Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o klub-srebrnego-klucza

Jiři Štefl - Morderca dusz

W przedmowie autor wspomina asekuracyjnie, że opisuje wydarzenia z 1937 roku, chociaż książka wydana była już po wojnie (1947 w Czechach, 1959 w Polsce). Asekuracyjnie, bo w dużej mierze to szydera ze Stanów, do których pojechał w ramach wymiany kulturalnej czeski policjant, komisarz Salak. Wszystko znajduje dziwnym, często idiotycznym, doskonale prześwietla amerykański patos (“do kraju dobrobytu i przygód, do Ameryki, gdzie rozum w przeciwieństwie do uczuć ludzkich odniósł zwycięstwo nad przyrodą”). Nie pomaga, że wyrwany ze swojego środowiska, obsadzony na szeregowym stanowisku w nowojorskiej policji, Salak ma objawy depresji[1], co okazuje się być clou całej historii. Szydzi sobie więc Czech z amerykańskich zwyczajów, pozornego luzu, układów, wyższości i szowinizmu (i robi to naprawdę w zręczny i dość ironiczny sposób, warto przeczytać, mimo przegięć typu obowiązkowa orgia), aż tu szef wrzepia mu nierozwiązywalną z pozoru sprawę - w okolicach Nowego Jorku zaginęło w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy ponad 200 mężczyzn, żadnych cech wspólnych, tyle tylko, że dojeżdżali do pracy. W dużym skrócie - delikwenci zostali porwani przez szarlatana pochodzenia azjatyckiego, który za pomocą purzvpmarw ybobgbzvv, jlgenjvnwąp cercnengrz arjenytvpmar xbzóexv zómtbjr uczynił z nich darmowych pracowników w swojej fabryce. Finałowy proces to rozważania nad ludzką duszą i mozolne ustalanie, czy człowiek odcięty od swoich wspomnień i osobowości dalej jest tym samym człowiekiem.

Badanie trzeźwości kierowców: “W Pradze w tym czasie sprawdzano to jeszcze w sposób prymitywny, kazało się szoferowi podejrzanemu o nietrzeźwość wymówić szybko „Prvni prażska parovlavba”, a kiedy zamiast tego powiedział „prtprt” był uznany za pijanego i odbierano mu prawo jazdy; ta metoda właśnie pozbawiła prawa jazdy jąkającego się kierowcę autobusu w Zbraslaviu. W Ameryce natomiast kazano podejrzanemu o nietrzeźwość dmuchać przez rurkę do słabego roztworu hipermanganicum i zależnie od tego, w jakim stopniu roztwór uległ odbarwieniu, to jest w jakim stopniu uległ redukcji, ustalano natychmiast dokładnie ilość wypitego alkoholu; zgadzało się zawsze z wyjątkiem niektórych chorych na cukrzycę, mających oddech przesiąknięty acetonem”.

Się pije: whisky, francuski koniak.

Się pali: papierosy Phillip Morris (zapałki gratis), czarne cygara.

Się jada: syrop z jaworu (sic!), będący jedną z podstawowych przypraw kuchennych, podawany do kiełbasy zamiast musztardy, mielone kotlety, musztardę, indyjski relish, czyli słodkie krajane ogórki i smażone ziemniaki, sok z pomidorów, w należyty sposób popieprzony i posolony, kotlet wieprzowy ze słodkimi ziemniakami i płatkiem pieczonego ananasa, ser pieczony na rożnie, świeżo opieczone grzanki z białego chleba, sok pomarańczowy, pieczone kiełbaski z jaworowym syropem i naleśnikami, smażony ser na grzance (“popili to kilkoma garnkami białej kawy ze śmietaną i nikomu to nie zaszkodziło”).

Zabawny rasizm:

Dwie dziewczynki bawiły się obok w piasku i jedna powiedziała do drugiej:
- Popatrz: pozytyw i negatyw.
- A jak myślisz, który jest wywołany? - Ten czarny jest wywołany.
Dodać należy, że w angielskim języku brzmiało to lepiej, ponieważ developed znaczy wywołany, ale również dojrzały, rozwinięty. A więc w oczach tych dzieci, nie znających życia, czarny miał przewagę nad białym. Obaj [Afrykanin i Czech] musieli się roześmiać, a Salak powiedział uprzejmie:
- You win, pan wygrywa.
- Tylko u dzieci - powiedział Ben Kegua.
- Pozwolę sobie zauważyć - wtrącił się adwokat - że świadek umyślnie przesadza w swojej rozpaczy. Nie jest przecież możliwe, żeby biała kobieta pałała taką sympatią do kolorowego.

Gender:

Kobietę zawsze może pan zapytać, jak wyglądał wzór na oponach. Powie panu nawet wówczas, gdy nie zna się w ogóle na motorze.
- Dlaczego? - Ponieważ są to identyczne wzory, jak przy wyszywaniu - powiedział Salak.
- That's right - powiedziała pani Foxowa, udowadniając w ten sposób, że pod tym względem kobiety są na całym świecie jednakowe.

[1] Niestety, depresja rozumiana jest jako “humor” (owszem, trwający parę tygodni albo parę lat), ma przejść sama, dopiero przy “zaawansowanych objawach” typu próby targnięcia się na życie, chory może trafić do szpitala czy sanatorium. Zapadają na nią zwłaszcza ludzie inteligentni. A jak się leczy? “- Powinien pan sobie znaleźć jakieś hobby lub w ogóle jakąś pracę, na przykład fizyczną, która zaprzątnęłaby pańską uwagę - radził mu Hulka.”. I wszystko jasne. W samym finale opowieści pojawia się dopisek:

W pięć lat po opisanych wypadkach opublikowana została seria prac naukowych o tym, że melancholię da się z powodzeniem leczyć drogą operacji, przy której przednie płaty mózgowe zostają oddzielone ostrożnie od reszty mózgu. Ponieważ do mózgu nie wprowadza się cieczy, funkcjonowanie jego pozostaje nienaruszone, a pamięć i świadomość utrzymane są prawie w całości.
Prawie. Pozdrawiam, wasza siostra Ratched.

Inne z tego cyklu.

#22

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lutego 22, 2022

Link permanentny - Tagi: panowie, 2022, klub-srebrnego-klucza, kryminal - Kategoria: Czytam - Skomentuj


John Ball - W upalną noc

Fabuła jest bardzo prosta: w letnią noc Sam Wood, funkcjonariusz patrolujący małe miasteczko Wells w Karolinie, znajduje zwłoki na autostradzie. Ktoś zamordował Enrico Mantoliego, znanego dyrygenta, który miał zorganizować w miasteczku prestiżowy festiwal. W ramach tzw. szybkiej akcji policja objeżdża okolicę i zapobiegawczo aresztuje podejrzanie wyglądającego obcego, który czeka na poranny pociąg na dworcu. Obcy okazuje się podróżującym policjantem z Kaliforni, który - w przeciwieństwie do lokalnych stróżów prawa - jest ekspertem od spraw zabójstw i w kilka dni rozwiązuje zagadkę. Tyle że teraz zaczyna się gęste - obcy, Virgil Tibbs[1], zostaje aresztowany tylko dlatego, że jest czarny. Gdyby nie fakt, że wylegitymował się jako policjant i jego zwierzchnik stanowczo zażądał wypuszczenia, zapewne gniłby w celi, oskarżony o zabójstwo, a prawdziwego mordercy nikt by nie szukał. W książce - zamiast festiwalu muzycznego - pojawia się festiwal rasizmu. Tibbs nazywany jest wielokrotnie smoluchem, czarnuchem czy pucybutem, przypisywane mu są cechy “właściwe” jego rasie - tępota umysłowa[2], brzydki zapach, ograniczenie (“- Chyba zdajesz sobie sprawę, że takim jak ty my tutaj nie pozwalamy bawić się w policjantów?”), a jego uczestnictwo w śledztwie i pracy na posterunku podlega szeregowi ograniczeń. W toalecie dla kolorowych nie ma mydła ani ręcznika (“- Może zamiast ręcznikiem wytrzeć ręce w skraj koszuli - odburknął Gillespie”), regularnie jest obrażany i pomiatany (“Bill Gillespie zwrócił się do Virgila Tibbsa: - Kto, do cholery, prosił, żebyś otwierał tę swoją wielką czarną gębę? Jeżeli będę chciał się czegoś od ciebie dowiedzieć, to cię zapytam.”), a lokalny szef policji pozwala mu zostać tylko dlatego, żeby w razie porażki można było na niego zwalić winę.

Oprócz wielu przezabawnych inaczej sytuacji, w których zwycięzcą, czasem nie tylko moralnym, jest Tibbs, pojawiają wątki bezpodstawnego oskarżenia funkcjonariusza o zmuszenie do pożycia intymnego przez młodą dziewczynę, która do końca nie wie, czy ma już 18 lat, czy nie, ale ponieważ obawia się, że jest w ciąży, szuka kogoś “porządnego”, żeby dał potencjalnemu dziecku nazwisko.

Co ciekawe, to jeden z kilkunastu tomów cyklu, a w wersji filmowej spokojnego i nadzwyczaj uważnego Tibbsa grał Sidney Poitier.

[1]

- Nawiasem mówiąc, Virgil to bardzo wymyślne imię dla takiego czarnego chłopca, jak ty. Jak cię wołają tam, skąd pochodzisz?
- Mówią do mnie: panie Tibbs - odpowiedział Virgil.

[2]
- Skończyłem uczelnię.
Na chwilę znów zapadło milczenie.
- Gdzie ci pozwolili studiować?
- W Kalifornii.
Oberst zmienił pozycję i podciągnął nogi na pryczę.
- Oni tam nie zastanawiają się nad tym, co robią.

Inne z tego cyklu.

#16

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 7, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panowie, klub-srebrnego-klucza - Skomentuj


Jan Artur Bernard - Żmije złote i inne

Autor, Bohdan Petecki, znany jest raczej jako autor książek science-fiction. Pod pseudonimem publikował powieści kryminalne, co niespecjalnie dziwi, bo jednak nie są to dzieła wybitne, nawet porównując z innymi książkami z tego okresu.

Obiecujący młody lekarz, chociaż raczej z takich bardziej zabawowych, co to konkretnie nie pamiętają wczorajszej nocy, ale musiało być epicko, sądząc po skali zniszczeń w zakupionej wysiłkiem rodziców[1] kawalerce, uczestniczy w sekcji zwłok wraz ze swoim mentorem. Sytuacja jest o tyle nietypowa, że na stole leży niejaka Wójcikowa, która swego czasu wynajmowała narratorowi stancję. Ktoś zmasakrował jej głowę, a z mieszkania zginęły pieniądze i sporo specyficznych złotych precjozów w kształcie węży, do których denatka miała słabość (biżuterii, nie gadów), podobnie jak do pożycia intymnego[2]. Śledztwo prowadzi kapitan Bula[3], co - oprócz wrodzonej bezczelności - sprawia, że narrator włącza się do śledztwa, włamując się do mieszkań podejrzanych czy idąc do łóżka z siostrzenicą zamordowanej. Dopiero po jakimś czasie dociera do niego, że jest jednym z podejrzanych. Pojawia się wątek szantażu oraz szpiegostwa, zakończonego samobójstwem po aresztowaniu, zaś morderca dwukrotnie zasadza się na narratora, bo sprawa, jak się okazało, była osobista (mnoówpn mnmqebśpvł aneengbebjv łngjbśpv, m wnxą jfmlfgxb cemlpubqmvłb zh j żlpvh - ebqmvpr xhcvyv zvrfmxnavr v qnjnyv cvravąqmr, zvnł ngenxplwaą qmvrjpmlaę, b xgóeą avr qonł, an fghqvnpu mqnjnł orm jlfvłxh zvzb pmęfglpu uhynarx).

Się pije: radebergera, koniak, zsiadłe mleko (na litry).

Się pali: Giewonty.

Się je: zsiadłe mleko i jajecznicę (na kaca), kotlet (jakby był, ale nie ma), zrazy z kaszą, ser, wino (u Wolnego), ruskie pierogi (u Kapusty), kiełbasę czosnkową, jajka na boczku z “jarzyniskami”.

Się czyta: Maigreta (narrator), Ulissesa (ojciec narratora).

Się ma o sobie dobre mniemanie: Nie ma sobie czym zawracać głowy. Dziewczyny ciągną jak owce na hali, mało że nie dzwonią, tak gnębi je myśl, że ktoś ich w porę nie dostrzeże.

Się podrywa na: wspólne podróże palcem po mapie.

[1]

Ojciec był zawsze rzeczowy. Urodził się jako czwarty syn najbiedniejszego chłopa we wsi Mogiła pod Krakowem, tuż przy Placu Centralnym dzisiejszej Nowej Huty. Było to szczególne wyróżnienie ze strony Opatrzności, zważywszy, że stan posiadania najbogatszych nawet mieszkańców wioski tak samo dobrze uzasadniał jej nazwę. (...) Moja matka pochodziła z tak zwanej dobrej rodziny i wiedziała, co robić z pieniędzmi. Zresztą nigdy ich jej nie brakowało. W czasie okupacji uczyła języków i raz po raz sprzedawała „coś ze złota”. Utrzymywała ojca, zanim prysnął do lasu, no i swojego jedynaka, który ujrzał mroczny świat trzeciego roku wojny.

[2]

- Życie Płciowe - powtórzyłem. - Tak nazwał ją jeden z naszych kolegów. Był pan już w jej mieszkaniu. Na pewno zwrócił pan uwagę na bogate zbiory uciesznych pisemek i fotografii. Biedna Wójcikowa miała bzika na tym punkcie. Poza tym była przezacną kobieciną. Kiedyś uczyłem się przed egzaminem i nie spałem ze trzy noce. Przyszła, obrzuciła mnie matczynym spojrzeniem i orzekła smutnym głosem, z najświętszą powagą: „Drogi panie Janku, najważniejsza rzecz uregulować sobie życie płciowe”. Miała sceniczne „ł”. Opowiedziałem to kolegom i tak już zostało.

[3]

Tak się złożyło, że kapitana Bulę znał dość dobrze mój ojciec. Był w lesie w jednym oddziale z jego bratem, który padł potem w walce z bandami.

Inne tego autora, inne z tego cyklu.

#14

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 31, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panowie, klub-srebrnego-klucza - Skomentuj


Frances Noyes Hart - Sprawa Bellamy'ego

Zamordowano Mimi Bellamy. O zbrodnię oskarżony jest jej mąż, pan Bellamy - stąd zapewne błędny tytuł, powinna być albo “Sprawa Bellamy” albo “Sprawa Bellamy’ego i Ives” - bo współoskarżoną jest pani Ives, żona dawnego kochanka Mimi, z którym prawdopodobnie znowu ją coś łączyło. Narrator pokazuje dwa wątki - jeden to przebieg procesu, z wzywaniem kolejnych świadków, przesłuchaniami, apelowaniem do ławy przysięgłych, przemówieniami obrońcy i oskarżyciela, drugi zaś to didaskalia podawane przez Wszystkowiedzącego Dziennikarza z Doświadczeniem jego przypadkowej towarzyszce, Rudowłosej Początkującej (czy czuję tu bagienny odorek mansplainingu? być może[1]). Mnóstwo świadków, mozolne odtwarzanie wydarzeń z dnia morderstwa, plotki, pomówienia, kłamstwa, przemilczanie, wreszcie werdykt. I już po werdykcie sędzia dostaje list, w którym morderca wyznaje wszystko i pozostawia sumieniu sędziego, co z tym zrobi.

Społecznie: kobiecy protest jest zawsze “mniej lub bardziej” prawdziwy. Ale nigdy na serio.

[1] Więc jak relacja z procesu była bardzo wciągająca, a rozwiązanie niespodziewane, tak scenki z publiczności, gdzie Rudowłosa Początkująca relacjonowała proces, opierając się na męskim ramieniu przypadkiem spotkanego Wszystkowiedzącego Dziennikarza z Doświadczeniem, doprowadzały mnie do mdłości. Ciągła infantylizacja (“jest pani małym, biednym, nie orientującym się w niczym stworzonkiem, które pisze i które nie miało nic lepszego do roboty, jak pojawić się na procesie o morderstwo”, “taka drobinka jak pani, która ma takie wspaniałe rude włosy i te urocze dołeczki na buzi, musi niemal dosłownie wspinać się na tę poręcz, żeby w swoim zapale dowiedzieć się, o co tu chodzi”, “czy pani nie ma ani odrobiny rozsądku, mały osiołku?”, “A z pani jest miły, mały głuptasek - powiedział reporter z przebaczającym uśmiechem”) prowadzi początkowo do dość nieśmiałych protestów Rudowłosej, ale ostatecznie ta wtula się w płaszcz Dziennikarza, bo w trakcie procesu się w nim zakochała (“rudowłosa dziewczyna poczuła nagle, że płacze, rozpaczliwie, nie wstydząc się swych łez. Płacze wtulona w coś, co pachniało tweedem, tytoniem i rajem). Meh. Naprawdę jestem w stanie wybaczyć autorce przypisywanie cech charakteru na podstawie wyglądu (“piękne usta, których kształt zdradzał stanowczość, szlachetność i wrażliwość”, “przymilne małe usta”), ubioru ([buty] “zbytkowne i wystarczająco niepraktyczne, żeby je mogła nosić nawet najgłupsza z kobiet”) czy tuszy (“w okrągłych jasnoniebieskich oczach z zaczerwienionymi powiekami, które patrzyły smutno i beznadziejnie, było coś szczerego, wzruszającego i rozrzewniającego”), ale można było niewnoszący nic poza ekspozycją wątek pary z widowni pominąć.

Tłumaczenie miewa kwiatki, poza wspomnianym tytułem. X “ma aferę” z Mimi, zaś “odkąd [Y] dowiedziała się z ust Elliota Farwella, ze Mimi Bellamy ma romans z X, każdy jej postępek jest rewelacją”.

Inne z tego cyklu.

#4

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 17, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panie - Skomentuj


Agatha Christie - Tajemnicza historia w Styles

30-letni kapitan Hastings, poważnie ranny w I wojnie światowej, przyjmuje gościnę swojego przyjaciela, Cavendisha. Wprowadza się do dworu w Styles i wpada w sam środek konfliktu - leciwa macocha właśnie wyszła za ewidentnego łowcę posagów, niejakiego Inglethorpa, a to mocno zmienia sytuację na froncie dziedziczenia. Niedługo potem pani Inglethorp umiera w dziwnych okolicznościach, w strasznych boleściach i mimo pierwszej diagnozy lokalnego lekarza, że to przyczyny naturalne, podejrzewa się otrucie. Ewidentnym podejrzanym jest świeżo poślubiony małżonek, ze względu na spadek, sporo poszlak wskazuje na niego. Wtem Hastings odkrywa, że tuż obok dworu mieszka jego przyjaciel, Hercules Poirot, uciekinier z okupowanej Belgii. Detektyw chętnie się włącza w śledztwo i - co ciekawe - kwestionuje po kolei wszystkie poszlaki wskazujące na Inglethorpa. Rozwiązanie intrygi jest dość finezyjne - mnzbeqbjnł znłżbarx j mzbjvr m xhmlaxą, n cbfmynxv jfxnmhwąpr an fvrovr fcebxhebjnł, żrol mbfgnł nerfmgbjnal, bfąqmbal v bpmlfmpmbal, pb mnormcvrpmlłbol tb cemrq cbabjalz cbfgnjvravrz cemrq fąqrz. Poirot swata dwie pary, a Hastings się oświadcza, ale dostaje kosza.

Społecznie: kobieta może być sprawna, inteligentna i pracowita, ale co z tego, jak jest szpetna (“Dobry Bóg poskąpił jej urody, ale dał serce i rozum”). Jeśli jest piękna, może być oschła, niemiła, niewierna, nie jest to istotne, ważne, że ma ogień w “cudownych piwnych oczach”. Kobieta w spodniach - najgorzej, chyba że jest w służbie pomocniczej, to wtedy w porządku. Kobietom obca jest wiedza prawnicza.

Na konwulsje: koniak.

Się pali: cienkie rosyjskie papierosy.

Się nie lubi: cudzoziemców, no chyba że są grzecznymi Belgami.

Się je: sery i herbatniki.

Inne tej autorki, inne z tego cyklu.

#142

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 30, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panie - Skomentuj


Barbara Nawrocka - Zatrzymaj zegar o 11

“Powieść nagrodzona w konkursie zorganizowanym przez Komendę Główną Milicji Obywatelskiej i Państwowe Wydawnictwo »Iskry«”.

1 listopada 1971 do małego domku starego zegarmistrza na Bródnie wchodzi tajemniczy mężczyzna. Zegarmistrz nie jest zdziwiony ani najściem, ani słowami, jakie padają z ust przybysza, nie dziwi go też pistolet w jego ręku, idzie na śmierć ze spokojem. Wzburza to napastnika, który poświęca jednak czas i z zimną krwią ustawia liczne zegary w małym domku punktualnie na 11. Od tego momentu akcja rozdziela się na dwa tory - życie napastnika po zbrodni i właściwe śledztwo. Powieść jest pozbawiona akcentów społecznych, sporo za to w niej wątków politycznych - w przeszłości zagłada Żydów przy jednoczesnej obojętności współmieszkańców (“Kto [by] się zadawał z Ży…”), dziewczynka, którą matka uratowała z transportu, wyrzucając z pędzącego pociągu, skonfliktowani ze sobą “leśni” - alowcy, akowcy czy bechowcy, współcześnie ocena wojennych zachowań - czy dla walczących lepiej byłoby zginąć w akcji, czy żyć kolejne lata z wyrzutami sumienia, czy matka powinna ratować dziecko, czy jednak pozwolić mu umrzeć ze sobą. Kapitan Korda ma za sobą przeszłość w leśnym oddziale, co nie przeszkadza mu wspierać współczesnego systemu jako jedynego właściwego.

Morderca nie czuje spokoju po dokonanej zbrodni, którą traktuje jako wymierzenie sprawiedliwości po 28 latach. Krąży po Polsce i odwiedza kobiety ze swojej przeszłości, od których wcześniej odchodził, szukając Zegarmistrza. Ku jego zaskoczeniu, wszystkie są szczęśliwe w tym miejscu, w którym są w życiu, bez niego. Powoli dociera do niego, że zmarnował prawie całe dorosłe życie na zemstę, która wcale nie dała mu satysfakcji. Co ciekawe, nie popełnia żadnego błędu, ani planując, ani wykonując zbrodnię, a organa ścigania i tak trafiają na jego ślad. Korda i jego podwładny, czasem nieposłuszny, ale kreatywny porucznik Gabler, na miejscu przestępstwa znajdują “Romans Teresy Hennert” Nałkowskiej, pochodzący z prowadzonej przez Żydówkę przed wojną biblioteki w małym miasteczku. W miasteczku ciągle są świadkowie masakry z 1943 roku, kiedy to we dworze hitlerowcy w zasadzce zabili 17 partyzantów, a zarządcę dworu, fascynata zegarów, aresztowali. Idąc po śladach żyjących jeszcze ludzi - Zegarmistrza, dawnych właścicieli dworu na emigracji we Wiedniu czy sieroty uratowanej z transportu - wyjaśniają tajemnicę zasadzki sprzed lat i odkrywają tożsamość mściciela. Wyjaśnienie tajemnicy Zegarmistrza jest trywialne: mrtne, fltanyvmhwąpl cneglmnagbz, żr zbtą cemlwść qb qjbeh, mngemlznłn bśzvbyrgavn jgrql fvrebgn, zlśyąp, żr cbzntn cemloenarzh qmvnqxbjv. Korda wygłasza umoralniającą pogadankę podczas aresztowania.

Inne tej autorki, inne z tego cyklu.

#141

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 26, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2021, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panie - Komentarzy: 3