Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panowie

Orson Scott Card - Gra Endera

Wszyscy czytali, więc nie będę pisać, o czym jest (oraz można iść do kina, jak się ma z kim dziecko zostawić i kiedy ;-)). Za każdym razem mam mokre oczy, kiedy Ender zdaje ostatni egzamin na symulatorze z grami. Za każdym razem zastanawiam się, gdzie jest granica dobra wszystkich a dobra jednostki. Że cholernie ciężko być dorosłym, który musi podejmować trudne decyzje, ale znacznie ciężej być dzieckiem. I cały czas łapałam się na tym, że zapominam, ile lat ma Ender. Że sześć, kiedy zostaje odcięty od rodziców i rodzeństwa; że jedenaście kiedy zaczyna dowodzić własną armią.

Za każdym razem też, kiedy czytam "Grę", uważam ją za najlepszą w cyklu. Oczywiście potem czytam znowu "Mówcę umarłych", którego lubię bardziej, więc zmieniam zdanie. Ale na razie jestem na fali zachwytu, mimo że czytałam tę książkę z 6(?) razy. I mam ją w postaci luźnych kartek.

Inne tego autora:

#84

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 23, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, panowie, sf-f - Skomentuj


Robert Rient - Chodziło o miłość

Porwała mnie wartka narracja świata, w którym miłość może się zdarzyć ot, choćby przed wizytą u terapeutki. To krótka, bo kilkutygodniowa, historia początku związku niezłoszczącego się Arka z szaloną Justą; historia o tym, jak wygląda życie Arka, jak powoli wkręca się w dziwny świat właśnie poznanej dziewczyny, jak reagują na nią jego znajomi, jak ona reaguje na jego problemy. Dzień po dniu - praca, facebook ("dziś polubiłem..."), piwo ze znajomymi, Justa, wygrzebywanie się z traum dzieciństwa, wyjazd na koncert, kolejny samotny onanizm pod prysznicem, w piekarniku zapiekanka, kot zwymiotował, była żona, moja dziewczyna jest w szpitalu psychiatrycznym, artykuł-wywiad z Anną Dymną, cmentarz z grobami rodziców i babki. Każdy z występujących w nim ludzi jest inaczej poskręcany, inaczej odczuwa, co innego chce w życiu osiągnąć. Każdy ma swoje fobie i dramaty, z których albo się leczy, albo blokuje je używkami, szybką miłością czy zmianami. Każdy potrzebuje kogoś, żeby porozmawiać, upić się czy zrobić coś głupiego. I każdy myśli, że ta miłość, która właśnie przychodzi, to właśnie ta, która będzie ostatnią, ostateczną i najpełniejszą.

To książka o dojrzewaniu do samego siebie, dojrzewaniu do związku, o uzyskaniu spokoju na myśl o przeszłości i równowagi w kwestii brać-dawać. Chyba.

Mam poczucie kilku niewypalonych (albo naładowanych pustymi nabojami) strzelb - po co nazywać bohatera Aureliuszem Kicem, skoro ma to służyć tylko efektowi komicznemu? Po co jechać do fikcyjnego Jemotani, skoro reszta akcji dzieje się w bardzo realnym tu i teraz - fundacja Anny Dymnej i Owsiak, Mediolan z koncertem Keitha Jarreta czy organizacja koncertu Madonny w Londynie? Wreszcie - czemu wszystko dzieje się nie wiadomo gdzie, chociaż ta topografia miasta gdzieś się buduje?

Nie pisałam, bo byłam chora.

Inne tego autora:

#82

Napisane przez Zuzanka w dniu środa listopada 20, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 6


Jeffery Deaver - Kolekcjoner kości

Zdecydowanie od tej książki warto zacząć lekturę Deavera, przede wszystkim dlatego, że każda następna psuje już suspens. Sparaliżowany genialny kryminolog Rhyme planuje popełnić samobójstwo, co w zestawieniu z tym, że może ruszać głową oraz jednym palcem nie jest chęcią specjalnie dziwną. Przeszkadza mu w tym odkrycie seryjnych zbrodni, popełnianych nie dość, że z premedytacją, to jeszcze za każdym razem obłożonych wskazówkami co do następnego przerażającego morderstwa. Do śledztwa przypadkiem zostaje włączona piękna acz schorowana (kompulsywne drapanie po głowie, obgryzanie paznokci oraz artretyzm) policjantka ze służby patrolowej, Amelia Sachs. Wyjątkowo sprawnie zabezpieczyła miejsce pierwszej zbrodni i Rhyme'owi się to spodobało. Jak się po następnych nastu już chyba tomach można domyślić, spodobało się im obojgu na dłużej.

Jest połowa lat 90., większość bazy materiałów porównawczych Rhyme'a nie jest jeszcze skomputeryzowana, wyszukiwanie odcisków palców w bazie zajmuje ok. 15 minut, telefony komórkowe nie są w użyciu, mapy tylko papierowe, a w poszukiwaniu zakupów giczy cielęcej należy wysłać w miasto 50 agentów. Reszta jak w innych książkach - na tablicy lądują wskazówki (na szczęście przyrostowo uzupełniana tablica nie zajmuje 1/4 książki), jak policja jest już tuż tuż, to wiadomo, że to będzie fałszywy ślad, są rozgrywki kompetencyjne w samej policji, a Amelia jeździ szybkimi samochodami oraz nosi siatkową podkoszulkę pod kamizelką kuloodporną.

W ekranizacji parę Rhyme/Amelia obstawiali Denzel Washington i Angelina Jolie.

Inne tego autora tu.

#79

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 9, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, kryminal, panowie - Skomentuj


Wiesław Myśliwski - Widnokrąg

Po prawie 500 stronach gęstej, dygresyjnej, pięknie skomponowanej prozy pozostałam ambiwalentna. Pięknie jest ta książka napisana, taki składny strumień świadomości, życie w pigułce, ewolucja bohatera od dziecka do ojca; II wojna światowa, czerwony krawat w PRL-u, pierwsza potańcówka w szkole, zgubiony but[1], bieda i damy lekkich obyczajów, choć gołębiego serca. Tyle że jakoś mnie nie porwała. Nie czytałam z jakimkolwiek nastawieniem, ale mimo plastyczności obrazu, mimo fotograficznej precyzji w tworzeniu słowem panoram i portretów, nie zachwyciła. Zmęczyła mnie ta książka, miejscami wytrąciła z rytmu, zostawiając za dużo niedopowiedzeń[2] i zbyt szerokich przeskoków między wspomnieniami. Wiem, wspomnienia nie są linearne, jedna myśl łączy się łańcuszkiem z drugą, czasem absurdalnie oderwaną, a mimo to spójną. Tyle że dla wspominającego. I chociaż też nie mogę powiedzieć, że nie dostałam rodzinnej, choć niechronologicznej sagi z fabułą i twistem, to bardzo brakowało mi zawiązania akcji.

I zła jestem, bo nie mogę znaleźć mojego ulubionego kryminału Janeta na półce. Czarna okładka bez napisu na grzbiecie, to nie pomaga. A miał być dla wywietrzenia głowy po Myśliwskim.

Ryzykować "Traktat"? Czy też mnie zmęczy i wypluje nieco poszarzałą?

[1] Jaka trauma. Nienawidziłam tego rozdziału, kiedy na kilkuset stronach szukają zgubionego buta. Wiem, wojna była, matka oszalała z biedy; zostawiony kilka wsi dalej chory ojciec, a oni idą na kolanach, szukając w zapadających ciemnościach drugiego do pary ("ale lewy czy prawy?"). Najbardziej beznadziejna wyprawa na świecie. Bo ja już wiem, że nie znaleźli, a oni cały czas wierzą, że przecież musi się znaleźć.

[2] Anna. Co z Anną?! I jak Piotr wybrnął z tej przerażającej pogadanki w kombinacie buraczanym, gdzie nie wspomogła go książeczka z życiorysem Stalina? Gdzie but? I wreszcie - co z Kruczkiem?

J. mi pożyczyła, dziękuję.

#78

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek listopada 5, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 3


Filip Springer - Wanna z kolumnadą

W zasadzie książkę streszcza zdanie autora: na moim stole leży “Wanna z kolumnadą”, w której chciałem sobie po prostu odpowiedzieć dlaczego w Polsce jest tak okropnie brzydko (blog [2018 - link nieaktualny]). Konkretnie, czemu architektura budowana współcześnie jest czasem ohydna i niezgodna z jakimikolwiek zasadami estetyki, czemu deweloperzy grodzą osiedla, a już wybudowane malują w palecie pasteli, kim jest miejski plastyk oraz czemu nie można oczyścić miast z reklam.

Dla mnie to książka bardzo bolesna, gorsza od horroru, bo horror po przeczytaniu zamknę, a tymczasem jutro znowu wyjdę w miasto, które zaatakuje mnie zaniedbanym brzegiem Warty, samochodami na ulicach, reklamami wielkoformatowymi, psimi kupami oraz poczuciem, że nawet jeśli - z powodu indolencji odgórnej - zacznie się inicjatywa oddolna, to na posprzątanym kawałku i tak za chwilę wyrośnie ta sama pleśń co wcześniej. Zdradzę Wam sekret tego, czemu w Polsce jest brzydko. Bo nikomu się nie opłaca, żeby było ładniej.

Zdaniem, które chyba najbardziej zapadło mi w pamięć, było rozróżnienie lotnisk: "wsiąść w Monachium (na wieży lotniska zobaczymy napis »München«) albo w Pradze (na wieży będziemy mogli przeczytać »Praha«) i wylądować w Warszawie (z wieży powita nas »Samsung«)".

Inne tego autora:

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 2, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: panowie, reportaz, architektura, 2013 - Komentarzy: 1


William Gibson - Trylogia ciągu

Wszyscy już powiedzieli ten zestaw frazesów, że cykl o Ciągu, urbanistycznym tworze ciągnącym się od Bostonu do Atlanty, rozpoczął się w 1984 roku. 1984, ma się zadziać przyszłość Orwella, jestem we wczesnej podstawówce, komputer w Polsce egzystuje na krawędzi świadomości jako zajmująca pokój maszyna licząca z taśmami perforowanymi. Sonda, zachwyt ploterem, monochromatyczny ekran. Więc jeśli ktoś nie docenia tego, że już wtedy Gibson stworzył sobie w głowie wizję świata, w którym może obudzić się sztuczna inteligencja, to nie wiem, co można z perspektywy kraju nietechnicznego docenić. Jak każdy cykl Gibsona znacznie zyskuje po przeczytaniu całości, poszczególne tomy to meta konstrukcja, meta-wątki prowadzące do finału. Wsiąkam w Gibsona jak woda w gąbkę, śledzę w każdym tomie, jak precyzyjnie splata losy poszczególnych bohaterów w warkocz przyczynowości. Zachichotałam nad informacją, że Gibson po obejrzeniu "Blade Runnera" przepisał "Neuromancera" tak, by ten klimatem nie przypominał filmu. Ale i tak przypomina, łzy w deszczu, lusterkowe implanty i sztylety pod paznokciami Molly i pytanie o istotę rozumną.

Neuromancer to precyzyjnie zaplanowany włam, tyle że każdy z uczestników dostaje cząstkę informacji potrzebną do wykonania planu. Superhaker Case, z systemem nerwowym uszkodzonym po nieudanej kradzieży, dostaje z powrotem utraconą zdolność przebywania w Sieci (i nową wątrobę oraz tykającą bombę[1]), Molly - zmodyfikowana kobieta-samuraj - pieniądze, Armitage, najemnik, jest zbudowany na bazie oszalałego weterana, a magik Riviera, poza tym, że jest psychodelicznym iluzjonistą, ma swój własny cel. Prowadzi ich żyjący w matrycy byt - Wintermute, pokazujący zwłaszcza Case'owi ludzi z jego przeszłości. Zdobywają artefakty, a na końcu w prawie że opuszczonej stacji kosmicznej dynastii Tessier-Ashpool odkrywają cel wyprawy.

Graf Zero to z kolei ekstrakcja. Poskładany ze strzępów pozostałych po wybuchu bomby, najemnik Turner, ma dokonać transferu naukowca, Mitchella, z jednej z bardziej znanych korporacji, Maas Biotek, do innej - Hosaki. Wszystko idzie źle, ekipa ginie, zamiast naukowca jest córka z dziwną biomodyfikacją w mózgu. Marly Krushkova, marszandka sztuki, ma znaleźć autora zastanawiających instalacji artystycznych w pudełkach. Bobby, zwany Graf Zero, wannabe haker, przy swoim pierwszym wejściu w Sieć o mało nie umiera, ale ratuje go dziewczęca postać, która okazuje się później Via Vei, dziewicą-boginią. Voodoo, klany uliczne, wszczepy, świat pogrążony w symstymowej stagnacji i ostateczna rozwałka w jednym z klubów nocnych w Ciągu, w którą włącza się wirtualny byt powstały w efekcie kradzieży w Neuromancerze.

Mona Lisa Turbo to w zasadzie historia miłosna. Angie Mitchell, córka naukowca z poprzedniego tomu, została gwiazdą symstymu (taka telewizja, ale jak się podłączy czujniki na głowie, to się czuje to, co aktorka), wraca po odwyku, ale w jej głowie dalej rozmawiają ze sobą bogowie matrycy. Graf Zero zostaje nieprzytomny odtransportowany do nieczynnej fabryki, nad głową ma tajemniczą maszynę zwaną alef i wygląda na to, że pozbawiony niewygodnego ciała żyje w matrycy. Sally, która okazuje się być Molly z pierwszego tomu, najemniczką z lustrzanymi wszczepami, opiekuje się wysłaną do Londynu córką szefa Yakuzy. A do tego ktoś funduje Monie, 16-letniej prostytutce-narkomance operację plastyczną, mającą ją upodobnić do celebrytki Angie. W fabryce pełnej maszyn-rzeźb stworzonych przez okaleczonego sztucznie wywołanym syndromem Korsakowa dochodzi do ostatniego starcia między osobowością nieżyjącej już ostatniej dziedziczki rodu Tessier-Ashpool i Molly.

[1] Widać inspirację "Ucieczką z Nowego Jorku" i ładunkiem wybuchowym zamontowanym w szyi Snake'a Plisskena. Ależ ja się kochałam w Kurcie Russelu wtedy.

#73-75

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek października 17, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, sf-f, panowie - Komentarzy: 5