Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Oglądam

September / Wrzesień

Mam trochę problem z niekomediowymi filmami Woody'ego Allena. Pozbawione sarkastycznej czy autoironicznej otoczki boleśnie pokazują, że świat nie jest sympatycznym miejscem, a Amerykanie nie na darmo spędzają spory wycinek życia na sofitkach u psychoterapeutów. Lane mieszka w letnim domu w Vermont, odziedziczonym po ojcu i dochodzi do siebie po którejś z kolei życiowej porażce. Końcówkę lata spędza z przyjaciółką, Stephanie, początkującym pisarzem Peterem i sąsiadem Howardem. Irytuje się, kiedy nagle pojawia się jej matka, dawniej znana skandalistka/aktorka/modelka z aktualnym partnerem; specjalnie się nie lubią. Do tego okazuje się, że wśród czworga znajomych wykształciły się trzy uczucia bez wzajemności i nikt specjalnie nie jest z tym szczęśliwy.

Piękny dom, irytująca i płaczliwa Mia Farrow, ładna, ciepła i beżowa kolorystyka filmu, w tle zgrabny dżez. Niestety, film z kategorii "obejrzeć i za tydzień zapomnieć, o czym był".

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 7, 2010

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


The Boondock Saints II: All Saints Day

11 lat czekania po świetnej pierwszej części, więc oczekiwania były duże. Nie zawiodłam się bardzo, ale i nie zachwyciło mnie bezgranicznie. Zamiast niesamowitych rekonstrukcji zbrodni w wykonaniu hipnotyzującego Smeckera (Willema Defoe) były gładkie historie, pokazywane przez Dexterową Ritę, której jednakowoż do Smeckera sporo brakowało. Bardzo ładna scena z braćmi pod prysznicem, trochę ładnych strzelanin i świetny drugoplanowy Meksykanin, który znacznie podniósł walory rozrywkowe filmu. Tak samo jak w pierwszej części bracia McManusowie tłuką bostońskich złych ludzi, powodując ambiwalencję wśród policji i mieszkańców. Bez rozczarowania, miła strzelanka na wieczór.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 1, 2010

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 5


Dr Horrible's Sing-Along Blog

U Evvy na soupie [2021 - link nieaktualny] znalazłam teledysk, a za teledyskiem trafiłam na pyszny musical. Dr Horrible (Barney z "How I Met Your Mother") prowadzi poczytnego bloga. Jest zakochany w pannie, którą spotyka w pralni, ale boi się z nią porozmawiać. Do pralni chodzi prywatnie, a zawodowo aspiruje do mega-złoczyńcy, próbując wynaleźć jakąś sprytną broń masowego rażenia. Przeszkadza mu w tym superbohater - kapitan Hammer (Mal z "Firefly"/Rick Castle z "Castle"), który nie dość, że płaszczy Dra Horrible'a fizycznie, to jeszcze mentalnie, podbierając mu pannę. W tle przewija się współpracownik doktora, wiecznie wilgotny Moist (Wolowitz z "Big Bang Theory"). Surowość środków wyrazu z naddatkiem rekompensuje treść. Królowa wiadomo.

Kiedyś musical można było obejrzeć na stronie www, ale już nie. Bo po co.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lutego 26, 2010

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Castle

Ach! Rzadko zdarza się serial, który mnie zachwyca od pierwszego odcinka. Ba, seriale, które zaczęłam uwielbiać, czasem zaczynały się lewą nogą i początki przeziewywałam. Tak było z "Firefly", którego pierwszy i drugi odcinek obejrzałam z czystej uprzejmości, a potem się okazało, że nie mogę się od ekranu oderwać. Tutaj od razu dostałam truskaweczkę - w roli głównej występuje Mal ze wspomnianego serialu i jest dokładnie taki, jaki byłby Mal we współczesnym świecie - szarmancki, błyskotliwy, złośliwy i przedsiębiorczy.

Rick Castle to poczytny autor powieści kryminalnych. Dwukrotnie rozwiedziony, mieszka (w przepięknym nowojorskim lofcie!) z nader spokojną i poukładaną 15-letnią córką i egzaltowaną a nieobliczalną matką - aktorką. Poznaje uroczą policjantkę, Kate Beckett, kiedy przestępca zaczyna kopiować sposoby morderstw z jego książek. Łatwo się domyślić, że zaczyna między nimi iskrzyć, bo i Castle nie jest taki ostatni, a detektyw Beckett to piękna kobieta. W ramach szukania natchnienia do następnych książek, Castle wkręca się do nowojorskiej policji jako konsultant (co nie jest specjalnym problemem, bo ma wszędzie znajomości). Wbrew niechęci detektyw Beckett musi po jakimś czasie przyznać, że Castle pomaga w prowadzeniu śledztwa. Każdy odcinek to inna sprawa, ale jak to w serialach, w tle przewija się wątek morderstwa na jednym z członków rodziny pani detektyw.

Jedna z moich ulubionych scen.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lutego 20, 2010

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 3


Seks nocy letniej

Mam takie miękkie miejsce w serduszku dla wczesnego Allena z całym jego nowojorsko-żydowskim bohaterem - sfrustrowanym, pokrywającym zakłopotanie dowcipkowaniem, z libido nieadekwatnym do skromnego wyglądu, okularami, szelkami i łysinką. Wprawdzie niespecjalnie przepadam za filmami kostiumowymi, ale tutaj kostiumy dodają niesamowitego uroku. Dystyngowany i dość leciwy Leopold, profesor Uniwersytetu Nowojorskiego bierze ślub z młodą, acz dość doświadczoną życiowo Ariel. Ślub ma odbyć się w wiejskim domu kuzynki profesora, Adrian. Adrian cierpi na oziębłość, a Andrew, jej mąż, w celu rozładowania napięcia zajmuje się wynalazkami. Do tego na zaplanowaną uroczystość przyjeżdża przyjaciel Andrew, doktor Maxwell z przypadkowo zabraną pielęgniarką Dulcy, która nieprzypadkowo okazuje się znawczynią ars amandi. Trzy pary w pięknych okolicznościach przyrody proszą się o wprowadzenie pewnego zamieszania w podziale na związki. W tle odbywa się parę dyskusji o ucywilizowaniu, o granicach między realnością a mistycyzmem, trochę biegania po lesie i rozmów o s.eksie, wraz z końcowym wnioskiem, że nie warto wszystkiego traktować poważnie.

Sympatyczny film na wieczór, brakuje w nim trochę allenowskiego Nowego Jorku (mała acz urokliwa scenka na terenie Uniwersytetu), za to pejzażyki wiejskie przemiłe.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lutego 16, 2010

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 2


Blade Runner

W zasadzie to nic się nie działo poza tym, że w deszczowym Los Angeles, które wyglądało jak wielki ziggurat, łowca Deckard ścigał androidy. Androidy nie różniły się od ludzi niczym, tylko miały bardziej frywolne stroje i robiły sobie makijaż aerografem. Co jakiś czas w tle przechodził jednorożec, a analogowe urządzenie do postprocesingu zdjęć zrobiłoby furorę i obecnie.

Poza tym to jeden z najładniejszych, mrocznych i smutnych filmów, jakie znam. Mimo że od nakręcenia minęło 28 lat, współczesne filmy mogą BR (zwłaszcza w wersji odświeżonej) czyścić buty.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lutego 9, 2010

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 5