego, że autorka nie daje odpowiedzi, jak sobie radzić po stracie. W zasadzie wszystko wyjaśnia wywiad z autorką w Wysokich Obcasach. Spodziewałam się lektury bardziej drastycznej, mniej literackiej i oswajającej.

Inne tej autorki:

#42

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 20, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, beletrystyka, opowiadania, panie - Skomentuj


Agnieszka Osiecka - Biala bluzka

W zasadzie "Biała bluzka" to zbiór opowiadań, bo poza tytułowym jest w nim kilka dłuższych i krótszych. Niestety, e-book z wydawnictwa Prószyński i S-ka jest tragiczny edycyjnie - opowiadania są wrzucone w plik jednym ciągiem, czasem biała strona zdarza się w środku akapitu, a o tym, że zaczęło się kolejne opowiadanie, należy się domyślić ze zmiany bohaterów. Słabe. Skoro w e-booku nie można zachwycać materialną strona książki, to jednak bardzo wymagam, żeby była prawidłowo przygotowania od strony edytorskiej.

Biała bluzka (a potem ciąg dalszy - Ćma) to zderzenie dwóch światów, alkoholowo-marzycielskiego Elżbiety i prozaicznego, realnego Krystyny. Siostry(?) zostawiają sobie liściki w kuchni. Elżbieta pisze o alkoholu, mężczyznach, przygodach, niezrozumieniu procedur dorosłego świata. Krystyna nalega na załatwienie dowodu osobistego, zaświadczenia z zakładu pracy, pożyczce pieniędzy, zrobieniu zakupów. W tle stan wojenny, uwielbiany przez Elżbietę Andrzej, który od niej bardziej interesuje się ulotkami i nakierowywaniem historii na właściwy kurs; Elżbieta buduje sobie ze słów marzenia o byciu razem. I tak naprawdę nie jest ważne, czy Krystyna istnieje naprawdę, czy nie - uwielbiam tę historię za język. Za neologizmy, skojarzenia, zabawę we frazę, słowotok - wyliczankę. Za ukryte gdzieś w tle kawałki biografii Osieckiej, przemycone w opisach pijaństw, wizji i przyjaźni z dziwnymi ludźmi i za zderzenie spojrzenia na świat osoby niezwykłej, choć zapewne ciężkiej do codziennego życia obok, z prozą - zatrudnieniem, sklepami, prasowaniem i dotrzymywaniem słowa.

Zabiłam ptaka w locie to częściowo biograficzna podróż w głąb głowy autorki, w jej niby szczęśliwe - bo powojenne, zapełnione tenisem i nauką języków - dzieciństwo, w świat aspiracji jej ojca, który usiłował na gruzach powojennej Warszawy zbudować córce niepolityczny, gładki i pozwalający na rozwój potencjału świat. Czy się udało - niespecjalnie. Monika Arden budzi się po pijackiej imprezie i zabija ptaka. Przypadkiem. Ucieka potem pożyczonym samochodem przez pół Polski, usiłując wyplątać się ze wspomnień i dojść, w jaki sposób wylądowała w takim miejscu w życiu. Analizuje swój związek z Robertem i przejeżdża przez miejsca, które się jej z nim kojarzą, w nadziei, że zrozumie, czemu im nie wyszło. Jest z jednej strony prozaicznie - Polska lat 80., stary, schorowany ojciec, małe hotele i przydrożne restauracje, z drugiej - kafkowski proces i zagłębianie się w obłęd.

Salon gier - Lorentyna, 17-latka zakochuje się w dorosłym, żonatym mężczyźnie podczas pierwszych samodzielnych wakacji nad Bałtykiem. Nie wiem, czy to była Osieckiej próba opisania siebie jako matki Lorentyny (zimnej, zdystansowanej, wiecznie zaangażowanej poza domem, z epizodem w Paryżu), czy raczej rozrachunek z naiwną nastolatką, która z deficytami, wplątana w wieloosobowy związek, z góry liczy się z przegraną w życiu.

Oprócz tego kilka innych - krótszych - opowiadań, ale nie zapadających w pamięć.

Inne tej autorki: tu.

#39

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 13, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, beletrystyka, opowiadania, panie - Komentarzy: 4