Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o biografia

Alison Bechdel - Jesteś moją mamą?

Po rozrachunkowej książce z trudnym wspomnieniem po ojcu, niewyoutowanym homoseksualiście, który mógł zginąć śmiercią samobójczą, Bechdel pokazuje mozolną pracę nad próbą zdefiniowania swoich powiązań z matką. Wspomnienia z dzieciństwa przeplatają się z dziejącymi się równolegle z pisaniem książki wydarzeniami - psychoterapią, niekończącymi się rozmowami telefonicznymi z matką, jej reakcją (lub brakiem) na pokazywane jej komiksy o niej, wyimkami z literatury psychologicznej, które maniakalnie czytała Bechdel, wreszcie z życiem samej autorki, jej związkami, pracą i zazdrością o innych. Rzeczy dziejące się współcześnie, wiedza, jaką pozyskuje z książek i ze swoich spotkań z terapeutkami, na które często autorka przenosi swoje uczucia do matki, pozwalają powoli zrozumieć, czemu jej dzieciństwo i życie wyglądało tak, a nie inaczej. Część dotycząca snów i ich znaczenia czy analiz życiorysów i dzieł wiodących psychiatrów czy pisarzy (Woolf, Freud, Winnicott) jest dość kryptyczna dla mnie, nie że nudna, ale pomijalna, natomiast wiele z opisów kontaktów z matką - rozpaczliwe pragnienie przytulenia dziecka w środku dorosłego człowieka, potrzeba docenienia, zwłaszcza w kwestii twórczości czy nawet samo bezkrytyczne zainteresowanie tym, co córka robi - o, to uderzyło bardzo blisko czułego miejsca.

Inne tej autorki.

#76

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 30, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, biografia, komiks, panie - Skomentuj


Piotr Stankiewicz - Pamiętam

Dla ścisłości - to nie jest książka w sensie fabularnym, tylko hasłowo wypisane wspomnienia autora z trzech dekad: lat 80. - wczesne dzieciństwo, 90. - szkoła/liceum i 2000. - studia. Wspomnienia są różne, od bardzo osobistych, rodzinnych do prawie że pokoleniowych: wymiana pieniędzy w połowie lat 90., wszechobecne palenie papierosów, “Dynastia” w telewizji, egalitarnie oglądana przez wszystkich. Część wspomnień jest dla mnie obca, zwłaszcza wszystkie związane ze sportem, pamiętam np. fenomen Małysza, ale nigdy nie oglądałam i nie interesowało mnie, żeby w tym uczestniczyć, ale ja tutaj jestem raczej marginesem. Jak mówi jedna z notek na okładce, to opowieść o melancholii i kalejdoskopie wspomnień z ostatnich 30 lat.

Dla mnie każde zdanie, akapit było podstawą do wykonania w głowie analogicznej konstrukcji, jak to wyglądało u mnie, osoby prawie o dekadę starszej od autora. Że pamiętam ludzi palących w restauracjach przy posiłku, podobnie w pociągu, nawet jeśli przedział był dla niepalących. Że pamiętam brzydki, brązowy płaszczyk z burym sztucznym gryzącym futerkiem, który uszyła mi babcia i mnie w szkole wyśmiewali. Że pamiętam, jak matka rudowłosej koleżanki goniła mnie przez pasy, żeby skrzyczeć, bo podobno koleżankę wyzywałam od rudzielców. Że pamiętam, że szatnie męskie i damskie w liceum dzielił prysznic, w którym nie było z założenia ciepłej wody, a drzwi nie miały zamków, więc zdarzało się, że pod prysznic wchodziły najodważniejsze chłopaki, dziewczyny nigdy, nawet, jakby któraś trzymała drzwi od strony męskiej szatni. Że pamiętam, że przychodząc na studia informatyczne nie miałam swojego komputera, uczyłam się częściowo “na sucho”, czasem udawało się wejść do pracowni, ale rzadko była wolna, czasem korzystałam z czyjegoś komputera w akademiku, a najczęściej dostępne były terminale na Novellu, ale służyły tylko do łączenia się z Internetem. Tak, sama mogłabym napisać taką książkę, ale pewnie powieliłabym ¾ wspomnień autora. Więc nie napiszę.

#53

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 25, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, biografia, panowie - Skomentuj


Małgorzata Piera - Ogród wyobraźni hrabiny von Arnim

Zachwycona książką o pruskim ogrodzie angielskiej hrabiny, sięgnęłam po biografię. Niestety, poza materiałem uzyskanym ze źródeł (o czym poniżej), dość skąpa biografia rozepchana jest sporą ilością ckliwego dialogu autorki biografii z opisywaną bohaterką, który ma zerową wartość poznawczą (o patrzeniu w ogród, żeby odkryć swoją kobiecość, robieniu zielonego koktailu dla ukojenia cywilizacyjnego rozedrgania itd.). Wielokrotnie przewracałam oczami, kiedy autorka z wszystkowiedzącej przyszłości wzdycha nad błędnymi decyzjami Elizabeth i jej smutnym losem po opuszczeniu rzędzińskiej arkadii. Oczyma duszy widzi… czujecie klimat. “Prowadzę korespondencję z Twoimi słowami, Elizabeth” - stwierdza w połowie książki autorka. W efekcie “Ogród” składa się z obfitych cytatów z książek hrabiny von Arnim, poszatkowanych łopatologicznymi tłumaczeniami, wizjami, narzekaniem na “te współczesne komputery i wszechobecne ekrany” oraz oferowaniem, że 100 lat temu mogłaby być jej przyjaciółką od serca (tu poszłam sprawdzić, czy p. Piera nie jest egzaltowaną nastolatką). Zmarnowałam sporo czasu na tę niespecjalnie bogatą “biografię” i przedzieranie się przez niespecjalnie ciekawy i bardzo egotyczny monolog wewnętrzny autorki, zdecydowanie lepiej przeczytać cokolwiek, co napisała Elizabeth.

Po części rozumiem skąpość materiału - po śmierci Mary Annette Beauchamp von Arnim, piszącej pod pseudonimem (imieniem matki) Elizabeth, jej córka spaliła większość zapisków i notatek matki. Pozostały jej książki i nieliczne materiały niezależne. Niestety autorka biografii skupia się głównie na pierwszym etapie życia hrabiny - narzeczeństwie, życiu z hrabim von A. najpierw w Berlinie, potem w Nassenheide, prześlizguje się przez wdowieństwo i kolejny związek, kwitując czasem całe dekady jednym zdaniem. Dodatkowo tłumaczenie kuleje, trafiają się kwiatki, pun intended, typu “Moje okna są radosne hiacyntami i liliami z doliny”, a edycyjnie zdarza się, że podpisy pod zdjęciami są pomylone.

Elizabeth wykraczała poza swoją epokę, nienawidząc kobiecych powinności (skupienia na domu, zarządzaniu służbą, bywaniu, strojach, ozdabianiu, pracach ręcznych i wreszcie wyczerpującym rodzeniu dziecka za dzieckiem, aż będzie dziedzic), jej “pisanina” i zamiłowanie do ogrodnictwa traktowane jest jako rzadka fanaberia. Ceniła samotność, nawet uciekała od rodziny. Nie uważała się za sufrażystkę, były dla niej zbyt agresywne, wierzyła w “rewolucję poprzez charme, styl i talent”. Ale wszystko można wyczytać z jej książek, nie z tej ubożuchnej biografii.

#3

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek stycznia 13, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, biografia, panie - Skomentuj


Karl Ove Knausgård - Moja walka (tom V)

Kolejny, mniej więcej chronologiczny kawałek życia Karla Ove - mozolne przejście przez Szkołę Pisania i studia, alkohol i imprezy, trudne początki pisarskie, pierwsza poważna dziewczyna, pierwsza żona, pierwsza książka. Niestety, im dalej autor zagłębia się w swoje życie i przeżywa kolejne rozczarowania - bogdanka wybiera jego brata, studia sprawiają trudność, złe decyzje pod wpływem alkoholu, przypadkowa i nie przynosząca nawet chwilowej przyjemności zdrada, sława skandalizującego debiutu - tym większe poczucie zażenowania mnie ogarniało. Z jednej strony doceniam pewną szczerość, to nie jest pełna samozadowolenia opowieść o tym, co się w życiu udało, z drugiej nie mogę się oprzeć poczuciu, że jest to poza i ma na celu wywołanie konkretnego efektu. Współczucia? Politowania? Przekroczenia granic tego, co intymne a dotyczące nie tylko autora? Nie wiem, ale na pewno łapię się na to, bo mimo niechęci przewracam strony i czytam z zainteresowaniem. Problematyczne jest to, że Knausgård z taką samą otwartością potrafi pisać o swojej erekcji, jak i o chorobie psychicznej wujka, śmierci i pogrzebie ojca, smrodzie pijanej babci, pocięciu sobie twarzy z powodu wyobrażonego odrzucenia, czy cyzelowaniu pół strony tekstu przez kilkanaście godzin, żeby uznać, że jednak nie napisał nic wartego publikacji.

Mimo że tom opisuje dorosłość Knausgårda, cały czas znać silny wpływ postaci ojca, z którym autor się nieustająco porównuje. Przerażający jest opis powrotu do domu z wakacji tuż przed studiami, kiedy spłukany Karl Ove usiłuje dostać się na rodzinną wyspę, dzwoni do ojca, a ten odmawia mu nawet wpuszczenia do domu, bo nie zapowiedział z wyprzedzeniem wizyty, nie wspominając o wsparciu finansowym czy chociaż przenocowaniu i nakarmieniu syna. Sceny, kiedy syn błaga ojca, żeby ten pojawił się na jego ślubie i płacze, kiedy ten odmawia, a jednocześnie odczuwa ulgę, bo boi się, jak bardzo niestosownie ojciec-alkoholik mógłby się zachować, są jednymi z mocniejszych tego typu scen w literaturze, chociaż myślałam, że po opisie okrucieństwa i przemocy w stosunku do synów w poprzednich tomach, już mnie tu nic nie zaskoczy. Nie dziwi zupełnie reakcja tej części rodziny (jedynej w Norwegii o takim nazwisku), która odcięła się od pisarza po publikacji tego i poprzednich tomów.

Inne tego autora tutaj.

#130

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 15, 2021

Link permanentny - Tagi: 2021, beletrystyka, panowie, biografia - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Karl Ove Knausgård - Moja walka (tom IV)

Zmęczyłam się bardzo, czytając o 18-letnim Karlu Ove, który po zakończeniu liceum pojechał zarobić pieniądze, pracując przez rok jako nauczyciel w małej wiosce na północy Norwegii. Zmęczyłam, bo ten tom to festiwal przykrych opisów pijaństwa do nieprzytomności i nieudanego startowania do poznawanych dziewczyn i eiaculatio praecox, które utrudniało skonsumowanie znajomości. Narracja skacze między końcem liceum, kiedy nastoletni Karl Ove zaczyna nadużywać alkoholu przy milczącej aprobacie matki[1], a czasem po śmierci ojca, gdy bracia znaleźli jego zapiski, pokazujące stopniowe wpadanie w alkoholizm. Ojciec mimo nowego związku pozostaje toksyczny, choć już nie krzywdzi synów fizycznie, Karl Ove - mimo licznych wyrazów niechęci ze strony ojca i dziadków[2] - mimo to próbuje odgrywać rolę syna wedle warunków ojca.

Jako nauczyciel Karl Ove też się nie spełnia, co nie jest dziwne, bo większość czasu leczy kaca, albo zarywa noc, żeby pisać. Dzieci, niektóre niewiele od niego młodsze, albo go irytują, albo chcą z nim konkurować (chłopcy) lub zachowują się prowokacyjnie (dziewczęta); wraca wątek zakochania w nim 13-latki, według narratora - jednostronny. Czemu więc czytam, zapytacie. Trochę z masochizmu, bo skoro zaczęłam, to skończę. Trochę, bo nawet te nieprzyjemne elementy budują obraz całości, ciekawe jest obserwowanie, jak na bazie takich doświadczeń wyrósł autor.

Bardzo źle mi się zrobiło, czytając o kocie Mefisto i reakcji narratora. Wiem, lata 80. i nieempatyczny nastolatek, ale i tak.

[1] Która to matka pozwala na picie, bo traktuje to jako przeciwwagę dla wcześniejszej przemocy ze strony ojca, ponieważ podobno dopiero po rozwodzie synowie wyjawili jej, co się działo (niespodzianka - była tym zdziwiona, bo nic nie widziała, ale “coś podejrzewała”).

[2] Ojciec każe umawiać mu się na wizyty, czasem zwyczajnie syna nie wpuszcza do domu, bo ma inne plany. Dziadkowie ze strony ojca skarżą się, że wnuk żebrze o pieniądze i ich obżera, co w zamierzeniu ma być przytykiem do niesprawności matki, która nie umie się zająć synem.

Inne tego autora tutaj.

#2

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek stycznia 5, 2021

Link permanentny - Tagi: 2021, beletrystyka, panowie, biografia - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Karl Ove Knausgård - Moja walka (tom III)

Tom trzeci wspomnień Karla Ove to dzieciństwo na wyspie Tromøya, gdzie rodzice przeprowadzili się z Oslo do nowo wybudowanego osiedla oraz za pracą - ojciec nauczyciel w lokalnym gimnazjum, matka pielęgniarka w sanatorium dla nerwowo chorych. Poza okazjonalnymi wizytami u rodziny, Knausgardowie byli odcięci od dotychczasowego życia; matka miała swoje grono koleżanek, ojciec - raczej samotnik - miewał kolegów z pracy. Yngve, starszy brat narratora, ma swój świat, z rzadka zazębiający się ze światem młodszego brata, a przynajmniej tak sugeruje pamięć autora, dla którego najważniejsze są oczywiście jego własne przeżycia. Niespecjalnie lubiany przez rówieśników, pretensjonalny, zarozumiały, skupiony na sobie i swoim wyglądzie, przechodzi z dzieciństwa do okresu nastoletniego; z dziecka, które chce zawsze być najlepsze, do chłopca, którego głównie interesuje piłka nożna i dziewczęta. Niektóre elementy mocno rażą - te poświęcone defekacji (i nie jest to jedna historia, tylko dość stały temat) lub te pokazujące molestowanie rówieśniczek, powszechne w latach siedemdziesiątych; nie sugeruję, że warto by to drugie pominąć (bo pierwsze zdecydowanie można), ale beznamiętna relacja bez słowa komentarza brzmi dziwnie z perspektywy czasu.

To, co jednak sprawia, że to trudna lektura, to opisy ojca Karla Ove - psychopaty, terroryzującego swoje dzieci, na zewnątrz eleganckiego, przystojnego młodego trzydziestoparolatka, w domu kata, który w imię “porządku” i “wychowania”, a czasem po prostu nagle stawał się wściekły i bił, poniżał czy upokarzał obu synów. Opisy szarpania za uszy, rzucania o ścianę, wymierzanych na zimno razów, strachu i nasłuchiwania, czy ojciec jest w domu, są przerażające. To norweska wersja “Gnoju”, opowieści o przerażeniu, ukrywaniu, przemilczaniu, nieustającej ucieczce przed katem, który śpi w tym samym domu, aż do momentu, kiedy Karl Ove dorasta na tyle, żeby przestać się bać, a małżeństwo ojca i matki się powoli rozsypuje. Zadawałam sobie pytania, oczywiście, gdzie była matka, określana jako ciepła, kochająca, utrzymująca w domu miłą atmosferę, krzywdziciel wszak nie żyje w próżni, autor jednak w ogóle w to nie wnika, nie skarży się, jest jak jest. Sceny, kiedy ojciec przychodzi zagrać z synem po przyjacielsku w karty, dobry kumpel, nowa gra “pozbieraj 52 karty” i wychodzi, kara za zjedzenie dwóch jabłek zamiast przysługującego jednego dziennie czy zmuszenie do zapakowania przedwcześnie rozpakowanego prezentu urodzinowego, bo przecież prezent można - nawet jeśli kupowany wspólnie i znany - rozpakować dopiero po zjedzeniu tortu, pozostają w głowie przez swoje niczemu niepotrzebne okrucieństwo. Zupełnie innej wymowy nabierają wcześniejsze tomy, gdzie Knausgard jest raczej oschły w kontaktach z ojcem, ale nie wiadomo, jaka jest tego geneza.

Inne tego autora tutaj.

#154

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota grudnia 26, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, beletrystyka, panowie, biografia - Skomentuj