Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o polska

Palmiarnia Książ & Szczawno-Zdrój

[24.05.2020]

Palmiarnia była prezentem księcia Jana Henryka von Hochberg dla żony, Daisy. Na bogato, bo sprowadził z całej Europy drzewa i krzewy, a całość wyłożył tufem wulkanicznym, którego kilka wagonów sprowadził z Sycylii spod Etny (to już wiecie, kto rozkrada Sycylijczykom wyspę).

Tym razem dostępna była większa część ekspozycji, w tym zamknięte w listopadzie wybiegi dla pawi i lemurów; zdjęć lemurów nie mam, bo a) poruszały się szybko, b) były za zasiatkowaną szybką, c) było gorąco, tym bardziej, że w maseczkach. I jak rozumiem ideę, to jednak Palmiarnie są kiepskimi miejscami, żeby oddychać w materiał. O konieczności maseczki przypomina mocno zirytowana obsługa z maseczką dla komfortu pod nosem.

Majut nabrał zwyczaju proszenia o “pamiątki” (bądź zbierania ich gdzieniebądź); niestety po zakupie lub znalezieniu “pamiątka” ląduje w losowym miejscu i się kurzy, staram się więc kanalizować tę chęć w coś użytkowego. Ponieważ po wizycie w poznańskiej Palmiarni na Majowym parapecie stał samotny kaktus, obiecałam mu rodzinę z Książa. Efekt poniżej. Najwyższy kudłaty pochodzi z Poznania, rojnik ukradłam spod bramy sąsiadów (bo im wyszedł ze skalniaka i zaanektował okolicę), a reszta to właśnie łupy z książeńskiej Palmiarni. Miseczka - Brico, a różowa doniczka jest za mała.

Tak jak się spodziewałam, Pijalnia Wód Mineralnych była zamknięta ze względów epidemicznych. Park i okolica - nie, piękne miejsce na spacer, chociaż może niekoniecznie w butach na obcasach ze względu na liczne przewyższenia (na swoją obronę mam, że poprzednie 2,5 miesiąca spędziłam w domu w dresie i MUSIAŁAM wyprowadzić na spacer pantofle dla odmiany).

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota czerwca 13, 2020

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Maja, Fotografia+ - Tagi: ksiaz, ogrod-botaniczny, szczawno-zdroj, polska - Skomentuj


Ale jak to Zamek Książ

[23-24.05.2020]

Zanim zacznę - tak, jest pandemia; tak, lepiej zostać w domu. Mimo tego, kiedy tylko państwo z kartonu poluzowało obostrzenia, zarezerwowałam wyjazd. Na jedną noc. Nie za daleko. Ale żeby po ponad dwóch miesiącach zobaczyć coś innego niż trójkąt dom-spożywczy-nawynos. Eksperci kalkulują ryzyko wyjazdu w niezatłoczone miejsce, z zachowaniem dystansu i codziennej higieny (maseczki, mycie rąk, odkażanie) jako niskie do średniego w zależności od higieny miejsca. Zagrożenie mniejsze niż wizyta w sklepie na rogu, gdzie maseczki można, ale tylko na usta, a najlepiej na brodzie, oraz dystans oznacza, że może nikt ci się nie kładzie na plecach, ale oddech na karku czujesz. Więc.

I tu całkiem serio prośba - nie znam Polski, a tegoroczne wakacje planuję jako serię krótszych wyjazdów tam, gdzie ładnie. Z przyczyn oczywistych odpada Bałtyk (prędzej Ostsee, bo tam jednak luźniej, ale to muszą do sąsiadów granice otworzyć), ale chętnie przyjmę polecanki na ładne lokalizacje, mile widziane jeziora do pływania w okolicy, raczej nie całkiem dzicz, bo wifi i kaflowaną łazienkę przyjemnie mieć, ale i nie centrum stolicy. Dajcie cioci Zuzie coś ładnego do inspiracji.

Jeśli się zastanawialiście kiedyś, czy warto obejrzeć Zamek Książ od środka, to warto. Trasa zwiedzania nie jest długa (w porównaniu z wielkością obiektu - 400 pomieszczeń, z czego dostępnych jest ponad 20), ale przez jakąś godzinę prowadzi audioguidem[1] przez pomieszczenia reprezentacyjne i mieszkalne, hole, klatki schodowe, obłędną salę balową z muzycznymi krużgankami i żyrandolem spuszczanym na korbkę z sufitu, wystawę sztuki współczesnej, sklep z pamiątkami i - po oddaniu audioguide’a - tarasy. Młodzież nieznudzona, chociaż połowę czasu walczyła ze słuchawkami, co podobno “same wypadają z uszu”. Tłumów nie było, może dlatego, że pogoda iście majowa - słońce przerywane urwaniem chmury, chociaż ciepło. Tarasy bez Ogrodu Świateł, za to z soczystą zielenią i rododendronami we wszystkich chyba możliwych kolorach. Uczciwy catspotting - spotkałam chyba 5 różnych; pani z obsługi wyjaśniła, że jest co najmniej siedem, co najmniej, bo to się dynamicznie zmienia (oraz było więcej, ale ktoś je wytruł, człowiek korona stworzenia). Mimo deszczu przespacerowałam rodzinę po parku, skutecznie niszcząc pantofelki (ale wyschły bez szkody). Oraz byłam absolutnie super dzielna, wstając o 5:33 (no, 5:57, jakiś czas deliberując pod kołdrą czy bardzo mi się nie chce, czy jednak może choć trochę) na poranny spacer dookoła zamku, gdzie tylko koty i autonomiczna kosiarka Husqvarna.

Jak poprzednio, nocowałam w hotelu Zamkowym, ale to był już ostatni raz. Poprzednio kwestię szumiącej przez całą noc wody w rurach zrzuciłam na problemy techniczne, ale ponieważ pół roku później cisza nocna dalej była mocno względna, na kolejną (bo będzie, zdecydowanie!) jednak poszukam czegoś innego. Poza irytującym szumem hotel jest całkiem w porządku, wygodne łóżka, czysto, bogate śniadania w restauracji opodal (ze względu na pandemię wszystko poporcjowane, na żądanie jest robione świeże ciepłe), ale ja jednak lubię w nocy ciszę.

GALERIA ZDJĘĆ.

[1] Do audioguide’a dodawane są jednorazowe słuchawki. Można zabrać ze sobą albo wyrzucić.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 4, 2020

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Maja, Fotografia+ - Tagi: ksiaz, polska, walbrzych - Komentarzy: 3


Wielkopolska w weekend - podsumowanie

Pro publico bono sporządziłam alfabetyczny indeks miejsc w okolicy Poznania, w których byłam i było miło, można było coś zjeść, coś zobaczyć ciekawego czy się przespacerować w pięknych okolicznościach przyrody. Uprzedzając komentarze - niektóre z tych miejsc nie są w Wielkopolsce jako takiej, ale są na tyle blisko, że można dojechać, pobyć i wrócić do własnego łóżka. Dodatkowo - jako że pandemia - warto sprawdzić, czy miejsce jest czynne i co oferuje, bo to się zmienia z dnia na dzień. Jeśli coś ominęłam, znajdzie się tu.

Jeśli macie jakieś własne polecanki, gdzie pięknie i warto - zapraszam do komentarzy. Na ten sezon wstępnie zaplanowałam powroty - Gniezno (szlakiem królików), Gołuchów, spacer z alpakami, Dobrzycę i Śmiełów (bo ominęliśmy wnętrza) i nowe miejsca - Miłosław, Kalisz, Licheń (tu wstaw, jak eloy przewraca oczami i niedwuznacznie daje mi do zrozumienia, że oszalałam chyba, ale ja chcę plastikową Maryjkę!) czy Giecz i Grzybów. Nie wiem, jak w tym roku wyjdzie z wakacjami, wiem za to, że muszę wychodzić z domu.

  • Antonin - pałac i park: 2022 i 2023
  • Baborówko - pałac i stadnina: 2011 i 2018
  • Batorowo - Pałac Jaśminowy: 2015
  • Będlewo - Ośrodek Badawczo-Konferencyjny Pałac Będlewo: 2010
  • Białokosz - Pałac Białokosz: 2013
  • Biedrusko - Zamek Biedrusko: 2013
  • Biskupin - Rezerwat Archeologiczny: 2014 i 2018
  • Bolechówko - Traperska Osada: 2011
  • Borówiec - Makieta Borówiec: 2013
  • Bugaj - Zameczek Myśliwski: 2020
  • Chobienice - Ostoja Chobienice SPA 2019
  • Chrzypsko - Hurtownia Ogrodnicza Bogdan Królik: 2013
  • Czarnków - rynek: 2013 i 2015; punkt widokowy Krzyżowa Góra: 2017 i 2019
  • Czerniejewo - Zespół Pałacowy: 2010, 2012, 2018 i 2019
  • Dobrzyca - Zespół Pałacowo-Parkowy z Muzeum Ziemiaństwa: 2019
  • Duszno - punkt widokowy: 2014 i 2020
  • Dziekanowice - Wielkopolski Park Etnograficzny, Ostrów Lednicki: 2014 i 2017
  • Dziewicza Góra - punkt widokowy: 2014
  • Gniezno - katedra, cmentarz Św. Piotra i Pawła: 2012 i 2017
  • Gołuchów - Muzeum Zamek w Gołuchowie: 2011 i 2011 (teaser)
  • Gołuski - tulipany.pl: 2014, 2019, 2021 i 2023
  • Goraj - Zespół Pałacowy (aktualnie internat Zespołu Szkół Leśnych): 2013, 2019 i 2021
  • Grochowiska Szlacheckie - pałac: 2018
  • Iwno - pałac: 2010
  • Jaracz - Muzeum Młynarstwa: 2015
  • Jarogniewice - Dom Pomocy Społecznej (zza bramy): 2015
  • Kobyla Góra - pole słoneczników: 2022
  • Kobylniki - pałac Twardowskich: 2011
  • Kobylniki (kujawsko-pomorskie) - pałac: 2016 i 2017
  • Koszuty - Muzeum Ziemi Średzkiej: 2014 i 2017
  • Kórnik - arboretum i Zamek Działyńskich: 2007, 2010, 2011, 2013, 2014, 2021 i 2022 (Prowent)
  • Kruszwica - rynek, Mysia Wieża: 2012 i 2016
  • Krześlice - pałac: 2010
  • Leszno - miasto: 2008 i 2017
  • Lubasz - pałac: 2014
  • Luboń - Szlak Architektury Przemysłowej: 2015, 2021 (1), 2021 (2) i 2022
  • Lubostroń - Zespół Pałacowo-Parkowy: 2012
  • Lusowo - jezioro: 2013
  • Łęczyca - farma dyń: 2017 i 2018
  • Łękno - pałac 2022
  • Marcinkowo Górne - dwór: 2014
  • Miłosław - pałac i park: 2020
  • Mniszki - Centrum Edukacji Regionalnej i Przyrodniczej: 2018
  • Mosina - punkt widokowy Osowa Góra, Studnia Napoleona: 2016 i 2018
  • Nadwarciański Park Krajobrazowy - rejs po Warcie: 2020
  • Obrzycko - pałac: 2011
  • Owińska - Park Orientacji Przestrzennej, Klasztor Cysterek: 2010, 2013 i 2015
  • Pakszyn - pole lawendy "Lawendowe Zdroje": 2018 i 2019
  • Pobiedziska - Skansen Miniatur Szlaku Piastowskiego: 2010 i 2012
  • Poznań - Szachty: 2018 i 2019
  • Prusim - Ośrodek wypoczynkowy Olandia: 2013
  • Puszczykowo - Muzeum-Pracownia Literacka Arkadego Fiedlera, okolice: 2008, 2012 i 2018
  • Pyzdry - klasztor i bulwary: 2020.
  • Racot - Hotel i Stadnina Koni Racot: 2011
  • Radojewo - rezerwat Kokoryczowe Wzgórze: 2019 i 2021
  • Rogalin - Muzeum Pałac w Rogalinie oraz Rogaliński Park Krajobrazowy: 2008, 2010, 2012, wiosna 2013, jesień 2013, 2015, 2019 i 2021; Łęgi Rogalińskie: 2020 (wiosna) i 2020 (jesień)
  • Rydzyna - Zamek SIMP: 2011
  • Sapowice - Pałac Sapowice Ośrodek Wypoczynkowy Biblioteki Raczyńskich: 2010
  • Słupia Wielka - Stacja Doświadczalna Oceny Odmian (pałac): 2014
  • Starczanowo - Rezerwat Śnieżycowy Jar: 2009 i 2015
  • Stradomia - arboretum: 2022
  • Szamotuły - Muzeum Zamek Górków, miasto: 2017
  • Szreniawa - Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego: 2011 i 2017
  • Suchorzew - zagroda edukacyjna "Przytul alpakę": 2019 i 2020
  • Szwajcaria Żerkowska - punkt widokowy: 2019 i 2020
  • Śmiełów - Muzeum Adama Mickiewicza w Śmiełowie: 2012 i 2020
  • Śrem - rynek: 2014
  • Środa Wielkopolska - rynek: 2017
  • Trzcianka - 2020 i 2021
  • Trzebaw - aleje kasztanowców: 2017
  • Tuczno - Zamek Tuczno: 2017
  • Wąsowo - Pałac i Folwark Wąsowo: 2012
  • Wenecja - Muzeum Kolei Wąskotorowej: 2012
  • Wierzenica - Dwór Augusta Cieszkowskiego: 2015
  • Wielkopolski Park Narodowy - okolice jeziora Góreckiego: 2016 i 2019
  • Winna Góra - Muzeum w Winnej Górze: 2017
  • Witaszyce - pałac, Muzeum Napoleona i Star Wars: 2019
  • Wolsztyn - Parowozownia i jezioro: maj 2014, sierpień 2014 i 2019
  • Zaniemyśl - Wyspa Edwarda: 2022

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 21, 2020

Link permanentny - Tag: polska - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend - Komentarzy: 2


O tym, że Wałbrzych niespecjalnie piękny (podobno)

[16-17.11.2019]

Nakręcona lekturą, do której boję się wrócić, chciałam do Wałbrzycha. Słyszałam wokół, że szpetne to miejsce, światło zawraca, żeby nie oświetlać i w końcu Wałbrzycha (poza przejazdem przez i rzutem oka na pastelowe blokowiska i lanczem w Zmianie Tematu) nie zobaczyłam. Za to…

… Zamek Książ jest i owszem. I owszem, byłam zachwycona, jak dawno nie. Nocowałam w hotelu Zamkowym, który - co powinno dać do myślenia - ma doskonały widok na zamek, stąd nie nocuje się w samym zamku. Z zalet - można o poranku przejść przez zamkowe ogrody bez tłumu zwiedzających, jak kto lubi wstawać bladym świtkiem. Nastawiona na relaks i korzystanie z nietypowo pięknego i ciepłego listopadowego weekendu, byłam raczej na outdorze niż we wnętrzach (nie bez żalu, wiadomo); z bogatej oferty zwiedzania wybrałam Ogrody Światła. Tak jak większość przenośnych instalacji ze światełkami jest dość siermiężna, tak tu i zgadzał się klimat (Daisy Hochberg von Pless czy tańczące w ogrodzie pary), i wykonanie z tych bardziej starannych. Grzeję się myślą, że wiosną-latem może i nie będzie światełek, ale będzie kwiecie, bo chciałabym wrócić, żeby tym razem wszystko. Oraz catspotting: co najmniej dwa (chociaż może cały czas chodziłam za tym samym czarnym kotem).

Widok z łóżka o poranku / Zamek Poranne mgły z lewej / Widok z prawej Kotki Nocą / Ogród świateł

... Palmiarnia również i owszem, mimo że częściowo w remoncie. Jak w zamku udało mi się pominąć sklep z pamiątkami, tak stąd wyszłam z “paprocią z antenką” (Doryopteris cordata).

Strzałkowiec grzechotkowy / Kawiarnia Oranżeria / Kroton Rhipsalis pilocarpa / ?

Tuż obok Wałbrzycha zupełnie niespodziewanie jest zabytkowa perełka - Szczawno Zdrój (dla wiekowych kuracjuszy bardziej znane jako Ober/Bad Salzbrunn). Niska zabudowa willowa (czy jestem na zawsze fanką niemieckiej architektury kurortowej? ależ!), zasypany złotymi liśćmi Park Zdrojowy (z okazjonalnymi kuracjuszami), obłędnie piękna Hala Spacerowa i tuż obok Pijalnia Wód Mineralnych. Totalnie chcę być emerytką i grzać się na bogato oszklonym pięterku Pijalni z pijałką (nowe słowo!) w ręku; jak nie masz pijałki, to za 30 groszy można plastikowy kubeczek (i 2,5 zł za wstęp). Wstydliwie wyznam, że absolutnie nie czuję różnic w smaku między Młynarzem, Mieszkiem i Dąbrówką, chociaż A. Mieszkiem pluła bardzo, a chyba Dąbrówka jej wchodziła znacznie lepiej. Wczesny obiad w leżącym opodal Dworzysku, gdzie lokalnie i z wyróżnieniem przewodnika Gault&Millau.

Hala Spacerowa Pijalnia wód Park Zdrojowy / Pod lwem

GALERIA ZDJĘĆ (sporo).

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 17, 2019

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: polska, walbrzych, ksiaz, szczawno-zdroj, ogrod-botaniczny - Komentarzy: 4


Nadmorze

[27-29.09.2019]

Sarkałam strasznie, bo kto wpada na pomysł, żeby trenować wind- i kitesurfing w ostatni weekend września, zwłaszcza że prognozy były raczej dramatycznie niekorzystne. Na szczęście nikt nie wymagał ode mnie zanurzania się w komfortowych inaczej wodach Bałtyku[1], a pogoda okazała się nader łaskawa. Wind- i kitesurfing z poziomu pomostu jest bardzo malowniczy, a integracja w podgrupach to dobre rozwiązanie[2]. Poza tym, jak zwykle, co w Jastarni, zostaje w Jastarni. Nawet po sezonie.

Ostatni (i chyba jedyny raz) na Helu byłam w 1994 (a może 1995?!) roku, ludzie tyle nie żyją. Niespecjalnie więc pamiętam cokolwiek, poza jakimiś letnimi przebłyskami, że kamienne mury i stragany z wakacyjnym nadmorskim badziewiem. Nie było wtedy na pewno Fokarium ani pewnie połowy restauracji kawiarni, stała za to latarnia morska, aczkolwiek chyba na nią nie wchodziłam, a teraz i owszem. Wadą latarni jest oszklona kabina na górze, nad zdjęciami trzeba się napracować i przy większej liczbie zwiedzających logistyka jest trudna.

W Jastarni zwiedzałam głównie plażę, która - poza meduzami - ma jakąś dziwną anomalię, że jak się wchodzi przy hotelu wejściem na przykład 48, a potem się idzie godzinami wzdłuż wody i wychodzi się wyjściem na przykład 51 i wraca chodnikiem przez całe 10 minut, doliczając zatrzymanie się w sklepie po zakupy. Jest szansa, że wolno szliśmy (bo pyrgaliśmy meduzy), ale ja wolę teorię z zakrzywieniem czasoprzestrzeni. Port o wschodzie słońca nader, a o każdej porze pełno jest kotów.

GALERIA ZDJĘĆ.

[1] Nie no, oczywiście że sama weszłam, ale do kostek (a wcześniej morze weszło na mnie, jak fotografowałam meduzy). Było ZIMNO. Ale byli tacy, co - wprawdzie w piankach - ale spędzili koło 10 godzin w wodzie.

[2] I gofra jadłam.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela września 29, 2019

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: polska, jastarnia, hel - Skomentuj


Z góry, z dołu i na ukos

[21-22.09.2019]

Celebrując piękne wrześniowe weekendy, zabrałam rodzinę na zachód. Celem właściwym na sobotę było niemieckie przygraniczne, ale o tym niebawem; w drodze - żeby rozprostować nogi - zatrzymaliśmy się w Jeziorach Wysokich, gdzie z wieży widokowej można obserwować i Polskę, i Niemcy. Nie zdradzę tajemnicy, jak powiem, że niewiele się różnią. Wieża widokowa jest bliźniaczą wieżą z podpoznańskiej Dziewiczej Góry, ma również 172 stopnie i galeryjkę na górze. Po bilety (groszowe - 3 i 1,5 zł, ale trzeba mieć gotówkę) trzeba się pofatygować kawałeczek dalej, do biura Ośrodka Edukacji Przyrodniczo-Leśnej, gdzie sympatyczny pan leśnik opowiada o okolicy i o tym, co można w ośrodku. Sporo można, więc jak macie blisko, to jedźcie, póki ciepło.

Zielona Góra zdecydowanie zyskuje po sezonie, poprzednim razem podczas Winobrania były tłumy, tym razem w słoneczną niedzielę łatwiej było zjeść w Palmiarni lody oraz poszukać Bachusków. Zwiedzanie z motywem przewodnim doskonale się u nas sprawdza, młodzież ma motywację i nie jojczy, że daleko jeszcze i czy możemy już wracać do domu. Znaleźliśmy 26 (na chyba 52 z listy, którą znalazłam); trzeba patrzeć w dół, rzadko w górę, czasem są ukryte tak (na przykład Śpioch pod szybą przy ratuszu), że widać je dopiero po zmroku.

Adresy:

  • Jazzgot Cafe & Restaurant, aleja Niepodległości 25 - całkiem niezłe śniadanie ze sporym wyborem, tuż przy deptaku, więc dobre miejsce na zaczęcie dnia
  • My Secret Place, Konstytucji 3 Maja 5/3 - prześliczny mikro apartament w centrum, acz w dość surowym otoczeniu, na jedną noc idealny, na dłuższy pobyt może być nieco niekomfortowy
Palmiarnia Krzesełko obok Klema Felchnerowskiego / Kupiecka Panorama miasta z Palmiarni Pl. Bohaterów / Niepodległości Panorama miasta z Palmiarni Palmiarnia Mural w jednej z bocznych uliczek przy Niepodległości Obserwatikus Młodzieńczy / Skrybikus Młodszy / Rzepikus Rogalikus Questina Winolubikus / Syndromus Downus / Partnerus Turisticus Odpadek

W Górzykowie (koło miejscowości o dźwięcznej nazwie Cigacice, skąd pochodzi Kamol z "Potemów") odbywały się dwie imprezy, ale winnicę, schodzącą uroczo po zboczu góry można było obejść i kupić lokalne wino. Widok z tarasu widokowego na dolinkę zdecydowanie eksportowy. Strona hotelu i restauracji tutaj.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela września 22, 2019

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: zielona-gora, gorzykowo, jeziory-wysokie, polska - Skomentuj