Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Moje miasto

Nie spieszy się

... ta wiosna w tym roku. Niby ciepło, niby słonko, ale rok temu o tej porze kwitły już drzewa owocowe i mam na to twarde dowody fotograficzne. Nie eskaluję, ale mogłaby się wiosna ogarnąć, bo ja już chcę wyprać i zdeponować zimową odzież i obuwie, a nie że co chwila wracać do ciepłej kurtki. Stary Browar nie ociąga się przynajmniej i zające również i w tym roku wyroiły. Jak na aktywną matkę przystało, pobiegłam zapisać dziecko na warsztaty malowania zajęcy, z których wróciło szczęśliwe (choć nieco brudne) z ozdobioną złotym akrylem figurką. W przedszkolu kolejny kiermasz, wzbogacający kulturalnie za sprawą sztuki dla nieletnich, w której jajko dokonywało striptease'u à rebours, zakładając dziób i skrzydełka po wykluciu się z jajka, co referował z kamienną twarzą narrator (w cywilu TŻ). Mnie się ani kamiennej twarzy nie udało utrzymać, ani kamiennych rąk, więc film nakręcony z ręki się nieco czasem trzęsie (a statywy są dla mięczaków).

Do tego umyłam trzy okna.

Zaprawdę, powiadam Wam, nawet zimną wiosną się dzieje.

Wcześniej: 2014 * 2013.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 21, 2015

Link permanentny - Kategorie: Maja, Fotografia+, Moje miasto - Tag: stary-browar - Skomentuj


O gęsi i desce

Ze sztuki w Teatrze Animacji dowiedziałam się dzisiaj, że i gęsi mogą mieć depresję. Nie skrywam wstydliwie, że uwielbiam lalki i akceptuję umowność łączenia gry aktorskiej i kukiełkowej. "A niech to gęś kopnie" jest dla dzieci w warstwie wizualnej i tekstowej, ale gdzieś głębiej i dla dorosłych. Depresja, brak celu w życiu, niska samoocena, nerwowa matka na krawędzi grzmotnięcia niepokornego potomka i mitygująca się tylko, bo ludzie, wyśmiewanie - to dobre tematy do przegadania nawet z 5-latkiem. Warstwa wizualna - cudo: świetne autorskie zwierzątka, dopracowane co do szczegółu - z breloczkami, różniącymi się fakturą materiałami, bucikami; doskonałe zastosowanie starych drewnianych komód jako mikro-scen, czasem z użyciem szuflad, przedstawiających na przykład pięknie iluminowany staw z błyszczących cekinów. Po spektaklu aktorzy się ukłonili, a potem wszystkie kukiełki wyjechały do obejrzenia - można było zobaczyć z bliska, jak zrobić gest kukiełkową ręką czy w jaki sposób realizowane są niektóre efekty specjalne.

Przy okazji podejścia do pozyskania pracy zarobkowej na Wildzie (nieudanego), trafiłam do malutkiej pizzerii, do której się od dawna wybierałam. "Suszone pomidory" serwują świetną, cieniutką pizzę, sałatki, zupy i makarony (oraz, jak większość hipsta miejscówek - Fritzcolę). Co jest dość unikalne w Poznaniu - gratis woda stołowa, z miętą i cytryną.

Adres: róg Św. Czesława 13 i Poplińskich 12A, FB. Trzeba zejść po schodkach do sutereny, nie ma kącika dla dzieci. W weekendy warto rezerwować stolik, bo tłumy.

Poza tym drgnęło na froncie mieszkaniowym - o tym można przeczytać blog obok.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 22, 2015

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Fotografia+, Moje miasto - Tag: sztuka - Skomentuj


Amplituda

O wczesnym poranku -3 na termometrze. Świat nagle pokrył się białym szronem. Na szybie spryskanej płynem nagle wykwitły tęczowe mroźne kwiaty. Słońce, zamglone i niskie, ale wywołujące na mojej twarzy uśmiech szczęśliwego kota, zapewne nieadekwatny do pory i kierunku. Pory, bo poranki - wiadomo - są trudne, zwłaszcza zimą. Kierunku, bo jechałam do sądu i, jak się okazało, zupełnie bez sensu, albowiem nie zostałam wezwana, tylko zawiadomiona, że sąd zatwierdzi sprawozdanie zarządcy mojej niedawno nabytej nieruchomości za rok 2013, więc w okresie mnie nie obejmującym. Wiadomo, every cloud has a silver lining, budynek Sądu w Poznaniu ma przepiękne witraże, dodatkowo wzmocnione słonecznym porankiem oraz scenerię wyglądającą jak z taniej gry komputerowej, renderowanej z jednym źródłem światła i dwiema teksturami.

Jest pewna grupa technik coachingowych, którą uważam za zawracanie głowy. Należy do nich zadanie wyobrażenia sobie wymarzonej pracy, siebie za x lat itp., a potem dokonanie w głowie ćwiczenia pt. "Jak mam dojść do takiego momentu". To jest sytuacja, która sprawia, że mózg mi się zamyka i odmawiam współpracy. U mnie to nie działa i tyle.

Kiedy wracałam, było już +1. Szron się zaczął skraplać, biel zaczęła znikać na korzyść brązu i zgaszonej zieleni roślin. Zatrzymałam się w kilku miejscach, żeby złowić światło, bokeh i resztki porannej mgły. Trochę przemoczyłam pantofle.


(Aleja Wielkopolska / Strzeszyn)

I wtedy zwerbalizowałam sobie, że chcę mieć zawsze czas na to, żeby się zatrzymać i mieć przy sobie narzędzie do utrwalenia chwili. Teraz tylko muszę znaleźć tę listę kroków, która mnie do tego momentu zaprowadzi.

Po południu +6.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lutego 13, 2015

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 8


Przysypało

Skąd śnieg w lutym?! W każdym razie zrobiło się jaśniej, a mnie bolą uda, bo uruchomiłyśmy z córką sanki pierwszy raz w tym sezonie ("Mama! Nie hamuj! Nie hamuj! Ja chcę się rozbić o płot!" Jassne, córeczko). Chociaż może to nie od tego. Ale to tak na marginesie, bo chciałam o cmentarzu. Życie rzuca mnie w różne miejsca Poznania, ćwicząc moją cierpliwość przede wszystkim. Wczoraj rzuciło mnie w okolice cmentarza Jeżyckiego, który - co ciekawe - nie bardzo jest na Jeżycach, tylko na Ogrodach. Tak czy tak, jest pod śniegiem.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lutego 5, 2015

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto, Projekt Jeżyce - Tag: cmentarz - Skomentuj


Projekt Jeżyce - Jackowskiego

Jackowskiego to ulica początków. Z jednej strony rejestruje się samochody w Starostwie Powiatowym, z drugiej wjeżdża się w bramę kliniki położniczej na Polnej (bo brama od Jackowskiego). Dodatkowo to jedna z niewielu ulic, która jest niby jednokierunkowa, ale nie do końca, bo można z Polnej wjechać kawałek "pod prąd" specjalnym pasem, żeby do szpitala. Większość Jackowskiego to piękne kamienice, zapełniające kompletne kwartały. Wyrwy pojawiają się lewej stronie, najpierw Starostwo, obrzydliwe warsztaty i hangary, potem - po kawałku kamienic - szpital. Chciałam połączyć przejście ulicą z lanczem w wegetariańskim Wypasie, niestety - zamknięty jest z powodu remontu. Ale wrócę, bo J. mi obiecała, że ze mną pójdzie, a do tego brama z Wypasem to jedna z piękniejszych, tyle że zamkniętych.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota stycznia 17, 2015

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto, Projekt Jeżyce - Skomentuj