Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Fotografia+

Wiosna, raz!

Może być na wynos. Przymieram malowniczo dzień w dzień za każdym razem, kiedy wyjrzę przez okno i zobaczę szeroko rozpościerającą się szarość. W pracy zwisam z krzesła jak mroczny łabędź (poza tymi chwilami, kiedy nie jestem mroczna). Od kolejnych tulipanów w domu nie robi się jaśniej, tulipany na balkonie nie kiełkują. Wiem, że jest bliżej niż dalej, ale tym bardziej się niecierpliwię.

Dlatego nie wstydzę się, że kupiłam sobie kolejną parę butów. Kto może przejść obojętnie obok zielonych pantofelków? Nie ja. Koty też nie.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 4, 2009

Link permanentny - Kategorie: Koty, Fotografia+ - Komentarzy: 10


Jestem w stanie docenić wiele

Doceniam, że śnieg jest biały i jak pada, to robi się bajkowo. Że droga jest magiczna, a obserwowanie zamglonego i zaśnieżonego świata z ciepłego domu z kubkiem gorącej herbaty - zacne i miłe, tak samo jak obserwowanie kota Burszyka, którego spadający śnieg hipnotyzuje. Niestety, nie doceniam tego momentu, kiedy wysiadam z samochodu bądź wychodzę z domu i wpadam po kolana w śnieg albo śliską, przezroczystą błotno-śnieżną maź następnego dnia. Stąd moja sugestia - won, do jasnej i ciężkiej cholery. Koniec, starczy, inaf. Wiosny chcę. Na balkonie posadziłam holenderskie tulipany Queen of the Night. Powoli czas, żeby zaczęły wyrastać. Tylko ten lód im przeszkadza.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lutego 24, 2009

Link permanentny - Kategoria: Fotografia+ - Komentarzy: 5



Ciągle zimno

Wczoraj pierwszy raz od tygodnia widziałam słońce (i to tylko dlatego, że na chwilę wyjechałam z Polski). Było ciepło, pachniało wiosną i było JASNO. Dzisiaj, żeby się nie przyzwyczajać, było buro, syfnie i ohydnie. Kef namówił mnie na Gołębnik na Wielkiej, a właściwie w bramie między Wielką a Wodną. Gołębnik przyzwoitą kawiarnią jest, acz to bardzo ekstraordynaryjny pomysł, żeby w niedzielę nie karmić ludzi niczym sensownym, tylko dawać kawę i ciastka. Za to brama jest naprawdę pięknym miejscem, zwłaszcza jak na górze jest coś więcej niż szare chmurzyska.

Poznań zresztą, nawet pluszastą zimą, to miłe miejsce. Fascynuje mnie, że można mieszkać w Poznaniu kilka-kilkanaście lat, ba! nawet można urodzić się w Poznaniu i nie znać miasta. Nie znać i dalej poruszać się po trójkącie dom-praca-szkoła. Nie, nie fascynuje. Przeraża. Nie rozumiem i nie chcę zrozumieć. W Arsenale, który może jest i brzydki jak kupa, ale ma pełną dziwnych książek księgarnię, znalazłam piękny album "Secesja w Poznaniu" Skuratowicza. Mnóstwo zdjęć kamienic i willi na Jeżycach, Grunwaldzie i Łazarzu, detali architektonicznych i kawałek historii miasta z okresu, kiedy było czymś więcej niż jednym z polskich miast z zapasami fachowców do wynajęcia. Bardzo piękny album (można pokazać niemieckojęzycznym fanom Poznania, bo treść jest również w skompresowanej wersji niemieckiej). W zasadzie część moich zdjęć mogłabym opatrzyć podpisami z albumu. TŻ znalazł równie wesołą książkę - "Kryminalną historię Poznania" Pleskaczyńskiego i Specyała, również ze zdjęciami, acz niekoniecznie utrzymanymi w okolicach architektonicznych (tak, są gołe panie).

Poza tym chciałabym się zdrzemnąć i obudzić wiosną. Męczy mnie zima i wprowadza w depresję.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 8, 2009

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 6