Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Seriale

21 Jump Street / 22 Jump Street

Nie oglądałam oryginalnego serialu, ale z tego co wywnioskowałam z opisu, był raczej na serio. Absolutnie nie można tego powiedzieć o żadnym z dwóch “sequeli”, gdzie dwójka początkujących gliniarzy - mięśniak (Channing Tatum) i nerd (Jonah Hill) - ze względu na, powiedzmy, młody wygląd zostaje najpierw oddelegowana do szkoły średniej, a potem do wyższej, żeby odkryć, kto produkuje i rozprowadza niebezpieczne narkotyki. To są bardzo złe filmy, zdecydowanie #4morons - dużo pościgów, niewybrednych żartów, strzelanek i absurdów typu odstrzeliwanie penisa czy skok na lecący helikopter. Jednocześnie filmy są niezobowiązująco zabawne, jak już się łyknie konwencję, a dodatkowo w rolach drugoplanowych sporo znanych aktorów.

Obejrzałam też ekranizację “Niespokojnych ludzi” i z tego zestawu polecam książkę, szkoda czasu na serial. Został skastrowany ze wszystkich zabawnych a irytujących dialogów i humoru, fabuła uproszczona do granic, przez co w ogóle zatarł się sens tytułu, wszyscy są sympatyczni, mli-mli.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 21, 2023

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


The Great

Dla ustalenia uwagi - nie lubię filmów kostiumowych na serio, ale bardzo lubię postmodernistyczne kawałki w sztafażu. I “Wielka” dostarcza doskonale - dopisek w czołówce “* an occasionally true story” zdecydowanie ucina wszelkie dyskusje o zgodności z prawdą historyczną, nie dziwi więc kolor skóry, szczegóły ubioru, makijażu czy skomplikowane kwestie pokrewieństwa. Młodziutka Katarzyna (właściwie Sophie Friederike Auguste von Anhalt-Zerbst) przyjeżdża do Rosji, żeby wziąć ślub z wymarzonym carem, Piotrem III. Niestety, nic nie idzie według zamierzeń - Piotr jest chamem, brutalem, pijakiem i częstokroć zwyczajnie idiotą, nie ma romantycznej miłości, tylko zadarcie kiecki i z przeproszeniem, byle jakie ruchanie, arcybiskup zamiast przywitania testuje palcami, czy przyszła caryca jest dziewicą, dwór z niej szydzi, a jej zamiłowanie do nauki i postępowe idee, które chciałaby wprowadzić… cóż, może je sobie wetknąć. Ale to w zasadzie komedia, więc te wszystkie drobne problemy motywują Katarzynę do rozpoczęcia planowania przewrotu i przejęcia władzy nad Rosją. Sytuacja zmienia się dynamicznie - są sojusznicy i wrogowie, liczni kochankowie obojga, sobowtóry, niespodziewane zmiany stron, niedźwiedzie, szalona cioteczka Elżbieta i doskonały, współczesny język. Z kolejnymi sezonami (aktualnie zakończył się trzeci) jest coraz bardziej chaotycznie i komedia idzie raczej w kierunku groteski i komedio-dramatu, ale w zasadzie nie ma słabych momentów.

Oczywiście ostrzegam - jest brutalnie, mnóstwo przemocy, ach ci Rosjanie, ale dawno się tak dobrze nie bawiłam. Aktorzy doskonali - duet Fanning i Hoult świetnie się uzupełnia, krótka rola Gillian Anderson jest chyba najlepsza, Hodge i Isaac (w obu się kochałam w “Capital City”, jak to dawno było, jakże się chłopaki postarzeli, chlip) świetni. Do tego rozmach - scenografia i kostiumy na bogato, należycie odrobione tło historyczne (oczywiście nie pozwólmy, żeby fakty zepsuły dobrą historię) i absolutnie brak skrępowania, jeśli chodzi o moralną ocenę tego, co się działo.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 15, 2023

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Nie lubię prowadzić

Lekka hiszpańska obyczajówka o panu Lopetegui (śliczne nazwisko, tym bardziej zabawnie brzmiało, jak wszyscy do niego się po nazwisku zwracali, a nie po imieniu), dość sztywnym i kostycznym wykładowcy uniwersyteckim, który - po śmierci ojca - decyduje się w wieku 45 lat na ryzykowny krok zrobienia wreszcie prawa jazdy[1]. Na kursie nie dość, że uczy się razem ze swoją studentką Yolandą, to jeszcze “cierpliwy” instruktor strasznie bohatera irytuje swoimi żarcikami i ciągłym zwracaniem uwagi, do czego Lopetegui bynajmniej nie jest przyzwyczajony. Pod pretekstem błahej historyjki o nauce jazdy pojawiają się pewne historie z przeszłości profesora - jego skądinąd świetna książka o duchach, którą napisał przed, ale wydał 2 miesiące po premierze “Szóstego zmysłu”, odejście ojca i rozpad małżeństwa - oraz Yoli, która jest córką znanego literata, który, jakkolwiek publikuje świetne książki, tak ojcem jest mocno takim sobie.

[1] Jak to mówi młodzież, totalny rel, ja wprawdzie nie miałam podczas kursu jazdy 45 lat, tylko 34, ale zdawanie z ludźmi 15 lat młodszymi jest… trudne, zwłaszcza kiedy okazuje się, że im wszystko wychodzi od ręki, a dodatkowo wszyscy się dziwią, co tu taki starszy pan (sic!) robi.

Chwilę wcześniej zaczęłam też oglądać inny hiszpański serial, “Paquita Salas”, o agentce celebrytów, który niestety okazał się być nieśmieszny w kierunku żenujący. Rolę ekscentrycznej właścicielki agencji gra dość nieudolnie przebrany mężczyzna, wszyscy udają, że jest to kobieta, tyle że to już nie są lata 90. Możliwe, że umykają mi różne lokalne smaczki, trudno; właśnie wysypało nowym sezonem What We Do in the Shadows, który jest pyszny (sceny z dżinem i powiększaniem penisa, płakałam łzami).

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 28, 2023

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Rain Dogs

Brytyjski komediodramat o dziwnej relacji między Costello Jones, samotną matką, ledwo wiążącą koniec z końcem, niepijącą alkoholiczką, tancerką erotyczną oraz - jak się okazuje - aspirującą pisarką, a homoseksualistą Florianem Selbym, synem lorda i kiedyś dziedzicem fortuny, aktualnie eks-więźniem, hazardzistą i do pewnego stopnia psychopatą. Oboje kochają Iris, 10-letnią córkę Costello, niestety kiedy są blisko siebie, działają sobie na nerwy i eskalują konflikt. Z jednej strony serial pokazuje, jak trudno wyrwać się z ubóstwa i jak ruchy w teorii pomocowe utrzymują ten stan (schroniska, idiotyczne zasady zasiłków), z drugiej, jak ubóstwo jest fetyszyzowane przez lewicę. I jakkolwiek całość się świetnie ogląda, tak miałam wrażenie, że brakuje w tym serialu istotnych fabularnie kawałków - skąd w ogóle przyjaźń Jones i Selby’ego, jaką rolę poza byciem skomplikowaną 30-latką i przyjaciółką ma Gloria, jak Jones wylądowała w zaułku życia i w zasadzie o czym jest ten serial (poza tym, że o tym, że ciężko wychowywać dziecko w niestabilnym świecie biedy).

Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 24, 2023

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


The Power

Nasza rzeczywistość, ale z drobnymi zmianami. Jedna z nich to odkrycie, że na całym świecie bez żadnego ostrzeżenia nastolatki zaczynają mieć umiejętność rażenia prądem. Serial skacze między różnymi lokalizacjami (czy przypomina to “Sense 8”? być może), pokazując różne reakcje na odkrycie nowej cechy - w USA chcą dziewczęta izolować, zwłaszcza że hormonalne nastolatki potrafiące wywołać krótkie spięcie wszystkiego np. w samolocie są realnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa, w krajach arabskich użycie energii elektrycznej zostaje zakazane i grozi śmiercią, w Moldovie[1] autorytarny prezydent chce kobiety inwigilować jak przestępców i tak dalej. Wiele wątków - rodzina burmistrzyni ze Seattle, uwikłanej w politykę; religijna wspólnota odrzuconych przez społeczeństwo dziewcząt, do których trafia Allison, słysząca głos Boga-kobiety[2]; nieślubna córka londyńskiego mafioza; trophy wife prezydenta Moldovy, była gimnastyczka; wreszcie bloger z Namibii, który zaczął publikować filmiki o nowym zjawisku. Na razie dostępny jest pierwszy sezon, który rozpoczął wiele wątków i zostawił je w powietrzu, radzę poczekać z oglądaniem, aż (czy) pojawi się zapowiedź kolejnego.

Niestety, jakkolwiek pomysł uzbrojenia nastolatek, które mają potencjał zmienić przemocową dynamikę świata, jest świeży, tak wykonanie w serialu to w zasadzie zepsuły. Wdano się w niepotrzebne wyjaśnienia, że wyładowania pochodzą z WTEM wyewoluowanego organu, którego nie da się usunąć bez szkody dla kobiety, bo jest połączony z systemem nerwowym. I jeszcze to bym łyknęła, ale WTEM okazało się, że można tę moc przekazywać dorosłym kobietom (i co, tak od ręki im rośnie ten organ elektryczny, serio?). Wielość wątków, z których kilka zaczyna się ze sobą łączyć, jest chaotyczna; pozawieszano sporo strzelb (kim jest tajemniczy jutuber, który szerzy nienawiść do kobiet, co z puczem w Moldovie, kim jest głos bogini w głowie Allison i czy w ogóle da się żyć w społeczeństwie, gdzie kobiety są wyposażone w nielicencjonowaną broń, którą mogą zabić każdego w zasięgu kilkunastu metrów), widać spory budżet, ale nie idzie za tym jakość.

[1] To druga różnica - kreatywne użycie geografii. Istnieje tu mityczny kraj zwany Moldovą lub Karpatią, coś pomiędzy Ukrainą, Białorusią a Rumunią za czasów reżimu Ceausescu.

[2] Ależ oczywiście że skojarzył mi się ten dowcip 54.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 22, 2023

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


The Night Manager

2013, zamieszki w Egipcie. Były żołnierz, Jonathan Pine (Hiddleston) pracuje w ekskluzywnym hotelu w Kairze jako tytułowy nocny recepcjonista. Dyskretnie rozwiąże każdy problem gości, dostarczy do pokoju, przekaże informację czy skseruje dokumenty. Właśnie z taką prośbą zgłasza się do niego Sophie, kochanka lokalnego biznesmena; podtekst jest taki, że dokumenty dotyczą zakupu uzbrojenia, które niepokoje na ulicach może przekształcić w regularną wojnę. Czemu Sophie wybrała akurat pracownika hotelu - nie mam pojęcia, ale Jonathan po krótkim tentegowaniu w głowie przekazuje kopie brytyjskiemu wywiadowi. Brytyjski wywiad chętnie dokumenty łyka, ale jest przeciek i Sophie zostaje najpierw pobita, potem - kiedy już z Jonathanem uciekną, zakochają w sobie i on jej obieca ratunek, a wywiad się wypnie - zamordowana. Jonathan dowiaduje się, że za morderstwem stoi nietykalny handlarz bronią, Dickie Roper (Laurie). Dwa lata później, inny hotel, Roper wchodzi ze swoją ekipą do hotelu, cały na biało, nie rozpoznaje pracownika hotelu, ale ten doskonale go zapamiętał. To rozpoczyna skomplikowaną operację, sponsorowaną przez bardzo samodzielną pracowniczkę wywiadu Angelę Burr (Colman), mającą na celu wprowadzenie Jonathana do grona współpracowników Ropera i uzyskanie dowodów na handel bronią oraz ludobójstwo.

To jest typowy le Carré - finta w fincie, każdy może być zdrajcą, nie można ufać nawet najbliższym współpracownikom. Jonathan Pine to taki James Bond - doskonale wyszkolony, nadludzko sprawny, nie waha się pobić ani zabić, ma szelmowski uśmiech i panny lecą na niego jak pszczoły do nektaru, również z wzajemnością, co czasem oczywiście zagęszcza atmosferę. Roper to z kolei uroczy, zabawny złol nad złole, z równie ujmującym uśmiechem bawi się z synkiem, a chwilę potem bije kochankę, każe zastrzelić niewygodnego świadka albo sprzedaje sarin temu, kto zapłaci wystarczająco. Ogląda się bardzo dobrze, jak już się zawiesi niewiarę na kolku, bo taka konwencja. Aktorzy z wyższej półki, wszystko świetnie zagrane, do tego w tle piękne pejzaże, bo akcja przechodzi z Kairu przez Szwajcarię i Majorkę do Maroka i Stambułu.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 16, 2023

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj