Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Michal Viewegh - Zapisywacze ojcowskiej miłości

K. chichotała trochę ze mnie, że robię w notesiku (w kotki, od siwej) notatki. Bo robię, czasem ewoluują w notki, czasem zawierają listę zakupową i wymiary nowej komody, a czasem nic się z nimi nie dzieje. Bohaterowie "Zapisywaczy" Viewegha kompulsywnie zapisują. Każdy rozdział to kawałek historii opowiadanej na zmianę przez ojca - dawniej socjalistycznego, teraz NATO-wskiego wojskowego po rozwodzie, córkę - 28-letnią Renatę, prowadzącą w telewizji program o dewiantach seksualnych i syna, który głównie siedzi pod stołem, zapisuje wszystko, co dzieje się dookoła (a dodatkowo ma doskonałe możliwości obserwowania tego, co kobiety siedzące przy stole mają pod spódnicami).

Historie opisywane przez syna zostały wydane, co na równi z wizytą w programie siostry przysparza mu mnóstwo fanek, które chętnie zajrzą pod stół i wrzucą ekscentrycznemu literatowi numer telefonu z obietnicą upojnych chwil. Ojciec na prośbę córki spisuje to, co pamięta z jej dzieciństwa, bo po rozwodzie córka została z matką i widywał się z nią tylko w niektóre weekendy i wakacje. Córka opowiada o swoim dojrzewaniu z ojcem, o pierwszych chłopakach, których przyprowadzała do domu i dojrzewaniu do związku z dorosłym mężczyzną po przejściach.

Każdy w rodzinie jest zwichrowany i nie do końca poskładany. Podobnie historia - trzeba sobie poskładać z kawałków (dla mniej spostrzegawczych rozdziały oznaczone są ikonkami, oznaczającymi płeć bohaterów). Czasem nie wiadomo, czy to, co w zapiskach się pojawia, dzieje się naprawdę, czy jest tylko projekcją któregoś z pisarzy (a może i autora? Viewegh lubi opisywać siebie jako jednego z bohaterów).

Inne tego autora: tu.

#5

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 8, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2009, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Tove Jansson - W dolinie Muminków

To taka najjaśniejsza i najpozytywniejsza ze wszystkich książek o Dolinie. Nie ma prawdziwych niebezpieczeństw - czarodziejski kapelusz, działający wprawdzie niespodziewanie, ma działanie odwracalne i przydaje się do przekupienia Buki. Buka nie jest straszna (jak w "Tatusiu Muminka i morzu"), tylko samotna i zziębnięta, a do tego bardzo rozsądna i dająca się przekupić. Przerażający czarnoksiężnik z czarną panterą wygląda na złego, ale mimo posiadania wielkiej mocy nie używa jej do szkodzenia nikomu, a wręcz przeciwnie. W dzieciństwie to właśnie była moja ulubiona książka o lecie - dom z drabinką sznurową, hamak w ogrodzie, gąszcz egzotycznych roślin, wyprawa łódką na wyspę, szukanie skarbów i leniwe leżenie na pomoście, a na końcu wielki całonocny festyn z fajerwerkami i naleśnikami. Teraz wprawdzie czuję się bardziej jak Mama Muminka z torebką i nieustającą chętką na drzemkę popołudniową, ale mam cały czas w środku to poczucie, że jeszcze przede mną trochę takich letnich dni.

Inne tej autorki:

#4

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lutego 5, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2009, dla-dzieci, panie - Komentarzy: 4


Frank L. Baum - Czarnoksiężnik ze Szmaragdowego Grodu

Co jakiś czas wracam do tej książki, żeby zrozumieć, czemu. I czasem rozumiem bardziej, czasem mniej. Sama w sobie historia nie jest niczym specjalnym - tornado przenosi domek z małą Dorotką i jej pieskiem Toto z TeksasuKansas[2] do dziwacznej, kolorowej krainy. Żeby wrócić do domu, Dorota szuka czarnoksiężnika, pokonuje złe czarownice i zdobywa przyjaciół - Żelaznego Drwala, który chciał mieć serce, Stracha na wróble, który poszukiwał rozumu i Tchórzliwego Lwa, który chciał tego, czego mu brakowało. I pewnie umyka mi wielowarstwowość tego, bo dalej to dla mnie barwna historia dla dzieci[1]. Czemu jednak wracam i chcę zrozumieć? Bo fascynuje mnie to, co dzięki tej książce się pojawiło.

Zachwycona byłam jednym z odcinków "Scrubs" ("My Way Home"), w którym Janitor namalował na podłodze szpitala linie, mające pomóc znaleźć różne elementy szpitala. Żółta linia prowadziła do wyjścia. Carla szukała odwagi, Turk serca (do przeszczepu), Elliot - wiedzy (pozwalającej jej iść na konferencję), a J.D. chciał tylko iść do domu po skończonym dyżurze (i J.D. w wannie w różowym ręczniku na głowie słuchający Toto).

Uwielbiam też teorię, która mówi o tym, co będzie, jeśli się jednocześnie z trzecim ryknięciem MGM-owego lwa na filmie (w wersji z Judy Garland, a nie z Michaelem Jacksonem) puści się płytę Pink Floyd "Dark Side of the Moon". Ależ oczywiście, że zdarzyło mi się współuczestniczyć i wprawdzie nie wyłapałam tej obiecywanej setki związków między muzyką i filmem, ale i tak było to dość niezapomniane doświadczenie. Więcej.

[1] Bardziej chyba lubię dość cyniczne w wymowie "W Krainie Czarnoksiężnika Oza", o Tipie, krnąbrnym chłopcu wychowywanym przez złą czarownicę, który ożywił figurkę z głową z dyni i kilka innych rzeczy, uczestniczył w walce z kobiecą rebelią (bo kobietom znudziło się w domach i chciały popróbować męskiego życia), a na końcu wyszedł na ludzi przez to, że nie był grzeczny.

[2] Ta, może jeszcze ze Strażnikiem z Teksasu.

#3

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lutego 3, 2009

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam, Seriale - Tagi: 2009, dla-dzieci, panowie - Komentarzy: 5


Maciej Łuczak - Miś, czyli świat według Barei

Nastawiłam się na więcej niż dostałam, niestety. Spodziewałam się soczystych szczególików z planów filmów i seriali Barei, podanych w miarę strawnie i ciekawie. Owszem, książka zawiera wiele wcześniej nieznanych mi detali, sporo zdjęć, historię życia i twórczości pana Stanisława, ale całość jest mocno taka sobie - chaotyczna, ze skokami w historii w przód i w tył, skupiona głównie na filmach. "Zmiennicy" i najbardziej pocięte "Alternatywy" potraktowane są mocno po łebkach, a wszystko, co ciekawe, pojawiło się już kiedyś w artykule Wojciecha Staszewskiego [2020 - link nieaktualny]. Szkoda, bo potencjał był. Zmęczyłam się czytając, a zirytowałam dwiema rzeczami - część końcowa to głównie opisywanie absurdów współczesnych i wymyślanie, jakby na to Bareja zareagował (dziękuję, ale mamy już Internet) oraz zestaw peanów nad powstającym właśnie hołdem, czyli "Rysiem". Naprawdę naiwnie zakładam, że szanowny autor napisał to bez obejrzenia filmu, tylko na podstawie jakiejś wersji scenariusza, bo jeśli taki tekst powstał po filmie, to mi się nie skleja. Poziomem.

#2

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 18, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2008, biografia, panowie - Skomentuj


Tove Jansson - Lato

Mózg zamarza mi w okolicy -10 stopni i musiałam przeczytać coś, co będzie ciepłe. "Lato" to zestaw króciutkich opowiadań o Sophii, mieszkającej na jednej z maleńkich fińskich wysepek z babką. Babka jest mądra, dużo wie o świecie, pozwala Sophii poznawać świat, nawet jeśli to nie jest bezpieczne, ale obserwuje wszystko, mimo że sama nie najlepiej się już czuje. Epizodycznie pojawia się ojciec, który głównie zajmuje się tajemniczą pracą w gabinecie, pali fajkę i nosi wielki, ciepły szlafrok. Wyspa jest dzika, ale piękna i można ją oswoić. Widać bardzo dużo pomysłów, które potem rozwinęły się w historie z Doliny Muminków - opuszczanie domu na wyspie przed zimą, które przypomina porządki przez snem zimowym, ustawianie figurek wyrzeźbionych z kory w lesie jak w "Tatusiu Muminka i morzu" czy przygotowania przed sztormem jak w "Komecie".

Nie jest to lekka i beztroska historia o lecie, ale podszyta melancholią historia przemijania i nabierania doświadczenia. Innego, kiedy się ma 10 lat i pierwsze próby pływania w głębokiej wodzie to coś, co zmienia dzień, innego, kiedy się ma lat 70 i zaczyna się zapominać, jak to jest, kiedy się nocuje latem pod namiotem. Do tego piękne i ażurowe rysunki Tove, która drobnymi kreskami pokazuje wyspę.

Inne tej autorki tutaj.

#1

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 11, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: beletrystyka, opowiadania, panie, 2009 - Komentarzy: 5


Akif Pirincci - Felidae III. Salve Roma!

Trochę rozczar. Dwa pierwsze tomy zapamiętałam jako odkrywcze, mroczne, brutalne i ciekawe, ten jest takim sobie kryminałem, powleczonym warstewką przewodnika po Rzymie. Nie pomaga, że narratorem jest 16-letni kot Francis, który świat postrzega z kociej perspektywy. Kocia perspektywa była odkrywcza w pierwszym tomie, teraz niewiele wnosi. Francis leci na gapę samolotem do Rzymu i od razu trafia na brutalnie okaleczone kocie zwłoki, którym ktoś wyciął aparat słuchu. Kot-homoseksualista, seksowna kocica, z którą kot uprawia wyrafinowany koci romans w okolicach Forum Romanum, tajemnicze stowarzyszenie, zbierające koty i dobry papież, udzielający dzielnemu kociemu detektywowi błogosławieństwa.

#53

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 28, 2008

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2008, panowie, sf-f - Skomentuj