Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Leonie Swann - Sprawiedliwość owiec

Bardzo przyjemny kryminał, w którym ginie pasterz (za pomocą łopaty), a jego owce szukają mordercy. Owieczki są miłe, wcinają trawę i inne zieleniny, a ostatnią rzeczą, jakiej można się spodziewać po przeżuwającym stworzeniu o tępawym wejrzeniu, to to, że właśnie jest detektywem na tropie. Wyczuwam pewien rozjazd mięczy zapewnieniami z blurba, że to "powieść filozoficzna" czy "moralitet na miarę Folwarku zwierzęcego". Zgrabnie napisana, ale podejmowane kwestie filozoficzne typu: jak wygląda Bóg i kościół oczami niewtajemniczonych (wiadomo, nijak, bo tego w oderwaniu od kilku tysięcy lat historii się nie da), że ludzie nie widzą zapachów tak jak owce i są przez to ubożsi (no są), warto być w stadzie, bo owca bez stada to samotna owca (wiadomo) nie są zbyt odkrywcze. Tak jak mówiła Wonderwoman (książkę jeszcze chwilę potrzymam, bo TŻ chce przeczytać) - po lekturze mam ochotę mieć miłą, puszystą owieczkę, mimo że tak naprawdę to śmierdzące i brudnawe kłębki wełny z inteligencją papcia.

#8

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 4, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2007, kryminal, panie - Komentarzy: 2


Michael Gruber - Zwrotnik nocy

Pseudoafrykański kryminał. Trzytorowa akcja - ukrywająca się przed światem pani etnograf, która kilka lat temu upozorowała swoje samobójstwo, a teraz snuje się po Miami, wspomnienia pani etnograf z jej wyprawy do Afryki (i nie tylko), gdzie odkryła Całkiem Inny świat oraz opis śledztwa prowadzonego przez seksownego kubańskiego detektywa. Oczywiście wątki się zazębiają, w Miami jest rzeź, ale nikt nie pamięta, o co chodzi, bo w powietrzu jest stara afrykańska magia. Typowe czytadło do podróży, nieźle się czyta, ale niewiele zostaje.

#7

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 4, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2007, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Marek Stokowski - Samo-loty

Dziwna. I różnie mi się podobała. Najfajniejsze są realistyczne opisy dzieciństwa w latach 70. na podwarszawskich okolicach Okęcia (mam wrażenie, że do tego momentu doczytali piszący blurba), trochę w klimacie "Niebieskiego autobusu" Kosmowskiej, z tym jej niby-naiwnym obserwowaniem posępnej i całkiem poważnej rzeczywistości (tatuś, który zwiał za granicę i nadawał radiem "Wolna Europa", matka i syn szykanowani przez ówczesny aparat ciemiężenia i łamania wolnej myśli). Mniej mi się podobały wstawki metafizyczne. Rozumiem, jaki był ich cel, ale czytało mi się dość topornie. Trochę za późno na odkrywanie, że mityczna Ameryka i ogólnie Zachód miały tak naprawdę nas serdecznie w pompie, wszyscy od ładnych paru lat o tym wiedzą (zwłaszcza polecam tym, co kochają cały czas Wuja Sama, przelecieć się najpierw do ambasady, potem odbyć na lotnisku rozmowę z Immigration Officerem, od którego w zasadzie zależy, czy cię raczą wpuścić na teren Raju Obiecanego i Coca-Coli).

Samo-loty na pewno mają dużo wartości dodanej dla wielbicieli lotnictwa, bo o tytułowych samolotach sporo. Dla niefanów - ciekawy rzut oka na pierwszą szczenięcą miłość i potęgę dziecięcej wyobraźni. Ale bez happy endu. Twarda baba jestem (tak mówią), ale na końcu się poryczałam.

Na okładce rekomendacje od członków kabaretu "Mumio" (a konkretnie aktorów teatru EPTY-A, bo kabaret to tylko jedna z ich kreacji) - im się pewnie podobały te odjechane wstawki, które działy się w sferze wyobrażeniowej.

#6

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 12, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2007, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Douglas Coupland - Wszystkie rodziny są nienormalne

Wprawdzie nie walnęło mną tak jak "Poddani Microsoftu", od których nie mogłam się oderwać i zarwałam kawałek nocy, ale całkiem dobrze się czytało. Pokręcona rodzina - trzy osoby z AIDS, jedna z błędnie wykrytym, jedna z rakiem wątroby, jedna bez ręki, bo matka podczas ciąży brała teratogenne leki - spotyka się przy okazji lotu w kosmos córki-astronautki (tej bez ręki). W zasadzie zmienia się całe ich życie, ci, co się nie mogli dogadać, dogadują się, a inne związki się rozpadają. Dużo o lekach i życiu ze śmiertelną chorobą i o zmianie podejścia do przeżycia tego kawałka, który został. Trochę o tym, jaka jest Ameryka.

Inne tego autora tu.

#5

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 12, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2007, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Arturo Perez-Reverte - Cmentarzysko bezimiennych statków

Zaletą książek Revertego jest to, że jest on pieprzonym erudytą. Wadą książek Revertego jest to, że jest on pieprzonym erudytą. Pisze naprawdę dobre książki, ma pomysł, umie ubrać go w słowa, pokazuje kupę emocji i umie napisać scenę łóżkową tak, że nie jest ani wulgarna, ani naiwna. Co z tego, jeśli trzeba przebić się przez tysiące panasamochodzikowych opowieści o Jezuitach, poszukiwaniu skarbów, nawigacji, starych dokumentach, w których ważny jest każdy szczegół. I tak przez kilkaset stron.

Marynarz Coy wywalony z marynarki spotyka seksowną panią kustosz, jedzie za nią przez pół Hiszpanii, podejmuje z nią prace w celu wydobycia zatopionej przez kilkuset laty karaweli. Prześladuje ich tajemniczy biznesmen z dwukolorowymi oczami wraz ze swoim pokracznym acz demonicznym pomagierem. Wyścig z czasem, Coy tu komuś przywali, tu powzdycha miłośnie do pani kustosz, tu się nawali jak szpadel w portowym barze. Pani kustosz jest, jak wspomniałam, nie dość, że seksowna, to i tajemnicza, a do tego piegowata, więc nie dziwimy się Coyowi. Autor obmyślił sobie, że jest tajemnicza i dzięki temu ciurka kolejnymi kawałkami intrygi, żeby trzymać i czytelnika, i biednego marynarza w suspensie. Grzebią więc sobie w dokumentach, mierzą sekstansami i cyrklami po mapach, udaremniają kolejny zakus bedgaja, rozpoczynają poszukiwania i tak aż do dość nagłego finału.

Na pewno coś dla miłośników żeglarstwa, tajemnic w starych mapach i historycznych erudytów. Dla dziecka onelinerów i epoki przedesemesowej to dwa tygodnie orki strona po stronie, z przerwami na czytanie innych książek.

Inne tego autora:

#4

Napisane przez Zuzanka w dniu środa stycznia 24, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2007, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 5