Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Maja

To the West and Beyond

Po raz trzeci zmierzyłam się z konceptem WP, że na świat z samolotu patrzy się oczami Boga. Za pierwszym razem cynicznie wyśmiałam, za drugim ostatecznie i z blazą zgodziłam się, że w biznes klasie całkiem całkiem, ale dziś - wstyd się przyznać - mózg mi zalał #budyń i było transcendentalno-mistycznie. Na moim ramieniu usypiała błogo wypełniona mlekiem[1] i ściskająca pluszową żyrafkę bezpieczeństwa córka, za oknem świat stawał się coraz mniejszy i coraz bardziej odległy, a ja ze łzami w oczach[2] myślałam, że to najlepsza rzecz na świecie tak po raz pierwszy wznosić się w niebo z małym Majem, który wprawdzie nie partycypował w cloud-spottingu i patrzeniu na miniaturowe domki i drogi, ale BYŁ, posapywał i ciumkał sobie leniwie zatyczkę od czasu do czasu. Zdjęć nie ma, bo - jak już kiedyś wspomniałam - nie mam trzeciej ręki, a i możliwości manewru walizkowego w Ryanair dość słabe. Zarejestrowałam plantację wiatraków chyba na kanale la Manche, a mały Maj obudził się nad Manchesterem. Mimo moich obaw lot był przyjemny, zwłaszcza że Maj nie brał przykładu z pozostałych wyjców na pokładzie i protestował tylko przeciwko pasom bezpieczeństwa. I, oraz niepomiernie rozbroiły mnie fanfary po wylądowaniu. Osom.

Gdzieś nad Wielką Brytanią pojawiła się tęcza, tam na dole. Specjalnie dla nas.

Leniwie po aktywnym poranku poleżeliśmy na trawie w Howth. Mewy, foki, targ, seafood chowder, smażone kalmary w cieście, frytony[3] i co chwila rozlegający się dźwięk rozmów po polsku. Bo okolice Dublina to takie jeszcze jedno województwo.

[1] Wymyśliliśmy sprytnie, że na start, żeby dziecku uszy nie odpadły i mózg nie wybuchł, dziecko dostanie flaszkę. Pomysł okazał się przedni, w każdym razie. TŻ przygotowuje, nagle zza fotela odzywa się młody człowiek z uprzejmym pytaniem, czy to Nutramigen, bo poznał po zapachu. Nie jest to dziwne, bo tego zapachu nie da się zapomnieć.

[2] Ostatnio taki przypływ mega wzrusza miałam na widok samochodu SFFD.

[3] Taka subtelna fryteczka z ćwiartki dużego ziemniora.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 29, 2010

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Maja, Fotografia+ - Tagi: 2010, irlandia, howth - Komentarzy: 4


Pierwsze słowo

Dziś w nocy kot czarno-biały znowu cierpiał na środku kuchni na problemy egzystencjalne. Czekałam, aż kotu przejdzie, mając nadzieję, że nie obudzi dziecka. Niespecjalnie przechodziło, wstałam, żeby kota serdecznie pogonićprzytulić. Kiedy wstałam, usłyszałam z łóżeczka radosne "Cici!".

Tyle o zastanawianiu się, czy świadome i z sensem będzie "mama", "tata" czy "am".

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota sierpnia 28, 2010

Link permanentny - Kategorie: Koty, Maja - Skomentuj



Czas podsumowań

Się zbliża.

Z jednej strony narzekam, bo wierzga przy przewijaniu, marudzi, jojczy, włazi na mnie waląc we wrażliwe. Z drugiej się zachwycam, bo przepięknie się śmieje z całego serca, myśli i analizuje (co często widać na twarzy ;-)), jest zdrowa, je sama borówy (wcześniej ugniatała w paszczy i wypluwała), fascynuje się światem i przytula mnie (nic to, że z siłą wodospadu i obrywam czołem w brodę).

Więc nie wiem, jak podsumować.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek sierpnia 24, 2010

Link permanentny - Kategoria: Maja - Skomentuj - Poziom: 3


Niedzielny poranek

Kłębimy się po łóżku z Majem i Mateuszem lat 4. Pytam uprzejmie Maja, czy mogę ugryźć ją w śliczną stopkę. Wtrąca się Mateusz: "Mnie też możesz ugryźć". No to ugryzłam.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 22, 2010

Link permanentny - Kategoria: Maja - Skomentuj


Miau, hau, jak to było...

Jedną z Zabaw Odwracających Uwagę jest zabawa w zwierzątka. Że wąż robi "sss", kotek "miau", konik "ihaha", wiadomo. Ponieważ po jakimś czasie wyczerpuje mi się repertuar, pytam TŻ-a, jakie zna jeszcze zwierzęta i bywam zaskakiwana na przykład ichneumonem wężojadem.

Mam kilka odgłosów odautorskich ("Jak robi japońska rybka? Koi-koi-koi"), jeden podsłuchany od znajomej ("A jak robi rolnik? Kurde, kurde, kurde") i dwie książeczki. Jedna, już częściowo zjedzona, ma zdjęcia kotka, pieska, konika, owieczki i... samolotu. Do niedawna samolot robił "wziuuuum", teraz to sama nie wiem - czy "Jezu, Jezu" czy mniej cenzuralnie. Druga książeczka wprawiła mnie w stupor, bo przyznam, że nie wiem, jaki odgłos (chodzi o odgłos paszczą) wydaje miś polarny, pingwin, koala, jeżyk, delfinek, panda, kangurek, hipcio czy żyrafka. I tak trochę jestem marakuja.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek sierpnia 12, 2010

Link permanentny - Kategoria: Maja - Komentarzy: 8