Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o komiks

Watchmen

Na początku był komiks, osadzony w 1985 roku. To świat podobny do naszego, ale z małymi zmianami. Dalej świat żyje w cieniu wyścigu zbrojeń, ale USA trzyma Związek Radziecki w szachu dzięki doktorowi Manhattanowi, amerykańskiemu nadczłowiekowi. Ktoś morduje Komedianta, jednego z Gwardzistów, zamaskowanych bohaterów, którzy od lat 40. dbali o ład na świecie jako zbrojne ramię USA, jeszcze zanim ustawą Keene’a maski zostały zakazane. Ktoś próbuje zabić bogatego przedsiębiorcę Veidta, dawniej znanego jako superbohater Ozymandiasz, na szczęście zamach się nie udaje. Wreszcie media dyskredytują doktora Manhattana, zarzucając mu powodowanie raka u swoich dawnych współpracowników, przez co nadczłowiek ucieka przed ludzkością na Marsa. Rorschach, jedyny wciąż zamaskowany superbohater, wyjęty spod prawa, usiłuje zdobyć współpracę potomków dawnych Gwardzistów - córki Jedwabnej Zjawy i następcy Nocnego Puchacza, żeby odkryć, kto i czemu chce usunąć dawnych strażników porządku.

Komiks, jak to u Moore’a, jest bogaty w wycinki prasowe, kilka historii pobocznych, w tym komiks w komiksie (dzieciak przy budce z gazetami czyta dramatyczną historię o jedynym ocalałym rozbitku, który usiłuje wrócić do domu, żeby uratować swoich bliskich przed piratami); brutalny i smutny w swojej wymowie. O legendach, mniejszym złu (źle?!), traumie i o refleksji, czy można jeszcze zmienić coś w świecie na pięć minut przed zagładą.

Potem był film, w zasadzie klatka po klatce skopiowany z komiksu. Doskonale zrobiony, z idealnie dobranymi aktorami (Jeffrey Dean Morgan w trudnej roli Komedianta), byłby niezłym substytutem oryginalnego tekstu dla tych, co wolą film niż komiks, tyle że zakończenie filmu psuje wszystko: beltvanyavr Irvqg jlflłn an Abjl Wbex zbafgehnyaą bśzvbeavpę, flzhyhwąp ngnx xbfzvgój j pryh cbłąpmravn fvł zbpnefgj qb boebal cemrq avrormcvrpmrńfgjrz m mrjaągem, n avr jnyxą b cemrjntę; j svyzvr flzhyhwr mavfmpmravr obzo boh xenwój cemrm qbxgben Znaunggnan, xgóel mbfgnwr anpmryalz jebtvrz yhqmxbśpv. I nawet nie czepiam się logiki samego zakończenia w filmie, ale po co pieczołowicie odtwarzać komiks, żeby na końcu wprowadzić zmianę?

Współczesny serial wraca do tzw. originu, wprowadzając epizodycznie pojawiającą się w “Strażnikach” postać Zamaskowanego Sędziego, wywodząc jego losy od niewygodnej medialnie masakry w Tulsie w 1921 roku. Akcja właściwa zaczyna się w 2019, policja na mocy ustawy kolejnego senatora z rodu Keene’ów nosi maski, żeby ochronić swoją prywatność. Angela Abar, oficjalnie właścicielka nie otwartej jeszcze restauracji, jest policjantką incognito, używając stroju Siostry Noc. Kiedy ginie jej przyjaciel, szef policji, na miejscu zbrodni znajduje staruszka na wózku inwalidzkim, porozumiewającego się z nią aluzjami; sama nie wie czemu nie przekazuje tej informacji ani kolegom z policji, ani agentce specjalnej Laurie Black (bardzo dawno temu znanej jako Jedwabna Zjawa II). Wraca wątek katastrofy z finału komiksu, w wyniku której kilka milionów nowojorczyków zginęło, a wiele osób do dziś leczy traumy; czytelnicy komiksu wiedzą, kto i czemu ją spowodował, nie dziwi więc pojawiający się równolegle wątek Ozymandiasa i niejako powielający pomysł wątek imperium Trieu.

Tak jak komiks, to ponura historia o odpowiedzialności, walce o dominację i o tym, czy możliwość odczuwania każdego momentu swojego życia (dzień dobry, doktorze Manhattan) pozwoli na uratowanie świata po raz kolejny. I po raz kolejny pada pytanie, quis custodiet ipsos custodes. Serial jest świetnym i twórczym dopełnieniem komiksu, uwspółcześnionym tam, gdzie trzeba, dodatkowo zgrabnie rozgrywającym wątki rasizmu we współczesnych USA.

#126 (trzy całkiem obszerne tomy komiksu)

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 11, 2020

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam, Seriale - Tagi: 2020, komiks, panowie, sf-f - Komentarzy: 2


End of the F*** World

James uważa, że jest psychopatą, bo nie czuje nic (skoro nawet nie czuł nic, kiedy włożył rękę we wrzący olej). Zabijał już zwierzęta, teraz chciałby zobaczyć, jak to jest zabić człowieka i czy wtedy coś poczuje. Na ofiarę wybiera Alyssę, która nie wiadomo czemu wydaje się być nim zainteresowana. Uciekają z domu, on od niewydolnego wychowawczo ojca (od lat w nieprzepracowanej żałobie, chociaż wkładającego wysiłek w kontakt z synem), ona od matki, która wyszła za palanta i córka jest nisko na jej liście priorytetów. W skradzionym samochodzie planują odwiedzić ojca Alyssy, ale najpierw zniszczenie samochodu, a potem włamanie i nocleg w przypadkowym domu psują ich plany. To, co się dzieje w serialu, jest mniej istotne od przemiany obojga (w drugim sezonie też trzeciej bohaterki) bohaterów. Skrzywdzeni nieszczęśliwym dzieciństwem, zirytowani wszechobecną obłudą, narażeni na groźny świat, na który nikt ich nie przygotował, uciekają, żeby ułożyć sobie świat na własnych warunkach. Można oczywiście kłócić się, czy wybierają do tego najlepszą metodę, ale w końcu kto miał im pokazać, na czym to wszystko polega?

Serial jest bardziej komediowy (chociaż to komedia w stylu braci Coen) niż komiks Charlesa Forsmana, ponury i rysowany prostą, żeby nie powiedzieć prymitywną, kreską. Owszem, początkowo oglądałam z poczucie #wtf, dopiero z czasem nauczyłam się lubić bohaterów. Wyjątkowo uważam też, że ekranizacja udała się doskonale, wprowadzając sprawnie ogrom dodatkowych wątków - chociażby niekomunikatywne policjantki, szerzej pokazując ojca Alyssy, czy - mimo sporego narzekania - drugi sezon wraz z postacią Bonnie, wychowanej przez ultrareligijną matkę.

#8

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 20, 2020

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam, Seriale - Tagi: 2020, komiks, panowie - Skomentuj


Alison Bechdel - Fun House

Alison dorasta w małym miasteczku, Beech Creek. Mieszka w domu-muzeum, pracowicie i nieustająco przerabianym przez jej ojca, nauczyciela angielskiego i właściciela tytułowego[1] domu pogrzebowego. Jej matka jest aktorką, zwykle oddychającą pełną piersią tylko pod nieobecność męża, z którym - jak ma wrażenie Alison - niewiele ją łączy. Alison dużo czyta, dzieląc tę pasję z ojcem, który raczej zachowuje się tu jak mentor, a nie rodzic. Obserwuje swoje dojrzewanie i odkrywa orientację seksualną, dygresyjnie opowiadając różne epizody ze swojego domu rodzinnego, czasem dopiero sporo później odkrywając ich dwuznaczność. Głównym wątkiem jest skomplikowana relacja z ojcem, który - jak się okazuje - był homoseksualistą i to w znacznej mierze rzutowało na życie całej rodziny, choć nikt nie zdawał sobie wtedy z tego sprawy. Wszystkie obserwacje autorki obudowane jest odniesieniami do literatury światowej.

To nie jest łatwa i pogodna opowieść - ojciec Alison ginie w wypadku, choć rodzina podejrzewa samobójstwo. Tragikomiczne epizody pokazują rodzinę o mocno zaburzonych stosunkach: ojca z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi (które dziedziczy po nim córka), odległą uczuciowo matkę, która na coming out (listowny!) córki robi jej wyrzuty i planuje rozwód z ojcem. Mimo wszystko, komiks zawiera dużą dozę ironicznego humoru, czy to są rozważania o rolach płciowych[2], rośnięciu piersi czy znalezieniu węża na biwaku.

[1] W angielskim gra słów, fun - skrót od "funeral" (pogrzeb), oznacza też "zabawę". Powiedzmy.

[2] Tak, tym strasznym genderze, przed którym drży pół Polski.

Inne tej autorki:

#52

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lipca 23, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: panie, biografia, 2019, komiks - Skomentuj


Charles M. Schulz - Snoopy i kwestia stylu, Snoopy i sprawy życiowe

Bardzo się ucieszyłam, gdy w Polsce Nasza Ksiegarnia wydała dwa tomiki z komiksami o cynicznym acz wiernym psie, lakonicznym ptaszku Woodstocku, chłopcu z dużą głową i innych pełnych refleksji dzieciach. Dodatkowo ucieszyłam się, że w tłumaczeniu Michała Rusinka. Niestety, tyle zalet. Zawartość książeczek jest co najmniej żałosna. Ślicznie wydane, w twardych okładkach, gustownie czarno-białe, zawierają jedynie złote myśli, wycięte z komiksów, trochę obrazków i oszamiającą liczbę komiksowych pasków, którą można policzyć na palcach rąk pechowego drwala. Jak ktoś chce durnostojkę na regał albo niezobowiązujący prezent dla wielbiciela komiksu ("tanie, dowcipne i niepotrzebne"), to okazja idealna.

#28-29

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek czerwca 5, 2007

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam - Tagi: 2007, komiks, panowie - Komentarzy: 2


Calvin & Hobbes - Dziwadła z obcej planety

4. tom wydany w Polsce. Sześciolatek i pluszowy tygrys. Szkoła, do której można przygotować "pogadankę" (show-and-tell) o marsjanach, tygrysach lub pokazać torebkę z flegmą. Rodzice, których sześciolatek straszliwie męczy, nie przygotowani do tego, że mają rozbrykanego, wścibskiego i leniwego czytelnika komiksów, dla którego autorytetem moralnym jest tygrys. Jeden z lepszych komiksów humorystycznych, kopalnia cytatów ("Jak możesz być cool, jeśli nie możesz nosić sombrero?" czy "Gdzie pójdziemy po śmierci? Do Pittsburga. To znaczy jeśli będziemy dobrzy, czy źli?").

#33

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 25, 2006

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam - Tagi: 2006, komiks, panowie - Komentarzy: 3


A może by się sprzedać?

Leszek K. Talko "Przyjaciel poleci ci" [2022 - link nieaktualny].

Jedna kwestia, panie Talko - niestety, "Sin City" się w Polsce nie sprzedał. Obejrzeli fani komiksu, reszta olała ciepłym parabolicznym. To tyle o marketingu szeptanym i poradach czarnej_mamby na forach...

Przy okazji artykułu przypomniała mi się genialna książka - "Przewodnik stada" Connie Willis. Instytut badawczy, najgorsze elementy kultury korpo (napisałam "kopro", ale coś mnie tknęło) - papierkologia, warsztaty integracyjne, gońcówna-monster, cow-orkerzy, walka o granty i wspomniane w artykule trendy. Główna bohaterka zajmuje się śledzeniem, w jaki sposób trend powstaje, usiłuje znaleźć wzorce w grafach i drzewa zależności, pokazujące, czemu tiramisu nie jest si, a pudding chlebowy - trendi (poza tym jest też tajemnica, nieco romansu, owce i wnioski po zebraniu).

Connie Willis jest zasadniczo pisarką sf ("Księga Sądu Ostatecznego", "Nie licząc psa" czy "Przejście"), ale rzeczywistość korporacyjno-badawcza jest brutalnie rzeczywista. Widać, że ma za sobą spore doświadczenia na jakiejś uczelni. Polecam pomysłodawcom "lansowania trendów", bo wyglądają na takich, co CW nie czytali...

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 14, 2006

Link permanentny - Tagi: komiks, sf-f, 2006, panie - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 1