Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Bohumil Hrabal - Obsługiwałem angielskiego króla

Trochę mi zeszło, bo po obejrzeniu sztuki zaczęłam czytać książkę. Ale co chwila odkładałam, nie wiem czemu, bo to naprawdę dobrze napisana książka. I taki niehonor, nie doczytać. W końcu doczytałam, a potem jeszcze posłuchałam [2021 - link nieaktualny], bo świetnie czytał Kaczor. Sztuka w poznańskim Teatrze Nowym to w zasadzie (z małymi skrótami) wierna adaptacja, czytając monolog bohatera widziałam sceny z teatru. W książce bardziej oczywista była kwestia czeskiego ruchu oporu, innych niż kolaboracja bohatera, czy to z Niemcami, czy potem z czeskim socjalizmem. Podziwiam ogromnie Hrabala za to, że wziął zwykłego człowieka, obdarzył go całym szeregiem wad, ale dodał mu też i marzenia, przez co Jan Dziecię/Detsche przechodzi przez restauracje, domy publiczne, szemrane hotele, wojnę, więzienie czy wreszcie zesłanie z wewnętrzną radością.

Inne tego autora:

#115 / #10

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 2, 2014

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: beletrystyka, panowie, 2014 - Komentarzy: 2


Monika Piątkowska - Krakowska żałoba

Duszna, krakowska historia o tym, jak późno narodziła się i szybko umarła miłość Urszuli i Maurycego, wieloletniego małżeństwa na przełomie wojen. On, bękart i fryzjer, bez miejsca w życiu, poszukuje biologicznego ojca i zostaje opoką krakowskiego półświatka, prowadząc dyskretny lombard, ona, inteligentka bez pieniędzy, opiera się całym swoim życiem na nim, balansując między uczuciem i nienawiścią. Nieślubne dzieci, dulszczyzm, II wojna światowa i ratowanie Żydów, fin de siecle bohemy i mieszczaństwa splatają się w sagę? epopeję? o nadwiślańskim mieście.

Książka jest bogata w zdania, dygresyjna, wielowątkowa (chociaż skupiona na parze bohaterów i ich bliskiej rodzinie), ale taka, nie wiem, miałka? Przez wiele stron budowane jest napięcie tak naprawdę po nic. Długie akapity, długie rozdziały, opowieści się snują, obiecują, robią to - owszem - ładnie, ale na końcu nie ma nic, pogrzeb i żałoba. Ale taka na pokaz, rok i sześć tygodni, po których się nic nie okazuje.

#114

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek października 31, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, beletrystyka, panie - Skomentuj


Zygmunt Miłoszewski - Gniew

Olsztyn, miasto 11 jezior. Poza tym jest zakorkowany, jesiennie zabłocony, brzydki tam, gdzie oryginalnie germańską architekturę zastąpiła ta z PRL-u i później. W tym mieście prokurator Szacki codziennie stoi w korkach i wymyśla, jak bardzo brutalnie skrzywdzi osobę odpowiedzialną za korki i złą organizację ruchu ulicznego. Stoi w korkach codziennie, mimo że do prokuratury ma przez ulicę, z domku aktualnej konkubentki, Żeni; stoi, bo kursuje po całym mieście - tu przemówienie w szkole, tu trup. Trup w pierwszej chwili zabytkowy, może i poniemiecki, ale szybko się okazuje, że świeżutki, taki niespełna dwutygodniowy, tylko sprytnie spreparowany. Szacki odrywa się więc od zachwytu swoją garniturową elegancją i irytacją tym, że 16-letnia córka znowu nie przygotowała obiadu, chociaż była jej kolej, zaczynając mozolną pielgrzymkę po świadkach, rodzinie, znajomych, prosektorium (gdzie pojawia się ekstrawagancki acz kompetentny doktor Frankenstein i piękna doktorantka, sugerująca strojem, że pod fartuszkiem ma tylko pończochy i może bieliznę). Po czym, jak już wie, jak bardzo brutalnie został uśmiercony denat, ginie (zostaje porwana?) jego córka, a on już się orientuje, że to ostateczna rozgrywka i wymierzona w niego broń.

Ten, zapowiadany przez autora jako ostatni tom[1], podobał mi się chyba najbardziej. Szacki dalej jest irytujący, chociaż mniej niezdarny niż w poprzednich tomach. Może to wpływ partnerującego mu asesora Falka, równie elegancko wygarniturowanego i jeszcze bardziej sztywnego, może to wpływ miasteczka z dziedzictwem i jeziorami. Rozwiązanie intrygi niestety siada fabularnie, dodatkowo - mimo że sprawnie przeprowadzone, bo i napięcie jest, i klimat, i dramat - jest tak niewiarygodne, że nie wiem.

[1] Jasne, wierzę, przecież nie można osadzić akcji tomu czwartego gdzieś pomiędzy.

Inne tego autora tu.

#113

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek października 30, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, panowie - Komentarzy: 10


Henning Mankell - Ręka

Naprawdę, oprawianie tego opowiadanka w książkę to zbrodnia na portfelu czytelnika. Nie dość, że opowiadanie oparte jest na pretekstowości - Wallander szuka mordercy sprzed 50-70 lat - to w cenie pełnoprawnej książki czytelnik dostaje kwity z pralni i to dość podłego gatunku. Z przyjemnością przeczytałam streszczenia książek, listę głównych postaci i głównych miejsc występujących w powieściach Mankella, ale ponad połowa książki to indeks alfabetyczny osób oraz lista nazw ulic i miejscowości. Bardzo cenię książkę elektroniczną, bo jest spora szansa, że do opowiadania wrócę, a książka papierowa zdecydowanie nie miałaby szans zajmować miejsca na półce.

Inne książki tego autora tutaj.

#112

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 26, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, opowiadania, panowie - Komentarzy: 3


Agata Passent - Kto to pani zrobił

Zbiór felietonów, których wcześniej - ponieważ nie czytam prasy kolorowej - nie miałam okazji czytać, stąd nowość dla mnie. Nowość i ambiwalencja. Bo z jednej strony w większości przypadków obserwacje Passent ma celne, pióro ostre i konkretnie, sytuacje są opisane tak dobrze, jakbym sama je widziała, czasem zabawne, czasem ironicznie, idealnie jak na felieton. Z drugiej strony jednak nie przekonałam się do języka - do bałaganiarskości konstrukcyjnej, dygresji wplatanych bez powodu; za dużo słów, nieuchronnie nasuwało mi się przekonanie o konieczności rozdęcia tekstu do określonej liczby słów, bo wierszówka. Nie uchroniłam się od porównania z Agnieszką Osiecką, tyle że u Osieckiej każde słowo miało swoje miejsce i było po coś. Tutaj słowa są dla przyjemności pisania, co niespecjalnie przekłada się na przyjemność czytania. Felietony są krótkie, o wszystkim, a mimo to odczuwałam znużenie formą.

#111

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek października 23, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, felietony, panie - Komentarzy: 1


Leopold Tyrmand - Dziennik 1954

Przemęczyłam się przez ten - pisany raptem 3 miesiące - pamiętnik, jak dawno przez nic. To nie tak, że źle się czytało, bo nie. Ale powoli, najwyżej kilka stron dziennie - warto było nie przemykać się szybko nad frazami typu "patrząc na mnie oczyma jelenia gastrycznie doświadczonego" czy "chasyd komunizmu o twarzy wyblakłego onanisty", a do tego całość dygresyjna, pełna polityki, wspomnień i nieliniowej narracji. Sylwetki znajomych, przyjaciół i nieprzyjaciół, zarysowany epizodycznie związek nie-związek z 16-letnią Bogną (nieco odmłodzoną na potrzeby narracji, bo podobno miała jednak 18 lat), 10 lat budowania komunizmu w Polsce, bieda-obiady za 7 zł w Związku Literatów Polskich, gospodarka nie nastawiona na człowieka z pokątnie kupowanymi artykułami pierwszej potrzeby i przeróbkami ubrań z zagranicy u dobrych, przedwojennych krawców. Wzruszył mnie argument autora w rozmowie z przyjacielem, Stefanem Kisielewskim, że nie pisze dla współczesnych, tylko dla czytelników z XXI wieku. Coś w tym jest; dziś Tyrmand byłby świetnym skandalistą-blogerem.

Pisarz został kilka miesięcy wcześniej obłożony nieoficjalnym zakazem drukowania, jak większość jego współpracowników ze zgłuszonego właśnie przez komunistów Tygodnika Powszechnego. Utrzymywał się z korepetycji, tłumaczeń i drobnych zleceń, koczując w niewielkim pokoiku w dawnym budynku YMCA, jednocześnie cierpiąc z niemożliwości publikowania swoich tekstów bez skompromitowania swoich poglądów. Dziennik przerwał w połowie zdania, kiedy pojawiła się okazja napisania i wydania "Złego". Jak to w dzienniku, życie autora jest podane między wierszami, czasem zupełnie epizodycznie - prześledziłam więc szereg artykułów i kawałki biografii pisarza, bo pozostało mi poczucie niedosytu na przykład w kwestii tego, jak zakończył się jego związek z "Bogną".

Pozostało mi też poczucie zazdrości umiejętności wnikliwej obserwacji, lekkości frazy i skrupulatności zapisywania codzienności.

Jak ktoś jest niewytrwały w czytaniu (bo to jednak naście godzin lektury), można poszukać "Dziennika" w audiobooku (bywa na youtube).

Innne tego autora:

#110

Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 22, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, biografia, panowie - Komentarzy: 2