Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Project Management Skillz

Zespół A programuje całość aplikacji (ściany, podłogi, wod-kan, prąd). Zespół B programuje wydzielony kawałek odpowiedzialny za jedną funkcję (ogrzewanie).

Zespół A anonsuje, że potrzebuje kawałka aplikacji od zespołu B. Zespół B wchodzi cały na biało, usuwa dotychczasowy kod (kaloryfery, rury, piec), zaczyna pisać nowy (piec, rury), po czym oznajmia, że ich kawałek kodu będzie napisany poza frameworkiem (rury idą po wierzchu), bo nie chcą brać odpowiedzialności za działanie czyjegoś frameworku (kuć w ścianach). Zespół A ze swoim Architektem Aplikacji ustalają, że da się we frameworku i sami programują kawałek kodu dla zespołu B (kują bruzdy w ścianach). Zespół B dopisuje kolejny kawałek (rury), po czym zgłasza zapotrzebowanie na kolejną łatkę (zaizolowanie wnęk kaloryferowych). Zespół A izoluje. Zespół B oznajmia, że już są prawie gotowi, ale potrzebują API (wyprowadzenia rury z zimną wodą, wprowadzenia rury z ciepłą z pieca, wyjścia do kanalizacji na produkty kondensacji oraz gniazdka prądowego do włączenia pieca) i że mogą to zrobić, ale w ramach dodatkowego budżetu muszą przygotować projekt kawałka aplikacji, który już ma zaprojektowany ekipa A, bo oni muszą robić według swojego frameworka (cała kanalizacja i rury w łazience). Nie ma to wielkiego sensu, ekipa B przerywa prace, a ekipa A zaczyna według swojego projektu pisać API (rury w całej łazience + gniazdko) za - powiedzmy 2 mendejsy. Po napisaniu API ekipa A informuje, że jednak w celu uzyskania gwarancji prawidłowości działania aplikacji ekipa B musi przetestować po swojej stronie (połączyć rurki z piecem), na co ekipa B oznajmia, że potrzebuje - powiedzmy - 4 mendejsów, co jest kosztem absurdalnym, ale w celu najszybszego wdrożenia (bo po deadlinie jest już dawno) inwestorka wyraża zgodę. Ekipa B przygotowuje interfejs użytkownika (wiesza kaloryfery), ale ponieważ funkcje generujące niektóre elementy interfejsu będą napisane dopiero na koniec projektu (ściany w łazience), zostawia css-y do napisania ekipie A, która twierdzi, że podoła. Mija 50 strzałów znikąd, dwukrotnie przekroczony deadline mija, ekipa A zrobiła cały interfejs (łazienka) i zabiera się do dopisywania brakujących css-ów (wieszania kaloryferów), a wtedy okazuje się, że ekipa B nie przygotowała grafik (głowice do kaloryferów leżą w biurze ekipy B), ponieważ uważała, że ekipa A jednak zgłosi się do nich po zakończeniu swojej części projektu. Następuje warunkowe wdrożenie (wprowadzam się, a kaloryfery leżą w salonie na styropianie) i wraca ekipa B, która od progu oznajmia, że oni by chętnie, ale zostawili 4 miesiące temu w zlikwidowanym już repozytorium (poremontowy burdel) ważny kawałek kodu ("zawiesia" do kaloryferów w małym woreczku) i dzisiaj mogą odpalić jedną funkcję (kaloryfer drabinkowy), ale druga musi poczekać do jutra, aż pobiorą kod z repozytorium z ograniczonym dostępem (hurtownia).

I haz them, the skillz. Sanity I doesn't. Od 1. września wracam pracować w zawodzie.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek sierpnia 25, 2015

Link permanentny - Kategoria: P jak Posesja - Komentarzy: 1

« Olga Rudnicka - Drugi przekręt Natalii / Do trzech razy Natalie - Zmiany, zmiany, zmiany »

Komentarze

A.

Jak bardzo mi to coś przypomina! I chyba już nigdy z taką radością nie wracałem do pracy własnej.

Skomentuj