Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Jeffery Deaver - Przydrożne krzyże / Hak / Porzucone ofiary

Żadną tajemnicą jest, że łyknę cokolwiek Deaver napisze, bo bez względu na to, jakie komunały sadzi albo jak bardzo nakomplikuje akcję i nawtyka fałszywych poszlak, to i tak z zachwytem przerzucam kolejne tomy, odrywając się na fizjologię i przerwania typu "Mama, poskacemy?".

"Przydrożne krzyże" to blogosfera i czesanie danych pod kątem wyciągnięcia kompromitujących informacji. Kathryn Dance, agentka CBI (patrz: Mentalist) o umiejętności interpretowania ludzkiego zachowania, szuka nastolatka, który o mało co nie zamordował najpierw jednej, a potem drugiej koleżanki ze szkoły, a dodatkowo jakiś czas wcześniej uczestniczył w wypadku, w którym zginęły również dwie dziewczyny. Sytuację komplikuje fakt, że znany w okolicy blogger, który napisał kilka słów o wypadku, nie chce zamknąć swojego bloga, a kolejne osoby, które wypowiadały się na blogu, giną. Przed każdym morderstwem ktoś ustawia na poboczu drogi krzyż z przyszłą datą. To sprawia, że śledztwo jest trudne, a wszyscy w okolicy panikują. Dance też nie jest bardzo skupiona, bo jednocześnie wydział wewnętrzny aresztuje jej matkę, pielęgniarkę w klinice, pod zarzutem eutanazji jej poparzonego w poprzedniej akcji kolegi po fachu. Deaver niestety, poza niezłą akcją, wziął sobie do serca maksymę "bawiąc-uczyć", bo pieczołowicie objaśnia, co to HTML, przedstawia ważność RSS we współczesnym świecie i wyjaśnia, o co chodzi w blogosferze. W roku 2009. Czekam na kolejny tom o niebezpieczeństwach korzystania z komunikatorów.

"Hak" to kilkudniowa historia ochrony świadków, myląco pisana w pierwszej osobie (myląco, bo zawsze spodziewam się, że autor wyskoczy zza rogu i zezna, że tak naprawdę to narrator był kimś innym). Corte, funkcjonariusz specjalny, ochrania rodzinę Kesslerów - policjanta, jego żonę, córkę z pierwszego związku i siostrę żony. Ochraniani niespecjalnie chcą być pod ochroną, bo uważają, że to pomyłka. Oczywiście do pierwszego ataku na nich. Ataków jest coraz więcej, dlatego Corte zamiast tylko trzymać ich z daleka w bezpiecznym domu, jednocześnie szuka płatnego zabójcy, który kilka lat temu torturował i zabił jego mentora oraz usiłuje zorientować się, kto z Kesslerów jest celem (co nie jest do końca zgodne z poleceniem zwierzchnika, więc toczy się też walka wewnętrzna o to, kto ma dłuższego). Jak to u Deavera - co chwila myli się trop i czytelnikowi, i policji. W tle pojawia się błyskotliwa acz nieco roztargniona analityczka, która z jawnych i tajnych informacji umie na żądanie wyciągnąć wszystko, co trzeba.

W "Porzuconych ofiarach" Brynn, prowincjonalna policjantka z Wisconsin, jedzie po służbie (w zamian za obiecane pół dnia urlop) do urwanego wezwania w swojej okolicy. Na miejscu zastaje zamordowane małżeństwo, ich cudem ocalałą znajomą oraz dwóch płatnych morderców. Traci broń, samochód tonie w jeziorze, ale zgarnia pannę w drogich kozaczkach i mimo uszkodzeń własnych (rana w policzku oraz wybity rykoszetem ząb) ucieka z nią w las. Ta historia nie opiera się na analityce ani mikrośladach, a na umiejętnościach surwiwalowych Brynn, na przewidywaniu kilku ruchów naprzód sprytnych przestępców, który mylą potencjalną ekipę ratowniczą i na nieustającej walce z pechem. Prywatnie policjantka ma też sporo do przemyślenia w związku ze swoją przeszłością, więc przedziera się przez las i robi sobie psychoanalizę.

Inne tego autora tu.

#25-27

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 14, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, kryminal, panowie - Skomentuj


Ruth Rendell - Druhna ślubna

Phillip ma rodzinę, składającą się z owdowiałej matki i dwóch sióstr. Matka spotyka się z pewnym rokującym, w porywie uczucia obdarowuje go zabytkową rzeźbą ogrodową. Rokujący przestaje rokować, mama jest smutna. Młody człowiek przypadkiem odnajduje rzeźbę w jednym z ogrodów i niewiele myśląc, kradnie ją, po czym chowa w szafie, bo nie chce wspominać matce o byłym a niewiernym kochanku (poza tym jednak to obciach, że ukradł). Na ślubie siostry poznaje piękną i jednocześnie dziwną Sentę, przypadkiem podobną do ukradzionej rzeźby. Zakochują się już po pierwszej wspólnej nocy w łóżku. Phillip wybacza srebrnowłosej nimfie każde dziwne zachowanie, nawet awanturę, bicie i wrzaski, kiedy w żartach oskarża ją o kłamstwo i zgadza się, że dla podkreślenia, jak to bardzo się kochają, oboje zabiją kogoś dla udowodnienia, że to na serio. Phil dalej uważa, że jego bogdanka to fajna panna, więc wybiera sobie z gazety jakieś niewyjaśnione morderstwo i się do niego przyznaje. Kiedy Senta wraca o poranku i opisuje, kogo właśnie zabiła, nagle do niego dociera, że to, co do tej pory brał za łagodne fantazjowanie i małe przeinaczenia, są brutalną prawdą - dziewczyna jest chora psychicznie. W tym momencie na głowie ma rodzinę, szefa w pracy oraz policję.

Nie jest to typowy kryminał, raczej thriller z elementami erotycznymi, bo łóżko zajmuje poczesną rolę. Niestety, jeden z tych, w których czytam i co kilka kartek mam ochotę rzucić książką w bohatera, bo słabo się czyta o kimś tak bezmyślnie głupim.

Apel dla czytających mnie panów: jeśli poznana panna sugeruje, że moglibyście kogoś dla niej zabić i zaczyna to planować, to jednak uciekajcie, nawet jak jest chętna i ogólnie przyjemna z wyglądu.

Inne tej autorki.

#24

Napisane przez Zuzanka w dniu środa kwietnia 10, 2013

Link permanentny - Tagi: kryminal, panie, 2013 - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Martha Grimes - Pod Anodynowym Naszyjnikiem

W Littlebourne najpierw znaleziono ludzki palec, potem resztę zwłok. Zwłoki należały do młodej kobiety, której nikt w miasteczku podobno nie znał. Oprócz zwłok spora grupa mieszkańców miasteczka otrzymała anonimy, dopasowane nieco treścią do adresatów, acz niespecjalnie precyzyjne, tyle że napisane kolorowymi kredkami. I wprawdzie, korzystając ze złotego angielskiego września, nadinspektor Jury miał się udać do Ardry End z wizytą, ale jego zwierzchnik - komisarz Racer - wysłał go w celu śledztwa. Melrose przyjechał więc do Littlebourne, udając ad hoc kupca na posiadłość niegdyś bogatej wdowy.

Pal diabli akcja, w toku której pojawiają się jeszcze dwie denatki oraz ktoś nastaje na kolejną osobę płci pięknej, ale jakże smaczne jest tło. Melrose Plant zupełnie nie ma brania (a od razu zakochuje się w lokalnej pisarce kryminałów, Polly Praed), z kolei nadkomisarz Jury i owszem - kocha się w nim wspomniana pisarka z pięknymi oczami (i w paskudnych okularach) oraz przedsiębiorcza 10-latka, hobbystycznie zajmująca się barem w pubie oraz ujeżdżająca konie. Po otaczających wieś lasach chodzą, mimo zagrożenia, że morderca jest na wolności, członkowie stowarzyszenia miłośników ptaków, a w lokalnym dworze mieszka bucowaty arystokrata z równie niesympatyczną rodziną (Polly używa ich jako wprawek do pisania fragmentów o morderstwach, uśmiercając na papierze wszystkich kilkunastokrotnie). Odbywa się jeden kiermasz staroci przy plebanii, kilka gier RPG, a kiedy akcja przenosi się do Londynu, zostaje wprowadzona malownicza rodzina Crippsów - gruba White Ellie, zwana słoniem, jej mąż, Ash (często odwiedzający celę z powodu zachowań obscenicznych w miejscach publicznych) i całe stado dzieci, machających Jury'emu na pożegnanie ("Machaj ręką, Friendly! Ręką!").

Inne tej autorki: tu.

#23

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek kwietnia 5, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, kryminal, panie - Skomentuj


Connie Willis - Śmierć na Nilu / Niebieski księżyc

Dałam szansę opowiadaniom. Tytułowego opowiadania w "Śmierci na Nilu" przy kolejnej lekturze nie zrozumiałam (mam uzasadnione wrażenie, że część z tych opowiadań była w F i NF), "Nawet królowa" zirytowała mnie swoją łopatologicznością i w zasadzie brakiem logiki (skoro i tak trzeba wrócić do cyklu menstruacyjnego w celu rozmnażania, to o co to wielkie halo z przystępowaniem do Cyklistek?). Kilka tekstów jest uroczych - "Jak te, które pamiętamy" o śniegu, który jednocześnie spadł wszędzie na ziemi, żeby były białe święta (i nie mówimy tu o Wielkanocy, tak?). "Pogrom komiczny" o tym, że niespecjalnie się łatwo porozumieć z kimś, kto nie mówi naszym językiem, a do tego nie chwyta dwuznaczności językowych oraz "Krótka przerwa" o podróżach w czasie, dodatkowo skrzyżowanych z ciężkim życiem matki, zajmującej się domem, dziećmi własnymi i wszystkich tych, którzy nie mają na to czasu (bo np. uczestniczą w trzydniowym szkoleniu, jak spędzać więcej czasu z dzieckiem) oraz próbującej pracować naukowo. Po lekturze dwóch apokaliptycznych niestety stwierdzam, że chyba już wyrosłam z tego nurtu i bardziej bawi mnie lekko ironiczna zabawa z korporacyjnością proceduralną w dowolnym sztafażu.

Połowa opowiadań w "Niebieskim księżycu" pokrywają się z "Zaćmieniem", na szczęście jest kilka ze świata bombardowań Londynu i podróżników w czasie, którzy pomagają ratować świat, którego już nie ma. Szczególnie lubię te historie, mimo że tutaj nie może być żadnego zaskoczenia - Londyn pozostanie na zawsze zbombardowany, a ludzi, którzy wtedy zginęli, już nie ma. Zostaje jednak ta część człowieczeństwa, która nawet w takich miejscach próbuje znaleźć sens swojego działania.

I wprawdzie na początku zdecydowałam, że "W Rialto" jest świetne, bo opowiada o świecie konferencji, w której żaden wykład nie jest tam, gdzie powinien być, a pokoje są albo zajęte, albo brakuje rezerwacji, ale doczytałam do końca i "Duch prawdy" - hollywoodzka historia spirytyzmu w pigułce - jest chyba najlepszym opowiadaniem w tym tomie. Naczelny sceptyk Hollywood, prowadzący krucjatę przeciwko naciągaczom w stylu New Age, wraz ze swoją śliczną i inteligentną współpracownicą, eks-aktorką, odkrywa, że świat duchów rzeczywiście istnieje, kiedy przez jedno z oszukańczych medium zaczyna przemawiać pyskaty dziennikarz z lat 50., który zawsze z szarlatanami walczył. I pada pytanie - czy jeśli się przyzna, że to rzeczywiście był kontakt z tamtym światem, nie oznacza to, że wszystko, co negują sceptycy, jest jednak prawdą?

Inne tej autorki tu.

#21-#22

Napisane przez Zuzanka w dniu środa kwietnia 3, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, opowiadania, panie, sf-f - Skomentuj


Alexander McCall Smith - Mieć siedem lat

Przede wszystkim wyjaśniła się kwestia szczeniąt Cyryla, które Angus oddał przypadkowemu mężczyźnie (pozytywnie!). Poza tym mam wrażenie, że reszta bohaterów jest potraktowana coraz bardziej powierzchownie - kilka przygód małego Bertiego, sporo rozmów między Domenicą i Angusem i ich wspólna wyprawa (razem z Antonią) do Włoch, przeprowadzka Matthew i kilka poranków w kawiarni Dużej Lou. Niespecjalnie się coś dzieje, ale to jak wizyta u starych znajomych, którzy opowiadają, co się z nimi działo, kiedy się nie widzieliśmy. I tak czekam na kolejne dwa napisane już tomy.

I rzeczywiście po wizycie w Edynburgu jakość lektury (wzmianki o widoku na zamek czy spacerze po Royal Mile) mają świetny, świeży smak.

Inne tego autora tutaj.

#20

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 30, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Zygmunt Zeydler-Zborowski - Sekret Julii

Zaczęło się grubo, bo od włoskiej wycieczki pana Roberta[1], który u swojej - bogato zamężnej siostry - usiłował znaleźć tzw. zaczepienie. W Polsce niespecjalnie mu szło, bo był tzw. duszą artystyczną, to znaczy niewiele umiał, ale miał gadane i trochę się kręcił wokół telewizji. Więc pozował na reżysera filmowego, tylko że niespecjalnie mu mówiły cokolwiek takie terminy jak "retrospekcja", więc łatwo nie było. Ale, jak wspomniałam, był obrotny, więc do Warszawy wrócił z obietnicą, że będzie te filmy po włosku kręcił, jak odnajdzie korespondencyjną flamę bogatego włoskiego dżentelmena. Flama była urody wielkiej, a do tego pisała fantastyczne, mądre, pełne erudycji kulturowej listy. Szybko się okazało, że uroda na zdjęciu to sprytnie sfotografowana modelka z gazety, która o sprawie nic nie wie, a listy idą na poste restante.

Jednocześnie pół Warszawy jest złe na Błażeja Reitinga, garbatego kolekcjonera starodruków i lingwistę. Siostrzeniec chce pożyczyć od niego pieniądze, a wuj odmawia. Mąż pięknej i zafascynowanej swoim nauczycielem blondynki chce mu wybić z głowy kontakty. Dawny posiadacz jednego z zabytkowych dokumentów wpada w furię, bo Reiting nie chce mu jego przedwojennej własności sprzedać. I w tym momencie wkracza milicja w osobach majora Downara, sierżanta Pakuły i melomana Walczaka, albowiem ktoś kolekcjonera zabił i to kilkukrotnie (środkami usypiającymi, arszenikiem i sztyletem, dla pewności). Milicja popija kawę i częstuje się obficie "Carmenami", a sprawę rozwiązuje głównie dzięki szukaniu pięknych blondynek. W nagrodę żona Walczaka, Helenka, częstuje kadry służb pyszną, tłuściutką pieczoną gąską, którą nabyła w Hali Mirowskiej.

Nietypowo, książka ma kompozycję - narracja najpierw prowadzona jest z punktu widzenia różnych osób kręcących się dookoła najpierw niedoszłego, potem zupełnego denata. Jest dramat zakochanej kobiety, której mąż zabrania się spotykać z obiektem uczuć. Jest tajemnicza korespondencja międzynarodowa, w której kochankowie mogą się nigdy nie spotkać. Jest cwaniaczek Boner i jego poszukiwania pięknej Julii i wreszcie wątek doliniarsko-gówniarski w postaci szajki drobnych złodziejaszków, do której należy siostrzeniec Reitinga.

[1] Który nosił dumne nazwisko Boner. Ja i moje skojarzenia rodem z Beavisa i Buttheada.

Inne tego autora tu.

#19

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 27, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, kryminal, panowie, prl, klub-srebrnego-klucza - Komentarzy: 2