Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o 2022

Rebecca Makkai - Wierzyliśmy jak nikt

Dwie przeplatające się historie z różnych linii czasowych. Pierwsza - 1985 - to czas, kiedy AIDS zbiera w Chicago, w kręgu zwanym Boystown, największe żniwa. Na pogrzebie Nico, 24-latka, zbierają się znajomi, przerażeni faktem, że odeszła kolejna osoba z ich kręgu, przyglądają się sobie, kto następny. Narratorem jest Yale, pracujący w galerii sztuki, w długotrwałym związku ze swoim chłopakiem, Charliem. Analizuje powiązania między homoseksualistami i heteroseksualnymi, politykę milczenia rządu, grozę testowania lub unikania testów, jednocześnie próbując uzyskać kolekcję szkiców paryskich artystów z lat 1910-1925, które przechowuje umierająca ciotka Nica. Wątkiem wspólnym jest motyw straconego pokolenia - malarzy i artystów, których zniszczyła pierwsza wojna światowa oraz gejów, brutalnie wydartych z życia przez AIDS. Druga linia - 2015 - to historia Fiony, siostry Nica, znanej opiekunki i podpory środowiska gejowskiego, która leci do przyjaciół w Paryżu, żeby odnaleźć swoją dorosłą córkę, która uciekła od rodziny i unika kontaktów. Oba wątki splatają się przez osoby, którym udało się przeżyć bez lub z wirusem HIV.

Jakbym miała to do czegoś porównać, to wątek 1985-1986 przypomina serial "It’s a sin". Wzruszająca, czasem trudna i niejednoznaczna historia znajomych, przyjaciół, kochanków i wspierających ich osób, wybierających różne drogi - monogamię lub poligamię, życie w ukryciu lub w pełnym świetle, testujących się lub nie, żyje już tylko we wspomnieniach ocalałych osób - Fiony, Richarda, cudownie odnalezionego po latach Juliana. Wątek bardziej współczesny dość odstaje - Fiona po latach odrzucenia przez córkę usiłuje zrozumieć, czemu jej macierzyńskie wysiłki zawiodły i czy może jeszcze coś naprawić w ich kontaktach, zwłaszcza że nie wiedząc o tym, została babcią. Tutaj już mniej wzruszeń, ale więcej turystyki w Paryżu i zamykania wątków.

#134

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek stycznia 5, 2023

Link permanentny - Tagi: 2022, beletrystyka, panie - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Jocelyn i Kester Brent - Przeciw sobie samym

We wstępie do książki Kester Brent informuje swojego stryja, znanego detektywa i autora powieści kryminalnych Jamesa Brenta, że wraz z małżonką napisali o nim fanfiction w prezencie urodzinowym. Ten zabieg okazuje się żartem w żarcie, bo Jocelyn i Kester Brentowie to pseudonim Jerzyny i Kazimierza Słomczyńskich, a książka jest rzeczywistym prezentem dla stryja, Macieja Słomczyńskiego, autora powieści o Joe Alexie.

Akcja książki dzieje się - podobnie jak u Alexa - w powojennej Wielkiej Brytanii. James Brent jest w 1958 roku świadkiem śmierci znanego rajdowca na niebezpiecznym torze. Dziesięć lat później pełnoletnia pasierbica zmarłego. Maureen, wraca z Australii, żeby objąć majątek po ojczymie, a spokrewniona z nią żona Brenta, Anna, zaofiarowuje się z pomocą. Okazuje się, że krąży plotka o tym, jako ojczym Maureen przyłożył rękę do przedwczesnej śmierci jej ciężko chorej matki, a plotkę kolportuje niejaki inżynier Andrews, dawniej przyjaciel zmarłego rajdowca. Brent odkrywa, że z 6-osobowego oddziału bohaterów II wojny światowej został tylko Andrews, a pozostali zginęli w różnych wypadkach, przed śmiercią ubezpieczając się na korzyść kolejnej osoby na sporą kwotę. Rusza więc na pomoc Maureen, bo spodziewa się, że Andrews chce ją z jakiejś przyczyny zgładzić, ratuje dziewczynę przed wejściem w śmiertelną pułapkę, ale wtem odkrywa, że Andrews został zabity. Podobnie jak u Alexa, detektyw rozpykuje sprawę za pomocą wnikliwej dedukcji.

To nie tak, że to jest zła książka, zwłaszcza jeśli ktoś lubi kryminały w starym stylu. Mnie przeszkadzała maniera, w jakiej została napisana - dialogi brzmią, jakby ktoś bardzo nieudolnie przetłumaczył powieść z brytyjskich wyższych sfer; może to był celowy zabieg w zestawieniu z genezą, nie wiem.

Inne z tej serii.

#133

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 2, 2023

Link permanentny - Tagi: 2022, kryminal, panie, panowie, z-jamnikiem - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 2


2022

Miałam na dobry początek wrzucić trochę zdjęć, ale ponieważ spędziłam pół dnia czytając w łóżku, to pogawędźmy sobie o minionym roku i książkach.

Zbiorczo, przeczytałam 45 pozycji polskich, 35 z Wielkiej Brytanii, 32 amerykańskie, po 4 włoskie i szwedzkie, po 3 kanadyjskie i czeskie, po 2 argentyńskie i radzieckie oraz po 1 australijskiej, niemieckiej, irlandzkiej i japońskiej (13 krajów). Nic po angielsku, chociaż dwie zaczęłam. Po raz pierwszy od lat autorki wygrywają z autorami (78:57, bo jedna książka powstała w duecie mieszanym). Zasłonę milczenia spuszczę na wszystkie rozpoczęte, pożegnam tylko dwie szczególnie oporne, których nie chcę kończyć: Mary Roach “Bzyk” (źle napisana/przetłumaczona książka o historii odkryć naukowych w kwestiach seksu i prokreacji) oraz Doroty Masłowskiej “Paw królowej” (dla odmiany świetnie napisana książka bez fabuły i treści, tylko fraza). Mniej niż w ubiegłym roku, pewnie dlatego, że nieco czasu zainwestowałam w vinted i odgracanie.

Best of the best of the best:

Lista z gwiazdką. Żeby było jasne, to nie jest tak, że poniższa lista jest obiektywnie gorsza. Raczej mniej mi pasuje stylistycznie (np. niespecjalnie mi wchodzą rzeczy reportażowe, wolę fikcję) albo autor/ka ma lepsze pozycje w dorobku.

Podsumowania poprzednich lat: 2020 i 2021.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 1, 2023

Link permanentny - Tag: 2022 - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 1


Dominika Słowik - Zimowla

Narratorka powoli, dygresyjnie - ale tak fantastycznie w dygresje, że w ogóle nie miałam ochoty jej popędzać, żeby przeszła do konkretu - opowiada o tajemniczych wydarzeniach, które miały miejsce w sierpniu 2005 roku w jej rodzinnym miasteczku o dźwięcznej nazwie Cukrówka. Zaczęło się od tego, że Magdę, córka lokalnego przedsiębiorcy, ktoś zobaczył zimową nocą na dachu domu, nagą i śpiewającą coś w dziwnym języku. A może wcześniej, od budowy Fabryki Ceramiki przez towarzyszkę Sarecką, babkę narratorki? Albo od lat 60., kiedy to wykopano skarb i staraniami ówczesnego dyrektora założono muzeum, dokumentujące życie Cukrówki? Albo może od jednego z cudów, kiedy to obraz w lokalnym kościele - nazwany potem Maryją Stanowojenną - zaczął płakać prawdziwymi łzami o cudownym działaniu? W każdym razie, główną osią wydarzeń z 2005 roku jest leczenie Magdy, przez psychiatrów, lekarzy, egzorcystów czy wreszcie hochsztaplerów, do których niestety zaliczał się ojciec narratorki, księgowy, przekwalifikowany na wróża i radiestetę. Narratorka kręci się ze swoimi kumplami - Hansem, który ma ojca w Niemczech i Miszą, dla odmiany z bratem w policji - po okolicy, śledzi tajemniczego Pszczelarza, który coś zakopuje w lesie, z wykrywaczem metalu poszukuje skarbu na prośbę niejakiego Kablarza, który coś wie, wreszcie odkrywają zwłoki jakoś związane z muzeum, w którym pracuje matka narratorki. Część rzeczy wyjaśnia się pamiętnej sierpniowej nocy, resztę narratorka, już jako dorosła, odkrywa badając dokumenty. Od razu powiem, że tak jak nieco narzekałam przy skądinąd świetnym “Atlasie”, tak tutaj wszystkie wątki są ze sobą związane i wyjaśnione satysfakcjonująco.

Jaka to jest pyszna książka, ironiczna, a jednocześnie ciepła, chociaż zza dojrzałej pobłażliwości czuć rozpacz nastolatki dojrzewającej w dysfunkcyjnym domu bez miłości, z matką skupioną na swojej pracy, z ojcem wkładającym energię w coraz to nowe i bardziej idiotyczne przedsięwzięcie, z babką skupioną na interesach i Partii, od pewnego momentu wielkiej nieobecnej. Chyba w żadnej opisanej cukrowieckiej rodzinie nie było inaczej, ale jednocześnie jest tu czułość i umiejętność znajdowania absurdów w nawet z pozoru tragicznych wydarzeniach. Niespodziewanie to dla mnie książka roku, jeśli macie przeczytać tylko jedną, to weźcie tę.

Inne tej autorki.

#132

Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 28, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, beletrystyka, panie - Skomentuj


Marta Obuch - Odrobina fałszerstwa

Jola pracuje w Domu Aukcyjnym, prowadzonym przez niejakiego Wąsa, cwaniaczka i prawdopodobnie hochsztaplera. Kiedy do wyceny trafia obraz Pracza “Piękni 1981”, zaczynają dziać się dziwne rzeczy; jednocześnie w sklepie pojawia się interesujący długowłosy Jacek, podobno wcześniej pracujący w muzeum i obeznany z historią sztuki. Jola i Jacek nawiązują sojusz w kwestii rozpoznania, co się w firmie dzieje, dodatkowo pojawia się oczywiście podtekst erotyczny, bo oboje są atrakcyjni i - jak się okazuje - od pewnego momentu wolni. W sprawę wplątuje się mąż przyjaciółki Joli, Filip; malarz dostaje intratną fuchę namalowania kopii pewnego obrazu. Jednocześnie Jola emancypuje zaniedbaną żonę Filipa, Alutkę, z której za pomocą zmuszenia do depilacji, codziennych przebieżek w celu schudnięcia i makijażu robi seksbombę. Oczywiście jest to powieść humorystyczna, więc pomyłki, nieporozumienia, przemilczenia i wtem nagłe objawienia następują w losowych momentach aż do finału, w którym pojawia się już oficjalnie miłość i radosna nowina.

Od razu zaznaczę, że jest to raczej literatura na leżaczek przy basenie, nic wyrafinowanego. Ale z tym założeniem, to nie jest aż tak złe jak inne tej autorki (por. Łopatą do serca), da się przeczytać, jeśli już nic innego nie ma. Panie, mimo że pierwszoplanowe, są oględnie mówiąc, nieskomplikowane, skupione na ładnym wyglądzie i przerzucają się nowinkami z prasy kobiecej (Alutka robi ciasteczka z książki Marshy Mehran), a szczytem wyrafinowania jest zakładanie gorseciku i pończoszek. Mniej więcej od połowy książki przewracałam oczami, bo intryga była tak toporna i złożona na kolanie, że wszystko mogło się sypnąć w każdej chwili, ale się cudem nie sypało (np. tożsamość tajemniczego szefa Wąsa, który zupełnym przypadkiem był też szefem Nyv).

Inne tej autorki.

#131

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek grudnia 26, 2022

Link permanentny - Tagi: 2022, kryminal, panie - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Paweł Sołtys - Mikrotyki

Zaczynałam dwa razy, bo jak zapamiętać króciaki takie, na kilka stron, czasem kilkanaście. Które przeczytałam, a które nie, chociaż na kindlu nie trzeba zakładki. Nie żałuję, bo to bardzo ładne opowiadania, z uroczym językiem, czasem bez pointy, która zawisa w tej pustej przestrzeni, w tym pół strony przed następną historią. Zapyziały bar, gdzie mimo zakazu można palić, a nobliwy profesor z uszanowaniem uszu opowiada, że czasem trzeba pierdolnąć. Czasem ktoś umiera. Czasem odwożą do szpitala i pozostaje puste mieszkanie, pajęczyny i głos zaklęty w drżeniu szyb. Świat który był, ale już go nie ma, a mimo to pozostaje zawsze żywy w pamięci autora, a teraz i w książce. Bardzo łagodna, nienerwowa proza.

#130

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota grudnia 24, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, beletrystyka, opowiadania, panowie - Skomentuj