Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Oglądam

Children of Men

Podczas oglądania filmów katastroficznych mam poczucie pewnej ambiwalencji. Mimo świetnej kreacji świata i akcji, która mnie porwała, mam wrażenie, że cały czas oglądam ten sam film (bohater ma poukładane życie, coś wybucha/następuje atak zombie/skażenie/zlodowacenie, bohater rusza w podróż sam lub z drużyną, w celu, co do którego nie jest pewien, cel osiąga, film się kończy, a ja nie wiem, czy to nie było tylko męczące i zbędne przedłużanie wegetacji, bo świat już umarł). W "Children of Men" fabuła nie porywa, zwyczajny quest, ale zrealizowany z niesamowitą dbałością o szczegóły, tło i obraz. I trochę namysłu nad sensem życia i nadzieją.

W 2027 świat się rozpada - od 18 lat nie rodzą się dzieci, a ludzie mając w perspektywie jakieś 80 lat, niespecjalnie się czymkolwiek poza przeżyciem następnego dnia przejmują. Trzyma się jako tako Wielka Brytania, bo jest odcięta od innych krajów i masowo usuwa wszystkich, którzy nie są obywatelami (i nie jest łagodna kraina uprzejmych i flegmatycznych fajfokloków, tylko klatki z uchodźcami, brutalne oddziały służb, obozy-getta). Theo, urzędnik w jednym z ministerstw, z przymusu spotyka się z byłą żoną (z którą kiedyś sobie partyzantował, ale im się drogi rozeszły) i na jej prośbę pomaga przetransportować kobietę na wybrzeże, żeby mogła z zamkniętego kraju się wydostać. Dramatycznie się robi, kiedy się okazuje, że nie dość, że czyhają na nich wszyscy, to jeszcze sprawa jest dość rozwojowa, bo eskortowana - wnxb cvrejfmn xbovrgn bq 18 yng - wrfg j pvążl.

Doskonały drugi plan - wieczny hippis (Michael Caine) ze swoją ukrytą w lasach hacjendą, dziki ruch oporu (ze spluwą biega sobie Jax z "Sons of Anarchy", tym razem obdarzony długimi dredami, ale nieustająco niedomyty), lakoniczny strażnik Sid i niesamowicie mocny obraz getta dla uchodźców w nadmorskiej miejscowości (normalnie jakby kręcili w Łodzi, tyle że Łódź nie ma dostępu do wody). Trochę bolesny jest patos końcowych scen, kiedy Xrr vqmvr mr śjvrżb anebqmbalz qmvrpxvrz cemrm xbelgnem crłra hpubqźpój, n cbgrz cemrm bqqmvnłl żbłavreml, n jfmlfpl nyob hfvłhwą qbgxaąć znłrw fgbcxv nyob pmlavą manx xemlżn; cenjvr wnx fpraxn m fmbcxv orgyrwrzfxvrw, ale chyba było to potrzebne.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa kwietnia 6, 2011

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 5


Memento

Wprawdzie nie mam tak jak bohater filmu, który żył w 10 minutowych odcinkach, a potem zapominał, co robił, ale "Memento" widziałam chyba po raz trzeci i kompletnie nie pamiętałam, kto zabił i dlaczego.

Leonard szuka mordercy i gwałciciela swojej żony. Ma dokumentację policyjnego śledztwa, mnóstwo notatek, samochód i karteczki, polaroidowe zdjęcia oraz notatki wytatuowane na skórze. I nie jest w stanie zapamiętać niczego na dłużej od wypadku, któremu uległ, kiedy pojawił się w domu i zobaczył krzywdzących jego żonę przestępców. I za każdym razem, kiedy nagle odnajduje się z pustką w głowie w nowej rzeczywistości, przegląda zestaw podręcznych przypominajek i kontynuuje pościg za zbrodniarzem. Dookoła kręci się przyjaciel (ale czy można mu ufać?) Teddy, przyjaciółka (ale - ponownie - czy można jej ufać?) Natalie i demoniczny recepcjonista z motelu (tu akurat wiadomo - nie ufać pod żadnym pozorem).

Żeby nie było łatwo, są dwie linie narracji - kolorowe sceny pokazywane są w kolejności odwrotnej, tak że na początku każdej sceny widz ma dokładnie taki sam zasób wiedzy, co bohater, sceny czarno-białe pokazują rozwój akcji w kolejności prawidłowej (a na końcu się spotykają, dziękuję uważnym czytelnikom za uwagę). Ale jak się ogląda bez odrywania wzroku od ekranu, to trudno się pogubić (a dla słabszych pojawiło się wydanie ze specjalnym dodatkiem umożliwiającym obejrzenie filmu w kolejności chronologicznej).

I bez egzaltacji - to jest naprawdę doskonały film. Dwuznaczny, z twistem, przeprowadzający przez świat choroby psychicznej tak, że fizycznie czuje się problem we własnej głowie.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 28, 2011

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 3


Przerwane objęcia

Jestem stronnicza, bo daję Almodovarowi dowolnie szeroką taryfę ulgową, byle tylko nie kręcił filmów o molestowaniu kobiet w śpiączce i rozliczeniowych o księżach-pedofilach. Tu jest wszystko jak trzeba - piękna, ognista Penelopa, tajemnica, mężczyzna po przejściach i sporo ładnych drugoplanowych postaci plus film w filmie. Sama fabuła jest dość prosta, chociaż - jak u Almodovara - historia, jaką opowiada, jest gorzkawa. Harry Caine, niewidomy reżyser, dowiaduje się, że umarł znany milioner, partner Leny, jego miłości życia, która odeszła w 1994 roku. Harry opowiada burzliwą historię związku z Leną i mimo tego, że nie widzi, kończy po latach film[1] z jej udziałem.

Część filmu kręcona jest na Lanzarote i zdecydowanie chcę tam pojechać, żeby zobaczyć marsjański krajobraz bez zieleni, czarne plaże i winnice w zagródkach z kamieni. Poza tym wnętrza są pełne pięknych regałów na książki i mocnych kolorów, mimo że film taki bardziej z gatunku noir.

[1] Takie puszczenie oka do fanów - film to wersja "Kobiet na skraju załamania nerwowego"[2], z niewiernym kochankiem Ivanem, spalonym łóżkiem i gazpacho doprawianym środkiem usypiającym. Trzecioplanowo pojawia się Rossy de Palma, grająca modelkę w oryginalnych "Kobietach".

[2] Jako bonus jest też siedmiominutowy film "La concejala antropofaga", kręcony "na planie" filmu z Leną, na którym pewna kuratorka społeczna opowiada uśpionej gazpacho kobiecie o swoim bujnym życiu erotycznym.

Inne filmy Almodovara.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 22, 2011

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Czekolada

Do małego francuskiego miasteczka, pełnego smutnych, ciemno odzianych, religijnych ludzi, wzajemnie pilnujących się, żeby żyć zgodnie z nakazami ascetycznego pana hrabiego, przybywa kolorowa i pełna życia Vianne, samotna kobieta z kilkuletnią córką. Otwiera sklep z czekoladkami i zaczyna odkrywać przed mieszkańcami świat czekolady. Miesza gładką, błyszczącą kakaową masę, słucha, co ludzie mają do powiedzenia, nie ocenia, a na końcu proponuje każdemu taką słodycz, która będzie jego ulubioną. Ascetyczny i nieszczęśliwy hrabia nie lubi wokół ludzi szczęśliwych, więc bojkotuje kawiarnię i traktuje ją jako siedlisko wszelkiego występku, mimo że mieszkańcy znajdują w przytulnym lokalu kojący kącik.

Piękna i kobieco okrągła Juliette Binoche jest uosobieniem gościnności i ciepła domowego ogniska, jak zawsze zmysłowy Johnny Depp wnosi pierwiastek żartobliwości i męskiego uroku, a majestatyczna Judi Dench dodaje szczyptę wieloletniej mądrości życia. Lodowato zimni i sztywni Alfred Molina (hrabia) i Carrie-Ann Moss (sekretarka hrabiego) to antyteza tego, co przynosi ze sobą słodka i pikantna jednocześnie czekolada - małomiasteczkowa zachowawczość, brak tolerancji, niechęć do poznawania nowego. Do tego piękne plenery, ciepłe kolory oraz smak i zapach tak namacalny, że czuje się go w głowie podczas oglądania, koniecznie z kawałkiem dobrej czekolady.

[Tekst "Kino pod wiatrakiem" do Magazynu Business&Beauty, kwiecień 2011].

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 17, 2011

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Przeczytali mnie - Skomentuj - Poziom: 3


Dziewczyna z perłą

16-letnia Griet po tym, jak jej ojciec stracił wzrok, idzie na służbę do domu znanego artysty - Jana Vermeera, gdzie trafia w sam środek bujnej rodziny (sześcioro dzieci i nie jest to ostatnie słowo), rozgrywek finansowo-małżeńskich między żoną, teściową a malarzem, staje się obiektem gierek jednej z córek malarza i odkrywa pierwszą, świeżą miłość z synem rzeźnika. Podczas sprzątania pracowni zaczyna rozumieć niesamowity świat kolorów, co z kolei zachwyca Vermeera, który chce pokazać jej wszystkie malarskie sekrety (a to, jak się łatwo domyślić, już nie zachwyca żony). Historia obrazu jest zmyślona, ale obraz zamyślonej dziewczyny w dwukolorowym turbanie - prawdziwy.

Niespecjalnie ważna jest dla mnie cała otoczka związana z powstaniem filmu - że ekranizacja powieści modnej pisarki, że kino feministyczne, że budzenie się kobiecości. Ważne dla mnie jest to, że film to wejście w przedziwnie kolorowy świat obrazów szkoły holenderskiej, z jej ograniczonymi współczesną techniką, ale jednocześnie wspaniale bogatymi kolorami, światłem przeświecającym przez witrażowe okna, kobietami z wyskubanymi brwiami i nienaturalnie wysokimi czołami, świat sreber, malowanej na niebiesko porcelany z Delft i drewnianych domów nad kanałami. Każda scena to obraz. I choć niespecjalnie cenię Scarlett Johanssen, tak tutaj doskonale wpisuje się w rolę wiecznie zdziwionej dziewczyny z półotwartymi ustami, włosami skrzętnie schowanymi pod protestanckim czepkiem i gładką porcelanową buzią lalki. Stanowi ładny kontrapunkt do bardzo mocno zarysowanego Vermeera (długowłosy Colin Firth!) i jego dynamicznie brzydkiej żony. Drugoplanowo nieco niedomyty, ale szczenięco świeży Cillian Murphy.

[Tekst "Kino pod wiatrakiem" do Magazynu Business&Beauty, kwiecień 2011].

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 17, 2011

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Przeczytali mnie - Skomentuj - Poziom: 3


Dzidziuś / Snapper

Ekranizacja środkowej części poddublińskiej trylogii Roddy'ego Doyle'a o wielodzietnej rodzinie Rabbitów. Najstarsza córka, Sharon, spodziewa się dziecka, ale nie chce powiedzieć, z kim. Kolportuje wersję, że był to anonimowy hiszpański marynarz, z którym zaprzyjaźniła się bliżej po pijackiej imprezie w jednym z klubów i nawet nie wie, jak miał na imię, bo następnego dnia odpływał. Powoli zaczyna jednak wychodzić, że ojcem dziecka mógł być kolega jej ojca, Jimmy'ego Rabbita. Trochę wstyd i niespecjalnie dobrze to wpływa na stosunki sąsiedzkie. Ale, jak to błyskotliwie ujął Jimmy: "Jejzu, jak to będzie dziewczynka i będzie podobna do starego George'a, to udusimy i położymy mu na wycieraczce".

Lubię książki, ale i bardzo cenię wersje filmowe, bo ładnie pokazują ciepło i radosny bałagan domu Rabbitów. Radość dziadka z pierwszego wnuka, kłótnie rodzeństwa, zagubioną Sharon, która w wyniku jednej pijanej nocy zmieniła się w czarną owcę miasteczka. A ten film lubię tym bardziej, że kręcony był częściowo w Bray.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lutego 25, 2011

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 1