Więcej o
Fotografia+
Kilka razy już byłam na Alei Lipowej w Kórniku, ale nie wczesną wiosną. Jeszcze liście małe, ale powietrze pachnie zielenią, a kiedy droga się kończy, mam ochotę zawrócić i iść nią ponownie. Pod koniec czerwca musi być obłędnie. Dla alergików pewnie obłędnie dosłownie.
Chapeu bas dla osoby, która zaplanowała zieleń na Alejach Marcinkowskiego. Koło fontanny z żabą mnóstwo smukłych, różowawych tulipanów (i pisząc mnóstwo mam na myśli mnóstwo, dude). Po obu stronach chodnika na trawnikach są tulipanowe łukowate grządki, obrzeżone bratkami w różnych kolorach. Jak zwykle zieleń miejska jest aranżowana tak sobie (w najlepszym razie w kolorowe plamy), tak tu prawie że zaśliniłam szybę w samochodzie.
Cała góra barwinków na placu zabaw. Taka z pozoru zwykła górka, a jak się podejdzie, to widać eksplozję małych kawałków fioletu.
Talerz z przekąskami Meze krio w Mykonosie. Dwa gatunki sera, marynowane buraczki, marynowana papryka, zielony ogórek, tzatziki, oliwki, kawałek karczocha, taka śmieszna ciemna pieczona bułeczka (dakos) i dolmadakia. Nie tylko piękny widok, ale i coś pysznego zostaje w żołądku.
Uśmiech mojej prawie-już-ośmiomiesięcznej córki na huśtawce. Ujawniający radośnie, że Maja jest od niedawna unidentką[1].
[1] Wpis mi się dziś rano zdewaluował, albowiem w Majowej paszczy pojawił się ząb nr 2.
EDIT: Dodałam zdjęcia z Alei Niepodległości.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 19, 2010
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
kornik
- Skomentuj
Jestem inżynierem, więc podobają mi się piosenki, które już znam. Wracam też do tych miejsc, w których było mi miło, nawet kosztem poznawania nowych. Szliśmy dziś powoli przez uliczki dookoła Starego Rynku, wyroiło sporo kawiarni i restauracji, niektóre z obiecującymi drzwiami i nazwami. Z ciekawości zerknęłam na obsmarowaną w programie Magdy Gessler (dość przerażającym, ale nie pozbawionym sensu[1]) grecką restaurację na Wronieckiej - na drzwiach kartka o poszukiwaniu kelnerek i pomocnika w kuchni; nie wiem, czy to dobra wróżba (duży ruch i potrzeba więcej ludzi), czy wręcz przeciwnie (po programie dotychczasowa załoga trzasnęła drzwiami i lepiej się nie pokazywać przez pół roku). W każdym razie poznawanie nowych miejsc to praca na lata, a dziś wróciłam do Chimery, gdzie mają najlepszą herbatę i dobre jedzenie. Lubię upewniać się, że nic się nie zmieniło. I się nie zmieniło.
[1] Smutna to prawda, ale w Polsce kuchnię zagraniczną trzeba robić po polsku, odpowiednio przyprawiając. Niestety, większość restauracji czyni w tym kierunku długi krok do przodu ("staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok naprzód"), dodając do każdej potrawy surówkę kapkisz z wiadra i frytki z proszku.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 12, 2010
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Komentarzy: 4
Za oknem grad.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota kwietnia 10, 2010
Link permanentny -
Kategoria:
Fotografia+
- Komentarzy: 2
Wykryłam ostatnio. Za każdym razem, kiedy idę do kwiaciarni po świeżą wiązkę tulipanów czy co tam w sezonie, pani kwiaciarniana porozumiewawczo pochyla się do mnie i mówi: "Tylko mało wody wlewać do wazonu". Wracam do domu i wlewam do wazonu mało wody, ciesząc się przez pół dnia pięknymi tulipanimi pączkami. Po czym zapominam o tej cholernej wodzie, która - ponieważ zgodnie z zaleceniem jest jej mało - błyskawicznie znika, a ja mogę podziwiać piękne tulipanie zwisy. Czasem udaje się je podnieść, czasem nie. Mam wrażenie, że ta szeptana propaganda to zakus na moją kieszeń i zmuszanie mnie do kupowania nowych roślin częściej niż chcę. A chcę często, bo takie piękne tulipany są raz do roku. Rynku Jeżycki, drżyj, bo nadchodzę z garścią monet.
Żeby do końca nie zbankrutować, chodzę też łowić ładne we wsi. Głupi krzaczek na skrzyżowaniu pieszojezdni i ulicy zatrzymał mnie dziś na ładne kilka minut. Suche ubiegłoroczne kwiatostany, świeżo wyklute tegoroczne liście, dzielny ślimak, który wspiął się na czubek krzaka. Zaletą zawilcowo-borówkowego skrzyżowania jest to, że nikt nie puka się w głowę na widok kobiety z włosem rozwianym, rozmawiającej do wózka i pochylającej się nad ślimakiem.
(kliknij po większe)
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek kwietnia 6, 2010
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Komentarzy: 6