Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Fotografia+

Ogród 2020

Co roku obiecuję sobie, że będę wrzucać mniejsze noteczki o tym, co w ogrodzie co miesiąc. Czy poległam? Być może.

Po liczbie zdjęć, a wierzcie mi, było ich w tysiące, łatwo się domyślić, ile czasu spędziłam w ogrodzie (podpowiem dla słabszych - dużo). Wychodziłam pooddychać, czasem na chwilę, czasem na trochę dłużej, robiąc przerwy w home office i remote learning, na hamaku spędziłam długie godziny, co było zacną alternatywą do popracowej drzemki, bo nie wstawałam nieprzytomna o 18:30 i nie zastanawiałam się, gdzie zniknął dzień (jak teraz).

Tulipany obrodziły nad podziw, sporo niespodzianek, jedynym zarejestrowanym smuteczkiem był brak niebieskich papuzich, co to mi znajoma przywiozła z Holandii. Żodyn nie zakwitł. Żonkile i narcyzy się nieco przerzedziły, nowe hiacynty piękne, pozostałe - dwu- i trzyletnie - już nie za zbytnio. Pierwszy raz od wsadzenia zakwitł pigwowiec (nie żeby pojawiły się owoce), a polna róża - którą regularnie tnę do gołej ziemi - wypuściła pączki na jednej gałązce. Kilka mieczyków, kilka irysów, pierwszy raz pojawił się kwiat liliowca, świeżo wysiane wilce i fasolnik wypuściły burzę liści i żadnych kwiatów, miechunkę coś znowu zadusiło, a hortensja miała o połowę mniej kwiatostanów w porównaniu z ubiegłym rokiem. Obrodził za to groszek pachnący, przepiękne kolory, cieniowanie i zapach. Piwonie i dalie wypuściły po kilka kwiatów, musiałam się suplementować kupnymi.

Żeby nie było nudno, rozpędziłam się nieco w zakupach i kupiłam 14 paczuszek z nowymi cebulkami; zaczęło się to już w sierpniu w podlaskiej Biedronce. Dla pamięci, na wiosnę powinny się pojawić: Black Parrot (czarny papuzi), Virichic (różowo-zielony w pionowe pasy), Prinses Irene Triumph (pomarańczowo-czerwony), Rococo (czerwony papuzi z żółto-zielonymi brzegami), Flaming Flag (biały z fioletowymi pasami), Lambada (strzępiasty czerwono-pomarańczowy), Happy Generation (biały z czerwonymi, wąskimi paskami), Estella Rijnveld (papuzi biało-czerwony), Triumph Blue (ciemny fiolet), Lasting Love (bordowy wąski), Candy Prince (różowy z zielonkawym środkiem), China Town (różowy z zielonymi żyłkami, ostre końce płatków), Hemisphere (biało-różowy melanż) i Miranda (czerwony pełny). Nie mogę się was doczekać, my precioussss!

GALERIA ZDJĘĆ (bardzo dużo) oraz poprzednie lata: 2019, 2018, 2017 i 2016 A 2016 B.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota grudnia 19, 2020

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, G is for Garden - Komentarzy: 7


O tym, że i w listopadzie bywa słońce...

... bo w grudniu w tym roku, to prawie wcale.

[28.11.2020]

Zapewne przejdzie do historii moje pytanie, kiedy to - zastanawiając się, czy się zdrzemnąć po śniadaniu, czy jednak skorzystać ze słońca za oknem - zagadnęłam rodzinę, czy chce do ładnego lasu. Rodzina chciała. Las przy stawie Olszak w dolinie rzeki Cybiny zawiera niedawno oddaną ścieżkę przez bagna, ładną, ale nie za długą, więc kiedy dotarliśmy do przejścia do stawu Browarnego, rodzina dalej nie protestowała. Doszliśmy do pomostu, wymieniając złośliwostki na temat przepięknego osiedla z loftami w Starej Warzelni po drugiej stronie stawu, że absurdalne ceny, może i ładna okolica, ale psy dupami szczekają i koniec świata, kwaśne winogrona, te sprawy. Ale pięknie, niezaprzeczalnie. Wracając - chociaż można iść dalej wzdłuż stawu aż do uroczej huśtawki - wpadłam na przedni pomysł, żeby wrócić nieco dłuższą trasą, górą stawu Olszak. Tutaj rodzina już nie chciała bardzo, jak się potem okazało, zrobiliśmy prawie 5km (TŻ twierdzi, że ponad 6) i nawet widok Mauzoleum Mielochów i Nowego Zoo od zaplecza[1] jakoś nie poprawił im humorów. Mnie się podobało, bardzo. Żałowałam tylko, że nie wzięłam termosu z herbatą. Absolutnie wracam tam na wiosnę.

Są bunkry.

[1] - Zobacz, jakiś monumentalny budynek. Kościół?
- Ma na górze słonia, a nie krzyż. To Słoniarnia.
- Ale ja nie widzę słonia...

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 16, 2020

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tagi: dolina-cybiny, olszak - Komentarzy: 5


Łęgi Rogalińskie, ponownie

[11.11.2020]

Od lat obiecuję sobie, że wstanę przed świtem, umyję zęby, zarzucę coś na piżamę i pojadę do Rogalina na Łęgi, żeby sfotografować rogalińskie dęby o wschodzie słońca. Po czym jadę tam już po raz drugi w świetle dnia i dalej nie wiem, jak do dębów podejść.

GALERIA ZDJĘĆ z marca i listopada.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa grudnia 9, 2020

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ - Tagi: legi-rogalinskie, rogalin - Skomentuj


Wielkopolska w weekend - Trzcianka

Trzcianka to najbardziej chyba zaniedbane fotograficzne miejsce na moim blogu. Bywam tam kilka razy w ciągu roku - wiosną, zimą, latem i jesienią, a jedyne zdjęcia, jakie pokazałam, to ogród mojej teściowej, który - oczywiście - jest przepiękny, ale niekoniecznie dostępny dla szerszej widowni. Dziś garstka widoków z okolic 11 listopada - patriotyczne parasolki na ul. Kościuszki, mural przy Rondzie Solidarności i Kościół pw. Św. Jana Chrzciciela ze scenką rodzajową.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 3, 2020

Link permanentny - Kategorie: Wielkopolska w weekend, Fotografia+ - Tagi: trzcianka, murale - Skomentuj


O planach i ich realizacji

Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze - na progu wiosny, kiedy słońce widzę dłużej niż godzinę dziennie - robię plany. Że co chociaż raz na dwa tygodnie w weekend pojadę w nowe albo w dawno nie odwiedzane miejsce w bliższej lub dalszej okolicy. Że będę chodzić codziennie 10 tysięcy kroków. Że nowy kraj na wakacje albo i dwa (w tym roku padło na Słowenię i Chorwację, padło, po czym się malowniczo obfajdało). Oraz, co mnie rozbawiło najbardziej, że będę częściej chodzić do nowych restauracji. A potem bum, pandemia. I tak uważam, że mimo wszystkich obostrzeń, lockdownu i social distancingu udało mi się wyjść z domu absurdalnie dużą liczbę razy. Niezaprzeczalnym królem wszystkich wyjść jest oczywiście Nocny Targ Towarzyski, gdzie co najmniej raz w tygodniu wbijaliśmy na rodzinne frytki z sosami oraz Mykonos, bo najlepsze greckie w Poznaniu. Dwukrotnie wyszłam z przyjaciółką wieczorem - odwiedziłam Orzo, w którym kiedyś byłam, ale niespecjalnie mi się podobało oraz Szczaw i mirabelki, gdzie dla odmiany pysznie i wegańsko. Trafiłam do Grill i Wino, bo blisko, ale wypłoszyła mnie głośna muzyka, więc - mimo że jedzenie było smaczne - raczej nie wrócę, bo jednak nie ten klimat. Znacznie bardziej przypadł mi do gustu Fyrtel smaków, gdzie można bardzo przyzwoicie na wynos. I to, dla odmiany, był modus operandi w 2020, zwłaszcza że od marca pracuję w domu. Najlepszymi nawynosamiTaj India i Niezły Meksyk, gdzie jednym zamówieniem ze spokojem opędzałam dwa dni obiadów. Bez wstydu przyznam sie też, że najlepsze awaryjne obiadowe to spaghetti z Picollo, nikt nie narzeka. Raz czy dwa podjęliśmy z TŻ-em próby nawynosów z Tapasty, Świętej Krowy czy Pyrabaru, ale dania z tych miejsc nawet po krótkiej podróży nie są już tak dobre jak na miejscu (oraz pani kierowniczka kręci nosem, najwyżej zje frytkę). Oraz słodkie: wiem, dieta sreta, ale pandemia wrzuciła mnie w absolutnie ciemne miejsce, z którego dopiero - mam nadzieję - zaczynam wychodzić, więc pączki i kawa z Pączusia i Kawusi, torcik pralinowy z Sowy (i letnie owocowe z galaretką) czy wreszcie kawa z ciachem w Karpicku, gdzie czekałam czasem na panią kierowniczkę podczas jej zajęć pozalekcyjnych, to wszystko mi znacznie poprawiało humor. A jak Wasze pandemiczne kulinarne odkrycia?

  • Tawerna Mykonos - plac Wolności 14
  • Taj India - Wiankowa 3
  • Niezły Meksyk - Różana 15
  • Tapasta - Kwiatowa 3/3
  • Nocny Targ Towarzyski - Kolejowa 23
  • Święta Krowa - Kwiatowa 1
  • Spaghetti Bar Picollo - Jaworowa 66
  • Pyrabar - Strzelecka 13
  • Grill i Wino, Burgerownia Dębiecka - Opolska 16
  • Fyrtel Smaków - Kołłątaja 47 - przeniesiona do innej lokalizacji pod Poznań
  • Szczaw i mirabelki - Jaroczyńskiego 22a
  • Orzo - Garbary 67a
  • Cukiernia Sowa - Górecka 30
  • Pączuś i Kawusia - rynek Łazarski 8
  • Cukiernia Karpicko - Dąbrowskiego 33

PS Nie piekłam chleba. Oraz najbardziej tęsknię za śniadaniami w Republice Róż.

Cukiernia Sowa Pączuś i Kawusia Mykonos Nocny Targ Towarzyski Święta Krowa Fryty z NTT Nocny Targ Towarzyski / Szczaw i mirabelki Karpicko

GALERIA ZDJĘĆ

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 28, 2020

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 1


Co robimy w ukryciu

Dziś będzie o sypialniach - naszej i młodzieży.

Sypialnia trafiła do pokoju z wykuszem. I nawet nie żal mi, że warunki klimatycznie i finansowe nie pozwoliły mi na zaaranżowanie zabudowy wykuszu. Klimatyczne - bo gdzieś trzeba skitrać kaloryfery, a finansowe - bo owszem, pewnie dałoby się zadziałać z ogrzewaniem podłogowym, ale wtedy nie uratowalibyśmy oryginalnego drewna na podłodze. Tak czy tak, wykusz daje niesamowitą ilość światła o poranku, a kiedyś pewnie zorganizuję sobie w nim toaletkę i fotel na biegunach.

Wnęka w sypialni to efekt odwrotny wnęki w salonie - nie była konieczna, ale sypialnia jest na tyle duża, że to w niczym nie przeszkadza. W stosunku do zastanego układu mieszkania jest tu najwięcej zmian - przywróciliśmy wejście od strony korytarza, które poprzedni właściciel zamurował, robiąc z sąsiadującej sypialni dziecka niefunkcjonalną amfiladę z dwiema parami drzwi. Dodatkowo sypialnia została zmniejszona na korzyść garderoby. Drzwi są oryginalne (szybki ze wzorem w "mróz", ale zamiast pozostać przy zawiasach, są przesuwne.

Docelowo pewnie meble wymienimy, wszystkie są zastane z poprzedniego mieszkania; na pierwszy ogień pójdą "szafki nocne", aktualnie głównie łapiące kurz ażurami. Z czasem pozbędę się też plastikowych skrzyń spod łóżka, jak wygospodaruję sensowne miejsce na pościel i ręczniki.

Łóżko: Kama
Komody: Skalik
Lampy: IKEA ÄLGHULT, HEKTOR
Narzuta: Antilo Textil
Szafki nocne: allegro

Pokój dziecięcy oględnie mówiąc odpowiada gustowi (prawie) 7-latki. Staram się nie ingerować, tylko od czasu do czasu udrażniam podłogę i porządkuję drobiazgi.

Łóżko: Mirjan24
Regały: IKEA EXPEDIT, BILLY
Szafa: IKEA HENSVIK
Biurko: IKEA MICKE
Komoda: z odzysku - do renowacji
Huśtawka: Amazonas

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 24, 2016

Link permanentny - Kategorie: P jak Posesja, Fotografia+ - Skomentuj