Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panie

Danuta Frey - Ostatni rejs “Korala”

Piotr, z zawodu architekt, wyemigrował na Korsykę, gdzie bogato ożenił się z Anette, niestety majątek teścia stopniał, firma projektowa nie przynosiła wystarczająco zysków, a przyzwyczajona do luksusów para postanowiła spróbować szczęścia. Piotr, fascynat nurkowania, zaprasza swoich polskich znajomych, również nurków i marynarzy - eks-narzeczoną Ewę z mężem Michałem i dwóch kolegów - Heńka i Kostka, proponując im urlop w pięknych okolicznościach przyrody oraz udział w wielkiej przygodzie - poszukiwaniach zatopionego skarbu Rommla. Polacy niespecjalnie wierzą dawnemu koledze, tym bardziej, że do wyprawy dołącza Massino, który na nurka nie wygląda. Kumuluje się dużo konfliktów - Anette podrywa Michała, Henryk ma żal do Michała za to, że prawdopodobnie doniósł do władz o podejrzeniu przemytu, co zaowocowało zwolnieniem tego pierwszego, sprawy między Ewą a Piotrem też nie były zakończone czysto. Kulminacją jest śmierć Michała tuż po tym, jak z powodu uszkodzenia (sabotaż?) sprzętu do nurkowania przypadkiem odkrywa tajemniczą grotę na wybrzeżu. Wszyscy podejrzewają wszystkich, a zespół policjantów - nieco rywalizujący ze sobą komisarz Valacchi z Korsyki i Simonet z Paryża - jest skłonny uwierzyć tylko jednej osobie.

Intryga kryminalna jest tutaj dość miałka, sporo objętości zajmuje część podróżniczo-przygodowa - egzotyka Korsyki, którą jednak ani Polacy na wakacjach, ani emigrant wcale się nie zachwycają, wszak mają misję, a nie że jakaś turystyka czy zakupy towarów niedostępnych w Polsce. Mało o PRL-u i niedostatkach, wszyscy dostali paszporty bez problemu, nawet Adamiak, wyrzucony z pracy za przemyt, jedyna wzmianka to problemy z kupowaniem kolorowych filmów do kamery.

Szowinizm codzienny: “Uznał, że jest niebrzydka, a już na pewno zgrabna. Miała nogi i biodra bez zarzutu, choć piersi mogłyby być trochę większe”. Kolejnej damie “gdyby wypadało, chętnie by jej doradził umalowanie ust i policzków, bez czego wyglądała daleko niekorzystniej niż w Nicei”.
Kobiety to “małe bestie, u nas przynajmniej, bywają zdolne do wszystkiego”!

Nad witrynami sklepów powiewały, jak rankiem, kolorowe markizy, jednakże wystawy jarzyły się już światłami, prezentowały istną rewię złota, korali i srebrnych filigranów. Brązowe od słońca, rozgadane turystki z plastikowymi kubkami lodów w rękach wpatrywały się w te cacka niczym sroki w kość. Ich towarzysze znosili swój los ze swoistym sceptycyzmem, który nie zabraniał im oglądać się za co bardziej zgrabnymi nogami.

Się je: lody, spaghetti z mięsnym sosem, pomidorami i parmezanem, ciasteczka (kupne, nie domowe!), orzechy włoskie.

Się pali: cygaretkę, extra mocne jako kontrast po gitanesach, fajkę.

Się pije: lemoniadę, zimną wodę Perrier, wino, sok grapefruitowy (z dzbanka!), wódkę, kawę, chianti, napój “Sinalco” i coca-colę z metalowej puszki, młode, kwaśnie wytrawne czerwone wino, wodę sodową z syfonu, herbatę angielską i winiak.

Się porównuje: Morze Śródziemne do Bałtyku, oczywiście na korzyść tego drugiego.

Bawiąc-uczyć: geografia Korsyki, choroba kesonowa, kawałek historii II wojny światowej na Korsyce.

Się przestrzega: sjesty!

Się ma życie rodzinne: “Od kamiennej posadzki dochodzi miły chłodek, obok monotonnie, usypiająco szumi wentylator, natomiast z drugiego pokoju słychać żonę dobrotliwie strofującą chłopców, by byli cicho i dali ojcu trochę pospać”. Sielanka.

Inne tej autorki, inne z tej serii.

#25

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 15, 2023

Link permanentny - Tagi: kryminal, panie, prl, 2023, klub-srebrnego-klucza - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Ewa Rychter - Przeklęta parafia

Pan Renner to spiritus movens małej miejscowości o dźwięcznej nazwie Jeżówka. Za zarobione za granicą pieniądze kupił zrujnowany zamek, zatrudnił do pracy przy nim ludzi, nawet znalazł księdza do tytułowej parafii; tak, to taki lekko odrealniony niby-PRL, zwłaszcza w porównaniu z podobnym wątkiem u Edigeya. W zamku mieszkają trzy siostry - bibliotekarka Antonina, kucharka Marianna, nauczycielka Klara i o pokolenie młodsza Blanka. Blanka przyjeżdża właśnie na zorganizowany przy kościele odpust i przywozi ze sobą narzeczonego, nieco wiekowego już Franciszka. I traf chce, Franciszka ktoś konwencjonalnie morduje. Okazuje się, że każdy z obecnych i podejrzanych ma jakąś tajemnicę z przeszłości - cyrkowiec niechcący zabił swoją żonę, lekarz wezwany do fikcyjnego chorego spowodował wypadek i został zawieszony w zawodzie, matką pewnego dziecka okazuje się ktoś inny niż publicznie podawano, wreszcie mężczyzna w wyniku pożaru stracił prawie całą rodzinę. I oczywiście przynajmniej część tych tajemnic ma związek z denatem, którym okazuje się szabrownikiem, hochsztaplerem, szantażystą, a możliwe, że i podpalaczem.

Się je: tort migdałowy, pasztet, kurę i rybę w galarecie, bulion z diablotką (nie wiedziałam, co to diablotka!), sałatę z cytryną i oliwą na sposób francuski, risotto, kanapki z zimnym mięsem.

Się pali: sporty (wygniecione), carmeny, giewonty, piasty.

Się pije: jałowcówkę, kryniczankę i oczywiście wódkę.

Się nosi: odświętnie nylony i wełnę 100%.

Się siada: na rekamierze (znowu, nowe słowo!).

Szowinizm i mizoginia:

— Żelazna? — kapłan zaśmiał się. — Żelazna drabina do prac przy instalacji elektrycznej? Pomysł godny kobiet.
— Mówię o różnicy wieku. Pani młoda dziewczyna, i on… hm… starzec nieledwie.
— Co też pan mówi. Franciszek był eleganckim mężczyzną. Każda by za nim poleciała, i jak jeszcze! Wiek jego nic mnie nie obchodził. — Zastanowiła się. — Trudno wymagać, żeby z powodu swoich lat żenił się z jakąś starą babą.
— Nie, byłem wikarym w Sniatówce. Właściwie nie byłem już wikarym… — urwał, ale zaraz dokończył: — Zawieszono mnie w czynnościach…
— Z jakiego powodu?
— Miałem wypadek motocyklowy.
— Przejechał ksiądz człowieka?
— Tak… nie… Potrąciłem babę, nic jej się nie stało.

Inne z tej serii.

#22

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 6, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panie, z-jamnikiem - Skomentuj


Jessie Burton - Miniaturzystka

1686. 18-letnia Nella zostaje poślubiona bogatemu amsterdamskiemu kupcowi, Johannesowi Brandtowi. Wprowadza się do pięknego domu, ale zamiast stęsknionego męża wita ją zgorzkniała siostra, Marin. Zamiast oczekiwanej nocy poślubnej Nella otrzymuje piękną, realistycznie wykonaną replikę kamienicy, zostawiona sama sobie wpada więc na pomysł znalezienia kogoś, kto jej ten domek umebluje. Z ówczesnego biuletynu ogłoszeniowego (chciałam napisać “książki telefonicznej”, ale jednak to XVII wiek) wynajduje kontakt do osoby, która takie usługi świadczy, wysyła służącą z listem i pieniędzmi, niebawem na jej progu pojawiają się przepiękne, wierne miniaturki domowników, chociaż niekoniecznie takie, jakie zamawiała. Jednocześnie dziewczyna widzi, że w domu dzieją się tajemnicze rzeczy, znajduje karteczki z wiadomościami, dwójka służących zachowuje się zaskakująco pewnie, zaś jej męża coś dziwnego łączy z atrakcyjnym chłopcem na posyłki. Śledzi więc wszystkich, próbuje zrozumieć, na czym polegają interesy wiecznie nieobecnego męża, nawet w pewnym momencie podejmuje sama decyzje, chociaż oczywiście najważniejsze dla niej jest odkrycie, skąd miniaturzysta (a konkretnie miniaturzystka) wie, co się w domu Brandtów dzieje. Finał jest dość przewidywalny - ząż bxnmhwr fvę trwrz, fgąq avrpuęć qb xbafhzcpwv mjvąmxh, mn gb fmjntvrexn fxeljn cbq fmrebxvzv fhxavnzv pvążę m pmnealz fłhżąplz.

Po przeczytaniu zostałam w pół do wyjaśnienia, bo wprawdzie tajemnice domu przy Herengracht się wyjaśniają, ale temat tytułowej miniaturzystki - skąd wiedziała o tajemnicach, jak podmieniała figurki albo jakie magiczne moce miała, żeby figurki się zmieniały - został skrzętnie pominięty. Pewnie może to rozwiązać lektura drugiej części, podobno już napisanej. Trochę foch, bo aż tak mi się nie podobało, a będę musiała kolejną książkę kupić i przeczytać. I trochę rozczarowanie, bo to takie przeciętne czytadełko z zakrętką równościową w sztafażu historycznym.

#21

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 5, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panie - Skomentuj


Julieta / Alice Munro - Uciekinierka

Starsi (stażem! nie wiekiem!) czytelnicy mojego bloga mogą pamiętać przegląd filmografii Almodovara, gdzie bawiłam się świetnie aż do momentu, kiedy chronologicznie nie dojechałam do “Porozmawiaj z nią” i “Złej edukacji”, których nie chciałam ponownie oglądać. “Julieta” zdecydowanie jest w klimacie wcześniejszych filmów Almodovara, który świetnie umie opowiadać o miłości, zdradzie, kobiecej przyjaźni i macierzyństwie. I wnętrza, jakie tam są piękne wnętrza; kolorowe kuchnie z serią SMEG Sicily is My Love, pełne świetnie dobranych grafik i rzeźb. Podobno w każdym kadrze jest coś czerwonego, nie wiem, czy to prawda, ale dużo czerwieni.

Julieta, kobieta w kwiecie wieku, ma zamiar przeprowadzić się z Madrytu do Portugalii ze swoim chłopakiem. Na ulicy przypadkiem spotyka najlepszą przyjaciółkę z dzieciństwa swojej córki, Antii. Dowiaduje się, że jej córka, której nie widziała od 12 lat, mieszka w Szwajcarii z mężem i trójką dzieci. To zmienia plany Juliety, która zostaje w Madrycie, wraca do budynku, w którym mieszkała z córką i zaczyna rozpamiętywać, czemu córka od niej odeszła. Opisuje historię poznania ojca Antii, Xoana, ich burzliwy związek, i wypadek, po którym się przez wiele lat nie umiała podnieść.

Akcja oparta jest na trzech opowiadaniach z tomu “Uciekinierka” - w “Szansie” opisuje feralną wyprawę pociągiem, podczas której ginie współpasażer, a Julieta poznaje Xoana; we “Wkrótce” przyjeżdża z córką do domu rodziców, żeby spędzić trochę czasu z umierającą matką i ojcem, który nie kryje się z przyjaźnią z młodą siłą najemną (w filmie dziewczyna zostaje drugą partnerkę ojca po śmierci matki), zaś w “Milczeniu” Juliet dowiaduje się, że jej 18-letnia córka zdecydowała się ją opuścić i wyjaśnia potencjalne przyczyny tego. Film ciągnie wątki trochę dalej - Antia odzywa się do kilkunastu latach do matki, kiedy rozumie, jak to jest stracić dziecko.

Pozostałe opowiadania są nie że miałkie, bo każde o czymś opowiada, ale nie zapadają w pamięć poza pierwszym, tytułową “Uciekinierką” - o kobiecie, która usiłuje się wyrwać z pomocą zamożnej sąsiadki z przemocowego małżeństwa, ale wraca, bo jednak strach przed byciem samą jest większy.

Inne filmy Almodovara, inne tej autorki.

#15

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lutego 16, 2023

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam - Tagi: 2023, beletrystyka, opowiadania, panie - Skomentuj


Taffy Brodesser-Akner - Pan i Pani Fleishman

Doktor Tobi Fleishman rozstał się z żoną w miarę pokojowo, odstąpił jej wspólne mieszkanie, dziećmi mieli zajmować się naprzemiennie. Do tego jako wolny człowiek odkrył, że jest pożądanym kąskiem na rynku aplikacji randkowych, korzysta więc bez skrępowania z podsuniętych przez aplikację okazji, po czym zapomina o osobie. Wszystko się sypie, kiedy była żona, Rachel, niespodziewanie oznajmia, że wyjeżdża na weekend z jogą, zostawia mu dwójkę dzieci poza harmonogramem, po czym z weekendu nie wraca. Tobi miota się, usiłując samodzielnie ogarnąć wymagającą pracę lekarza, dzieci - tym bardziej, że są wakacje i jeszcze gdzieś dla siebie wyskrobać trochę czasu na, jak to nazywa w rozmowach z dziećmi, spotkania. Wściekłość z powodu opuszczenia dzieci przez Rachel powoli przechodzi w żal za ich związkiem, chociaż to żal głównie za rozproszeniem odpowiedzialności, byciem pochwalonym, że ogarnia; nie tęskni za wieczną irytacją żony, jej zmęczeniem, jej poczuciem wyższości, bo to ona zarabiała więcej, ale też wiecznie była w rozjazdach. Zastanawia się, jak z dwojga do szaleństwa zakochanych ludzi przeszli do momentu, kiedy się nienawidzą i potrafią sobie tylko wytykać potknięcia, niejako przy okazji wspominając przyjaciół z dawnych czasów - Libby i Setha. Co ciekawe, mimo że pierwsza część książki przedstawia punkt widzenia Tobina, to właśnie Libby jest wszechwiedzącą (a może tylko opierającą się na tym, co przekazał jej Tobi) narratorką. W pewnym momencie wraca Rachel, przypadkowo spotkana przez Libby; przeżyła załamanie nerwowe po tym, jak posypał się jej związek, kochanek okazał się być równie wymagający jak mąż, a jej praca, w której się jednocześnie spełniała i spalała, niesatysfakcjonująca.

To kolejna dekonstrukcja amerykańskiego mitu rodziny, z drobnym przesunięciem - co się dzieje, kiedy żona więcej zarabia, a na męża - też aktywnego zawodowo - spada konieczność niepłatnej opieki nad domem i dziećmi. I mimo tej dysproporcji zarobkowej, żona również jest prześladowana przez system - ciąża oznacza zatrzymanie awansu, po traumatycznym porodzie, kiedy była potraktowana przemocowo i przedmiotowo, zostaje napiętnowana jako nieobecna matka, za mało kochająca dzieci. Podobne obserwacje ma Libby, patrząc na swoje małżeństwo i liczne związki Setha, który wreszcie, po latach, decyduje się na jedną partnerkę. Wniosek końcowy jest taki, że wszyscy coś tracą, zarówno wchodząc w związek, jak i go niszcząc, nie ma wygranych.

#13

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 12, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panie - Skomentuj


Lucy Maud Montgomery - Anne of Ingleside

Po wyprowadzce z Wymarzonego Domu rodzina Blythe'ów - Ania, Gilbert i mały Jim (Jem) - przeprowadziła się do Glen St. Mary i zamieszkała wraz ze służącą Zuzanną Baker w pięknym domu o nazwie Złoty Brzeg. W międzyczasie Ania urodziła kolejnych dwóch synów - Waltera i Shirleya (porodu tego drugiego omal nie przypłaciła życiem i bardzo długo dochodziła do siebie) i dwie córki - bliźniaczki Nan i Di, aktualnie jest znowu w ciąży z ostatnim dzieckiem, Rillą; ciąża jest jakimś cudem skrywana przed dziećmi. W Złotym Brzegu pomieszkuje też wiecznie niezadowolona ciotka Gilberta, Mary Maria, na szczęście w połowie tomu przypadkiem udaje się ją skutecznie obrazić i po wielu tygodniach wyjeżdża. Poszczególne historyjki dotyczą głównie przygód potomstwa Ani: dramatyczne poszukiwania Jima, który zasnął na półpiętrze, czekając, aż rodzice wrócą do domu, narodziny Rilli i ucieczka Waltera z domu sąsiadów, gdzie rodzice odstawili go na czas porodu, nie wyjaśniając mu, co się dzieje, niefortunne przygody Nan i Di z koleżankami ze szkoły, smutne historie o tym, że w Złotym Brzegu nie trzymają się zwierzęta (i wielokrotne przerażające wtrącenia o topieniu kociąt, brr), obrazoburcza opowieść o Nan robiącej zakłady z bogiem i jej nadczynnej wyobraźni, wreszcie o sepleniącej Rilli, która wstydziła się chodzić z ciastem do kościoła. Tylko Shirley został pominięty i sprowadzony do roli rekwizytu.

Sama Ania poza przyjmowaniem i odbywaniem wizyt u przyjaciół, ogrodem i snuciem się po domu z rozmarzonym wzrokiem, jest zmęczona i znużona tymi monotonnymi i niekończącymi się obowiązkami, mimo że gotowaniem, sprzątaniem, naprawianiem odzieży i w zasadzie wychowaniem dzieci zajmuje się Zuzanna. Wraca do swatania (tym razem jest to niewypał), uczestniczy w pikowaniu kołder z Kołem Pomocy, pisze “epitafę” dla pewnej upierdliwej wdowy, wreszcie przeżywa okropne chwile, kiedy z wizytą przyjeżdża Krystyna Stuart, dawna flama Gilberta. Pojawia się też przeczucie nieszczęścia, bo nad głową śpiącego Waltera cienie układają się w krzyż. W tle oczywiście mnóstwo ploteczek z Glen St. Mary, również przerażających typu ”He smiled when he told her after her little baby was born dead that she might as well have died, too, if she couldn’t have anything but dead brats”. Urocze.

Wreszcie tłumaczenie - jednocześnie z oryginałem czytałam wersję Naszej Księgarni z 1990 roku w tłumaczeniu Aleksandry Kowalak-Bojarczuk. Nie czepiam się tłumaczenia imion, chociaż uparte tłumaczenie Jen, Jane, Jessie na Jankę dość irytuje, Kenneth tym razem stał się Krzysiem (a nie Karolem), zaś z niewiadomych przyczyn niejaka Candace stała się Condance, jest jednak wiele błędów tłumaczenia (four to sześć albo osiem, five to siedem, buttercups to uparcie bratki, magenta to czerwony, zaś red to purpurowy, mince pies to rolady mięsne, irises to narcyzy, cream soup to zupa śmietanowa, fried parsnip to smażona cebula, weed-killer to trujące zioła, a spare-ribs to kotlety schabowe) lub zmieniających sens (typu usunięcie negacji). Podobnie jak w “Szumiących Topolach” wyleciały z tłumaczenia całe akapity, owszem, zwykle bez wpływu na akcję. Braki i tłumaczeniowe wpadki zaznaczyłam w pdf.

Inne tej autorki tutaj.

#12

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lutego 10, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panie - Komentarzy: 5