Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Oglądam

Sherlock Holmes

Coś jak z tą imprezą na księżycu - są panienki, jest alkohol, ale atmosfery nie ma. No czegoś mi w tym Holmesie zabrakło, ale sama nie wiem, czego. Wyrazisty, błyskotliwy Holmes, ewidentnie wzorowany na doktorze Housie (wiem, wiem, House z kolei był wzorowany na Sherlocku), dość niemrawy Watson, ale ładnie zaznaczone interakcje pomiędzy nim a Holmesem (i trzymając się House'owej metafory - wypisz wymaluj Wilson). Piękny, mroczny, cyberpunkowy Londyn, niezła - chociaż taka trochę wyjęta nie wiadomo skąd - Irene Adler. Zachwyciło mnie tłumaczenie sherlockowych sztuczek i scen walk, ze zwolnieniem i wyjaśnieniem. Natomiast sama intryga była mocno taka sobie. Znając sprawy SH, nie jest trudno się domyślić, że wszelka nadprzyrodzoność padnie plackiem przed wnikliwym okiem detektywa. Jakiejś przyprawy mi tu brakowało, żeby mnie zachwyciło, ale - jak wspomniałam - nie wiem, jakiej.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lutego 2, 2010

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 4


Mentalist

Kolejny serial o błyskotliwym outsiderze, pomagającym policji. Patrick Jane jest - jak Cal Lightman - błyskotliwym psychologiem z bogatym zasobem sztuczek socjologicznych, umiejącym czytać z wyrazu twarzy i zdolnym do drobnych a skutecznych podstępów, żeby z podejrzanego wyciągnąć przyznanie się do winy. Jest - jak Adrian Monk - skrupulatny i doskonały w znajdowaniu nie pasujących szczegółów i podobnie jak on, ma za sobą traumę, która go zmieniła. Przed rozpoczęciem pracy konsultanta Kalifornijskiego Biura Śledczego był naciągaczem podającym się za medium do momentu, kiedy przestępca o pseudonimie Red John nie zabił jego żony i córki. Ściganie Red Johna to leitmotiv serialu - zwykle w każdym odcinku pojawia się nowa sprawa, ale co jakiś czas powraca nemezis Jane'a, zmieniając go ze zwykle szeroko uśmiechniętego i pogodnego, zwykle niezaangażowanego w sprawę luzaka (nieodmiennie kojarzy mi się z P. z pracy) w dyszącego żądzą zemsty mężczyznę.

Drugą uroczą cechą serialu jest lokalizacja - przestępstwa są popełnianie (jak się można z poprzedniego akapitu domyślić) w Kalifornii - w Napa, w Sacramento, Santa Barbarze, Oakland czy innym San Francisco. Dużo ładnych, miłych widoków.

Trzecią - pozostały zespół śledczy, reagujący na kolejne niesubordynacje Jane'a: Lisbon, urocza ciemnowłosa agentka w martensach, rudowłosa van Pelt, dość topornie ciosany łatwowierny Rigsby i cyniczny mistrz ciętej riposty z kamienną twarzą, agent Cho. Razem tworzą przyjemny drugi plan dla występów gwiazdy pierwszoplanowej.

A mimo to jakoś niespecjalnie mnie serial wciąga. Miło się ogląda, ale nie będę tęsknić, jak skończą po drugim sezonie.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek stycznia 26, 2010

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 3


Z pamiętnika młodych rodziców

Oglądamy serial o złych motocyklistach; krew, dziwki, strzelby i narkotyki (ale o tym potem). Pobocznie pojawia się wątek wcześniaka, do którego jeden z odzianych w skóry mrocznych ludzi przyjeżdża do szpitala. Oboje z TŻ jednocześnie na widok noworodka niedwuznacznie sugerującego językiem: "O, dziabnąłby coś".

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek stycznia 19, 2010

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 1


Breaking Bad

Przeraźliwie smutny serial o handlu narkotykami. Takie "Weeds", ale na poważnie i tragicznie. Walter, 40-letni nudny nauczyciel chemii w liceum (charyzma --), dorabiający sobie na myjni samochodowej (obciach ++), z niepełnosprawnym synem i żoną w ciąży (wydatki ++, stres ++) dowiaduje się, że ma zaawansowanego raka płuc (hit points --). Nie ma też pieniędzy (sanity --). Przypadkiem spotyka młodego handlarza narkotyków i wpada na pomysł, jak zarobić odpowiednio dużą stertę pieniędzy, żeby zapewnić byt rodzinie, kiedy niebawem umrze. Bo wprawdzie nauczycielem jest słabym, ale całkiem sprawnie robi metamfetaminę z dostępnych składników. Im dalej w las, tym bardziej zaplątuje się w podwójne życie i z odcinka na odcinek jest ryzykowniej, tym bardziej że jego szwagier to jeden ze skuteczniejszych agentów DEA.

Absolutnie obłędne pejzaże Nowego Meksyku, dużo ładnego i szerokiego filmowania nieba, co dość ostro kontrastuje z krwią, co się leje szeroką smugą. Serial do tego moralnie ciężki, bo z jednej strony siedzę i kibicuję choremu człowiekowi, z drugiej wybory, jakich dokonuje, nie są akceptowalne (a im dalej w sezony, tym trudniej). I jak w "Weeds" Nancy czasem obrywała od życia, ale na końcu zawsze wychodziła w pantofelkach na obcasach, tak tu nie jest powiedziane, że wtem się wszystko nie sypnie. Dodatkowo w większości odcinków pojawia się formuła pokazywania pointy odcinka, a potem dopiero widać, jak do tego doszło; łatwo o zmyłki i cliffhangery.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek stycznia 1, 2010

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 2


Paradox

Ten serial to najlepsze z dwóch światów i nie myślę tu bynajmniej o paniach z dodatkowym elementem anatomicznym. Błyskotliwy fizyk, badający burze magnetyczne na słońcu, otrzymuje nagle zestaw kilku zdjęć, pokazujących wydarzenie z przyszłości. Wraz z wezwaną ekipą lokalnej policji odkrywają, że zdjęcia to zestaw wskazówek pokazujących, gdzie zostanie popełnione przestępstwo. W każdym odcinku dostają nowe zdjęcia i z nich, jak z klocków, składają śledztwo mające na celu zapobieżenie przestępstwu. Pikantniej się robi, kiedy na zdjęciach zaczynają pojawiać się członkowie ekipy śledczej. Na razie 5 odcinków, czekam na więcej. Szczerze mówiąc, chyba bardziej niż na inne seriale.

Serial jest brytyjski, przez co dość nieprzewidywalny. Odświeżający też jest zestaw aktorów, bo - przyznam - mieszanie amerykańskimi standardowymi twarzami zaczyna mnie już nieco nużyć (w ostatnio oglądanym V miesza się Lost, 4400, Firefly/Dollhouse, czy we Flashforward - Lost i nietypowo Coupling (bo brytyjski)).

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek grudnia 28, 2009

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 6


Pół serio

Zestaw nowelek o tym, jak mozolnie i po grudach powstaje jeden film. Kolejne scenki to kolejne wersje scenariusza, przeplatane dyskusjami scenarzystów z producentem. Niektóre epizody są zabawne, niektóre słabsze, sporo złośliwostek pod adresem współczesnego polskiego kina. Oglądałam to kiedyś, dawno temu i mnie rozbawiło. Teraz, po latach i po obejrzeniu "Testosteronu", "Ciała", "Lejdis" czy nieszczęsnego "Chłopaka" głównie widzę kalki, jakie pojawiły się w kolejnych filmach. Nie jest złe, ale nóżka nie drga.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 27, 2009

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj