Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o 2020

Anna Maria Nowakowska - Dziunia

Absolutnie nie zwracajcie uwagi na sugerujący infantylność tytuł. “Dziunia” zwaliła mnie z nóg, wpuściła w mentalny rollercoster między śmiechem - wszak opowieści o losach dziewczynki u schyłku PRL-u są zabawne, zwłaszcza że dziecko nie umie prawidłowo interpretować rzeczywistości, a grozą - bo jak ma się tego nauczyć, zmylone przez patologicznych dorosłych, równie chętnie epatujących przemocą, co czułych na to, co ludzie powiedzą. Autorka wprowadza celny termin “pozbadnięcie” (wiktymizacja, głupcze!), zespołu zachowań, który prowadzi do tego, że "dziunie (...) są potulne jak farsz do ruskich pierogów i tak samo świadome swoich praw".

Dziunia, dziecko nastoletniego mezaliansu, urodziła się tylko dlatego, że jej babcia i dziadek, jedyne życzliwe osoby w życiu dziewczynki, przekupili matkę, która planowała dziecka nie mieć. Nie za ładna, nie za posłuszna, naiwna i - jak teraz łatwo ocenić - ewidentnie nieneurotypowa, wychowywała się u dziadków pod stołem (tak, wiem, podobieństw jest więcej) do momentu, kiedy zbiegiem okoliczności jej matce nie zachciało się bawić w prawdziwą rodzinę. Wystawiona na życie z ojcem-alkoholikiem, nauczycielami bez powołania[1], pedofilami, dziadkami od strony ojca, którzy widzieli w niej darmową służbę i nie wahali się upozorować kradzieży, żeby udowodnić, że dziewczyna jest zdemoralizowana, kiedy było im to na rękę, Dobrymi Paniami o chwalebnych, lecz krótkotrwałych chęciach, przetrwała do tomu drugiego i trzeciego, ale lekturę przypłaciłam skurczem szyi, bo co chwila kręciłam głową, to ze smutkiem, to ze współczuciem.

Machnęłam też, idąc za ciosem, “Dziunię na uniwersytetach”, gdzie dziewczyna ociera się o twarde zasady PRL-owskiego życia studenckiego, wychodzi za mąż i rozpoczyna życie zawodowe, oraz ”Wymarzony dom Dziuni”, skupiony głównie na paskudnym epizodzie emigracyjnym, kiedy to pozbadnięta przez przesprytną cioteczkę Kazimierę, jest zmuszona do morderczej pracy w urągających człowiekowi warunkach. Obie kolejne książki wchodzą niestety w rejestry bardziej postmodernistyczne i ezoteryczne, dając głos autorce, dyskutującej z Dziunią i jej filozofią życiową. Nie przeszkadzało mi to jednak aż tak, jak wybiórczość Dziuniowej historii - nie wiem, jaką tajemnicę utrzymywała matka w kurniku, co się stało z bratem Dziuni albo jak skończyła się jej emigracyjna przygoda. I jak pierwszą część obowiązkowo polecam każdemu w odpowiednim, zahaczającym o PRL, wieku i z toksycznymi doświadczeniami rodzinnymi, tak pozostałe jako lekturę nadobowiązkową.

[1] W dzisiejszych czasach zostałaby nazwana stalkerem, a jej relacje z Dziunią byłyby uznane za mobbing. Ale nie wtedy. Jesteśmy w czasach, kiedy strzelenie ucznia w gębę było standardową metodą nauczania.

#134-136

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek listopada 3, 2020

Link permanentny - Tagi: 2020, panie, beletrystyka - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 5


Kate Atkinson - Big Sky

To na pozór skomplikowana, bo wielowątkowa historia, ale tak naprawdę bardzo prosta, chociaż - oczywiście - kluczem jest przypadek. Jackson ląduje w małej miejscowości w Yorkshire po części prywatnie - opiekuje się nastoletnim synem i wiekowym psem, kiedy jego była konkubina, Julia, pracuje na planie serialu; po części służbowo - obserwuje męża klientki, który bynajmniej nie kryje się z publicznym okazywaniem uczucia kochance. Przypadkiem obserwuje, jak dziewczynka łapie stopa i ma przeczucie, że to się nie kończy dobrze, tym bardziej uzasadnione, że plecak dziewczynki znajduje w morzu; niestety, jego przeczucia są zignorowane przez policję, mimo dostarczenia plecaka i zdjęcia samochodu.

Znana z jednego z wcześniejszych tomów Reggie została policjantką, wraz z koleżanką - Ronnie[1] krążą po miasteczku, usiłując zdobyć wystarczająco materiału do powtórnego otwarcia śledztwa w sprawie kręgu pedofilów sprzed lat. Oryginalni członkowie gangu, wysoko umocowani w kręgach władzy i zamożnych biznesmenów, zostali oskarżeni, ale są plotki, że umoczonych było więcej osób i pozostają one na wolności. Nietrudno się domyślić (oczywiście czytelnikowi, nie bohaterom), że magiczny krąg działa dalej, może nie stręcząc dzieci, ale zajmując się organizowaniem dziewcząt do burdeli pod pretekstem pracy w hotelarstwie czy opiece.

Trzeci wątek dotyka Vince’a, zużytego i wyplutego przez niedługo już byłą żonę czterdziestoparolatka; pogardzany przez kolegów z klubu golfowego - prawnika Steve’a, właściciela firmy holowniczej Tommy’ego i hotelarza Andy’ego - oraz oskubany przez żonę, traci pracę w wyniku połączenia oddziałów, co doprowadza go do próby samobójczej. Ratuje go przypadkowo przechodzący Jackson, włączając się niechcący w sprawę zamordowania żony Vince’a i - już na podstawie zlecenia - rozpoczynając pracę dla Crystal, drugiej żony Tommy’ego, którą ktoś śledzi i zostawia jej pogróżki za wycieraczką samochodu.

Atkinson świetnie skleja te wszystkie wątki i narracje różnych osób, tworząc kompletną i spójną historię. Lubię jej wtrącenia w nawiasach, dodające dodatkowych smaczków do przemyśleń bohaterów (albo pokazujących ich przeszłość, wyskakującą w głowie jako komentarz do wydarzeń, ja tak mam, nie wiem, jak Wy). I ten początek, który wszystko mąci, ale spokojnie, autorka nad tym panuje.

[1] Niestety, jak uwielbiam Atkinson za jej doskonale odrobione realia brytyjskie i znak czasu (Jackson wspomina Aleppo, Netflix i Brexit czy skandynawskie kryminały), tak wplecenie elementów polskich jest co najmniej egzotyczne. Ronnie - Weronika - Brytyjka w pierwszym pokoleniu, nosi rdzennie polskie nazwisko Dibicki (chyba tylko po to, żeby użyć go w żarciku “Ronnie the Biscuit”). Dziewczęta z Gdańska, znęcone ofertą pracy, noszą równie polskie imiona Katja i Nadja (pisownia oryginału), wspominają kiszenie kapusty z dziadkiem, którą - uwaga - pokrywała gruba warstwa pleśni dla ochrony przed mrozem (uprzedzając pytania, jeśli na kapuście jest pleśń, to nie jest do ochrony przed mrozem, a do wyrzucenia). Ba, jedną z dziewczyn kapusta kiszona brzydziła i nigdy by jej nie zjadła. Wierzę, że są ludzie, co nie lubią kiszonek - tak jak ja nie zjadłabym flaków czy czerniny, a TŻ wątróbki czy zupy dyniowej - to jednak kapkisz, zwłaszcza w formie surówki obiadowej, jest raczej lubiany nawet wśród dzieci.

Inne tej autorki tutaj.

#133

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek października 29, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, kryminał, panie - Skomentuj


Ewa wzywa 07 94-96

Janina Martyn - Rozłączył was na zawsze #094

(Klimat s-f i zakrętkę na technikę wyjaśnia to, że JM to pseudonim Adama Hollanka).

Spis osób:

  • profesor Glasuro (50+) - profesor cybernetyki oraz chyba wariat
  • Rogoziński - administrator budynku, w którym mieszka Glasuro
  • pani Leluchowa - z parteru, zażywna jejmość
  • sierżant Pęk - interweniuje z powodu wrzasków
  • Dorota Skierska - inżynier elektromechanik[1], była żona Glasuro
  • Jan - dawny pupil profesora, drugi mąż Doroty, bardzo młody i elegancki mężczyzna o kwadratowej twarzy sportowca
  • docent Grudziński - Instytut Komputerów Przemysłowych, podobno miał romans z Dorotą
  • porucznik Jerzy Berda - as służby kryminalnej
  • Ignacy Siwecki (61) - kierownik działu handlowego centrali zabawkarskiej, w konflikcie z Glasuro
  • podporucznik Róg - przesłuchuje Grudzińskiego

Podczas interwencji u ekscentrycznego profesora Glasuro, milicja obserwuje dziwne, cybernetyczne zwierzątka[2], elektroniczne zabawki na tranzystorach, które profesor wydaje się tresować. Niedługo potem zabawki pojawiają się w sklepach, a atrakcyjna blondynka zaczyna je tropić i maniakalnie niszczyć. Okazuje się, że to była żona Glasuro, która zgłasza się na milicję w panice, twierdząc, że jej eks-mąż stworzył i wytresował te krwiożercze potwory, żeby zabić jej aktualnego męża. Milicja początkowo nie wierzy, ale zleca ekspertyzę docentowi z Instytutu, który twierdzi, że zabawki są niegroźne. Niestety, zostają znalezione najpierw jedne zwłoki z rozszarpanym gardłem, potem kolejne, przy których leży zabawka, ktoś napada na docenta, sytuacja się zagęszcza.

Jaka to przezabawna historia, zwłaszcza w zestawieniu z finałem - mnonjxv bpmljvśpvr avr zbeqbjnłl, glyxb zvnłl mn mnqnavr mnfvnć cnavxę v mavfmpmlć mjvąmrx olłrw żbal (v gb hqnłb fvę cebsrfbebjv qbfxbanyr). Bsvnen m cemrtelmvbalz tneqłrz hznełn m cemlpmla anghenyalpu, n enal mnqnab wrw cbfg zbegrz, żrol qbqnć qenznglmzh.

[1]

Niezwykle piękna młoda kobieta. Sprzedawca poznał ją od razu. Miała puszyste, długie włosy ciemnoblond, których barwy nie starała się tuszować żadną kosmetyką. Równocześnie używała dość jaskrawej szminki do warg i robiła sobie tuszem długie rzęsy. Była wysoka, ale nie za szczupła.
- Figurka wspaniała, to najważniejsze - pomyślał sprzedawca.
Rozejrzała się niedbale po półkach mrużąc oczy. Typowe dla krótkowidzów z pretensjami: wstydzi się nosić okulary? Wiedział, że i tak niczego nie kupi.

[2]

Zwierzątko o rozmiarach kota tylko mordkę miało szczurzą. Reszta przypominała kiszkę i połyskiwała jak szkło. Wtem przez kiszkowa te ciałko przebiegł ogień.
- To zabawka, zabawka, panowie. No, huncwocie, do nogi! - Zwierzątko zawahało się.- Widzicie, cała tajemnica moich krzyków na tym polega, że on nie zawsze chce mnie słuchać. Do nogi, bydlę! Konstruuję takie specjalne zabaweczki. (...)
Glasuro mi mówił, że buduje właśnie komputery, które same się uczą. Wystarczy im wskazać jakiś cel, a one już same dostosowują swoje postępowanie do postawionych im wymagań. Rozumie pan, co to znaczy? Można powiedzieć istocie zaopatrzonej w taki system komputerowy, żeby kogoś zabiła, a ona sama dojdzie do tego, jak to zrobić.

Marian Łohutko - Pętla bieszczadzka #096

Spis osób:

  • prezes - nie zgodził się na koedukacyjne pokoje na wycieczce, ale nie to okazało się problemem
  • Okoński - główny księgowy, uczestnik wyjazdu integracyjnego
  • inżynier Jerzy Kubiak - konfliktowy alkoholik, trudny we współżyciu, ale doskonały fachowiec
  • Jakubczyk - kierownik zaopatrzenia, uczestnik wyjazdu integracyjnego
  • Szafrańska - kierowniczka kadr, uczestniczka wyjazdu integracyjnego
  • (anonimowy) sierżant - przyjmuje zgłoszenie zaginięcia
  • kapitan Jastrzębski - ekspert śledczy z Bieszczad, ma 15-letniego syna (bez wpływu na fabułę)
  • Krystyna Kubiakowa - żona inżyniera, ma oficjalnego kochanka, ale pozostaje w związku
  • Osiński - kochanek Kubiakowej, podobno muzyk jakiś
  • Kubiakówna - energiczna kobieta w średnim wieku, siostra denata
  • ajent gospody - pamięć mu się z czasem poprawia
  • Helena - bufetowa w gospodzie, tamtej nocy poszła wcześniej spać
  • Kazimierz Romanowski - partner biznesowy Kubiaka, taki koniakowy typ, mało pijący
  • Alina Romanowska - żona Kazimierza, mało wie o finansach męża
  • Błażejczyk - wywiadowca
  • Ignacy Skoczylas - staruszek z zaawansowaną sklerozą, a mimo to inwestor willi
  • Janusz Skoczek - nazywany na wyrost inżynierem, nadzoruje budowę u Skoczylasa
  • Anna Buczyńska - wyjechała na saksy do Wielkiej Brytanii i zaginęła
  • Jan Kolasiński - uczynny kierowca przedsiębiorstwa transportowego
  • Szczepan Kolasiński - może załatwić tanio części do Skody
  • Bolesław Wrzesiński - 190 cm wzrostu i prawie 100 kilo wagi, nie chce być samotny
  • Zarębina - dozorczyni Wrzesińskiego, tęga i energiczna kobieta

Impreza integracyjna w Bieszczadach, panowie polewają wódkę, panie robią kanapki. Inżynier Kubiak proponuje grę w “prawdę lub wyzwanie”, ale z braku chętnych oddala się od współpracowników do lokalnej gospody, gdzie nadużywa alkoholu. Rano, jak się łatwo domyślić, nie wraca z resztą zaniepokojonej wycieczki, a kilka dni później zostają znalezione jego zwłoki. Milicja nie wierzy w samobójstwo, bo denat nie był sprawny fizycznie i miał przepuklinę, za to uważnie słucha, kto denata nie lubił i ile miał pieniędzy. Okazuje się, że w ostatnią noc Kubiak zabrał na pijatykę Romanowskiego, ale kiedy milicja chce go przesłuchać (sugerując się potencjalnym tropem kłótni o pieniądze między wspólnikami), Romanowski ginie w sprokurowanym przez kogoś wypadku. Absurdalnie, dwie sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego; Kubiak zginął, bo był spostrzegawczy oraz miał pecha być dwukrotnie w złym czasie i złym miejscu, zaś jego wspólnika zgubiła skłonność do nieuczciwych interesów (chciał ukryć zarobki przed fiskusem).

Smaczki z epoki: milicja szuka “sakramentalnego niedopałka papierosa”, a na biurku denata stoi “fotografia młodej Japonki, która - jeżeli patrzyło się na nią z góry, była ubrana w kimono, natomiast kiedy spojrzało się z boku - okrywały ją szaty więcej niż skąpe”.

Inne tego autora tu.

Inne z tego cyklu tutaj.

#132 (przeczytałam też po raz kolejny EW095)

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 24, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, kryminał, panie, panowie, prl - Komentarzy: 3


Terry Pratchett - Mort

Mort, młodzieniec z Ramtopów, zostaje przez ojca przeznaczony do terminu. Niestety nikt nie chce niezgrabnego, dociekliwego chłopca jako ucznia; moment przed północą pojawia się tajemniczy przedsiębiorca na eleganckim, białym koniu (później okazuje się, że zwierzę ma na imię Pimpuś) i bierze Morta jako czeladnika do zakładu grabarskiego (a przynajmniej tak to rozumie ojciec). Morta w ogóle nie dziwi, że to sam Śmierć, ostateczna dyskowa sprawiedliwość. W posiadłości Śmierci mieszka Isabel, adoptowana przez Śmierć 16-latka, i Albert, totumfacki i kucharz. Jako że Antropomorficzna Personifikacja chce sprawdzić, jak to jest czuć szczęście, po krótkim przeszkoleniu wysyła czeladnika na pierwszą samodzielną akcję, co udaje się w dwóch trzecich, albowiem młodzieniec, powodowany oczywistym impulsem, ratuje od śmierci 15-letnią księżniczkę Keli, przez co historia rozchodzi się na dwie odnogi. Mort, wspomagany przez Isabel, mocno niechętnego Alberta i młodego, niedoświadczonego maga Cutwella, usiłuje naprawić osnowę rzeczywistości, żeby inercja nie naprawiła anomalii, oczywiście przez uśmiercenie księżniczki.

To pierwsza historia z pełnoetatową rolą Śmierci - estetą, sympatykiem kotów, posługującym się bezlitosną logiką tam gdzie ludzie mają emocje. Lubię Alberta, eksperta od smażonego, który - po odsłonięciu tajemnicy swojego pochodzenia - ma ugruntowane poglądy na temat szacunku dla wizerunku. Nieco mniej sprawną kreską są narysowani pozostali bohaterowie - Mort wprawdzie przechodzi ewolucję, ale to postać chaotyczna; Isabel, wieczna nastolatka, niestety nie dorasta mimo upływu lat. I tak warto przeczytać, nawet ze świadomością, że to nie jest najlepsza książka cyklu, bo jest zalążkiem dla bardziej udanego Wiedźmikołaja i przyjemnego “Złodzieja czasu”.

Inne tego autora.

#131

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 20, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, panowie, sf-f - Skomentuj


Michael Ondaatje - Angielski pacjent

We włoskiej willi, opuszczonej przez okupujących Niemców, po ewakuacji szpitala polowego pozostaje Hana, pielęgniarka z Kanady, opiekująca się terminalnym pacjentem o nieznanej tożsamości. W trakcie długiego lata powoli wychodzi na jaw, że poparzony mężczyzna to węgierski hrabia de Almasy, znany przed wojną podróżnik i kartograf; część historii opowiada David Caravaggio, kanadyjski szpieg, dawny znajomy ojca Hany, który dotarł do willi w poszukiwaniu zdrajcy. Do trojga bohaterów dołącza Sikh Kip, saper, który oczyszcza okolicę z min pozostawionych przez Niemców. Kip i Hana mają się ku sobie, Caravaggio usiłuje wyciągnąć z umierającego, jaka była przyczyna śmierci małżeństwa Katherine i Geoffreya Cliftonów, z którymi Almasy znał się przed wojną (i - jak wychodzi - miał romans z Katherine) oraz czy to właśnie on dostarczył Rommlowi mapy Sahary.

Książka jest, oględnie mówiąc, chaotyczna w swojej strukturze - z właściwego czasu i miejsca akcji (koniec wojny we Włoszech) odchodzą wąsy wspomnień bohaterów. Zapewne miało to odwzorować wojenną traumę, jaką przeżyli bohaterowie; tytułowy angielski pacjent usiłuje wyprzeć z pamięci wszystkie wspomnienia i swoją tożsamość. Hana straciła ojca i narzeczonego (plus ma za sobą poronienie), chce się odciąć od przeszłości. Carravagio był torturowany przez Niemców, szuka w Almasym winnego. Kip rozbraja bomby, ale czuje narastające zgorzknienie, bo niby jest Brytyjczykiem, ale drugiej kategorii. Podsumowując, to nie jest książka słaba, ale też niekoniecznie do ponownego czytania.

Tłumaczenie zawiera, nomen omen, kwiatek - Hana porównuje skórę Kipa do kwiatu o nazwie “brązowe oko Susan”, co jest kalką ze zwyczajowej nazwy rudbekii (“black-eyed Susan”); nie komentuję nawet skojarzeń.

To, co mogę powiedzieć o filmie, to że jest ładnie zrobiony - miękkie kolory, zapierające dech pejzaże Toskanii, surowa niesamowita pustynia, piękni młodzi aktorzy (aczkolwiek młody Colin Firth jest pulchny jak bułeczka, trochę mi zajęło, zanim go poznałam). Scenariusz nawet ratuje chaos książki, wplatając zgrabnie w teatralną scenę włoskiej willi reminiscencje poszczególnych bohaterów (oszczędzając niestety na postaci Hany, która jest płaska i absolutnie niewiarygodna, dodatkowo za dezercję z wojska mogłaby trafić pod sąd, jakby to nie była rzeczywistość hollywoodzka), chociaż zupełnie psuje wymowę zakończenia (cnpwrag cebfv Unaę b rhgnanmwę, Xvc cb antłrw śzvrepv xbyrtv m bqqmvnłh jcnqn j fghcbe, cb pmlz jenm m bqqmvnłrz bchfmpmn jvyyę, pb avwnx fvę zn qb zvłbfarw qenzl m xfvążxv, xvrql Uvaqhf anoenł avranjvśpv qb jfmlfgxvpu ovnłlpu, eójavrż Unal, cb fchfmpmravh cemrm Nzrelxnaój obzol an Uvebfuvzę). Inna sprawa, że zakończenie książki jest na tyle otwarte, że aż prosiło się o cokolwiek innego niż urwanie w połowie. Podsumowując, to nie jest zły film, ale absolutnie nie widzę podstaw do obsypania go nagrodami (9 Oskarów i 3 nominacje, nie licząc 3 Złotych Globów i Srebrnego Niedźwiedzia).

#130

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 19, 2020

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam - Tagi: 2020, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Kurt Vonnegut - Rzeźnia nr 5

Moim przekleństwem jest to, że dużo czytam. Oraz że czytam o książkach - o narzędziach, metatekstualności, budowie fabuły, typach narracji i tym wszystkim, co pozwala autorom uzyskać taki, a nie inny efekt. Wiem, po co jest repetycja frazy, czemu wprowadził kosmitów z ich umiejętnością obserwowania wszystkich chwil jednocześnie[1] i użył wszechwiedzącego narratora i zaburzonej chronologii wydarzeń, po co osadził siebie jako bohatera drugoplanowego. I dlatego, że głównie widzę metodę, nie pozwala to mi dać się porwać treści. Oraz groteska. Słabo przyswajam groteskę; w okolicach końca liceum zachwycałam się Vianem i Toporem, teraz nie jestem w stanie przez ten typ literatury przebrnąć.

Autor autobiograficznie zaczyna od rozterek, jakie miał przed spisaniem swoich wojennych wspomnień - że to kolejna książka o wojnie, że nie da się oddać tego chaosu i masakry w taki sposób, aby czytanie było równoważne byciu tam wtedy, że nie ufa już swojej pamięci, która zaciera najbardziej drastyczne szczegóły, że nawet opisując rzeczywistość wiernie, może przemycić czytelnikom ideę bohaterstwa czy doniosłości walki. I chyba to udało mu się doskonale, bo mimo zdawkowości opisu i przykrywania grozy odklejeniem bohatera od rzeczywistości, to nie jest książka przyjemna.

Billy Pilgrim w 1967 roku zostaje porwany przez kosmitów jako eksponat do zoo, co brzmi dość koszmarnie, ale to nie jest najgorszy okres w życiu Billy’ego, który w czasie wojny trafił do niemieckiego obozu jenieckiego i przeżył bombadowanie Drezna. Dzięki uzyskanej od Tralfamadorczyków umiejętności przeżywania wszystkich chwil swojego życia jednocześnie, przestaje żyć w czasie linearnym. Otoczenie traktuje go jak psychicznie chorego, kiedy wspomina o uwięzieniu na innej planecie, mimo że chce tylko uspokoić wszystkich, że wszystko, co złe i dobre po prostu się zdarza.

PS Niestety tłumaczenie Jęczmyka jest bardzo słabe. Sporo kiepskiej frazy, żona bohatera je batoniki “Trzej Muszkieterowie” i “Drogę Mleczną”, ktoś inny z kolei je filadelfijski ser śmietankowy.

[1] Czy właśnie obejrzałam “Watchmen”, gdzie doktor Manhattan tak właśnie postrzegał świat? Przypadek? Nie są^W^WTak. Po Vonneguta sięgnęłam, bo dołączyłam do dyskusyjnego klubu książki i w tym miesiącu wypadło na tego autora.

Inne tego autora tutaj.

#129

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek października 16, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, panowie, sf-f - Komentarzy: 5