Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

John Ball - W upalną noc

Fabuła jest bardzo prosta: w letnią noc Sam Wood, funkcjonariusz patrolujący małe miasteczko Wells w Karolinie, znajduje zwłoki na autostradzie. Ktoś zamordował Enrico Mantoliego, znanego dyrygenta, który miał zorganizować w miasteczku prestiżowy festiwal. W ramach tzw. szybkiej akcji policja objeżdża okolicę i zapobiegawczo aresztuje podejrzanie wyglądającego obcego, który czeka na poranny pociąg na dworcu. Obcy okazuje się podróżującym policjantem z Kaliforni, który - w przeciwieństwie do lokalnych stróżów prawa - jest ekspertem od spraw zabójstw i w kilka dni rozwiązuje zagadkę. Tyle że teraz zaczyna się gęste - obcy, Virgil Tibbs[1], zostaje aresztowany tylko dlatego, że jest czarny. Gdyby nie fakt, że wylegitymował się jako policjant i jego zwierzchnik stanowczo zażądał wypuszczenia, zapewne gniłby w celi, oskarżony o zabójstwo, a prawdziwego mordercy nikt by nie szukał. W książce - zamiast festiwalu muzycznego - pojawia się festiwal rasizmu. Tibbs nazywany jest wielokrotnie smoluchem, czarnuchem czy pucybutem, przypisywane mu są cechy “właściwe” jego rasie - tępota umysłowa[2], brzydki zapach, ograniczenie (“- Chyba zdajesz sobie sprawę, że takim jak ty my tutaj nie pozwalamy bawić się w policjantów?”), a jego uczestnictwo w śledztwie i pracy na posterunku podlega szeregowi ograniczeń. W toalecie dla kolorowych nie ma mydła ani ręcznika (“- Może zamiast ręcznikiem wytrzeć ręce w skraj koszuli - odburknął Gillespie”), regularnie jest obrażany i pomiatany (“Bill Gillespie zwrócił się do Virgila Tibbsa: - Kto, do cholery, prosił, żebyś otwierał tę swoją wielką czarną gębę? Jeżeli będę chciał się czegoś od ciebie dowiedzieć, to cię zapytam.”), a lokalny szef policji pozwala mu zostać tylko dlatego, żeby w razie porażki można było na niego zwalić winę.

Oprócz wielu przezabawnych inaczej sytuacji, w których zwycięzcą, czasem nie tylko moralnym, jest Tibbs, pojawiają wątki bezpodstawnego oskarżenia funkcjonariusza o zmuszenie do pożycia intymnego przez młodą dziewczynę, która do końca nie wie, czy ma już 18 lat, czy nie, ale ponieważ obawia się, że jest w ciąży, szuka kogoś “porządnego”, żeby dał potencjalnemu dziecku nazwisko.

Co ciekawe, to jeden z kilkunastu tomów cyklu, a w wersji filmowej spokojnego i nadzwyczaj uważnego Tibbsa grał Sidney Poitier.

[1]

- Nawiasem mówiąc, Virgil to bardzo wymyślne imię dla takiego czarnego chłopca, jak ty. Jak cię wołają tam, skąd pochodzisz?
- Mówią do mnie: panie Tibbs - odpowiedział Virgil.

[2]
- Skończyłem uczelnię.
Na chwilę znów zapadło milczenie.
- Gdzie ci pozwolili studiować?
- W Kalifornii.
Oberst zmienił pozycję i podciągnął nogi na pryczę.
- Oni tam nie zastanawiają się nad tym, co robią.

Inne z tego cyklu.

#16

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 7, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panowie, klub-srebrnego-klucza - Skomentuj


Berlin - pandemia bez demonstracji

[14-16.01.2022]

Zanim mi ktoś wytknie, że jednak są w Berlinie demonstracje, również w styczniu, to tak, owszem, co poniedziałek przechodzi smętny pochód przeciwników segregacji sanitarnej, ale ponieważ spędziłam w Berlinie weekend, to nasze ścieżki się nie przecięły. Dygresyjnie, pracuję z Irlandczykami, rozmawiamy sobie ostatnio w ramach small talku o pogodzie i perspektywach, rozmówczyni wyraża radość, że właśnie zrezygnowano z większości obostrzeń z powodu wyszczepienia ponad 90% populacji - nie ma już godziny policyjnej o 20, nie trzeba okazywać paszportu covidowego... A jak w Polsce? Ciężko? Oczywiście, bardzo ciężko, z ograniczeń mamy maseczki, których większość nie nosi prawidłowo, a spora część wcale, nawet jak to wymagane. Wracając z dygresji do Berlina, pierwszego dnia właściciel ulicznego kebabu/currywurstowni z trzema stolikami wewnątrz wyraził zdegustowanie, że nie mamy szczepienia 3/3, tylko 2/2 i kazał szybciutko iść po trzecią dawkę. Od ulubionej ostatnio śniadaniowni w niedzielę odbiliśmy się, bo kelnerka grzecznie wyjaśniła, że skoro nie mamy boostera[1], to zaprasza na test opodal i z negatywnym wynikiem można wejść, a jak nie, to nie. Bez okazywania paszportu można zrobić zakupy w spożywczaku, ale w sklepie z kosmetykami nie ma opcji. Podobnie w Futurium czy muzeum. Można oczywiście spacerować po mieście, aczkolwiek styczniowa pogoda nie była rewelacyjna, tyle że nie padało. 16 tysięcy kroków w sobotę.

[1] Już mam 3/3, booster się przyjął elegancko.

Brama Brandenburska Willhelmstrasse Ambasada Brytyjska Unter den Linden / Pariser Platz Widok na Reichstag Ammpelmann / Słoń przy Ebertstrasse Paul Loebe Building Paul Loebe Building / Reichstag Paul Loebe Building Paul Loebe Building / Marie-Elisabeth-Lüders-Haus 3XN Cube Berlin Szprewa z widokiem na wieżę telewizyjną / Mall of Berlin Reichstag Taverna Athene

Adresy:

  • Hit Ulrich, Mohrenstraße 69 - spożywcze, pokażę następnym razem, co przywożę
  • Mall of Berlin, Leipziger Pl. 12 - Rituals, Idee, Lindt i inne
  • Taverna Athene, Tempelhofer Ufer 12 - restauracja grecka
  • Futurium, Alexanderufer 2
  • Neues Museum, Bodestraße 1-3
  • Breakfast Coffee, Wilhelmstraße 85

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 6, 2022

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: berlin, niemcy - Skomentuj


Henning Mankell - Powrót nauczyciela tańca

Stefan, trzydziestoparoletni policjant z Boras, dowiaduje się jednocześnie dwóch rzeczy - że ma nowotwór języka i ma się szykować na inwazyjne leczenie oraz że jego dawny partner, Molin, został brutalnie zamordowany w prowincjonalnym miasteczku, do którego przeniósł się na emeryturze. Decyduje się - zamiast na wakacje na Majorkę (nawet mi nie mówcie) - na wyprawę do miejsca śmierci kolegi, żeby powiedzieć prowadzącym śledztwo, że Molin od zawsze się czegoś bał. Jak postanawia, tak robi, zostawiając w pół słowa swoją partnerkę, Helenę. Na miejscu zaprzyjaźnia się z Giuseppe, lokalnym śledczym i niejako po kumplowsku zaczyna prowadzić śledztwo. A to się włamuje do zamkniętego domu, a to przesłuchuje kogoś na nielegalu, czasem obrywa w głowę. Niedługo potem ginie sąsiad Molina, lokalna policja ma teorię, że to ten sam zbrodniarz, ale Stefan czuje, że morderców było dwóch. I rzeczywiście - w drugim wątku morderca Molina, jak się okazuje, argentyński Żyd, który przyjechał wymierzyć sprawiedliwość wojennemu zbrodniarzowi, również pozostaje w Szwecji, żeby nie spadło na niego odium podwójnego mordercy.

To nie jest przyjemna historia, bo odsłania ten kawałek historii, o którym się nie mówi - że Skandynawowie chętnie wspierali Hitlera i bynajmniej nie byli neutralni. Stefan dowiaduje się, że jego ojciec, miły człowiek, należał również do organizacji post-nazistowskiej, co kładzie się cieniem na jego życiu. Stefan nie jest też specjalnie przyjemnym człowiekiem, skupiony na sobie, nawet biorąc pod uwagę fakt, że właśnie musiał się z zmierzyć ze swoją śmiertelnością, ignoruje Helenę, zaabsorbowany swoimi sprawami. Autor też nie waha się go “uczłowieczyć”, informując czytelnika, że policjant lubi sikać na świeżym powietrzu, miewa ochotę na onanizm oraz na widok atrakcyjnej córki zamordowanego rozważa ściagnięcie z niej ubrań; Giuseppe z kolei zwierza się, że ma zatwardzenie. Książka ma już swoje lata, więc Internet jest postrzegany dość egzotycznie jako źródło pornografii i miejsce emitowania dziwnych poglądów. Pomijając to, jest to całkiem niezłe, skomplikowane śledztwo z nieoczywistymi rozwiązaniami.

Polskie akcenty: Helena jest z pochodzenia Polką, ma rodzinę w Krakowie.

Inne tego autora.

#15

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lutego 4, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panowie - Skomentuj


The Watch

Zacznijmy od tego, czym “The Watch” nie jest. Otóż nie jest to ekranizacja żadnej z książek Pratchetta. Akcja pierwszego (i mam nadzieję, że ostatniego) sezonu to sklejka losowych wątków ze “Straż! Straż!” (Wonse chce władzy i w tym celu przywołuje smoka, żeby sterroryzować aktualnie rządzących, motyw z dziedzicem tronu) oraz “Nocnej straży” (Vimes ściga Carcera, jest zabawa ze światami równoległymi zamiast podróży w czasie, ale pojawia się epizod z początkami Vimesa w straży). Występujące postaci też są nieco wzorowane na tych opisanych przez autora, nieco, bo czasem są swoją własną karykaturą (pieczeniarz Vetinari, jak taka osoba ma w ogóle posłuch u Vimesa!), broni się chyba tylko Cudo Tyłeczek; dla jasności - złego słowa nie powiem o aktorach, bo naprawdę starali się grać tak, jak im kazali, były emocje, było budowanie postaci, była konsekwencja. Wreszcie to nie jest Świat Dysku. To jest jakiś zużyty wszechświat, w którym pojawiają się niespójne elementy, ale nie ma logiki. W każdej chwili może pojawić się deus ex machina, ktoś znika, ktoś się pojawia, magowie kradną wynalazki ze świata kuli, powstrzymajcie tę karuzelę śmiechu.

Niestety, nie jest to też dobry serial w ogóle. Próbowałam. Naprawdę. Starałam się wymazać z głowy te drobniejsze rzeczy, które nie były tak, jak je PTerry zaplanował - brak rzeki Ankh, Vimes z drażniącymi tikami, udający nędzną podróbkę pirata z Karaibów, domina Sybil Ramkin (i cały motyw zastąpienia schroniska dla smoków jakąś dziwną przymusową terapią dla upośledzonych społecznie), Angua wzrostu siedzącego psa i Cudo spoglądające na świat z wysokości rosłych 180 centymetrów, Detrytus postrzelony z łuku, kobieta-Dibbler handlująca narkotykami pożądająca władzy, kobieta-Vetinari czy nawet - tu było najtrudniej - scenografia będąca pomieszaniem całkiem zręcznej stylistyki Ankh-Morpork i losowych wnętrz biurowych, żywcem wyjętych z lat 70. Problem w tym, że nawet kiedy przymknie się na to oczy, to serial dalej się nie broni, bo jest zwyczajnie głupi. Bohaterowie nie postępują logicznie, kłócą się zamiast rozmawiać, Śmierć służy jako narzędzie ekspozycyjne, konflikt rozwiązujemy przez zaklęcie zmuszające ludzi do tańca z akompaniamentem Wham (tak, zaśmiałam się, ale na litość) bądź przebrania się w stroje glam i zaśpiewania piosenki. I jednocześnie uważam, że finał z koncertem zespołu “The What” był doskonały, co z tego, jak to była wisienka na torcie z błota i patyków.

Najsmutniejsze jest to, że teraz już nikt nie nakręci dobrej - i wcale nie wymagam, żeby wiernej, skoro da się wzorem “Strażników” czy “The Boys” zrobić coś w kontinuum, ale nowego - ekranizacji “Nocnej straży”, którą uważam za najlepszą powieść Pratchetta.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lutego 3, 2022

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Berlin - Neues Museum

[16.01.2022]

Mam mieszane uczucia co do gromadzenia i przechowywania w muzeach artefaktów, zwłaszcza jeśli należą do innych kultur i krajów (zostawiając na boku cały rys historyczny, że kiedyś była inna sytuacja, że można coś pozyskać nie- i etycznie). Zapobiegawczo więc chciałam skorzystać z faktu, że tuż za miedzą w Neues Museum leży sobie w gustownie zaaranżowanych salach połowa Egiptu, zanim rozpocznie się jakiś bardziej zorganizowany ruch, żeby sytuację uporządkować. Nastolatka współpracowała, chociaż ciężko skupić się na oglądanych artefaktach, kiedy ktoś co 30 sekund szarpie cię za rękaw, bo właśnie zobaczył szykielet, kotka albo innego ibisa. Popiersia Nefretete nie można fotografować, a szkoda, resztę można. Na równi z ekspozycją zwalają z nóg obłędne wnętrza i sklepik z pamiątkami (głównie ceny!). Bilety można przez internet, wymagane maseczki przez cały czas oraz okazanie certyfikatu zaszczepienia (wystarcza 2/2).

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lutego 2, 2022

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: berlin, niemcy, sztuka - Skomentuj


Jan Artur Bernard - Żmije złote i inne

Autor, Bohdan Petecki, znany jest raczej jako autor książek science-fiction. Pod pseudonimem publikował powieści kryminalne, co niespecjalnie dziwi, bo jednak nie są to dzieła wybitne, nawet porównując z innymi książkami z tego okresu.

Obiecujący młody lekarz, chociaż raczej z takich bardziej zabawowych, co to konkretnie nie pamiętają wczorajszej nocy, ale musiało być epicko, sądząc po skali zniszczeń w zakupionej wysiłkiem rodziców[1] kawalerce, uczestniczy w sekcji zwłok wraz ze swoim mentorem. Sytuacja jest o tyle nietypowa, że na stole leży niejaka Wójcikowa, która swego czasu wynajmowała narratorowi stancję. Ktoś zmasakrował jej głowę, a z mieszkania zginęły pieniądze i sporo specyficznych złotych precjozów w kształcie węży, do których denatka miała słabość (biżuterii, nie gadów), podobnie jak do pożycia intymnego[2]. Śledztwo prowadzi kapitan Bula[3], co - oprócz wrodzonej bezczelności - sprawia, że narrator włącza się do śledztwa, włamując się do mieszkań podejrzanych czy idąc do łóżka z siostrzenicą zamordowanej. Dopiero po jakimś czasie dociera do niego, że jest jednym z podejrzanych. Pojawia się wątek szantażu oraz szpiegostwa, zakończonego samobójstwem po aresztowaniu, zaś morderca dwukrotnie zasadza się na narratora, bo sprawa, jak się okazało, była osobista (mnoówpn mnmqebśpvł aneengbebjv łngjbśpv, m wnxą jfmlfgxb cemlpubqmvłb zh j żlpvh - ebqmvpr xhcvyv zvrfmxnavr v qnjnyv cvravąqmr, zvnł ngenxplwaą qmvrjpmlaę, b xgóeą avr qonł, an fghqvnpu mqnjnł orm jlfvłxh zvzb pmęfglpu uhynarx).

Się pije: radebergera, koniak, zsiadłe mleko (na litry).

Się pali: Giewonty.

Się je: zsiadłe mleko i jajecznicę (na kaca), kotlet (jakby był, ale nie ma), zrazy z kaszą, ser, wino (u Wolnego), ruskie pierogi (u Kapusty), kiełbasę czosnkową, jajka na boczku z “jarzyniskami”.

Się czyta: Maigreta (narrator), Ulissesa (ojciec narratora).

Się ma o sobie dobre mniemanie: Nie ma sobie czym zawracać głowy. Dziewczyny ciągną jak owce na hali, mało że nie dzwonią, tak gnębi je myśl, że ktoś ich w porę nie dostrzeże.

Się podrywa na: wspólne podróże palcem po mapie.

[1]

Ojciec był zawsze rzeczowy. Urodził się jako czwarty syn najbiedniejszego chłopa we wsi Mogiła pod Krakowem, tuż przy Placu Centralnym dzisiejszej Nowej Huty. Było to szczególne wyróżnienie ze strony Opatrzności, zważywszy, że stan posiadania najbogatszych nawet mieszkańców wioski tak samo dobrze uzasadniał jej nazwę. (...) Moja matka pochodziła z tak zwanej dobrej rodziny i wiedziała, co robić z pieniędzmi. Zresztą nigdy ich jej nie brakowało. W czasie okupacji uczyła języków i raz po raz sprzedawała „coś ze złota”. Utrzymywała ojca, zanim prysnął do lasu, no i swojego jedynaka, który ujrzał mroczny świat trzeciego roku wojny.

[2]

- Życie Płciowe - powtórzyłem. - Tak nazwał ją jeden z naszych kolegów. Był pan już w jej mieszkaniu. Na pewno zwrócił pan uwagę na bogate zbiory uciesznych pisemek i fotografii. Biedna Wójcikowa miała bzika na tym punkcie. Poza tym była przezacną kobieciną. Kiedyś uczyłem się przed egzaminem i nie spałem ze trzy noce. Przyszła, obrzuciła mnie matczynym spojrzeniem i orzekła smutnym głosem, z najświętszą powagą: „Drogi panie Janku, najważniejsza rzecz uregulować sobie życie płciowe”. Miała sceniczne „ł”. Opowiedziałem to kolegom i tak już zostało.

[3]

Tak się złożyło, że kapitana Bulę znał dość dobrze mój ojciec. Był w lesie w jednym oddziale z jego bratem, który padł potem w walce z bandami.

Inne tego autora, inne z tego cyklu.

#14

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 31, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panowie, klub-srebrnego-klucza - Skomentuj


Barbara Sadurska - Mapa

Jest czasem taka sytuacja - zachwyty nad książką (czy filmem) są równie wielkie co moje nią rozczarowanie. Tak miałam z chociażby Atlasem chmur, co przywołuję nie bez powodu, albowiem o podobny motyw oparta jest struktura “Mapy”. XV-wieczny mnich, Fra Mauro, na skórze - według autorki uzyskanej z jagniąt wyciętych z żywych matek (serio, da się wyjąć małą owieczkę z dużej owcy bez straty w tej drugiej i żadnej różnicy w jakości małej owcy, ale nie wiem, czy to zamiłowanie autorki do gore, o czym niebawem, czy jednak w średniowieczu tak się zacnie bawili) - namalował pieczołowicie mapę świata. Na drodze różnych zawirowań pojawiły się inne postaci dramatu - dziewczyna, która odziedziczyła mapę, mężczyzna, który ją niespodziewanie zobaczył i to zmieniło jego życie oraz Ondre/Andreas, tajemniczy prześladowca - inkwizytor, gestapowiec, szatan, ubek, który nie zawaha się przed niczym, żeby mapę dostać, ponieważ jakoby przedstawia lokalizację wrót piekła. Autorka przeskakuje między epokami, rzucając kawałki ludzkich historii - osierocony syn, matka dorosłego dziecka w śpiączce, rodzina rozbita przez okoliczności polityczne, powstanie akwaforty Rembrandta, losy Żydów podczas 2. wojny, szpital psychiatryczny, starość i demencja, umieranie w klasztorze, niestety bogato przetyka je chętnie opisywaną przemocą, której nie waha się użyć archetyp Andreasa w celu uzyskania informacji o mapie. Urywane zdania (nawet do poziomu, gdzie brakuje znaku przestankowego), niespójność i mistyka sprawiają, że całość jest niestrawna. Pojedyncze historie ciekawe (poza kilkoma naprawdę niesmacznymi opisami), ale nie spinają się mimo wysiłków autorki w fabułę.

#13

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 30, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, beletrystyka, panie - Skomentuj


Berlin - Futurium

Wyjazdy to sztuka kompromisów. Ja uwielbiam miasto, spacery i cieszy mnie wszystko, co pozwala na oglądanie świata, młodzież zaś aktualnie ma fazę kontestowania i jest jej wszystko jedno, gdzie może siedzieć przed monitorem. Futurium - w przeciwieństwie do 16 tysięcy kroków #pieszopomieście - zyskało aprobatę i koniecznie wracamy następnym razem. Zwłaszcza że jest darmo, co również okazało się być wielkim plusem dla poznańskiej Pyry.

Futurium nie jest muzeum jako takim - to interaktywna wystawa o teraźniejszości, która na naszych oczach przekształca się w przyszłość: globalnym ociepleniu, ekosystemach, nowoczesnej architekturze, minimalizmie, robotyce, sztucznej inteligencji, zużyciu bogactw naturalnych, rozszerzonej rzeczywistości. Świetne wnętrza, ciekawy sklepik z gadżetami (kupiłam sobie fasetowe lorgnon, najlepszy zakup, czekam tylko na słoneczny wolny dzień[1]), dużo interaktywności, zza okna można patrzeć na niemieckie pociągi albo huśtać się na kilkumetrowej huśtawce, nie każę Wam zgadywać, gdzie spędziliśmy większość czasu. Odpuściliśmy Futurium Lab, zostawiając na następny raz. Skywalk był chwilowo zamknięty, również to dobry powód, żeby wrócić. Opisy są dwujęzyczne - niemieckie i angielskie, więc dla młodzieży czasem trzeba robić za tłumacza.

Lorgnon, uwielbiam!

GALERIA ZDJĘĆ.

[1] Patrząc na to, ile w styczniu było słonecznych dni, to sobie jeszcze poczekam.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota stycznia 29, 2022

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: berlin, niemcy - Skomentuj


Mariusz Czubaj - Piąty Beatles / Dziewczynka z zapalniczką / Cios kończący

W ”Piątym Beatlesie” Rudolf Heinz trafia na miejsce zbrodni - zwłoki młodego chłopaka zanurzonego w basenie z zimną wodą w opuszczonym hangarze - podczas szkolenia w Szkole Policyjnej w Pile. Ślad prowadzi na rodzinny Śląsk, dlatego profiler chętnie się do śledztwa włącza, nieco mniej chętnie przyjmuje do zespołu wyszydzonego na szkoleniu Trojanowskiego, ze względu na wygląd przezywanego przez niego Breivikiem. Tytuł nawiązuje do zostawianych na miejscu zbrodni artefaktów związanych z Beatlesami. Narracja jest na zmianę trzecio- i pierwszoosobowa, w tym drugim przypadku Heinz opisuje wydarzenia śledztwa w celach śledztwa wewnętrznego, bo od pewnego momentu wiadomo, że zostało popełnione przestępstwo przez jednego z policjantów. Zakończenie jest ambiwalentne. A, syn Heinza się żeni, synowa fajna, teściowie niezbyt.

Tytułowa "Dziewczynka z zapalniczką" to tatuaż na plecach jednej z podejrzanych. Sponiewierany poprzednim śledztwem Heinz ląduje w szpitalu psychiatrycznym i na terapii, chwilowo nie pracuje ze względu na problemy zdrowotne. Dowiaduje się o tajemniczej śmierci swojego kolegi, Szymona, który mozolnie drążył stare śledztwo: kilkuletnia córka przedsiębiorcy została znaleziona zmasakrowana w piwnicy, a do jej stóp ktoś przybił gwoździami czerwone baletki. Heinz, mimo że na zwolnieniu, decyduje się na pomoc w śledztwie, jednocześnie unikając zemsty ze strony wypuszczonego właśnie na wolność psychopatycznego Fryzjera. Tu domyśliłam się zabójcy w zasadzie w ⅔ książki, natomiast wątek Fryzjera został rozwiązany w sposób niejasny.

Ostatnia (chyba już finalnie) część cyklu, “Cios kończący”, odnajduje Heinza na wczesnej emeryturze, po tym, jak wpadł w otchłań depresji, stracił poczucie sensu życia oraz rozsypał mu się związek z hebanowoskórą “Pocahontas”. Na prośbę aspirantki Sylwii Świętoń analizuje materiały ze śledztwa w sprawie zamordowanej 30-latki, gdzie wszyscy podejrzani mają alibi. Jednocześnie ktoś zaczyna zabijać nieukaranych przez sprawiedliwość zbrodniarzy, porywający również podejrzanych w sprawie zamordowanej, a wreszcie Heinza. Na początku tomu emerytowany komisarz zostaje dziadkiem, a w finale wyjeżdża do Niemiec do swojego umierającego ojca. Wszystkie tomy czyta się doskonale i szybko, ale po tygodniu od przeczytania już nie pamiętałam fabuły poszczególnych “odcinków”, musiałam się posługiwać notatkami na czytniku.

Społecznie: sporo szydery z konfliktu między gorolami a hanysami. Wszyscy w policji piją, albo już nie piją z powodu alkoholizmu, komisarz Heinz wielokrotnie nadużywa i nie funkcjonuje bez wypitki, mimo problemów zdrowotnych. Zdarza się, że grozi przesłuchiwanym, również dzieciom. Rozkładające się zwłoki wożone są do Trzcianki (ale nie jest wyjaśnione, po co i gdzie są przechowywane), świeże zostają w Pile. Podejmowane są próby edukowania policjantów w kwestii równości i tolerancji, ale u Heinza nie pada to żyzny grunt, a z komisarz Sandry Szwarc szydzi, kiedy ta próbuje mu wyjaśnić, że nazywanie “dziurawym patrolem” ekipy dwóch funkcjonariuszek jest niestosowne.

Inne tego autora.

#10-12

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek stycznia 28, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panowie - Skomentuj


Agatha Christie - Kurtyna

Finalna sprawa Herculesa Poirot. Wzywa swojego przyjaciela, Hastingsa, do Styles, miejsca, w którym śledztwo w zasadzie rozpoczęło jego brytyjską karierę. W Styles aktualnie mieści się pensjonat, a w pensjonacie grupa na pozór przypadkowych ludzi. Detektyw jest schorowany, przykuty do wózka przez artretyzm, prosi więc przyjaciela o obserwowanie innych, ponieważ odkrył, że jeden z gości to ludzki katalizator zbrodni - nie jest mordercą, ale jego zachowanie doprowadza innych do zamordowania kogoś. Spodziewa się, że niebawem nastąpi morderstwo, niestety też, że popchnięty do zbrodni sprawca zostanie ujęty, a właściwemu przestępcy znowu sprawa ujdzie na sucho. I rzeczywiście - najpierw gospodarz strzela do - jak mu się wydaje - zająca, a trafia zołzowatą żonę, na szczęście nie śmiertelnie (co daje oczywiście asumpt do jakże zabawnych seksistowskich żartów, że to tańsze od rozwodu, nawet wliczając więzienie). Niedługo potem sam Hastings zostaje doprowadzony do ostateczności i tylko interwencja Poirota udaremnia próbę zabójstwa bawidamka, który chce zwieść z drogi cnoty córkę Hastingsa. Wreszcie zbrodnia się dokonuje - ktoś truje chorowitą i zawadzającą żonę naukowca, pracodawcy córki Hastingsa. Poirot zbrodnię wyjaśnia, z dość nieświadomym wsparciem Hastingsa, po czym zostają znalezione kolejne dwa ciała - mordercy doskonałego i Poirota.

Nie pamiętałam zupełnie intrygi, ale pamiętałam finał - mnoówpn qbfxbanłl avr cbcrłavn olanwzavrw fnzboówfgjn, nyr mbfgnwr mnzbeqbjnal m mvzaą xejvą cemrm Cbvebgn, hqnwąprtb oneqmvrw pubertb avż emrpmljvśpvr olł. Qrgrxglj jlovren moebqavę, ob avr zn zbżyvjbśpv fxnmnavn xbtbś, xgb avxbtb avr mnovł, glyxb cbqflpvł vfgavrwąpą puęć h xbtbś vaartb. Cbgrz Urephyrf bqxłnqn yrx v fcbxbwavr hzvren. Kiedyś mną wstrząsnął, teraz już niekoniecznie. Autorka dzieli się przez dialogi swoimi opiniami na temat przydatności w społeczeństwie osób z niepełnosprawnościami fizycznymi lub intelektualnymi, łatwo się domyślić, jakie one są.

Inne tej autorki, inne z tej serii.

#9

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek stycznia 27, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panie, z-jamnikiem - Skomentuj