Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Oglądam

The Invention of Lying

Wyobraźcie sobie świat, w którym ludzie nie potrafią kłamać. Owszem, jest prościej (jeśli mówisz, że jesteś Janem Kowalskim, to tak jest, nie trzeba dokumentów, notariusza i policji), ale z drugiej strony nikt nie ma też wyobraźni, a co za tym idzie, nie ma fikcji. To świat bez książek, filmu i - co wcale nie jest absurdalne - religii. Mark, pisarz lektur (opisujących wiernie, co się wydarzyło) zostaje zwolniony z pracy, a na koncie ma zbyt mało, żeby zapłacić za mieszkanie. I nagle, również ku swojemu zdziwieniu, kłamie w banku - dostaje więcej pieniędzy, co rozwiązuje część jego problemów. Zaczyna testować reakcje otoczenia na nową umiejętność - da się zgłuszyć zupełnie obcą kobietę do pójścia do łóżka, wzbudzić zainteresowanie w podrywanej (a wcześniej niechętnej) damie, napisać fikcyjną, a przy tym absolutnie ciekawą, historię, dzięki czemu odzyskuje pracę, a w celu uspokojenia umierającej matki, umie opowiedzieć jej o swojej zmyślonej wizji nieba. Tutaj sytuacja się wymyka spod kontroli, bo nagle jest wszędzie - w prasie, w telewizji, a pod domem koczują tłumy ludzi, ciekawych informacji o "Bogu" i podanych przez niego Markowi "zasadach".

To nie jest tak, że jest zły film. Ale z takim reżyserem (Gervais) i aktorami (Gervais, Louis C.K. czy Tina Fey) mógłby być znacznie śmieszniejszy. Mam poczucie zmarnowanego potencjału, chociaż sporo scen jest zabawnych, a obserwacje trafne.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 14, 2016

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Tagi: komedia, sf-f - Skomentuj


The Muppets.

Muppet Show, 40 lat później. Kermit, nieco zaokrąglony, rozstał się z Piggy, ale w dalszym ciągu jest producentem telewizyjnego show, w którym Piggy jest gwiazdą. Są goście-celebryci (Elizabeth Banks, Laurence Fishburne, Jay Leno, Christina Applegate, Jason Bateman czy Dave Grohl). Jest stała obsada: Miś Fozzie, smutny komik opowiadający nieśmieszne żarty, Gonzo, strachliwy kaskader, The Electric Mayhem, lewitujacy w oparach absurdu zespół muzyczny z Floydem Pepperem, dwaj tetrycy na widowni, Waldorf i Statler, Bunsen i Beaker oraz - oczywiście - Szwedzki Kucharz i Orzeł Sam. Nie jest to już burleska, ale mockumentary - wszyscy za kulisami chętnie zwierzają się kamerzyście z tego, co jednak woleliby ukryć przed współpracownikami.

Niestety, serial został zakończony po jednym sezonie. Aktorzy podkładający głosy są nie do odróżnienia od oryginalnej obsady (Jima Hensona i Franka Oza). Dobry do pokarmienia nostalgii przez kilka wieczorów.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 23, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Na krawędzi nieba

Historia trzech rodzin, których losy przypadkiem się zaplątały. W Bremie, Ali - emerytowany wdowiec - udaje się do Yeter, damy negocjowalnego afektu, w celu zażycia rozkoszy intymnej. Podoba mi się to tym bardziej, że oboje pochodzą z Turcji; proponuje więc zakup usług na wyłączność. Kiedy Yeter ginie, Nejat, syn Aliego leci do Turcji, żeby znaleźć córkę zabitej damy. Tymczasem córka, Ayten, wplątana w Stambule w terroryzm, ucieka po nieudanej akcji do Niemiec, żeby odnaleźć matkę. W Bremie spotyka Lotte, młodą Niemkę, która się nią opiekuje i zakochuje mimo niechęci swojej matki. Kiedy Ayten nie otrzymuje azylu i wraca do Turcji wprost do więzienia, Lotte udaje się jej śladem. Trafia do księgarni prowadzonej przez Nejata, ale żadne z nich nie wie, że szukają tej samej osoby.

W tle Turcja AD 2004-2007, niespokojna, biedna, zruinowana, szarpana wewnętrznymi walkami, z więzieniami pełnymi terrorystów sprzeciwiających się przemocy władzy, brakowi darmowej edukacji i możliwości godnego życia. Pada w filmie z ust ustabilizowanej życiowo Niemki kwestia - "Może jak wejdziecie to Unii, to się poprawi?" Minęło prawie 10 lat i dzisiejszy poranek przywitał mnie informacją o puczu, zamiast informacją o przybliżaniu się Turcji do demokracji.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 16, 2016

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Moonrise Kingdom

Niewielka wyspa. Na wyspie miasteczko, opodal miasteczka obóz skautów. Z obozu ucieka jeden ze skautów, 12-letni Sam, a z miasteczka znika Suzy, krnąbrna 12-latka. Jak się łatwo domyślić, młodzież zaplanowała wspólną wyprawę, żeby odkryć magiczny kawałek świata i spędzić ze sobą czas, bo jakoś tak miło się wzajemnie odnaleźli w świecie, których ich nie rozumiał.

Jaki to piękny film; nie żebym po Wesie Andersonie spodziewała się czegoś innego. Cudowna, pastelowa paleta kolorów, spójnie utrzymana we wszystkich scenografiach. Scenografie zbudowane jak bajkowe domki z klocków, makiety, po których można chodzić. Mimo doskonałej obsady - Willis, Norton, McDormand, Swinton, Murray, Keitel - świetnie wypadły debiutujące nastolatki (a do łez wzruszyła mnie anegdotka, że na planie filmu pierwszy raz zobaczyły maszynę do pisania). Do tego scenariusz wcale niegłupi, zabawny i miejscami wzruszający.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lipca 12, 2016

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj