Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o P jak Posesja

#robotakochagłupiego

Co jakiś czas mam przypływ kreatywności, który owocuje znalezieniem sobie czegoś upierdliwie długotrwałego do roboty. Tym razem, znęcona serwisem internetowym, w którym podaje się link do instagrama, a serwis zwrotnie wysyła zdjęcia w uroczym formacie 10x10, wymyśliłam sobie, że zacznę wreszcie robić odbitki zdjęć, których mam miljon i jeszcze trochę. I nie że zrobię odbitki i spocznę na hamaku, tylko zrobię przegląd zdjęć zstępnej, wybiorę po 4 z każdego miesiąca, osiągając ładnie parzystą liczbę 48 zdjęć rocznie i dwóch albumach zgromadzę tyle materiału, że nie będzie wstydu, jak przyjdzie potencjalny narzeczony. Idąc od współczesności, jestem aktualnie na 2012, 4 lata przede mną.

Żeby nie było, że tylko młodzież - część zdjęć wylądowała na ścianie w gabinecie, a część - 15x15 - czeka na eleganckie ramki z passe-partout, żeby trafić do salonu. Bo kto bogatemu zabroni.

Notka zawiera lokowanie produktów, ale - ubolewam - nie jest sponsorowana.
Zdjęcia i albumy - kwadratove.pl
Przyklejki - Henzo, np. z allegro
Ramki - allegro

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek kwietnia 4, 2017

Link permanentny - Kategorie: JFDI, P jak Posesja, Fotografia+ - Komentarzy: 1


Październik, 2016. Polska, Poznań

Ostatni tydzień - za oknem Złota Polska Jesień bez ostrzeżenia przeszła w tryb ponuro listopadowy, na termometrze 6 stopni. Dziś zwiedziona słońcem o poranku (dzwoni budzik i jeszcze jest jasno, dlaczego to się zmienia?) zarzuciłam kwieciste cieniutkie rajstopki, wsunęłam stopy w pantofelki i już kilka metrów za progiem myślałam, że mi wszystko odpadnie z zimna, bo na termometrze 3 w skali celsjusza.

W szkole pojawiłyśmy się z Majutem nieco spóźnione, za to bez kwiatków, bo #rodziceroku zapomnieli, że dziś Dzień Nauczyciela. Nieco spóźnione, bo zatrzymałyśmy się przy piekarni w celu swieżych rogalików na Majutowe śniadanie, które to rogaliki dziecko moje jedyne zostawiło potem w samochodzie. Nie wiem, po kim to ma, nie wiem.

Zastanawiałam się ostatnio, który moment jest najfajniejszy - ten, kiedy wracam z pracy na Dębiec, wjeżdżam w MOJĄ ulicę i parkuję koło MOJEGO ogrodu (jeszcze płoży się nasturcja, więdną ostatnie dalie, a słoneczniki już malowniczo leżą na trawie), ten, kiedy wstaję i przez trzy okna w sypialni widzę mglisty poranek czy każdy inny, kiedy wiem, gdzie mi skrzypnie deska pod nogą. W tym roku październik jest optymistyczny; oczywiście nie oznacza to, że wyłączyłam wewnętrzną Filifionkę i że nie boję się listopada, bo jednak.

Going home from #work #accidental #movie #sołacz #blair #witch #shaky #hands #autumn #polishgirl

Film zamieszczony przez użytkownika Małgorzata Zuzanka Krzyżaniak (@zuzankasl)


Film, który się przypadkowo nagrał, jak wracałam z pracy.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek października 14, 2016

Link permanentny - Kategorie: Z głowy, czyli z niczego, P jak Posesja - Tag: poznań - Komentarzy: 1


DIY albo DIWYD [... With Your Daughter]

Nie umiem takie pięknie jak Kaczka opisywać żmudnego procesu kreacji, który prowadzi do zaskakująco estetycznych rezultatów, ale już po roku od przeprowadzki zostałam bohaterką we własnym domu. Koszt niewielki - pudełko szpachli do drewna, pudełko farby, wałek do malowania, klocek z papierem ściernym i pozyskana z TŻ-owej skrzynki narzędziowej szpachelka (wielorazowa). Obiektem bohaterstwa domowego padła eks-szafka biblioteczna, sprezentowana przez E., która poprosiła o zachowanie anonimowości.


Jakkolwiek chciałam podzielić się wysypaną drobnym żwirem i klockami lego drogą do sukcesu, to wszystko poszło zaskakująco prosto. Ubytki się wyszpachlowało, przygładziło glanc-papierem, z dużym wsparciem nieletniej bardzo równo udało sie całość pomalować. Problemem okazały się jedynie tzw. card holders, czyli te rameczki, w które się wkłada karteczki z opisem zawartości, ponieważ mylnie zakładałam (jak to bez wizji lokalnej), że są przymocowane na śrubeczki, się odśrubuje, pomaluje front, a potem się przyśrubuje z powrotem. W efekcie, ponieważ TŻ odmówił delikatnego wyjmowania 40 małych gwoździ bez strat dla ramek, srebrne ramki również zostały bladofioletowe.







Emalia: Colours/Castorama [2019 - link nieaktualny]
Gałki: Home&You, Castorama, Lookah, Zara Home.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 21, 2016

Link permanentny - Kategorie: Przydasie, JFDI, P jak Posesja, Maja, Fotografia+ - Komentarzy: 5


Project Management Skillz

Zespół A programuje całość aplikacji (ściany, podłogi, wod-kan, prąd). Zespół B programuje wydzielony kawałek odpowiedzialny za jedną funkcję (ogrzewanie).

Zespół A anonsuje, że potrzebuje kawałka aplikacji od zespołu B. Zespół B wchodzi cały na biało, usuwa dotychczasowy kod (kaloryfery, rury, piec), zaczyna pisać nowy (piec, rury), po czym oznajmia, że ich kawałek kodu będzie napisany poza frameworkiem (rury idą po wierzchu), bo nie chcą brać odpowiedzialności za działanie czyjegoś frameworku (kuć w ścianach). Zespół A ze swoim Architektem Aplikacji ustalają, że da się we frameworku i sami programują kawałek kodu dla zespołu B (kują bruzdy w ścianach). Zespół B dopisuje kolejny kawałek (rury), po czym zgłasza zapotrzebowanie na kolejną łatkę (zaizolowanie wnęk kaloryferowych). Zespół A izoluje. Zespół B oznajmia, że już są prawie gotowi, ale potrzebują API (wyprowadzenia rury z zimną wodą, wprowadzenia rury z ciepłą z pieca, wyjścia do kanalizacji na produkty kondensacji oraz gniazdka prądowego do włączenia pieca) i że mogą to zrobić, ale w ramach dodatkowego budżetu muszą przygotować projekt kawałka aplikacji, który już ma zaprojektowany ekipa A, bo oni muszą robić według swojego frameworka (cała kanalizacja i rury w łazience). Nie ma to wielkiego sensu, ekipa B przerywa prace, a ekipa A zaczyna według swojego projektu pisać API (rury w całej łazience + gniazdko) za - powiedzmy 2 mendejsy. Po napisaniu API ekipa A informuje, że jednak w celu uzyskania gwarancji prawidłowości działania aplikacji ekipa B musi przetestować po swojej stronie (połączyć rurki z piecem), na co ekipa B oznajmia, że potrzebuje - powiedzmy - 4 mendejsów, co jest kosztem absurdalnym, ale w celu najszybszego wdrożenia (bo po deadlinie jest już dawno) inwestorka wyraża zgodę. Ekipa B przygotowuje interfejs użytkownika (wiesza kaloryfery), ale ponieważ funkcje generujące niektóre elementy interfejsu będą napisane dopiero na koniec projektu (ściany w łazience), zostawia css-y do napisania ekipie A, która twierdzi, że podoła. Mija 50 strzałów znikąd, dwukrotnie przekroczony deadline mija, ekipa A zrobiła cały interfejs (łazienka) i zabiera się do dopisywania brakujących css-ów (wieszania kaloryferów), a wtedy okazuje się, że ekipa B nie przygotowała grafik (głowice do kaloryferów leżą w biurze ekipy B), ponieważ uważała, że ekipa A jednak zgłosi się do nich po zakończeniu swojej części projektu. Następuje warunkowe wdrożenie (wprowadzam się, a kaloryfery leżą w salonie na styropianie) i wraca ekipa B, która od progu oznajmia, że oni by chętnie, ale zostawili 4 miesiące temu w zlikwidowanym już repozytorium (poremontowy burdel) ważny kawałek kodu ("zawiesia" do kaloryferów w małym woreczku) i dzisiaj mogą odpalić jedną funkcję (kaloryfer drabinkowy), ale druga musi poczekać do jutra, aż pobiorą kod z repozytorium z ograniczonym dostępem (hurtownia).

I haz them, the skillz. Sanity I doesn't. Od 1. września wracam pracować w zawodzie.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek sierpnia 25, 2015

Link permanentny - Kategoria: P jak Posesja - Komentarzy: 1


T + 4

- Tęsknisz za naszym starym domem w Suchym Lesie?
- Nie! Tu jest świetnie!

I to by było na tyle w kwestii sentymentu i "ale na noc wrócimy do domu". Koty podobnie - Bursz wprawdzie zaszywa się pod łóżkiem, skąd łypie ostrożnie na obcych (byli montażyści z reklamacji z Ikei, dorobili zepsutą w transporcie szafkę i doświetlili), ale wszystkie kartony, szafy i szuflady ich. Przyznam, że pamiętając historie dramatyczne o kotach w przeprowadzce, które chorowały, a czasem i przeprowadzały się w podróż ostateczną, byłam trochę niepewna w kwestii 14,5-letniego kota Koki. A tu żaden problem - mnóstwo wygodnych punktów obserwacyjnych, dwie kuwety, wiadomo, gdzie miska.

A ja zmieniam ścieżki w mózgu - kuchenka teraz po lewej, blat po prawej. Ubrania jeszcze wszędzie, bo czekam na kilka dodatkowych półek w szafie.

8 kartonów do rozpakowania. Jutro policzę, ile spakowałam.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota sierpnia 22, 2015

Link permanentny - Kategorie: Koty, P jak Posesja, Maja - Komentarzy: 1