Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Barbara Nawrocka-Dońska - Zatruty bluszcz

Z pięknego balkonu, pełnego zadbanego bluszczu, spada emerytowany śpiewak operowy. Kapitan milicji jest tym faktem dość przejęty, na równi z troską o wspomniany wyżej bluszcz (który podlewany jest skomplikowanym systemem kanalików i ma się dobrze, a potencjalny samobójca już tak trochę nie bardzo). Śledztwo posuwa się do przodu po części dzięki znajomościom kapitana, który robi dyskretny wywiad w tzw. środowisku (i dowiaduje się, że śpiewak, naiwnie wróciwszy z oper zagranicznych do odzyskanej w '45 ojczyzny, stracił głos, śpiewając w podłych warunkach; gdyby tylko pojechał do Związku Radzieckiego, w którym mimo zniszczeń wojennych były środki na zadbanie o taką gwiazdę, to by jeszcze pośpiewał), a po części dzięki rozkojarzonej i głupawej dziewczynie, która zarejestrowała pod domem denata fiata w kolorze bahama yellow (dla słabszych - pomarańczowy) i kobietę w tureckiej, haftowanej bluzeczce. Nie zdziwiło milicji, że fiat zniknął zaraz z miejsca wypadku, bo "ludzie, co się w życiu dorobili, unikają kłopotów i problemów". Narracja prowadzona jest trzema torami - życie potencjalnego samobójcy, dialogi dwóch małomiasteczkowych przyjaciółek i śledztwo prowadzone przez kapitana. Łatwo się domyślić, że obie panny są z nagłą śmiercią związane.

Dość zabawny jest PRL-owski luksus. Puszysty nylonowy dywan, chiński wazon, tapczan wbudowany w półkę z książkami, loggia z bluszczem i kryształowe lustro grubości 20 cm (oj, nie było to nowe budownictwo). Marzeniem dziewczyny z prowincji była praca w sklepie Mody Polskiej i układanie na półkach bluzeczek z importu. Ale ponadczasowo okazało się, że kłamstwo nie popłaca i kończy się tragicznie.

Inne tej autorki, inne z tej serii:

#18

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 12, 2008

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: panie, prl, 2008, kryminal, z-jamnikiem - Skomentuj


Jeffery Deaver - Spirale strachu

Jakoś absurdalnie nie mogłam się przemóc, żeby wskoczyć od razu w Deavera jak w głęboką wodę, więc zaczęłam do zbiorku opowiadań. Dla fanów niesprawnego Lincolna Rhyme'a jest krótkie, wigilijne opowiadanie, reszta to zwykle pierwszoosobowa narracja jakiejś historyjki kryminalnej z dość niespodziewaną pointą. Bardzo lubię kryminalne krótkie formy, zwłaszcza z twistem, chyba od czasu kryminałków, od których zaczynałam lekturę Magazynu Polski[1]. Wprawdzie niektóre opowiadania są dość toporne i nie przeczołgują psychicznie jak "Ostatni, którzy wyszli z raju" czy niektóre z tomiku "Czysta robota" Forsythe'a, ale nie wpływa to znacząco na przyjemność z lektury.

[1] "Magazyn Polski" to był taki oddech wielkiego świata w przaśnej PRL-owskiej rzeczywistości lat 80. (wcześniejszych też, ale w domu pojawił się koło 1983 roku). Przedruki z zagranicznych gazet i czasopism (zapewne tragicznie przestarzałe i tendencyjnie dobrane, ale kto by na to zwracał uwagę), psychotesty, sprośne rysunki z Playboya czy mniej sprośne, ale równie zabawne z Puncha, dowcipy i anegdoty, wiersze i wspomniane kryminalne krótkie formy. Kilka mi ocalało z porządków w domu rodzinnym, kilkadziesiąt właśnie wyklikałam na Allegro...

Inne tego autora tutaj.

#17

Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 7, 2008

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2008, kryminal, panowie - Skomentuj


Marian Keyes - Anybody out there?

Po polsku też wyszła pod tytułem "Jest tam kto?", ale ręka mi omskła na Allegro i kupiłam w oryginale. Co się okazało nie takie złe, bo Keyes czyta się bardzo gładko, na tyle, że czasem nie czuć, że nie jest po polsku. I nie czuć, że książka ma ponad 500 stron.

Anna to kolejna z sióstr Walsh, które są bohaterkami kolejnych tomów (Rachel z problemem narkotykowym, Claire, którą mąż rzucił w dniu porodu i Maggie, której mąż ma romans). Zawsze dużo czasu spędzała we własnej głowie, tym bardziej zaskakujące było to, że po latach spędzonych na hippisowskich podróżach zaczęła robić w Nowym Jorku karierę jako PR w koncernie kosmetycznym. I nagle znalazła się z powrotem we własnym domu w Irlandii w bandażach, z poranioną twarzą, uszkodzonym kolanem i złamaną ręką i ogólnie w kiepskim stanie psychicznym. Rodzina ją wspiera na swój specyficzny walshowski sposób, ale Anna chce wrócić do Nowego Jorku, żeby spróbować naprawić swoje życie i znaleźć swoją wielką miłość, Aidana.

Ciężko streścić, bo książka jest napisana w podobny sposób co "Wakacje Rachel" - po kolei Anna opowiada, co doprowadziło ją do tego, że pracuje po godzinach w celu zabicia czasu, a wieczorami płacze i wysyła kolejne maile do Aidana, oczekując nieustannie na odpowiedź. Zamiast odpowiedzi znajduje tylko kolejne e-maile od matki, która zaangażowana jest w prywatne śledztwo, mające wyjaśnić, czemu tajemnicza starsza pani każe swojemu psu sikać (i nie tylko) pod bramą jej domu i siostry Helen, prowadzącej prawdziwą agencję detektywistyczną i spotykającą się z królem dublińskiego półświatka. Mimo poważnego tonu dużo ciepłego, rodzinnego humoru, ciętego języka i humoru sytuacyjnego.

Inne tej autorki tu.

#16

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 27, 2008

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2008, beletrystyka, panie - Skomentuj


Boris Akunin - Śmierć Achillesa

Ten Akunin już znacznie mniej. Fandorin wraca do Moskwy po pobycie w Japonii i trafia akurat na nagłą śmierć starego znajomego (błyskotliwie zauważyłam, że pewnie z poprzednich tomów, których nie czytałam), prywatnie bohatera Wszechrosji. Nie wierzy, że bohaterowi serce nie wytrzymało podczas erotycznych uniesień z pewną panną nieco lżejszych obyczajów (ale oczywiście z klasą, bo bohater by z byle kurwyzaną nie zalegał w łożnicy) i zaczyna śledztwo.

Znacznie mniej, bo zamiast śledztwa kryminalno-detektywistycznego jest polityczny thriller, gdzie trup ściele się gęsto, jest zły płatny morderca z tzw. przeszłością, a Fandorin wraz z wiernym, acz nieobeznanym w rosyjskich zwyczajach, sługą obrywają co chwila w kolejnych starciach z nastającymi na nich przestępcami. Dużo marzeń o czasach mocarstwowości, kiedy to Rosja była potęgą europejską (tak, również kosztem małego nadwiślańskiego kraju) mimo toczącego ją czerwia wewnętrznej zdrady.

#15

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 20, 2008

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2008, kryminal, panowie - Komentarzy: 2


Michal Viewegh - Sprawa niewiernej Klary

Przywiązujecie się do bohatera powieści? Mnie się zdarza. Viewegh pewnie sobie z tego zdaje sprawę i wykorzystuje to przewrotnie. Powieść ma dwóch narratorów - prywatnego detektywa, który bierze sprawę śledzenia narzeczonej pewnego poczytnego praskiego pisarza (jak się łatwo z tytułu domyślić, zadanie nie jest trudne) i samego autora, który - jako wszechwiedzący - wie to, co bohater książki pisanej przez niego usiłuje przed nim ukryć. I przez całą książkę narasta poczucie, że książka się dla bohatera skończy źle.

Książka dość erotyczna i frywolna, bo pan detektyw mimo 50 na karku prowadzi bujne życie erotyczne. Dodatkowy smaczek to przelot Air Finlandia do Chin przez Helsinki ("Kocham Air Finlandia!". "Wszyscy pasażerowie to mówią" - stwierdziła stewardesa, dolewając wódki) i opis kolacji w chińskiej restauracji (to jedna z niewielu rzeczy, za jakimi tęsknię[1] po powrocie z Tajwanu).

[1] Czy jest w Poznaniu prawdziwa chińska restauracja? Ale taka, gdzie nie walą wszystkiego na jeden talerz, nie dokładają surówki z gara, mają pałeczki i podają dania wspólne dla wszystkich? I jeszcze żeby nie wyrywali podszewki z portfela?

Inne tego autora: tu.

#14

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 14, 2008

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2008, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Andrzej Zbych - Bardzo dużo pajacyków

Straszny produkcyjniak. Biedny milicjant podejmuje decyzję o zakupie syrenki, żona rzuca mu się w ramiona z tej radości, a syn wzrusza ramionami, bo musi sam zarobić na non-ironową koszulę. Koszula skądinąd jest tropem w sprawie tajemniczego samobójstwa - z balkonu spada młody kontroler PIH-u, a w jego domu znajduje się tajemniczy pajacyk. W praniu wychodzi, że za pajacykami (których, jak tytuł wskazuje, było bardzo dużo) stoi gang wymuszający od niezbyt uczciwych prywaciarzy haracz. Tajemniczy szef jest sprytny i wie, że każdy prywaciarz przynajmniej kantuje skarb państwa (czy co tam wtedy było), więc nie będzie chętnie leciał z jęzorem na milicję, bo wprawdzie od szantażysty się uwolni, ale będzie musiał odpracować swoje w zakładzie pod nadzorem. Dodatkowo w kieszeni mężczyzny, który wpadł pod pociąg (dla tych, co wstrzymali dech - przeżył bez większych uszkodzeń) znaleziono adres samobójcy, co pozwalało wątpić w to, że posprzątał w domu, a potem potknął się i wypadł z balkonu. Słabe i dość przewidywalne.

#13

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 14, 2008

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2008, kryminal, panowie, prl, klub-srebrnego-klucza - Komentarzy: 2