Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Fotografia+

Cudze chwalicie...

... więc żeby nie było, to w Poznaniu też zdarzają się imprezy, na które koniecznie trzeba pójść. I można narzekać, że polskie festiwale jedzenia są przaśne (bo są, co zrobić, taką w większości mamy kulturę jedzeniową), że przeraźliwie urągają higienie (ja na ten przykład jednak boję się kupować wędzonej rybki, wędlin czy nawet serów z niechłodzonych straganów, leżących cały dzień w upale i wąchanych przez setki przechodniów), że główna celebryta zaproszona na poznański rynek to Pierwszy Blagier Rzeczypospolitej, ale i tak jest to wielki krok naprzód (i nie chodzi mi o to, że stoimy nad przepaścią).

Sery korycińskie, sery owcze, mnóstwo wyrobów z miodu i ziół (od klasycznego w słoiku, na piwie i kosmetykach kończąc), gliniane i wiklinowe naczynia, lokalne wędliny, trochę przetworów z warzyw i owoców (może w piątek było więcej, wczoraj dość marnie - ten teren mnie trochę rozczarował, bo jednak kilka firmowo opakowanych słoików z sałatkami warzywnymi to biedne takie jest; wiem, że nie mamy oliwek, ale są piękne owoce i warzywa, z których można cuda robić), pieczywo, smalec i kiszone ogórki. Rok temu było biedniej, bardziej jarmarcznie, w tym roku o wiele lepiej i bardziej spożywczo. Szczególnie ujął mnie namiot hotelu Andersia, serwującego swoje potrawy ze srebrzystych podgrzewaczy przez kelnerów w strojach odświętnych, ale nie wiedzieć czemu i tak TŻ ustawił się w kolejce do straganu obok, gdzie kiełbaski z grilla serwowała kawiarnio-restauracja Pod pretekstem.

Dla tych, co nie zdążyli - jeszcze dzisiaj można festiwal znaleźć na poznańskim Rynku.

EDIT: I za osobistą zniewagę uważam, że młody człowiek robiący bańkowo-mydlane cuda z pomocą wiadra i dwóch kijów ze sznurkiem przestał te cuda robić, jak zbliżyłam się z aparatem. Mam żal i jedno kiepskie zdjęcie.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 16, 2009

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 2


Jesień idzie

Zawsze faza schyłkowa lata zaczynała mi się w dzień urodzin (nie, to jeszcze nie dziś, ale dziękuję). W tym roku jakoś wszystko szybciej się dzieje. Wczoraj zauważyłam, że już dojrzała jarzębina. Kiedyś oznaczało to, że trzeba iść do szkoły, teraz już tylko, że dni są coraz krótsze, wieczory zimniejsze, a lenistwo letnich dni zaczyna być zastępowane jesienną kampanią o kolejny słoik przetworów (nie że ja przetwarzam, bo ja z tych pracowitych inaczej, skrzętnie zjadam efekty pracy innych). W tym roku mam dodatkowo ogromne poczucie schyłkowości, zmiany epok i przejścia ze znanego Dziś do mało znanego Jutro.

Snułam się leniwie po uliczkach Suchego Lasu, po głowie chodził mi nucony zmęczonym głosem Lindy tekst "Filandii" Świetlików. Się zmienia. Przemija. Przechodzi. To ostatnie takie lato. Bo jesień idzie i nie ma na to rady.

PS Zjadłabym sobie tych małych żółtych śliweczek. Czemuż ach czemuż rosną przy ruchliwych ulicach, a nie leżą w koszach na straganach?

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 14, 2009

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 8


Papo Smurfie, daleko jeszcze?

Bez względu na odległość do przejścia, Papa Smurf zawsze mówił "Nie, moje drogie smurfy, zupełnie blisko". Tak jest w przypadku nawet najmniejszego remontu. Ta najgorsza część, wymagająca fachowca, zrobiona, ale pozostaje a) burdel poremontowy, b) konieczność przeorganizowania tego, co się ruszyło w okolicach związanych z przemeblowaniem, c) wprowadzenie drobnych a koniecznych popraweczek, które zajmą następne pół roku. Optymistycznie. A, zapomniałam o zakupach, bo nowa tapeta pokazuje, że nielakierowane komódki z IKEI nie są jednak najpiękniejsze na świecie i teraz nie za bardzo mi konweniują z resztą (a katalog Skalika na mnie irytująco zerka). I żyrandol. I to słowo na "l", co jak mówię je głośno, to TŻ patrzy na mnie jak na insekta. Chyba się udam na wewnętrzną emigrację, zastanawiając się, kto za mnie ogarnie cztery koszyki z pierdołami z komód, resztki garderoby i zaśmieconą kuchnię.

Tapeta: Calypso 42530 [2018 - link nieaktualny]
Drzwi: Porta Oxford dwuskrzydłowe harmonijkowe.

PS Tak, mam krzywe ściany.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek sierpnia 11, 2009

Link permanentny - Kategoria: Fotografia+ - Komentarzy: 20