Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panowie

Ryszard Ćwirlej - Mordercza rozgrywka

Poznań, 1986. W drodze między stacją Poznań Garbary a akademikiem na Dożynkowej znika studentka. 1987. Na dancingu w hotelu Polonez ginie wokalistka, zastrzelona. Sprawę zaczyna spontanicznie prowadzić Teoś Olkiewicz, który przypadkiem załatwiał sobie na tymże dancingu fuchę w roli ochroniarza dwóch prostytutek; zarządza spisywanie wszystkich gości, a perkusistę, który umierającą kobietę podtrzymywał, na wszelki wypadek zamyka. Sensowne śledztwo wdraża dopiero Mirek Brodziak, wprawdzie na kacu, ale bezbłędnie odkrywa, że postrzelona dziewczyna przyszła z pokoju Szweda, również martwego i zapewne nie grali w tym pokoju w karty. W karty z kolei grał Gruby Rychu, problem w tym, że tuż przed zgarnięciem całej puli do willi na Mazowieckiej weszli zamaskowali szuszfole i zabrali wszystko, dodatkowo uszkadzając fizycznie niektórych graczy, w tym Rycha. Wszystkie trzy śledztwa - zaginięcia studentki, morderstwa w Polonezie i kradzieży walorów w walucie - zaczynają się ze sobą łączyć, po części dzięki nieporadnym, choć zaskakująco trafnym, czynnościom śledczym Olkiewicza i już bardziej celowym Brodziaka, którego wspomaga Rychu. Problem w tym, że w każdym pojawia się jak zły duch esbecja, która stoi zarówno za kradzieżami, jak i morderstwem i kolejnym wątkiem z przemytem.

Ze smutkiem stwierdzam, że chyba dla mnie formuła antydatowanych milicyjnych kryminałów się wyczerpała albo ten tom jest szczególnie nieudany. Może raz czy dwa uśmiechnęłam się pod wąsem, czytałam małymi kawałkami, zagryzając powtórką znacznie ciekawszej Ferrante (o czym za czas jakiś). Fabuła, mam wrażenie, jest nieco niedopracowana - wątek zaginionej studentki wprawdzie wiąże się z akcją właściwą rok później, ale jest potraktowany absolutnie pretekstowo, bez satysfakcjonującego wyjaśnienia, co i dlaczego się zdarzyło półtora roku wcześniej. SB jest bardzo wygodnym chłopcem do bicia, odpowiadając za całe zło ówczesnego aparatu, chociaż niewiele się różni ani od szlachetniejszej milicji, ani od zbirów Rycha. Brakuje mi także wyjaśnienia, na co SB zbierało w nietypowy sposób zasoby finansowe, ostatecznie doprowadzając do całego ciągu zbrodni.

Inne tego autora tutaj.

#50

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 18, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panowie, prl - Skomentuj


Jan Ekström - Maurowie

1 maja ma odbyć się uroczysty obiad z okazji 80. urodzin dyrektora Vade’a. Dzień wcześniej, w Noc Walpurgi, dziarski choć antypatyczny senior znika. Początkowo sprawa jest zlekceważona przez rodzinę i zaproszonych na przyjęcie gości - młodą żonę Annę i jej dwie siostry, Almę i Agdę, obie z dorosłymi dziećmi, córkę Vade’a Monikę i jej narzeczonego Jonasa, sprawą przejmuje się jednak sekretarka i asystent kryminalny Durell. Ciało starca zostaje znalezione następnego dnia w rzece opodal, zaczepione o zabytkowe posągi. Durell mozolnie odtwarza ostatni dzień ofiary, dowiadując się o kolejnych przykrych historiach w kontaktach Vade’a ze światem (i vice versa), typując kolejnych podejrzanych i wreszcie wybierając tę osobę, której pękła żyłka.

W tym tomie wprawdzie nie ma listy postaci, ale jest plan okolicy, co pomaga zrozumieć topografię zbrodni, w której zwłoki wylądowały zaczepione u stóp zabytkowych posągów z brązu (tytułowych Maurów). Bardzo polubiłam sympatycznego asystenta kryminalnego Durella[1], wielbiciela kolorowych strojów (w tym eleganckich pantofli ze skóry w kolorze wołowej krwi) i opery, mieszkającego z ciotką-emerytką, psem, kotem, papużkami i rybkami akwariowymi (ale niezłomnie zaglądającego w dekolty sweterków ładnych pań). Jego szef, komisarz Sargren, przez cały czas akcji jest przeziębiony, lekarz-patolog ma irytujący pryszcz na czole, który nieustannie drapie, a asystentka patologa odsuwa sobie skórki przy paznokciach końcówką długopisu.

Się je: raki z odrobiną kawioru pod ogonem, opiekany chleb, wino reńskie (po teatrze), jajka na miękko, masło, chleb, marmolada, dzbanek z kawą, płatki owsiane (na śniadanie), omlet z krewetkami (na lancz), kanapeczki z homarem, rokforem, rzodkiewkami, gęsim pasztetem, winogronami, krążkami jajka, czarnym kawiorem (na kolację), zraziki (domowej roboty, do odgrzania).

Się pije: whisky, Veuve Clicquot, szampana (do kurcząt).

Się wychowuje:

Gdy matka uderzy dziecko, odczuwa ono ból, choć wychodzi mu to na pożytek. Matka jeszcze bardziej odczuwa ból. Dziecko zapomni, matka nie. Dziecko zaśnie, matka nie. Kiedy dziecko się zbudzi, będzie nowy dzień, wszystko wybaczone, rozumiesz…

Się pali: cygara (Durell, Vade), papierosy (Vincenzo).

Się robi: dwudniowe pranie - oczywiście piorą panie, a skomplikowanym procesem sortowania (biała bielizna, ścierki do namoczenia, oddzielnie kolory, oddzielnie wełna, skarpetki osobno, nylon też) zachwyca się młody mężczyzna, nie żeby zaproponował współudział, nie, nie, tylko się interesuje!

[1] Odkrycie podziałało na niego jak marchew podetknięta pod pysk osła. Ogarnęła go pokusa, żeby posunąć się dalej. W przeciwieństwie do osła rzadko opierał się pokusie.

Inne tego autora, inne z tej serii.

#49

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek kwietnia 15, 2022

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Fotografia+ - Tagi: 2022, kryminal, panowie, z-jamnikiem - Skomentuj


Jan Ekström - Taniec ognia

W domu Krystyny Vannerman, dochodzi do dziwnego zdarzenia - z zamkniętej łazienki, w której brała kąpiel gospodyni, słychać dźwięk przypominający strzał i dramatyczny krzyk, problem w tym, że po wyłamaniu drzwi nikogo tam nie ma. To już kolejne zmartwienie siostrzeńca Krystyny, Tomasza, bo nie dość, że dziwnie zachowująca się ostatnio ciotka zniknęła, to jeszcze poderwana na wakacjach flama wydaje się go szantażować i grozi, że pojawi się i wszystko ujawni. Policja w osobach uroczego duetu: asystenta Durella, właściciela kolorowej garderoby oraz szefa policji Melandera, smakosza i sybaryty[1], początkowo sprawę ignoruje, jako że nie ma zwłok, ale kiedy zwłoki Krystyny niespodziewanie pojawiają się w innej łazience, rozpoczynają śledztwo, które ujawnia sporo tajemnic z przeszłości. Jako że rzecz się dzieje w Szwecji, śledztwo w głównej mierze dotyczy spraw majątkowych zamordowanej oraz jej życia intymnego, ponieważ - jak się okazało - dama sypiała na przestrzeni lat z wieloma panami, również pozostającymi w związkach małżeńskich.

To mój ulubiony rodzaj kryminałów - zawiera plan domu oraz listę postaci, wiadomo więc, że nie będzie żadnego deus ex machina, tylko uczciwa eliminacja podejrzanych z listy. Tytułowy “Taniec ognia” to utwór de Falli, grany przez jednego z mieszkańców willi pani Vannerman w środku nocy, co okazuje się znamienne podczas rozwiązania intrygi.

Się pije: whisky, likiery Marie Brisarci, zielony Curaçao, Parfait Amour i bananowy (u Wery Pihl do kawy), zwykły szwedzki Cacao (u Ethel po bingo, ale z czym do ludzi), zwietrzałe piwo (na kaca).

Się miewa: nieślubne dzieci, czasem sprawca okazuje się przyzwoity i się żeni, a czasem dziecko oddaje się do adopcji.

Się używa: wonnego The Baron after shave (Durell).

Się nosi: seksowne mini, ku zachwytowi policji.

[1]

Melander może się ukazać lada chwila, zaplanowali sobie wycieczkę do Norlidahållet, gdzie szef wynajął teren łowiecki nad jeziorem i twierdził, że jest tam mnóstwo kaczek.
Melander przyjrzał mu się z pewnym zdumieniem [wcześniej autor zamieszcza długi opis kolorowej garderoby asystenta] i coś pod nosem zamruczał. Durell jednak dosłyszał i przysiągłby, że szef powiedział: - Wielki Boże, mamy przecież te kaczki wystrzelać, a nie wystraszyć je na śmierć. (...) Odwinął paczuszkę z kanapkami. Zapachniało metką i jajkami na twardo. Nalał sobie kawy z termosa i wziął kanapkę z pasztetem.
Szef dźwignął się z fotela i popychając Durella we właściwym kierunku powiedział:
- Zamówiłem zakąski. Ja zapraszam na lunch.
- Co za gest.
(...) Śledź, węgorz, łosoś, jajka z czarnym kawiorem.

Inne tego autora, inne z tej serii.

#47

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 11, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panowie, z-jamnikiem - Skomentuj


Ian Rankin - Czarna księga

Przyznam, że jakiś taki chaotyczny ten tom jest. Konkubina Rebusa wyrzuca go z domu, za niesłowność i pijaństwo, detektyw wprowadza się więc do swojego mieszkania, które wprawdzie wynajął studentom, ale jest właścicielem, to może. Dodatkowo pojawia się też brat Rebusa, który właśnie wyszedł z więzienia. Na szczeblu menedżerskim w komendzie są przepychanki - dwóch wyższych rangą oficerów Rebusa nie lubi (z wzajemnością), jeden toleruje. Zespół Rebusa zostaje włączony do obserwacji jednego z lokalnych bossów podziemia, zajmującego się lichwą i egzekwującego długi czasem w sposób ostateczny. Kiedy jeden z jego podwładnych, Holmes, obrywa w głowę i ląduje w śpiączce w szpitalu, Rebus szuka tropu w tytułowej czarnej księdze Holmesa i nielegalnie wznawia śledztwo w sprawie pożaru hotelu 5 lat wcześniej i umorzonego z braku dowodów morderstwa. Dużo przemocy, kilka kolejnych morderstw, obie sprawy - lichwiarza i pożaru - oczywiście ze sobą się łączą. Epizodycznie pojawia się pewien pedofil, którego Rebus używa jako przynęty, potem przeprasza, ale nieszczerze. W zasadzie jedyna ciekawa rzecz to wyjaśnienie napadu na Holmesa.

Inne tego autora tutaj.

#46

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota kwietnia 9, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panowie - Skomentuj


Arthur Conan Doyle - Studium w szkarłacie

“Studium w szkarłacie”, co? Czemu nie mielibyśmy sobie pozwolić na artystyczny żargon. W bezbarwnym kłębku życia przewija się szkarłatna nić morderstwa.

Doktor Watson, ranny w 2. wojnie brytyjsko-afgańskiej, wycofuje się ze służby. Podnajmuje mieszkanie z niejakim Sherlockiem Holmesem, ekscentrycznym - można chyba tak go nazwać - entuzjastą nauki, który okazuje się również świadczyć usługi detektywistyczne strapionej policji. Pół książki to zarysowanie sprawy - mężczyzna otruty w opuszczonym domu, drugi zasztyletowany w pensjonacie; Sherlock w przeciwieństwie do policji bada ślady i na ich podstawie typuje możliwego sprawcę. W celu ustalenia, co zawierają tajemnicze pigułki znalezione na miejscu zbrodni, częstuje nimi starego psa (ze skutkiem śmiertelnym). W celu złapania przestępcy zastawia sprytną zasadzkę. Druga część książki to rys historyczny, wyjaśniający, czemu zabójca dokonał dwóch morderstw, które - jak się okazało - były wymierzeniem sprawiedliwości prawdziwym zbrodniarzom, którzy byli poza zasięgiem prawa.

Naczytana wnikliwych, przewrotnych i psychologicznie wyrafinowanych kryminałów, dziś jestem Doylem nieco rozczarowana. Sherlock rozwiązuje swoje śledztwo, ukrywając tropy przed czytelnikiem, nie da się zgadnąć rozwiązania. Watson jest typowym bezwolnym pomocnikiem, nie wie, w czym uczestniczy, ale stanowi dobre tło dla detektywa (“Moje słowa i poważny ton wywołały rumieniec na twarzy Holmesa. Zdążyłem już zauważyć, że jeśli chodzi o jego sztukę, był tak czuły na pochlebstwa jak dziewczyna na punkcie swej urody.”).

Znak czasów - w przypisie pojawia się wyjaśnienie, że “St. Petersburg – dziś Leningrad”.

Inne z tego cyklu.

#43

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 3, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panowie - Skomentuj


Jerzy Edigey - Żółta koperta

Niejaki Kolanek, stary włamywacz, niespodziewanie donosi kapitanowi Naciejewskiemu, że został zatrudniony do dziwnego włamania w pewnym instytucie badawczym, a donosi, bo oszukano go w kwestii zarobku za skok. Organa szybko się orientują, że w grę wchodzi szpiegostwo, pomaga im w tym znalezienie zwłok włamywacza (“Pamiętajmy i o nim. Chociaż pijak i złodziej, spełnił jednak swój obowiązek wobec ojczyzny”). Sprawnie typują, że obcy wywiad[1] interesuje się nowatorską technologią pozyskiwania paliw stałych w okradzionym instytucie Politechniki Warszawskiej. Milicja dokonuje dyskretnej lustracji, porozumiewa się z pracującym tamże kolegą jednego z funkcjonariuszy ze szkoły, inżynierem Obuchowiczem, i zleca mu dyskretną obserwację otoczenia, podejrzewając, że zbrodniarz uderzy ponownie, żeby zabrać całość dokumentacji. Kiedy podczas zebrania ginie otruty profesor-wynalazca, Obuchowicz z własnej inicjatywy zaczaja się na potencjalnego szpiega. Jak się łatwo domyślić, ma więcej zapału niż rozumu i z opresji ratuje go piękna współpracowniczka[2], która nie waha się uderzyć po pomoc do milicji.

Szpiedzy to ponure typy, cyniczni i - jak się okazuje - zbunkrowani hitlerowcy, dla których nic poza zyskami nie jest ważne. Za to funkcjonariusze to urocza gromada zaprzyjaźnionych ze sobą kolegów, robiących sobie czasem wesołe żarty (na przykład “znany z wesołego usposobienia porucznik Boruński”). Pułkownik martwi się, że przez zorganizowanie akcji jego podwładni nie wrócą po pracy do domów; nie żeby była mowa o jakimkolwiek dodatkowych wynagrodzeniu, martwi się, ale skoro trzeba, to trzeba.

Się pali: “dyrektorskie”.

Się pije: pięciogwiazdkowy koniak.

[1] Choć na wstępie pada sugestia, że może to CIA, która cynicznie w haśle ma cytat z Ewangelii świętego Jana “Poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli”, bądź izraelski Szin-Bet czy francuski SPECE lub nawet brytyjski SIS! Ba, milicja podejrzewa nawet, że w swoich szeregach może mieć kreta.

[2]

Ostatnio widziałem go z bardzo ładną babką. Przedstawił mi ją jako koleżankę z pracy. He, he, he - roześmiał się dziennikarz. - też bym z taką chętnie popracował.

Inne tego autora.

#42

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 31, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panowie, prl - Skomentuj