Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Carlos Ruiz Zafón - Labirynt duchów

Czwarta i - mam wrażenie ze względu na podomykanie wątków - ostatnia część cyklu o Cmentarzu Zapomnianych Książek, opowiada zdarzenia z przełomu 1959 i 1960 roku. Alicja Gris, wojenna sierota, uratowana przed śmiercią podczas bombardowania w 1938 roku przez Fermina, ale dotkliwie ranna (i odczuwająca konsekwencje do dziś), jest ni to tajną policjantką, ni to detektywem. Jej opiekun, szara eminencja tajnej policji, Leandro, oprócz dostępu do łagodzących ból narkotyków, proponuje jej układ - pozwoli na rezygnację z pracy pod warunkiem rozwiązania ostatniej sprawy. Alicja niechętnie się zgadza, nie pomaga też narzucony współpracownik z Komendy Głównej Policji, Vargas (mimo że obiektywnie jest świetnym współpracownikiem, lojalnym i niegłupim). Duet ma znaleźć zaginionego ministra edukacji, Vallsa, który w swojej błyskotliwej karierze w rządzie frankistowskim był między innymi dyrektorem więzienia Montjuic w czasach, kiedy pensjonariuszami byli znani z poprzednich tomów pechowy pisarz Martin (Gra anioła), złodziejaszek Salgado (Więzień nieba), czy wreszcie Fermin. Alicja szybko odkrywa, że Valls był również zainteresowany Isabellą primo voto Sempere, matką Daniela, co prowadzi ją do Barcelony i księgarni. Tu się sprawa komplikuje, bo wychodzi na to, że nie jest pierwszą osobą, która prowadzi to śledztwo, jej poprzednik zniknął, ona sama jest śledzona, a dodatkowo do gry wchodzi następca komisarza Fumaro, przystojny Hendaya, najgorszy z najgorszych brutali i zwyrodnialców.

Objętość książki jest tym razem należyta, wszystkie wątki są właściwie wygrane, nawet mam poczucie pewnego przesytu ze względu na wprowadzenie postaci Juliana Sempere, syna Daniela, który na zamknięcie historii - jako 10-latek - postmodernistycznie obiecuje ojcu, że napisze czterotomową sagę o historii rodziny i ludziach, których napotkali (o Julianie Caraxie, Davidzie Martinie, Ferminie Romero de Torres i Alicji Gris). 20 lat po opisanych w tym tomie wydarzeniach udaje mu się to we współpracy z cudownie odnalezionym Caraxem. Można to całkowicie zignorować, książka jest emocjonująca, śledztwo ciekawe, intryga wiarygodna (wiadomo, rozmawiamy o reżimie, w którym u władzy można było bezkarnie dopuszczać się zbrodni oraz o świecie, gdzie istnieje Cmentarz), wiele wątków - dotychczas luźno ze sobą związanych - się wyjaśnia, a dialogi skrzą się humorem, nawet nieco przegięta femme fatale, Alicja w czarnych pończochach ze szwem, uszkodzona laleczka bez duszy, w której każdy mężczyzna się kocha, nie jest niewiarygodna.

Gdybym miała wypisać szczególnie zabawne cytaty, musiałabym wkleić pół książki. Więc dwa:

Barcelończyk to istota, która nie przepuszcza najmniejszej okazji, by sprzeciwić się wszelkim autorytetom, jak chociażby mapa izobaryczna czy też logika arystotelesowska.
A, jeszcze jedno. Przyszła do pana paczka – powiedział Jenario. – Nie jest to raczej bomba, bo spadła mi na podłogę, a nadal jesteśmy cali i zdrowi.

Inne tego autora tutaj.

#17

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 16, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, panowie, kryminal - Skomentuj


Tom Hanks - Kolekcja nietypowych zdarzeń

Nie wiem, w jakim stopniu Hanks (znany raczej z bycia aktorem) jest autorem opowiadań, ale nie jest to o tyle istotne, że są w większości nieźle napisane i ciekawe. Motywem łączącym historie jest - dość pretekstowo - maszyna do pisania, pojawiająca się jako rekwizyt w każdym; pojawia się w życiu niespełnionej aktorki i dziecka, które usiłuje uratować wiarę w Mikołaja swojej mlodszej siostry. Dodatkowo, kilka opowieści łączy grupa znajomych - nadaktywna (Amerykanie to ładnie nazywają overachieving) Anna, Dywiz-M pochodzenia XXX, naturalizowany Amerykanin pochodzenia azjatyckiego Wong, mistrz kręgli i narrator; narrator ma krótki, acz wyczerpujący romans z Anną, przyjaciele lecą rakietą na księżyc, Wong wygrywa w kręgle. Niektóre historie są z zupełnie innego świata - urodziny 10-latka z rozwiedzionej rodziny, kiedy to matka mieszkająca gdzie indziej zabiera go na przelot awionetką czy dramatyczna historia emigranta z Europy, który usiłuje znaleźć swoje miejsce w Nowym Jorku. Niestety, po przeczytaniu nie zostaje wiele, po kilku dniach od lektury części opowiadań już nie pamiętałam. Podsumowując - nie jest źle (nie tylko nazwisko autora jest największą wartością zbiorku), ale też nie jest to lektura obowiązkowa.

#16

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek marca 15, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Evžen Boček - Arystokratka i fala przestępstw na zamku Kostka

Ku mojemu przyjemnemu zaskoczeniu, kolejny odcinek (bo długość książczyny jest dalej mizerna, 80 kindlowych ekranów, na pozostałych 20 są streszczenia wszystkich innych książek wydawnictwa, podobnie jak w poprzednich) jest znacznie ciekawszy. Zamiast powtarzalnego sitcomu z życia nierentownego zamku, zarządzanego przez wiecznie odurzonych Amerykanów i równie nieefektywnych pracowników zasiedziałych, Maria Kostka po nagłych oświadczynach Maxa odwozi go do szpitala, bo zaatakowała go borelioza. Omija ją przez to szereg wydarzeń, które 31 sierpnia 1997 roku miały kulminację w zamku - żałoba po śmierci księżniczki Diany, napad dwóch niezależnych grup przestępczych oraz wjazd policji. Jedna z grup - Sony i Andżela - chciała ukraść dla tajemniczego zleceniodawcy czaszki z katakumb, niestety oboje legitymowali się tak mizernym IQ, że gdyby nie mieli rąk przymocowanych na stałe, to niechybnie by je zgubili. Druga ekipa - rodzina Majerów (i pies), pragnąca pozyskać drogą grabieży obraz Rembrandta - była znacznie inteligentniejsza, ale jak stwierdził porucznik Nowotny, “według policyjnych statystyk ludzie z wyższym wykształceniem są najgorszymi przestępcami. Normalny człowiek nad niczym się nie zastanawia, tylko bierze z domu pończochę, w sklepie zabawkowym kupuje atrapę pistoletu, wpada do banku i dość często taki napad się udaje”. Niestety Majerom, ze względu na nadużywanie środków uspokajających i psychoaktywnych jednocześnie, bliżej było do innej sytuacji, opisywanej przez Nowotnego, “(...) o niedawnym włamaniu do mieszkania, podczas którego patrol policyjny wezwany przez sąsiadów zastał złodzieja na fotelu przed telewizorem, oglądającego Szklaną Pułapkę z Bruce'em Willisem. Przy aresztowaniu nie stawiał oporu, tylko prosił, żeby pozwolono mu obejrzeć film do końca”.

Tak jak poprzednio wspominałam, warto poczekać z lekturą, aż cały “cykl” się skończy (jeszcze nie), żeby przeczytać to jako uczciwą objętościowo książkę, a nie poszarpane odcinki.

Inne tego autora tutaj.

#15

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 11, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 1


Erle Stanley Gardner - Aksamitne pazurki

Nie pamiętam, czy zawsze intryga u ESG była właśnie tak zawiązywana, ale tutaj jest sklejona na ślinę i spinacze - do biura detektywa przychodzi zamężna dama, przedstawia się fałszywym nazwiskiem i prosi o pomoc w kwestii potencjalnego szantażu. Udała się z pewnym politykiem na niezobowiązującą kolację, wtem strzelanina, policja, spisywanie zeznań, ale udało się jej zniknąć tylnym wejściem (tyle o niezobowiązującej kolacji). Problem w tym, że plotkarskie czasopismo usiłuje wyśledzić, kim był nieujęty w protokołach gość i jego flama, co może prowadzić do skandalu. Perry się zgadza i błyskawicznie sprowadza problemy, bo ignoruje prośbę klientki o zachowanie anonimowości, śledzi ją i zamiast dowiedzieć się o wysokość kwoty szantażu, wykrywa, że właścicielem czasopisma jest mąż klientki, co jakby utrudnia załatwienie sprawy polubownie czy na stopie dżentelmeńskiej. Kiedy zostają znalezione zwłoki wspomnianego męża, klientka informuje o tym Masona, niedwuznacznie sugerując (w panice albo z wyrachowania), że według niej to właśnie adwokat go zabił, ale ponieważ łączy ich pakt, to tego nie zezna policji.

To, co mnie zafascynowało, to Mason jako pracodawca. Kiedy zostają odkryte zwłoki w okolicach północy, adwokat budzi swoich współpracowników o 3 i każe im przyjść pracować, informując, że to będzie długi dzień - Paul Drake trochę narzeka, zaspana Della natomiast ofiarnie przybiega, mimo że jej praca ma polegać na “trzymaniu fortu” i czekaniu na telefon od szefa. Etyka też kuleje - Mason chętnie korzysta z przekupstwa, oszustwa, namawiania do fałszywych zeznań czy wręcz potencjalnego szantażu, szukając haków w przeszłości dziennikarza, żeby go uciszyć. Ale to nic - w strategicznym momencie wkręca swojego klienta, podstawiając nic nie wiedzącego świadka, dzięki czemu klient wyznaje zbrodnię. Wchodzi policja i Perry Mason, adwokat-geniusz, informuje funkcjonariuszy o przyznaniu się do zbrodni, proszę, tu protokół przygotowany przez pannę Street, wszyscy są pełni zachwytu, jakże on to sprytnie zrobił. To był ten moment, kiedy chciałam sobie wsadzić widelec w ucho (bo audiobook).

Inne tego autora:

#14/#3

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 6, 2019

Link permanentny - Tagi: panowie, 2019, kryminal, klub-srebrnego-klucza - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Skomentuj


Caroline Kepnes - Hidden bodies / You

Drugą część historii Joe Goldberga, wrażliwego księgarza z Nowego Jorku, czytałam jednocześnie z oglądaniem serialowej ekranizacji pierwszego tomu. Nie będę wyliczać różnic między książką a ekranizacją (można je znaleźć tu), chociaż niektóre sprawiają, że fabuła “Hidden Bodies” traci nieco sens. Serial można obejrzeć niezależnie od książki, a wcześniejsza lektura nie sprawia, że emocje przy oglądaniu są mniejsze. Doskonałe studium psychopaty, osaczającego swoją wybrankę; można palcami wskazywać zachowania toksyczne i odcinające osobę słabszą od wsparcia otoczenia. Dodatkowo w serialu bardziej niż w książce widać wykorzystanie klisz z komedii romantycznych, które tutaj nabierają jednak złowrogiego znaczenia (z drugiej strony, jakby przeanalizować kilka rom-comów, choćby "Love Actually", to nie do końca jest tak, że promują one zdrowe związki).

Pierwszy tom książki kończył się w momencie ponownego pojawienia się w księgarni Amy, “nowej Beck”, która wprawdzie oszukała wcześniej Joe, płacąc fałszywą kartą, ale okazała się zupełnie taka sama jak on - wnikliwa, wrażliwa, ironiczna i zakochana, a dodatkowo unikająca mediów społecznościowych. Intensywna miłość, porozumienie, fantastyczny weekend w Rhode Island, zaufanie; to wszystko sypie się w pył, kiedy Joe odkrywa, że Amy skorzystała z klucza do księgarni i ukradła wszystkie cenne książki. Mimo analogowości Amy, udaje mu się odkryć, że dziewczyna uciekła do Los Angeles. Rozjuszony Joe zamyka nowojorskie sprawy i udaje się na Zachód zniszczyć oszustkę. Jego umiejętności detektywistyczne pozwalają mu szybko rozstawić pułapki za pomocą ufnych Kalifornijczyków, sprawa się nieco komplikuje po pierwszym morderstwie, które wcale nie przybliża Joe do znalezienia Amy. Znajduje za to przypadkiem dziewczynę - Love, córkę lokalnych potentatów handlowych, dzięki czemu odkrywa, że kalifornijskie życie jest bardzo przyjemne, zemstę odkłada na później, wklejąc się bezszwowo w nowy świat. Oczywiście do czasu, kiedy z jednej strony zaczyna ścigać go przeszłość, a z drugiej wpada z Love w ten sam wzorzec toksycznego związku, w którym musi dbać o swoją miłość za wszelką cenę.

Tak jak w pierwszym tomie miałam jeszcze chwile zawahania, bo jednak do pewnego momentu kibicowałam Joe, Benji był szkodliwym palantem, a o Peach nawet nie będę zaczynać, tak tutaj... Pan Mooney, właściciel księgarni, kwestię kradzieży starodruków kwituje stwierdzeniem, że po to są ubezpieczone. Cała psychopatyczna reszta - poszukiwanie Amy, usuwanie kolejnych przeszkód (czytaj: mordowanie ludzi, którzy na to według Joe zasłużyli), związek z Love i rosnący konflikt z jej bratem Fortym (ach, ci kalifornijscy bogacze, zakochani w tenisie), wpuszczający Joe w spiralę przemocy - już nie daje się obronić niczym. Trochę przeszkadza mi też to “nadludzkim wysiłkiem” - socjotechniczne sztuczki, dzięki którym Joe zdobywa klucze do posiadłości Axla Rose, łatwość dostępu do łodzi Quinnów, czy wreszcie nagły zwrot koła fortuny, dzięki czemu panny lecą na Joe jak labradory na patyk (dwuznaczność zamierzona, detaliczne opisy erotyczne zdarzają się nader często). Wreszcie samo rodzeństwo Quinnów (i trzeci bliźniak Milo), sami w sobie stanowiący socjologiczne kuriozum jeszcze większe niż Joe, sprawiają, że kołek do zawieszania niewiary trzeszczy za bardzo.

Inne tej autorki tutaj.

#13

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek marca 1, 2019

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam, Seriale - Tagi: 2019, beletrystyka, panie - Skomentuj


Wojciech Kuczok - Gnój

Po spokojnym, choć czasem dramatycznym, jak przystało na losy rodziny na Śląsku, przerwane II wojną światową, ale oddanym z ironicznym dystansem prologu o historii rodu i domu rodziny K., nie ma żadnego ostrzeżenia przed przejściem do Wtedy. Do polskiego domu z tradycjami i ojcem, Starym K., egzekwującym wychowanie za pomocą bestialskiego bicia. Bicia, które oczywiście jest wyrazem miłości i troski o potomka, bez tego junior by się stoczył. Kuczok używa słów mistrzowsko, budując obraz wewnętrzny kilkuletniego narratora, przedszkolaka-pierwszaka, marzącego o wojnie, która pozwoliłaby na usprawiedliwione, jednorazowe użycie karabinu (wszak dzieci w czasie wojny mogą mieć karabiny, patrz Pomnik Małego Powstańca) do usunięcia Starego K. (bo byłby wtedy żołnierzem, a nie ojcobójcą). Przemocy jest więcej, zarówno w związku małżeńskim państwa K., wśród rodzeństwa (terror wprowadzany przez Starego K. i jednoosobowy zakon siostrzany nieelokwentnemu bratu ich obojga), jak i wśród rówieśników, egzekwujących falę za pomocą pięści, kopniaków i śliny.

To bardzo dobrze zaprojektowana książka, ze znaczącym podziałem zarówno tematycznym, jak i nastrojowym. Część pierwsza - Przedtem - jest nostalgiczna, nieco baśniowa mimo scen wojennych i biedy przeświecającej przez pozory jak przez przesiany materiał. Pojawia się sporo różnorodnych postaci, pełnokrwistych, z problemami i własnymi traumami. To, co znamienne, przedtem nie ma przemocy ani patologii. Część druga - Wtedy - to dorastanie w okolicach Stanu Wojennego, tu raczej (poza epizodem w sanatorium), uwaga skupiona jest na Starym K., ojcu-oprawcy, inteligentnym psychopacie, którego brutalne zapędy próbuje hamować matka, również niszczona psychicznie przez Starego K. Potem - oniryczna wizja zatopienia domu ze starzejącymi się rodzicami w gnojówce - nie przynosi narratorowi katharsis. Czytelnikowi też, niestety. Ale jest warta lektury.

#12/#2 (w trakcie słuchania wzięłam i przeczytałam, bo przez repetycje miałam wrażenie, że ciągle słucham tego samego, a tu nie)

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lutego 15, 2019

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: beletrystyka, panie, panowie - Komentarzy: 4